wtorek, 21 marca 2017

Exit : Sentimental





Sądzili, że ma osobowość 4d. Jednego dnia wisiał nad resztą Koreańczyków niczym ich matka, nakazując czy też opiekując się, obdarzając ciepłem, czego brakowało każdemu z nich. Mężczyźni zapamiętali go jako żądnego do pewnej granicy adrenaliny muzyka, lubiącego dobrego whiskacza, a unikającego papierosów. Chłopak o charakterystycznie małych, zapadniętych oczach wiecznie się uśmiechał, przewodził imprezami, był zwyczajnie szalony. Gdy pomysł wpadł mu do głowy natychmiast go realizował, lecz to nie tak, że należał do sumiennych i uczciwych osób. Seunghoon jako jedyny nie przeżywał żadnych miłosnych przygód czy rozczarowań, nieszczęśliwych zauroczeń bowiem nie angażował się w związki. Twierdził, że póki ma przyjaciół nie czuję się samotny.
Pomimo tego Lee słynął z godnego podziwu sztuki flirtowania, owijając sobie osoby wokół palca przez słodką i niewinną aurę.
Na swój sposób młody mężczyzna był wyjątkowy, czemu nie zaprzeczali Koreańczycy, jednak prawda w rzeczywistości na temat Hoona prezentowała się nieco inaczej.

Jako jedyny (poza Jinwoo oczywiście) miewał dobry humor, tak po prostu. Oni uważali, że tak najzwyczajniej przyjmował zasadę, by dobrze się bawić i że owszem, z całą pewnością on musi być człowiekiem bez lęków, problemów, czy zmartwień o następny dzień.
Wszystko było jednak przykrywką. Jak w przypadku każdego ich przyjaźń polegała na zakłamaniu i chociaż ich więź można było zaliczyć do silnych i szczerych, tak uczucia piątki Koreańczyków okazywały się być fałszywe. Seunghoonowi towarzyszyła muzyka, muzyka i szklanka wypełniona brandy. Tłumaczył sobie to tak, że nawet uśmiech ich przyjaciół był w stanie sprowadzić go na ziemię, ku rzeczywistości, wywołując płomyczek nadziei, namiastkę szczęścia.
Exit miał za zadanie pomóc im wyjść z gówna, zwyczajnie pozbierać się i ze zdwojoną siłą stanąć na nogi. Niestety każdy początek miał swój koniec i Hoon był pewien, że jego koniec z każdym dniem witał go z otwartymi ramionami, wyciągając swe obrzydliwe macki nostalgii oraz monotonii.


Muzyka naprawdę potrafiła zdziałać cuda. Wpływała na ludzkie emocje, przekazywała coś więcej niż słowa, czy gesty, ponieważ można było dostrzec w niej drugie dno. Melodia zapadająca w pamięć trafiała do człowieka bez żadnej drogi na skróty. Seunghoon naprawdę to rozumiał i starał się pokazać to samo innym. Posiadał nieco inny pogląd na świat, a dołowanie się zawsze obracał do góry nogami. Mógł dać zalążek szczęścia tym, którzy go nie mają, działając na zmysły nawet powolną melancholijną muzyką. Mężczyzna był obdarowany talentem do tworzenia, używając do tego instrumentów i nie tylko. Nawet w Exit znalazło się dla niego ciche i upojne miejsce, któremu mógł oddać swoją prawdziwą dusze.
Tak było i tym razem, gdy struny gitary cicho zabrzęczały. Hoon postukał paznokciami o pudło rezonansowe, wiedząc, że przynajmniej w dużej sali, której praktycznie nikt nie używał, nie będzie sam. Jasne kosmyki włosów przysłoniły twarz najmłodszego z grupki przyjaciół, przede wszystkim zabierając mężczyźnie widok na jego oczy. Nieco już zniszczona od ciągłego rozjaśniania czupryna była rozpoznawalna, ponieważ jako jedyny z całej piątki Nam naprawdę eksperymentował z włosami. Przez ten jeden fakt, nawet jeżeli Taehyun nie chciał być zauważany, to usilnie przyciągał uwagę. Pewnie dlatego Seunghoon chętnie zaciągał go do jego dość skromnej sali prób. Kazał mu przychodzić do tego miejsca tak długo, aż twarz chłopaka delikatnie się rozpromieniła. Ciemnowłosy nie liczył na uśmiech, a jedynie na to, że jego teoria na temat wpływu muzyki się potwierdzi. Nie musiał długo czekać, by zauważyć, że jasnowłosy naprawdę potrafił śpiewać. Oboje mogli stworzyć zgrany duet, ponieważ Nam również oddał cząstkę siebie, by stworzyć jakąkolwiek melodie.
- Powtórzmy to. - Seunghoon odezwał się zachrypniętym głosem, zaraz po tym odchrząkając najciszej, jak mógł. Dźwięki najzwyczajniej roznosiły się głośnym echem po całym pomieszczeniu.
Mężczyzna zaczął ponownie grać, gdy Taehyun jedynie skinął głową. Jego palce przesunęły się po strunach, odtwarzając melodię, jaką sam napisał jeszcze jaki czas temu.
Taehyun, kiedy śpiewał czuł, jakby był zupełnie inną osobą, jak gdyby jego przeciwieństwo wyzwalało się z duszy Nam.
Dźwięki były niezwykle delikatne, tonował poszczególnych dźwięk z wyczuciem i profesjonalizmem, i być może faktycznie przebywając z Jinhwanem nabrał wprawy? Może zwyczajnie śpiewał mu każdego dnia, pogłębiając tym pozornie rosnące uczucie pomiędzy nimi?
- Chyba wystarczy tych tortur, nie uważasz? - odparł po kilkugodzinnym występie, zaczesując swoje włosy do tyłu a następnie ścierając chusteczką pot ze skroni i czoła, aż po szyję gdzie już dumnie zdobiły ją koraliki potu. Seunghoon patrzył na niego z nieukrywanym uwielbieniem. - Dlaczego tak patrzysz? - lekki uśmiech rozjaśnił twarz Taehyuna, gdy odpowiedział na spojrzenie niewiele starszemu Koreańczykowi.
Ciemnowłosy westchnął, odkładając instrument gdzieś na bok. Napotkał swoimi tęczówkami spojrzenie najmłodszego z całej grupy przyjaciół.
- A czym byłaby moja muzyka bez twojego głosu? To nie miałoby kompletnie sensu, nie sądzisz?
Seunghoon przysunął się znacznie bliżej blondyna, najzwyczajniej czując, że chłopak przeszedł minimalną przemianę, nawet jeżeli ona miała trwać tylko kilka chwil.
- Myślę, że gdyby nie ja ty byś nie ruszył tyłka do tego miejsca. Zwyczajnie wszystko ci jedno. - rzucił w odpowiedzi Taehyun, schodząc z podestu, by móc usiąść na schodkach, próbując złapać oddech. W jego ślad podążył Hoon. - Wiesz, wcale nie mam na myśli, że te ćwiczenia są niepotrzebne, bo.. dają mi małą namiastkę czegoś. Chyba oderwania się od rzeczywistości.
Jasnowłosy Koreańczyk spojrzał na Lee, jakby z niemym pytaniem czy ten go rozumie.
- Wszystko mi jedno? Najzwyczajniej czegoś ciągle by mi czegoś brakowało. - Ciemnowłosy rozumiał bardziej jego słowa, niż sam Taehyun mógłby się spodziewać. Właściwie nie trzeba było być geniuszem, by zauważyć o co chodziło Hoonowi. Mężczyzna był najzwyczajniej lekarstwem na wszystkie przygnębienia jego przyjaciół, potrafiąc pokazać swoją pozytywną energię. Sam wewnętrznie nie czuł praktycznie nic, lecz czuł tego dobrą stronę. Po za wieczną zabawą, potrafił praktycznie oddać swoją duszę muzyce. - Gdybyśmy ciągle robili to samo, to stałoby się przytłaczające. A tutaj? Mogę dać coś od siebie i jednocześnie coś otrzymać. To chyba słuszny układ.
- To co mówisz.. nie brzmi tak żałośnie jak to, kiedy Kang Seungyoon nie spuszcza ze mnie oka.
Uśmiech pojawił się na ustach młodego mężczyzny.
To nie tak, że on wyśmiewał uczucia Kang, zwyczajnie.. bawiło go niedojrzałe podejście przyjaciela, to, że łudził się iż dla nieobliczalnego człowieka jest w stanie odrzucić swoje uczucia jak i ulec, w każdym tego słowa znaczeniu. Taehyun uciekał, bo czuł się zagrożony. Widział to każdy, tylko nie Seungyoon.
- To chyba oczywiste. Kto z własnej woli sam zamknąłby się w klatce? Jego zachowanie jest..zbyt zaborcze. - Seunghoon automatycznie przesuwał dłonią po biodrze chłopaka, wcale nie robiąc tego w nachalny sposób. Dotyk mężczyzny był kojącym zabiegiem, w chwili gdy opuszkami palców gładził skórę jasnowłosego. Uniesione kąciki ust na twarzy Taehyuna były pewnym osiągnięciem sukcesu dla starszego. W końcu chciał, by każdy z jego przyjaciół odczuł namiastkę szczęścia.
Seunghoon nachylił swoją twarz znacznie bliżej, do momentu aż poczuł blond włosy, łaskoczące jego skórę. - Dlatego mam nadzieję, że twój wspaniały głos jak najdłużej potowarzyszy mi w tym miejscu.
Ciemnowłosy był na tyle blisko, by najzwyczajniej w świecie złączyć swoje wargi z tymi należącymi do Taehyuna. To zachowanie że strony Hoona wyglądało naturalnie, jak i nie zostało narzucone Nam. Mężczyzna poruszył wargami tylko raz, przeciągając dość bliskie i w pewnym sensie intymne doznanie. Młodszy nie odsunął się pod czas tych kilku długich sekund, tak samo nie robiąc tego do momentu, aż Seunghoon sam nie przerwał drobnej pieszczoty.
W pewnym momencie młodszy Koreańczyk był zbyt zdezorientowany i rozproszony, gdy nie powołanie ich usta otarły się o siebie gwałtownie. Nam nie skontrolował cichego westchnienia, a potem chwili, kiedy sam musnął usta Seunghoona jeszcze raz, przedłużając tym drobną pieszczotę. Nie zamykał oczu, choć czuł się w pewnym sensie skrępowany, tak ciągle wpatrywał się iskrzącymi się od emocji tęczówkami w te, jego.
Nam uważał, że uczucia nie są chwilowe. Mimo, że jego myśli krążyły wokół niewiele starszego mężczyzny, utraconej miłości, sam nie zdawał sobie sprawy, że ukazywał przed Lee pewną słabość do niego. Być może to było przyczyną tego, że za każdym razem gdy Hoon posuwał się do delikatnego, aczkolwiek intymnego dotyku, Nam Taehyun go nie odpychał.


Wraz z kolejnym wieczorem nadszedł czas na kolejną imprezę w znajomym gronie. Grupka przyjaciół siedziała na skórzanych kanapach w miejscu, w którym przywykli przebywać. O dziwo, Hoon tym razem siedział spokojnie, delektując się jedynie wysoko oprocentowanym alkoholem. Mężczyzna często się śmiał, gdy pozostała czwórka dotrzymywała mu towarzystwa przy jednym stole. W takich momentach ciemnowłosy stawał się prawdziwą duszą towarzystwa, nie zostawiając sobie ani chwili na podły nastrój. Kolejne dawki trunku jedynie utwierdzały go w dobrym humorze. Seunghoon nie był pijany, za co mógł dziękować jedynie swojej mocnej głowie.
Była też jedna rzecz, która nieco rozbawiła mężczyznę bardziej niż wszystko inne. Wyjątkowo Nam spędzał czas z nimi wszystkimi, siadając z pewnym dystansem od ciemnowłosego. Pewnie dlatego zwróciło to uwagę Hoona, który co jakiś czas wpatrywał się w najmłodszego z przyjaciół. Zauważył, że Taehyun, gdy tylko napotyka wzrok mężczyzny, odwracał głowę w przeciwną stronę. Blondyn unikał jego spojrzenia, jakby cały czas nieco spłoszony spoglądał w dół. Robił tak za każdym razem, kiedy Seunghoon patrzył ku jego sylwetce. To zachowanie wprawiało na twarzy starszego lekki arogancki uśmieszek, choć to wcale nie znaczyło, że wyśmiewał jasnowłosego. Nie wiedział, czy Nam był świadomy swojego zachowania, które Koreańczyk mógł sobie wyjaśnić tylko w jeden sposób. Seung czy wyjątkowo widoczne emocje chłopaka, były spowodowane ich ostatnim spotkaniem.
Gdy całe towarzystwo bardziej zajęło się sobą, ciemnowłosy bezproblemowo przysiadł się bliżej Nam. On nigdy nie wahał się, by działać w jakiejkolwiek sprawie. Pewnie właśnie dlatego nachylił się do ucha jasnowłosego, aby jego szept, przebił się ponad głośną muzykę.
- Nie musisz brać niczego na poważnie. Ważne, żebyś najzwyczajniej się dobrze bawił, Taehyun.
Wspomniany Koreańczyk zadrżał, w jednej chwili jego głupi umysł krzyczał do niego 'uciekaj', zawsze miał wysoką chęć ucieczki, gdy w pewnych sytuacjach czuł zagrożenie, czy naruszanie przestrzeni, gdy on wyraźnie o to nie prosił. Nawet jeśli był to Seunghoon ; osoba, która nigdy nie zrobiła nic wbrew jemu. Za to cenił go dość bardzo, może właśnie dlatego, że codzienna przygoda z innym nieco bardziej natarczywym Koreańczykiem zrobiła z mózgiem Nam zwyczajne pranie.
Taehyun nie odpowiedział - zdawał sobie sprawę, że tylko oni najlepiej rozumieli przekaz. Potem, gdy już wyswobodził się z bliskości Seunghoona, między nich usiadł Mino w celu zagadania Hoona na błahy temat. Jasnowłosy na tym skorzystał, bo kiedy ten zwlekając skupił połowiczną uwagę na mężczyźnie, on mógł w spokoju i samotności spożywać drogi trunek, bijąc się z własnymi myślami.
W tym czasie pijany Jinwoo zdołał już wygodnie siedzieć na kolanach potencjalnego kochanka, a Mino, podczas rozmowy, mocno go obejmował co z całą pewnością miało w sobie coś intymnego i szczerego.
Taehyun spuścił wzrok na swoją szklankę dopiero wtedy, gdy najstarszy z nich zaczął bełkotliwym głosem. - Zakład, że jak tylko Taehyun nas opuści, Seungyoonie nie powstrzyma się i pójdzie za nim?
- Obstawiamy? - spytał zadowolony Mino.
- Myślę, że mogę postawić wam lody, które rozpłyną się w waszych ustach. - dodał Kim Jinwoo, oblizując po tym powoli usta.
Mino wpatrywał się w twarz najstarszego z grupki przyjaciół, choć dla samego siebie mógłby go nazwać zupełnie inaczej. Wszyscy widzieli, jak czarnowłosy obłapia go wzrokiem, dość subtelnie przesuwając dłonią po udzie Kim. Song musiał przed sobą przyznać, że podniecało go zachowanie Jinwoo.
- Myślę, że jeśli Yoon poszedłby za naszym słodkim Taehyunem, to z całą pewnością nie interesowałby ich twoje lody. Bez obrazy. - Seunghoon zamieszał alkoholem w szklance, nadal mając utkwiony wzrok w twarzy blondyna.
Dość rozzłoszczony wzrok Yoona przesunął po grupie przyjaciół, jednocześnie zaciskając pięść na butelce. Wiedział, że wszyscy krytykują go za to, jak się zachowuje. Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech. - Zadbam o to, byście wygrali ten swój zasrany zakład.
Lee nie zwrócił zbyt wielkiej uwagi na zachowanie Kang, ponieważ ten zwykle okazywał takie same odruchy. To nie robiło na nim większego wrażenia, a za to wolał z zaciekawieniem uciekać spojrzeniem w stronę jasnowłosego. Nawet po słowach mężczyzny Nam nie spojrzał na Seunghoona ani na moment.
- Oh, mój urzekający Seunghoonie.. - uwagę zwrócił śmiech Jinwoo, kiedy to odstawił na blat pustą szklankę alkoholu, ocierając przy tym kciukiem kącik ust. - Jestem zdania, że Song Mino nie narzekałby gdyby lody były przeznaczone tylko dla niego. - szepnął zmysłowo, nim z premedytacją mocniej przywarł pośladkami do samego krocza czarnowłosego, rozpalonego mężczyzny.
Taehyun prychnął. Powoli przeniósł wzrok na okno a jego serce po raz kolejny zabiło w znajomej tęsknocie. Chciał uwolnić się z tej klatki, lecz powstrzymywał go Yoon, który czekał aż ten podniesie się ze skórzanego siedzenia. Choć może przestało to mieć aż takie znaczenie?
Czarnowłosy podniósł wzrok na Jinwoo, zaciskając dłonie na jego ubraniach. W mgnieniu oka Song szarpnął za ubrania swojego potencjalnego kochanka, ciągnąc go w mniej znanym dla całej reszty kierunku. Mogli jedynie domyślić się, że podniecony Mino zabrał bruneta do własnego apartamentu, jeśli w ogóle byłby w stanie tam dotrzeć.
Seunghoon mało się tym interesował, w dalszym ciągu skupiając swoją uwagę na wiadomej sylwetce. Towarzystwo powoli się rozchodziło, dlatego i blondyn bez słowa podniósł się od stołu. Z beznamiętną miną, jak i powolnym krokiem postać Taehyuna zniknęła w głębi korytarza, który prowadził właśnie do jego apartamentu. Lee dobrze o tym wiedział, lecz sam wewnętrznie walczył między patrzeniem w jeden i ten sam punkt, a pokusą pójścia się bawić przez dalszą część nocy.
Kątem oka jednak mężczyzna dostrzegł coś, co wcale go nie zadowalało. Mignął mu gdzieś w oddali Seungyoon, a gdy tylko Lee spojrzał w kierunku Kang, ten posłał mu długie spojrzenie. Ten wzrok, tęczówki niosły za sobą coś ostrzegawczego. Nerwowy mężczyzna chciał odseparować kompletnie Hoona od samego Nam, tak jakby to cokolwiek zmieniło. Ciemnowłosy mężczyzna nie wierzył w takie dziecinne zachowanie, lecz coś kazało mu ruszyć za dość nieprzewidywalnym pod wpływem alkoholu Yoonem.
Nie wstał od stołu od razu. Czekał; oczywistym było, że czekał na odpowiedni moment. Yoon nie byłby zadowolony, gdyby Lee zaczął ich śledzić. To było zbyt jasne dla mężczyzny. Dlatego odliczył  kilka dłużących się sekund w swojej głowie, by już chwilę po tym przemierzyć cały hal, w akompaniamencie echa swoich kroków. To nie było istotne, ponieważ sam Seunghoon nie zarejestrował tych przelotnych momentów. Ważniejszy był fakt, że stanął przed uchylonymi drzwiami do apartamentu Taehyuna. Myślał, że krzyki roznoszące się po korytarzu to tylko wymysł jego przewrażliwionej wyobraźni. A teraz przed jego oczami rozgrywało się coś szokującego, a jednocześnie tak przewidywalnego.
Seungyoon był naprawdę agresywny. Hoon nie skupił się tak bardzo na wykrzykiwanych słowach przez mężczyznę, ponieważ przez pewien moment zastygł w bezruchu. Nie reagował, chcąc z początku wiedzieć, jak to wszystko dalej się potoczy. Coś w podświadomości podpowiadało mu, by pomóc bezbronnemu blondynowi. To naturalna reakcja, a przynajmniej tak sobie to tłumaczył. W końcu Lee od zawsze czuwał nad problemami ich wszystkich, chcąc, by choć na chwilę zapomnieli o otaczających ich świecie. Pod górkę było dopiero wtedy, gdy trudności nie przychodziły z zewnątrz, a napięta atmosfera pojawiła się między poszczególnymi przyjaciółmi. Hoon nie potrafił zapanować nad tym wszystkim, a jeden agresywny Kang nieco mu to utrudniał. Z drugiej strony uświadamiał sam siebie, że Nam musiał czuć się z tym o wiele gorzej. Mężczyzna nachodził go zdecydowanie za długo, a teraz chwila, w której Yoon bez opamiętania dusił jasnowłosego chłopaka. Nic niezobowiązujące uczucia Lee, kazały mu zareagować znacznie szybciej, bo inaczej ta sytuacja nie skończyłaby się tylko na tym jednym pokoju.
Pogoda za oknem odpowiadała ciężkiej atmosferze panującej w Exit. Deszcz znów zaczął bębnić o podłużne okna, a nieprzyjemny wiatr niemal wdzierał się do środka. To nie przeszkodziło Seunghoonowi, by złapać kilka oddechów wraz z blondwłosym Koreańczykiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz