sobota, 3 września 2016

'Mystery lover'

A/N: Jestem bardzo zadowolona z tego oneshota. Nie mogłam się doczekać aż go wstawię, dlatego z niecierpliwością oczekujemy opinii.

dramat, romans, smut 



Biegł ile sił w płucach. Biegł, jak gdyby przed nim rozciągała się długa droga, nie kończąca się. W drżącej od emocji i nadmiaru adrenaliny dłoni trzymał torbę, a w niej mnóstwo forsy. Z dwóch stron doganiali go jego sprzymierzeńcy w celu, który po raz kolejny ukończyli w pełnym sukcesie. Dwóch z nich, również posiadało torby wypchane pieniędzmi, darli się wniebogłosy w czasie, kiedy Lee Taemin zaśmiał się tylko, między cięższym od wysiłku fizycznego oddechem. Na jego twarzy zachowała się zimna krew i profesjonalizm, nawet wtedy, gdy dźwięk syreny policyjnej dobiegł do ich uszu. Oni zawsze wychodzili z tego bez szwanku, wszystko było zaplanowane od a do z, nikt się nie wahał.
W pośpiechu wsiadając do czarnego vana, z piskiem opon odjechali, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie koszmaru, wspomnienie, kiedy jeden z przestępców przyłożył broń do obcych ludzi wyłudzając jak najwięcej pieniędzy z kas.
I w czasie, gdy grupa kumpli pozbyła się kominiarek, zaczynając z dzikim okrzykiem rozrzucać forsę, Lee Taemin spojrzał w szybę uświadamiając sobie, że on nie potrafił inaczej. On z tego żył. Zarabiał jako złodziej i przestępca, dzięki tej formie starczyło mu na dostatek. 
Jednak nadal w oczach innych pozostawał nikim.


- Coś w końcu musi pójść nie tak.
- Właśnie, lepiej uważać. Nie mamy umiaru, napadamy na uliczne sklepy coraz częściej, niedługo nas dopadną.
- A ty Taemin? Co o tym sądzisz?
Wspomniany Koreańczyk podniósł głowę, wyrywając się przy tym z głębokiego zawieszenia (co zdarzało się mu często), zaś nim się odezwał minęła dobra chwila a zgromadzeni mężczyźni umilkli wyczekując zdania jedynego Koreańczyka w gronie.
- Jeśli będziemy ostrożni i wszystko pójdzie zgodnie z planem, jesteśmy w stanie okraść dwa sklepy z kilku przecznic wstecz. - mapa i dokładne wskazówki znalazły się na stole między walającymi się pustymi paczkami po papierosach i kilku lizakach, natomiast pieniądze, jak to mieli w zwyczaju zostały dokładnie rozdzielone między nimi. Młody Lee wskazał palcem ów przecznicę, grupa przytaknęła. - W tym miejscu drogi krzyżują się, tu będzie stał van a ja razem z Jamesem i Conorem bez większego problemu przedostaniemy się tylnymi wejściami na sklep.
- Jesteś pewien.. że to rozsądne? - spytał James. - Dotąd nie zwędziliśmy łupów tak często w ciągu jednego tygodnia, zawsze były jakieś odstępy i..
- Zamierzacie czekać aż kasa wam się skończy? - z arogancją, Lee podniósł się z krzesła, zaczesując przy tym włosy do tyłu.
- Zluzuj trochę Taemin, wszyscy chcemy tego samego co ty.
Taemin zacisnął usta, ignorując wcześniejszy komentarz. - W każdym razie.. nie wiem jak wy, ale ja zamierzam napaść na te sklepy. To będzie coś znacznie większego. Jedna z najważniejszych dotąd zadań.


Wszystko poszło gładko. Taemin z satysfakcją wymalowaną na twarzy patrzył jak młoda kobieta skuliła się w kącie bojąc podjąć jakiegokolwiek kroku, byleby młody przestępca zamaskowany w kominiarkę nie zrobił jej krzywdy. Oddała wszystkie pieniądze z kasy, ale Lee lekko skrzywił się, kiedy dostrzegł, że dziewczyna uporczywie trzymała w dłoni gruby plik dolarów, jeden plik, który wcześniej umknął Koreańczykowi. Wymierzył w nią bronią, przyłożył stal do tyłu głowy z cichym sykiem.
- Do cholery, wsadź to do torby.
Kobieta pisnęła i natychmiast spełniła żądanie młodego mężczyzny a ten, razem z forsą wybiegł ze sklepu, uciekając zaułkiem. Miał dobrą kondycję, potrafił przebiec naprawdę wiele, byleby osiągnąć cel, który przed sobą postawił.
Skrywając się w ciemnej uliczce, odetchnął cicho by złapać oddech. Van czekał już po drugiej stronie, musiał tylko przebiec.
Był już tak blisko i może wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie mocne szarpnięcie. Młody Koreańczyk, jedynie przechadzający się mniej zatłoczonymi przecznicami miasta, spostrzegł, że coś jest na rzeczy. W okolicy głośno rozbrzmiewał alarm, czym zawtórowały syreny policyjne. Nie musiał długo zastanawiać się, kim jest zamaskowany mężczyzna uciekający z niewiarygodną szybkością i wielką torbą na ramieniu. Sam nie wiedział, dlaczego się wtrącał lub zareagował. Przecież przestępca mógł być niebezpieczny, a sam Koreańczyk zdał się na instynkt, łapiąc w ostatniej chwili za ramię Lee Taemina. Zdecydowanym szarpnięciem przyciągnął go do swojego torsu, wykręcając w samoobronie rękę napastnika. Za schwytanie złodzieja zapłacił jedynie tym, że mocne pociągnięcie wytrąciło Koreańczyka z równowagi. Wszystko działo się tak szybko, nawet oboje nie zdążyli utrzymać się na nogach, razem lądując na twardym bruku.
- Co to ma znaczyć? - syknął Lee, ze złością wpatrując się w oczy przypadkowego przechodnia, który swoją drogą grzeszył urodą. Jednak w tej chwili 20-dwulatek nie zwracał na to większej uwagi, chciał po prostu wstać i uciec, w końcu policja niedługo zacznie działać a kumple nadal czekają w samochodzie.
Przeniósł wzrok powoli na sprawcę jego szybkiego zatrzymania, nim uchylił lekko wargi, nieco zbity z tropu. Mimo, że kominiarka sprawiała, że jego twarz zaczynała się pocić, przez dłuższy moment patrzył na ciemnowłosego Koreańczyka, którego twarz była cholernie męska, z wyraźnie zarysowaną szczęką. Prychając pod nosem, zwinnie podniósł się na równe nogi z torsu przechodnia, z powrotem przewieszając torbę na ramię.
Mężczyzna jakby zawtórował zaraz po przestępcy, stając o własnych nogach przed nim. Trzymał kurczowo jego ramię, nie pozwalając mu nadal wyrwać się tak łatwo. Minho, bo tak nazywał się przypadkowy przechodzeń, był silny, co pomogło mu trzymać przy sobie złodzieja. Złodzieja, który swoją drogą go zaintrygował. Nigdy nie spotkał się z taką sytuacją, ani nic nie wiedział o takim trybie życia. Ten świat kompletnie był dla niego nieznany. Koreańczyk był cholernie ciekawski i może właśnie dlatego odsunął na bok myśli o tym, że kradzież nie należała do dobrych uczynków.
Ciemnowłosy nadal działając impulsywnie, śmiało sięgnął do kominiarki przestępcy, by bez wahania ją zdjąć. Możliwe, że to może właśnie było złe posunięcie, bo dosłownie na widok młodszego Koreańczyka zesztywniał. Gęste blond włosy jakby rozsypały się spod grubego materiału, jednak Minho nadal zdołał spostrzec jego twarz. Nie wiedział, dlaczego ktoś taki w ogóle kradnie, nic właściwie o nim nie wiedział. Taemin w jego oczach był intrygujący, nawet już nie wspominając o jego urodzie. W tym momencie jasnowłosy Koreańczyk stał się dla niego zagadką.
Taemin z pewną śmiałością przyglądał się Minho, z drugiej strony ignorując na moment fakt, że ten w irytujący sposób swoją siłą utrudnia mu ucieczkę. Odgarnął kosmyk włosów z twarzy, po czym odchrząknął, coraz to nerwowiej rozglądając się na boki. Radiowozy były coraz bliżej a nawoływanie jego imienia dobiegły do uszu Lee.
Minho był bardzo zaintrygowany przestępcą, nie chcąc go puścić dalej, nawet jeśli to miało być dla jego dobra. Oczywiście w ostatniej chwili głupio pomyślał, że nie chce by policja go złapała. Nie miał sposobu, by przekonać go do zatrzymania na dłużej. Ostatecznie, gdy zaczął się własną siłą wyrywać z uścisku Koreańczyka, ten przytrzymał go znacznie mocniej, patrząc mu w oczy. - Musisz mi powiedzieć, jak się nazywasz.
Taemin w ostatnim momencie przestał się szarpać, zaś na jego ustach pojawił się uśmiech, który niemal zwalił Choi z nóg. - W porządku. Jestem Lee Taemin, ale - młody chłopak korzystając na nieuwadze Koreańczyka, wyrwał się mu i znalazł się za nim, szepcząc do jego ucha. - Nie sądzę, żebyś za chwilę to pamiętał.
Po tym w pośpiechu sięgnął po leżący na betonie pręt i zamachnął się, uderzając ciemnowłosego w tył głowy aż ten, ogłuszony upadł. Lee Taemin z otwartymi ustami wpatrywał się w leżącą sylwetkę mężczyzny a po chwili dostrzegł obok głowy sączącą się krew. Cofnął się parę kroków, przez ulotny moment nie wiedział co robić, aż jeden z kumpli głośno go zawołał.
Zaciskając palce na torbie przebiegł na drugą stronę i zanim radiowóz zdołał przejechać, ten wskoczył na tylne siedzenie zatrzaskując za sobą drzwi.


- Jak zwykle udana robota.
- Cholera, a ja w ciebie wątpiłem Lee Taemin!
Taemin, który siedział niedaleko od nich na parapecie, odwrócił wzrok od szyby oddzielającej go od świata, by móc na parę chwil obdarzyć beznamiętnym spojrzeniem swoich towarzyszy. Kiedy znacznie się ściemni będzie mógł bezszelestnie dostać się do własnego cichego zakątku, w którym czuł się niemalże jak ryba w wodzie.
- Chłopcy, teraz czas na prawdziwą zabawę. - Conor zaszeleścił kilkoma saszetkami z białym charakterystycznym proszkiem.- Który pierwszy na odstrzał?
- Taemin! Niech Taemin zacznie! - James wskazał na Koreańczyka, który bez zbędnego słowa zeskoczył z parapetu i usiadł przy obrotowym krześle w czasie, gdy Conor rozsypał zawartość na kartkę papieru. Taemin przygryzł dolną wargę. - Dawaj gówniarzu, nie pożałujesz, dobry towar.
- Obyś miał rację. - arogancki uśmiech przyozdobił twarz jasnowłosego, kiedy nachylił się i uprzednio tworząc linię, zatkał jedną dziurkę i wciągnął do nozdrzy kreskę. 
Oczy młodego Koreańczyka znacznie pociemniały, natomiast śmiech reszty rozniósł się po salonie.


Minho jedynie w samych bokserkach stał przed wielkim lustrem w swoim mieszkaniu. Jego głowa była już opatrzona, jednak ten przykładał woreczek z lodem nadal w obolałe miejsce. Cała czaszka bolała go niemiłosiernie, a ten myślał, że cudem jest iż nie miał żadnego wstrząsu mózgu, ani pękniętej kości. Widniała tam jedynie rozcięta rana, która nieco spuchła do tego czasu. Mężczyzna uporczywie przykładał lód do swojej głowy, nie wiedząc, co właściwie ze sobą zrobić. Jego myśli oczywiście kierowały się w stronę przestępcy zobaczonego dzisiaj. Koreańczyk wcale nie zapomniał. Wiedział, że człowiek, którego widział nazywał się Lee Taemin, którego zajęciem najprawdopodobniej było obrabowywanie banków czy sklepów.
Choi myślał o momencie, w którym ujrzał po raz pierwszy blondwłosego mężczyznę. Czuł, jakby kompletnie zamierał, kiedy przypominał sobie ten wzrok. Bezczelne, lecz głębokie brązowe tęczówki utkwiły w pamięci Minho. W prawdzie odsuwał na bok wszystkie minusy jego osoby, tłumacząc to sobie w jeden sposób. Był zaintrygowany postacią Taemina. Chciał wiedzieć o nim więcej i więcej. Może faktycznie zwrócił na niego większą uwagę, bo ten również był Koreańczykiem zamieszkującym w Ameryce. Z drugiej strony mógł widzieć w tym mężczyźnie coś więcej, a wtedy ciekawość brała górę. Wiedział, że był zbyt zawzięty na jego osobę, jednak nie potrafił inaczej. Lee pozostał w jego głowie, a Minho kompletnie nie potrafił się go z niej pozbyć. Nawet uporczywy ból w potylicy nie przeszkodził mu w myśleniu o blondwłosym. Naprawdę nie wiedział, w jaki sposób mógłby zobaczyć go po raz drugi, więc może dlatego sięgnął po mocniejsze środki.


Ciemnowłosy Koreańczyk stał w ciasnej uliczce między budynkami, szukając odpowiedniego numeru mieszkania. Używając swoich znajomości, wybłagał o więcej informacji o nieznanym mu Lee Taeminie. Jednak jego sprawdzone źródła potrafiły jedynie odnaleźć dla niego adres zameldowania mężczyzny. Minho uznał, że to wystarczy mu, by kolejny raz móc jakoś natknąć się na blondwłosego Koreańczyka.
Niemalże o zmroku, przemierzał nie za bardzo bezpieczne uliczki, gdzieś niedaleko przedmieścia. W końcu natknął się na jedno jedyne mieszkanie, w którego oknach nie paliło się mocne żarówkowe światło. Choi użył drogi pożarowej, by wspiąć się wyżej i wyżej, na ponad dziesiąte piętro wysokiego wieżowca. Sam nie wiedział, czy może nie był to drapacz chmur, lecz taki widok w tej okolicy był całkowicie normalnym zjawiskiem. Tak jakby niskie budynki, stały się tylko przeżytkiem.
Minho dotarł do jednego z okien tego właściwego mieszkania. Ku jego zdziwieniu jedno z okien pozostało uchylone, a ten od razu pomyślał, że nie mogło być to niedopatrzenie Taemina. Miał najzwyczajniej w tym jakiś cel, jeżeli nawet nie sam zrobił sobie wejścia w taki nietypowy sposób.
Mężczyzna szybko przeskoczył parapet, znajdując się w kuchni. W całym mieszkaniu panowała głucha cisza, jakby po Lee nigdzie nie było śladu. Musiał naprawdę niewiele czasu tu spędzać.
Wzrok Choi powędrował na nieumyte od dawna naczynia, jak i porozrzucane ubrania i nie tylko na ziemi. Nie było tam brudno, jednak bałagan był jakiś wszechobecny. Minho dotykał niektórych przedmiotów, nawet podnosząc jedną z koszulek młodszego. Większość ciuchów było ubrudzonych, lub nawet poplamionych ciemną substancją. Koreańczyk nawet nie chciał się przekonywać, czy to była jego krew, a jedynie wytłumaczył sobie, że styl życia Taemina wymagał poświęceń. Nie mógł myśleć o nim, jak o przestępcy dłużej, kiedy z sekundy na sekundę był zaciekawiony znacznie bardziej. W korytarzu znalazł walające się gdzieniegdzie butelki po alkoholu, jak i niedopałki papierosów. To całe miejsce żyło innym światem.
W pewnym momencie, kiedy z uwagą Koreańczyk stawiał kroki nadepnął na jakąś ramkę. Minho schylił się, by podnieść zapewne zdjęcie znajdujące się w środku, odczuwając jednocześnie ból w tyle głowy. Mocniejsze ruchy sprawiały, że rana nadal dawała o sobie znać. Jednak on tłumił te myśli, by przesunąć wzrokiem po zamieszczonej fotografii. Wyłapał tam samego Taemina w o wiele młodszej odsłonie. Inne postacie obok niego miały pozamazywane twarze, jakby Koreańczyk sam je wydrapał. Choi wiedział, że wkracza już daleko w intymne życie tego człowieka, jednak nie mógł powstrzymać się przed kolejnymi domysłami. Odpowiedzi na pytania najprawdopodobniej i tak nigdy by nie otrzymał. Ten fakt pchnął go, by iść dalej. Dalej, gdzie dotarł do sypialni. Łóżko oczywiście nie było pościelone, sama kołdra leżała gdzieś porozrzucana, niemalże na ziemi. Jednak Minho najbardziej zaciekawił fakt, że materac był nieco obsunięty. Miękki element odsłaniał ramę łóżka, jak i przestrzeń pod nią, na co ciemnowłosy nie mógł przymknąć oka. Mężczyzna podszedł od razu bliżej, całkowicie podnosząc dość gruby materac, jednak widok jaki tam zastał przeszedł jego oczekiwania. Domyślił się, że Taemin kradł, to oczywiste, jednak nie był świadom na jakim etapie się znajduje. Między szczeblami w łóżku zostały poukładane torby, z czego niektóre nawet nie były zapięte. Niewymięte dolary wręcz nie mieściły się w ciemnych pojemnikach, a sam Minho nawet nie chciał wiedzieć ile tego jest. To były wszystkie zdobycze Lee, które prawdopodobnie można było przeliczać na miliony. Ciemnowłosy nie widział nigdy na raz takiej sumy pieniędzy, to wręcz go zamurowało. Choi nie miał do czynienia z zwykłym dzieciakiem, jeszcze nie wiedzącym w jaką stronę iść. Najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że ten fakt wcale nie odrzucał Koreańczyka. Wiedział jedynie, że wpakował się w coś znacznie poważniejszego.


Był taki czas, kiedy Taemin chciał się wycofać. Powiedzieć zwyczajne 'odchodzę' i opuścić Amerykę, pozwolić sobie na spokojne życie bez zmartwień i ciągłego lęku, że władze w końcu ich dopadną.
Nie mógł. Za każdym razem obiecywał sobie, że z tym skończy, ale gdzieś pomiędzy się zagubił, nie potrafił już uciec, kiedy zabrnął już tak daleko, by brudne czyny jakby pogłębiły się, staczając go tym samym na dno.
Lee Taemin pośród tego wszystkiego, w głębi serca był kruchą istotą, rozpadającą się, potrzebującą osoby, która mogłaby go wyciągnąć z dna, pomóc się podnieść, kochającej osoby, która mogłaby ofiarować mu coś więcej. Nie mówił nic. Nie odzywał się, dusił w sobie swoje pragnienia jak i obawy, jedynie pozwalał sobie na dalsze funkcjonowanie w grupie przestępczej. Jako złodziej i oszust, ktoś nie warty niczego.
Ale coś w końcu musiało pójść nie tak.
- Taemin!
Szaleńczy bieg, pościg za młodymi mężczyznami nie miał końca. Po tym, jak w czasie napadu coś poszło nie tak, Lee pozbył się kominiarki w złości uderzając pięścią w szybę samochodu, alarm rozniósł się po ulicy. Potem było już tylko kwestią czasu, jak grupa wraz ze sporą ilością pieniędzy uciekali kolejnymi alejkami a radiowozy bez opamiętania podążali tuż za nimi.
Taemin im umknął, dzięki swojej zwinności i sprycie, umknął funkcjonariuszom, skrywając się za ścianą wielkiego budynku, w cieniu, samotności i zapomnieniu.
Słyszał jedynie krzyki swoich towarzyszy, którzy niemalże od razu zostali schwytani przez mundury. Jeden z policjantów wykręcił rękę Jamesa, ten zawył, zdawać by się mogło, że ryknął imię Koreańczyka.
Taemin osunął się po ścianie, schował głowę w kolanach, kuląc się i klnąc, gdzieś pomiędzy zmierzwił swoje włosy, gdy kosmyki kleiły się do jego mokrego od potu czoła. Pierwszy raz od bardzo dawna nie wiedział co robić, zagubił się nie przemyślając opcji 'a co by było gdyby..' Nie brał czegoś takiego pod uwagę nigdy wcześniej.
Błądząc wzrokiem gdzieś za siebie dostrzegł, jak mundurowi wpychają kumpli do radiowozów, odjeżdżając i znikając mu z oczu bezpowrotnie.
A co by było gdyby.. wszystko przepadło?


Choi wszedł do swojego mieszkania późnym wieczorem. Wszystkie pomieszczenia ogarnął już mrok, jednak mężczyzna z przyzwyczajenia nie zapala światła. Najzwyczajniej znał wszytko jak własną kieszeń. Tu zaczął się jego niepokój. Na półce w korytarzu jego klucze zostały przełożone na inny bok, a krzesło w kuchni było odsunięte od stołu. Żaluzja w salonie była niecodziennie przysłonięta, jak i nawet klapa od sedesu podniesiona była ku górze. Nie wiedział, dlaczego wszystko odbiega od takiego stanu w jakim pozostawił swoje mieszkanie. Miał pamięć wzrokową, wręcz wszystko pamiętając jakby miał na zdjęciu. Może właśnie dlatego ostatecznie pokierował się w stronę własnej sypialni. W całym jego małym kącie atmosfera była napięta, tak samo nie czuł delikatnej woni odświeżacza, który sam włączał się co kilka godzin. Czuł zdenerwowanie w powietrzu, ciszę, zapach mocno uklepanej kwiatowej ziemi. Wszystko miało znaczenie, tak samo nienaturalnie skrzypiące panele. Dostał odpowiedź, gdy dotarł do uchylonych drzwi do swojej sypialni. Zawsze starannie ją zamykał, zresztą, jak każde drzwi w swoim mieszkaniu. Ostrożnie stanął w progu, mając nadzieję, że to nie było nic poważnego.
Minho od razu pokierował wzrok na sylwetkę mężczyzny skuloną w kącie przy łóżku. Koreańczyk był zwinięty wręcz w pozycję embrionalną, jakby chcąc się przed czymś uchronić. Nierówny oddech roznosi się po pokoju, a Choi od razu rozpoznaje gęste blond włosy. Na pewno nie spodziewał się Lee Taemina w własnym domu.
Dla młodego Lee nie było to nic trudnego. Po tym jak stracił swoich kumpli a on pozostał jedynie niknącym Koreańczykiem bez żadnych perspektyw na życie i w dodatku prawdopodobnie poszukiwanym. Bez większego trudu wdrapał się schodami przeciwpożarowymi, by następnie móc bez przeszkód otworzyć okno i wślizgnąć się do środka. Takie rzeczy były dla niego pestką, nie mógł nic na to poradzić. Ale dlaczego właśnie tam się znalazł? U swojego potencjalnego wroga, który przyłapał go na czymś złym?
Taemin nie podniósł wzroku, nadal wtulał policzek w swoje kolano, po czym ciężko westchnął, wiedząc, że właściciel mieszkania stoi w progu. Czuł jego zapach.
- Dlaczego tutaj jesteś? - Głos Minho przeciął ciszę, kiedy Koreańczyk postawił pewniejszy krok na przestrzeni swojej sypialni. Znajdował się coraz bliżej blondyna. - Jak się dostałeś do mojego mieszkania?
Choi skrzyżował w lekkim zdenerwowaniu ręce na torsie, wpatrując się nieustannie w włamywacza. Tak bardzo był nim zaciekawiony, chcąc dowiedzieć się o wiele więcej, a w tym momencie Taemin sam do niego przyszedł. Ciemnowłosy nie spodziewał się tego kompletnie, jednak miał ochotę podejść znacznie bliżej. Z drugiej strony nie zrobił tego, ponieważ spłoszenie Koreańczyka nie wydawało się dobrą opcją.
- Poszukują mnie a przebywanie w moim mieszkaniu nie wydaje się być bezpieczne. Nie miałem się gdzie podziać. - Taemin powoli uniósł głowę, chcąc spojrzeć w oczy Choi. - A ciebie udało mi się znaleźć bez większego trudu.
Z jednej strony miał ochotę zwiać. Nie pokazywać się więcej na oczy komuś, kto już raz niemal powstrzymał go przed ucieczką tym samym skazując na schwytanie, jednak dostrzegł w tym Koreańczyku coś istotnego, od razu wyczuł, że nie jest mu obojętny. Może dlatego, że zamiast martwić się tym czym właściwie Taemin się zajmował to wolał dowiedzieć się jak ma na imię. Absurdalne, lecz ten fakt mógłby w pewien sposób wykorzystać. Wykorzystać również fakt, że spotkał na swojej drodze innego Koreańczyka w Ameryce. Przynajmniej tak na początku sądził.
Minho sam nie wiedział, co powiedzieć. Miałby zgodzić się na przetrzymywanie przestępcy w własnym domu? Jak widać Taemin zdążył zadecydować o tym za niego, lecz to nie tak, że ciemnowłosy wyrzuciłby go ze swojego mieszkania. Miał okazję dowiedzieć się o nim jeszcze więcej, tak samo może znajdując odpowiedzi na pytania, jakie nasunęły mu się, gdy przeszukiwał mieszkanie blondyna.
Choi podszedł tym razem już o wiele bliżej, znajdując się naprzeciw skulonego ciała Koreańczyka. Starszy nie wiedział, dlaczego ten wyglądał tak bezradnie, jakby wszystko przestało mieć dla niego znaczenie. - Możesz zostać u mnie, tak długo, ile będziesz potrzebował.
Taemin otworzył usta, wpatrując się z pewnym otępieniem i bezsilnością na przystojną twarz Choi. Tak jak spodziewał się na początku ; ten mężczyzna był naiwny i zbyt ufny, omamił się jego osobą, nawet go przy tym nie znając. Jednak Taemin nie mógł narzekać, sam nie pogardził pobytem u Koreańczyka, lecz nadal pozostawał w pełnej gotowości. A tak przynajmniej uważał, dopóki jego dygoczące ciało nie zdradziło, w jakim stanie był jasnowłosy. Jak w rozsypce, pozostawiony samemu sobie, bez kumpli.
- Czego oczekujesz w zamian? - spytał poważnym tonem, uprzednio odchrząkując. 
- Masz mnie za materialistę? - Minho odpowiedział pytaniem na pytanie, przykładając dłoń do swojej zabandażowanej głowy. Nie rozumiał, dlaczego miałby czegokolwiek oczekiwać. Był samotny, żyjąc sam w własnym mieszkaniu, więc nigdy nie pogardziłby towarzystwem. Był bardzo zaciekawiony.
Wypadło mu kompletnie z głowy, że rana jeszcze goiła się, czasem uporczywie boląc. Był świadom, że blondyn oczekiwał jego zaniku pamięci. Jednak musiał uświadomić młodszego, że jego plan się nie powiódł. - Pamiętam cię. Nazywasz się Lee Taemin.
Lee otworzył szerzej oczy, jednak tylko na moment by nie ukazać Koreańczykowi swojego zaskoczenia. Szybko odwrócił wzrok, wbijając delikatnie paznokcie w swoje kolano. Myślał, że wystarczająco go ogłuszył.
- Szczerze mówiąc.. - odezwał się, nim ich spojrzenia na dobre się skrzyżowały. - Tamtego dnia.. myślałem, że cię zabiłem. Widziałem mnóstwo krwi.
- To byłoby dla ciebie bardzo wygodne, gdybyś mnie zabił, tak?
Minho zaśmiał się niezręcznie, drapiąc się po głowie w okolicy swojego bandażu. Nie wiedział, co miał o tym myśleć, jednak już wspominał, że szczerze cieszył się z wyjścia z tego w jednym kawałku. - Szybko zostałem opatrzony, no i chyba mam twardą głowę.
Lee nie odpowiedział na wcześniejsze pytanie starszego Koreańczyka, nieco bardziej przyciągając kolana pod swoją brodę. Nie był w nastroju do jakichkolwiek żartów czy rozmów, w ogóle był osobą, która nie stroniła do towarzystwa, może dlatego, że jeszcze nie spotkał wyjątkowej osoby, która mogłaby złamać te wszystkie stereotypy. 
W odpowiedzi jedynie lekko się uśmiechnął, zaraz po tym przygryzając wargi.
Mężczyzna przykucnął przy blondwłosym Koreańczyku, nie chcąc odwrócić od niego wzroku. Chciał, by ten nieco się przełamał, w końcu Minho widział w jakim jest stanie. - Powinieneś się cieszyć, że mimo wszystko uciekłeś.
Choi nie ruszył się ze swojego miejsca, wsłuchując się jedynie w ciszę. Taemin nadal nic nie mówił, a to działało na niecierpliwość ciemnowłosego. - Muszę przyznać, że myślałem o tobie od tamtego czasu. Nie mogłem długo czekać nie wiedząc nic więcej.
Lekki grymas pojawił się na twarzy Taemina, ale Minho nie mógł tego zauważyć. Jego twarz działała jak maska ; skutecznie zasłaniała wszelkie uczucia. - Co masz niby na myśli?
- W przeciwieństwie do ciebie, subtelnie wkradłem się do twojego mieszkania. - Choi wzruszył ramionami, przyznając się otwarcie do wszystkiego. Zawsze był szczery, to była po prostu jego cecha charakteru, nieodłączna od niego. - Nie dotykałem niepowołanych rzeczy, sam rozumiesz.
Taemin wstał, w efekcie czego to samo zrobił Minho. Młodszy Koreańczyk był wściekły dowiadując się o tym, że ktokolwiek naruszył jego prywatność. Powstrzymywał się, powstrzymywał w pewnym momencie, żeby przypadkiem ponownie nie ogłuszyć mężczyzny, miał ochotę zwyczajnie uderzyć go w twarz. - I wiedząc o tym mam tak po prostu stać spokojnie?
- Ja... - Mężczyzna z zdenerwowaniem odwrócił wzrok gdzieś na bok, chcąc uniknąć wściekłego spojrzenia blondyna. Nie wiedział, do czego mógł być zdolny, a sam mógł wpakować się w jakieś nieprzyjemności. Jednak Minho nie mógł nic poradzić, że tak bardzo się nim zainteresował. Jak mógł siedzieć bezczynnie, wiedząc, że Lee mógłby zniknąć z dnia na dzień? - Nie zrobiłem nic złego, Taemin.
- Nieważne. - warknął Lee, szarpiąc wyższego za kołnierz koszuli. - Jeśli cokolwiek stamtąd zginęło ręczę ci, że wrócę i odstrzelę ci głowę.
Kierując się do salonu, chwycił torbę podróżną z zamiarem wyjścia, jednak silne ramię Minho skutecznie mu to uniemożliwiło. Taemin z towarzyszącym gniewem mierzył wzrokiem ciemnowłosego. - Niepotrzebnie tu przyszedłem.
- Nie możesz stąd wyjść. Nie pozwolę ci. - Choi mocno trzymał ramię blondyna, nie chcąc za wszelką cenę go puszczać. Dreszcz przeszedł przez jego ciało, kiedy znacznie mocniej przyciągnął do siebie młodszego. Nie wiedział, czy może to dlatego, że Taemin był szczególny, czy może powodem było długie osamotnienie. Wiedział jedynie tyle, że nie mógłby go wypuścić z tego mieszkania, a przynajmniej nie w tej chwili. - Nie potrzebuję nic z tamtego mieszkania, ani żadnych twoich pieniędzy. Chcę tylko ciebie, to wystarczy.
Młodszy Koreańczyk przełknął z trudem ślinę. Czy ten facet siebie słyszał? Jak mógł być tak niedojrzały i naiwny wierząc, że przestępca ot tak spełni jego żądania? Aż roześmiał się, kręcąc przy tym energicznie głową. - Zdajesz sobie sprawę jak absurdalnie i śmiesznie brzmisz? Naprawdę wierzysz, że z tobą zostanę? Nie bądź naiwny, nie ma miejsca w moim życiu na żadne uczucia.
Szarpnął się znacznie bardziej, lecz to poskutkowało, że ciemnowłosy zacisnął usta, niemal ze złością wbijając palce w przedramię Taemina.
- Nie obchodzi mnie, jak to brzmi. Czy proszę cię o jakiekolwiek odwzajemnienie uczuć? Masz tu jedynie zostać. - Minho odpowiedział, będąc upartym przy swojej racji. Nie wiedział, co w niego wstąpiło i dlaczego brzmiał jak kompletny szaleniec. Mocno przytrzymywał przy sobie blondyna, kiedy ten chciał kolejny raz ruszyć w stronę wyjścia. - Nie pozwolę ci wyjść.
- Choi Minho! - głos blondyna zaczął się załamywać, kiedy stanowczo wymówił jego imię podnosząc wzrok na mężczyznę. Czuł, że traci grunt pod nogami, to wszystko wydawało się być dla młodszego koszmarem, chciał jak najszybciej uciec, zamknąć się w swoich myślach. Nieznane dotąd uczucie bezsilności napadło Koreańczyka ze zdwojoną siłą, coś co targało nim jak szmacianą lalką, bał się tego uczucia.
- Nie mówiłem ci nigdy, jak się nazywam. - Ciemnowłosy poczuł, jak po jego ciele rozchodzą się dreszcze na dźwięk własnego imienia. W ustach blondyna brzmiało to niewiarygodnie, w taki sposób, że działało to na starszego. W prawdzie sam mu się nigdy nie przedstawił, jednak uważał teraz to za błąd. Błąd, kiedy Koreańczyk w końcu się tak do niego zwrócił.
Mężczyzna usilnie owinął swoje ramiona w okół ciała Taemina, przyciągając go do swojego torsu. 
I wtedy Lee Taemin po raz pierwszy się zawahał.


Mieszkanie należące do Minho nie należało do skromnych a raczej przytulnych, tak jakby mężczyzna żył w dostatku, spokojnie. Tego w końcu brakowało Taeminowi, on z kolei funkcjonował w oszustwie z samym sobą.
Kiedy młody Koreańczyk wmówił sobie, że się uspokoił postanowił wziąć prysznic, co skutecznie pozwoliło na trzeźwość myśli jak i zmycie brudu minionego dnia.
Minho westchnął z zrezygnowaniem, gdy zauważył, że jego upragnioną łazienkę zajął blondyn. Ku jego większemu niezadowoleniu młodszy zamknął się szczelnie w środku. To pchnęło ciemnowłosego, by skierować się do drugiej łazienki, znajdującej się w mieszkaniu na piętrze. Prysznic był dla niego miejscem, gdzie mógł zamknąć się sam z własnymi myślami, ponieważ nie ukrywał, że to co się działo ostatnio dość osiadło na umyśle Koreańczyka. Mógł jedynie domyślać się, dlaczego właśnie młodszy znalazł się w jego mieszkaniu. W końcu, jak powiedział - ścigali go. Jednak gdzie w tym wszystkim był głębszy sens?
Choi nieumyślnie chciał zachęcić Taemina do jakiegokolwiek kontaktu, ponieważ od momentu, gdy kurczowo go wtulał w siebie, ten już niewiele się odezwał. Był zamknięty, wycofany. Ich charaktery oczywiście były skrajnie różne, więc może dlatego komunikacja tej dwójki nie przechodziła pomyślnie. Minho był aż za bardzo gotowy i otwarty, chcąc z zaintrygowaniem usłyszeć coś od blondyna. Drugi Koreańczyk niekoniecznie podzielał jego zdanie, zamykając się samemu w pokoju. Ostatecznie dobrym objawem było jego wymknięcie się, by wziąć kąpiel. Na myśl, że może cokolwiek ulegnie zmianie ciemnowłosy uśmiechał się. To nie tak, że mężczyzna całym sobą zaufał Lee, lecz widział, że ten ma ze sobą poważny problem. Do tego widok bezbronnego Koreańczyka w jego własnym mieszkaniu, było czymś co wystarczająco go przekonało. Minho miał nadzieję, że w końcu Taemin przestanie być dla niego tylko jednym zbiorowiskiem pytań, na które nie miał odpowiedzi. Miał nadzieję, że kiedyś zrozumie tą zagadkę.
Wycierając swoje ciało z ściekających kropel gorącej wody, Choi musiał przerwać ciąg swoich myśli. Miał nadzieję, że odnajdzie Taemina gdzieś w swoim mieszkaniu i nie pomylił się, kiedy dotarł do własnej sypialni mając w okół bioder owinięty jedynie ręcznik. Blondyn już od jakiegoś czasu leżał na łóżku, będąc jedynie ubranym w przydługą białą koszulę i ciemną bieliznę. Górna garderoba podwinęła się, subtelnie odkrywając jego skórę na brzuchu. Jednak niewiele to zmieniło, ponieważ materiał już dawno przylepił się do mokrej od kropelek wody skóry, sprawiając, że ciało Koreańczyka było widoczne dla Minho. Ten dosłownie stał, jak zamurowany, przesuwając wzrokiem od nóg młodszego w górę, aż dotarł do głowy blondyna. Jeden policzek miał wtulony w poduszkę, jednak jego twarz zakrywały mokre kosmyki włosów. Ciemnowłosy musiał przyznać, że Taemin wyglądał cholernie seksownie, nawet jeżeli nie chciałby by jego widok zadziałał na starszego w erotyczny sposób. Choi wręcz nie potrafił opanować nadmiaru emocji, jakby ten obraz zbyt mocno uderzył w jego świadomość. W jego głowie rozbrzmiewały myśli, by dotknąć tego mężczyznę.
Ciche odchrząknięcie obiło się echem po ścianach niewielkiej sypialni, a Taemin jakby nieświadomie gwałtownie się poderwał, trwając w gotowości w razie zagrożenia. Sam nie był pewien, dlaczego jego umysł nastawił się na czujność skoro wiedział, że to on mógłby w każdej chwili go ogłuszyć. To nie tak, że nie dostrzegł siły w Minho, jednak na dobrą sprawę nawet nie wiedział w jaki sposób ją wykorzystać, dlatego też wydawał się być całkiem nieszkodliwy. Przynajmniej tak sądził dopóki na nadgarstkach i przedramionach Taemina nie pojawiły się siniaki. Młodszy Koreańczyk miał delikatną skórę, mimo oziębłego całokształtu, nie mógł nic na to poradzić.
- Dlaczego się skradasz? - spytał z jak gdyby wyrzutem w głosie.
- Chodzę tak, jak zawsze. - Choi zmarszczył delikatnie brwi, z łatwością pokonując przestrzeń między nimi. Ciemnowłosy nachylił się znacznie nad posłaniem, by przyjrzeć się twarzy Lee z bliska. Jak mógł nie uważać, że ten jest piękny? Tym razem trudno było mu się powstrzymać, w końcu młody Koreańczyk pokazywał aż za wiele. Przynajmniej na tyle ile się spodziewał Minho. - Dlaczego wyglądasz tak pociągająco?
Taemin przełknął cicho ślinę analizując twarz mężczyzny, który przetrzymywał go w mieszkaniu. Naprawdę nie spodziewał się, że jest na tyle lekkomyślny, że dał zwieść się jego wyglądowi. To by świadczyło o naiwności i zbytnim darzeniem zaufaniem kogoś, kto nawet nie dał mu ku temu powodu. Taemina z jednej strony to bawiło, z drugiej nie chciał, by ten stał się jego prześladowcą. Niezależnie czy był przystojny czy też nie. 
- A czy wyglądam na kogoś, kto lubi wdawać się w jakiekolwiek relacje? Odsuń się, zabierasz mi tlen. - lekki uśmiech, pomieszany z grymasem pojawił się na ustach młodego Koreańczyka.
- Dopiero mogę sprawić, że zabraknie ci tlenu. - Minho nie zwrócił uwagi na to co robił, łapiąc podbródek Lee w swoje palce. Spojrzał na niego poważnie, wcale nie mówiąc tego jako niewinnego żartu. Taemin cały czas go odpychał i może ciemnowłosy Koreańczyk wiedział, że działa zbyt nachalnie, jednak nie radził sobie, mając przed sobą taki obraz młodszego. Przyciągnął głowę blondyna znacznie bliżej, aż ich twarze dzieliły jedynie centymetry. Choi myślał, że jest zbyt wycofany od ludzi, by w ogóle móc się tak zachować, jednak jak widać - młodszy znacznie zawrócił mu w głowie.
Ciemnowłosy mężczyzna czuł mrowienie pod opuszkami palców, gdy niepewnie sunął palcami po szczęce Lee. On kompletnie nie znał czegoś takiego, nie czuł się tak w pobliżu kogoś. Myślał długo nad tym, co mogłoby się podobać blondynowi, w końcu jego niedoświadczenie, było też okazywane jako przesadna naiwność. Zbyt dał się skusić na wygląd młodszego, by teraz zostać w pewnej bezradności. Zdał się jedynie na instynkt, by choć odrobinę zaczerpnąć tego pięknego ciała, jednocześnie robiąc to dość niezdarnie. - Choć nie sądzę, że byłbym w stanie..
Oczywiście, że blondyn to zauważył. Od razu mógł stwierdzić, że ten mężczyzna ; choć wyglądał dobrze tak był niewiele doświadczony. Ale czy to przeszkadzało Taeminowi? 
Znów się zaśmiał, ukazując tym kpinę z ciemnowłosego Koreańczyka. Jego naprawdę nie obchodziły takie rzeczy, raczej miał na głowie sprawę z nieudanym napadem przez co jego kumple najprawdopodobniej przebywali w areszcie, jak i sam fakt, że został zupełnie sam.
Mimo wszystko czuł palce dość nieśmiało wędrujące po jego szczęce przez co jego pociemniałe tęczówki powędrowały na twarz Minho. Uchylił lekko wargi pozwalając, by opuszek zahaczył o jego dolną wargę. - Dlaczego w ogóle ja? Nie sądzisz, że to absurdalne czuć coś do przestępcy? Chyba świetnie zdajesz sobie sprawę z tego co robię. Nie powinieneś się nawet mieszać.
- Myślisz, że bycie przestępcą cokolwiek zmienia? - Minho odchrząknął, utrzymując z mężczyzną kontakt wzrokowy. - Nie zważanie na to, co robisz, jest właśnie nie mieszaniem się. Nie interesuje mnie to, rozumiesz?
Ciemnowłosy przesunął wolną dłonią po opiętym wilgotnym materiałem tors blondyna, nie dając się zniechęcić kpiącym uśmiechem. Uważnie badał każdy kawałek jego ciała, jakby chciał zapamiętać je na pamięć. Czuł dreszcze tuż pod opuszkami palców, a dotykanie Taemina stało się naprawdę przyjemną czynnością. Choi szybko musiał stwierdzić, że Koreańczyk jest cholernie uparty. - Czy to twój jedyny argument, Taemin?
Silna dłoń starszego zatrzymała się gdzieś w okolicy żeber jasnowłosego, odczuwając każde zagłębienie w jego skórze nawet przez koszulę. Pamiętał doskonale, że jego ciało jest niezmiernie ciepłe, wręcz uzależniające. Nie odmawiał sobie przyjemności dotykania go w czasie, gdy czujność Lee nieco osłabła.
Taemin zmrużył gniewnie oczy, jakby miał za moment stracić cierpliwość. Ingerowanie w jego życie zdecydowanie mu się nie podobało. Choi Minho był pechowym facetem, który trafił o niewłaściwym czasie. - Gdybyś wtedy nie przechodził tą ulicą to teraz nie musiałbyś tak bardzo się mną interesować. Nie wiedziałbyś o moim istnieniu i to jest o wiele lepsza opcja.
Syknął, chwytając ciepłą dłoń Choi i szybko odsuwając ją od swojego ciała. Uznał, że dość wrażeń jak na jeden dzień. Wstał zwinnie z łóżka, zakrywając klatkę piersiową koszulą, którą jakby w pośpiechu dopiął. Zaraz po tym odwrócił głowę ku Minho, niemalże patrząc na mężczyznę z góry, mimo, że tak naprawdę sam nie był wart zbyt wiele.
Nieprzyjemne kłucie w żołądku dało o sobie znać, kiedy zdał sobie sprawę, że nawet nie ma pojęcia jak może odpowiedzieć na pytanie skierowane w jego stronę. Czy posiadał więcej argumentów? Czuł się w pewnym sensie osłabiony psychicznie. Potrzebował się zregenerować by móc na nowo funkcjonować, dlatego sen wydawał się być w tej chwili dla niego wręcz wskazany. - Obiecuje, że jutro już więcej mnie nie zobaczysz. Zapomnij o mnie.


Kolejny wieczór przysporzył Lee Taeminowi natłok niepotrzebnych myśli i dobijającą świadomość, że być może to jego wina, że teraz znajdował się w ukryciu, jeszcze bardziej odizolowany od ludzi. Że gdyby nie jego wrodzona uparta natura, żaden z jego kumpli nie zostałby złapany przez policję. Poza tym wszystkim pozostała jeszcze sprawa Minho, który już przez dobre dwie doby pozwalał mu na nocleg jak i zarzekł się, że nie interesuje go to, co młodszy robi. Lee znał takich jak on. Oczywiście, że był dobrym człowiekiem, cechowało go złote serce i chęć pomocy oraz należał do romantyków, którzy z góry wierzyli w prawdziwą miłość, co rzecz jasna od początku bawiło Taemina. Bo czyż nie powinien pogodzić się z szarą rzeczywistością? Na świecie górowało zło i cierpienie, przemoc i kompletny bałagan, więc sądził, że przynajmniej Choi miał o tym jakiekolwiek pojęcie.
Taemin zadrżał, tej nocy odczuł chłód, który wywołał gęsią skórkę na jego nieokrytym niczym ciele. Usilnie starał się to zignorować jak i również postać samego Minho, jednak jeszcze raz cofnął się wstecz do rozmowy z poprzedniego wieczoru.
Nie potrzebuję nic z tamtego mieszkania, ani żadnych twoich pieniędzy. Chcę tylko ciebie, to wystarczy.
Koreańczyk uśmiechnął się pod nosem. Czy zaznanie choć odrobiny przyjemności byłoby grzechem? Lee zacisnął delikatnie palce na pościeli, wiercąc się. Kiedy już był pewien, że nie jest w stanie zasnąć, w momencie usiadł i bezszelestnie przedostał się na korytarz. Odgłos cichych kroków rozbrzmiał echem po ścianach, i jasnowłosy już miał przejść do kuchni, kiedy jego stopy jakby same zatrzymały się przed sypialnią należącą do Minho. Szczerze, zawahał się. Miał ochotę pozbyć się potencjalnego świadka, zwyczajnie sięgnąć po broń i bezboleśnie doprowadzić sprawę do końca, jednak.. coś go skutecznie powstrzymywało. Czuł się bezsilny, był kłębkiem nerwów, bo nie miał pojęcia co właściwie powinien zrobić w najbliższym czasie, jak mógłby skontaktować się z chociażby jednym z kumpli. Miał wrażenie, że wszystko zepsuł, że to wszystko na co tak nielegalnie pracowali poszło tak po prostu w niepamięć.
Taemin potrząsnął energicznie głową, cicho klnąc pod nosem. Nie chciał się teraz tym zadręczać, miał przed sobą sylwetkę mężczyzny, może i mniej doświadczonego i z całą pewnością dość żenującego, ale w jakiś sposób podobała mu się jego sylwetka i sposób, w jaki próbował dotrzeć do młodszego, próbując zdobyć jego zaufanie.
Z uchylonymi ustami patrzył jak Choi Minho, ubrany jedynie w czarną bieliznę przemaszerował do komody, układając w niej jakąś stertę ciuchów. Koreańczyk mógł wyraźnie dostrzec wyrzeźbioną klatkę piersiową mężczyzny jak i nawet mięśnie brzucha, dumnie ukazującą niemalże idealną sylwetkę. Nie był w stanie zrobić kroku, czuł się przytłoczony emocjami, które niechciane wtargnęły do jego głowy.
Mężczyzna przeciągnął się, nadal stojąc przed wysoką szafą. Zamyślił się, przez co nie potrafił wyczuć obecności drugiego Koreańczyka. Tak naprawdę często chodził spać naprawdę późno, co było zwyczajnym przyzwyczajeniem jego organizmu. Sen zaburzały mu intensywne myśli, którymi katował się każdego wieczora. Od jakiegoś czasu oczywiście były to jedynie myśli o blondynie, a starszy już nawet nie starał się wyrzucić go z swojej głowy.
Minho zamknął komodę z cichym trzaskiem, gwałtownie odwracając się w stronę uchylonych drzwi do swojej sypialni. Poczuł jak robiło mu się gorąco na całym ciele, a nawet kropelki potu zebrały się na jego umięśnionej piersi. Dreszcze ogarniały jego ciało nawet na widok Lee, że nawet nie potrafił wytrzymać w pobliżu bez żadnego kontaktu. Z każdym dniem to stawało się znacznie silniejsze i uciążliwe. Zwłaszcza, że ten był niemalże przy jego boku w tym samym mieszkaniu.
Choi zlustrował wzrokiem całe ciało blondyna, oblizując wysuszone z nieznanego mu pragnienia wargi. Nie wierzył, że kolejny raz mógł oglądać jego ciało z takiego bliska, a nawet słabe światło nie przeszkodziło mu w tym. To również skutkowało tym, że głos ugrzęzł mu gdzieś w gardle. Przecież to wszystko było dla niego zbyt nowe, a sam jasnowłosy Koreańczyk nie pozwolił mu do tej chwili tego poznać. - Taemin? Dlaczego tutaj jesteś?
Taemin odchrząknął, krzyżując ręce na torsie, by następnie oprzeć się o framugę. Jednak ta pozycja nie była na długo, młodszy nie wiedział co ze sobą zrobić. - Zabłądziłem. - wymamrotał, nim nie myśląc za wiele postawił parę kroków naprzód aż znalazł się przy krawędzi łóżka. - A ty Choi Minho? W środku nocy zachciało ci się porządku?
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, chcąc ukryć swoje emocje. Jednak i tak miał wrażenie, że Taemin mógł czytać z niego, jak z otwartej księgi. W prawdzie ciemnowłosy nie mógł nic na to zaradzić, a nawet lepiej się czuł, że młodszy był świadom większości jego głupich myśli. - Oczywiście, w moim mieszkaniu wszystko musi być na swoim miejscu.
Minho podchodził znacznie bliżej blondyna, lecz Lee cofał się w tył z każdym krokiem starszego. Ostatecznie Choi zbliżył się na tyle, aby sprawić, że Taemin sam nieświadomie opadnie na łóżko. W końcu bez przeszkód nie mógł odsuwać się w nieskończoność. Mężczyzna zacisnął drżące dłonie w pięści, nie mogąc odwrócić wzroku od obiektu swojego zainteresowania. - A ty? Jesteś na swoim miejscu?
Zalotny uśmiech przyozdobił usta blondyna. - Nie mów, że byłbyś gotów ocenić. Pomogę ci w tym.
Wtedy Taemin zrobił coś, czego Minho kompletnie się nie spodziewał. Podnosząc się nieco, zwinnie usiadł na biodrach ciemnowłosego wpijając się przy tym żarliwie w jego usta. Spragniony jęk opuścił wargi Choi, co w pewnym sensie wywołało dreszcze na plecach blondyna. 
Starszy wiedział wtedy, że kompletne pożądanie przejęło władzę nad jego ciałem. Nie wiedział dlaczego Lee nagle posunął się do czegoś takiego, lecz nawet nie chciał wiedzieć. Nie niszczył swojej nieświadomości, jedynie zdając się na swój instynkt. Starał się zatrzymać swój urwany oddech, by w szybkim tempie już automatycznie walcząc z ustami blondyna o dominację, nawet jeśli miał nikłe szanse. Docisnął swoje wargi do jego nachalnie, chcąc jak najlepiej zaczerpnąć tego nowego doświadczenia. Nie powstrzymał swoich dłoni przed tym by z fascynacją przesunęły się po ciele Koreańczyka, jednocześnie przyciągając go tym do siebie znacznie mocniej.
Minho wygodnie ułożył swoje plecy na łóżku, domyślając się jedynie, co mogły oznaczać słowa blondyna. Nie panował nawet nad swoim ciałem, jedynie wyczuwając, jak krocze młodszego było przyciśnięte do jego własnego, ukrytego jeszcze pod materiałem bokserek.
Taemin muskał ustami szyję Koreańczyka, zaciągając się zapachem, który osiadł głęboko w jego pamięci. Westchnął ciężko, przenosząc się z pocałunkami na płatek ucha ciemnowłosego, nim szepnął ciche. - Jesteś spięty, niepotrzebnie. Zajmę się tym.
Na jego oczach zsunął ze swoich pośladków bieliznę, odrzucając ją na bok z lekkim uśmiechem. To był ten wieczór, kiedy Taemin pragnął się zatracić i na moment zapomnieć o tych wszystkich minionych dniach, które wywołały w nim stres i niepewność. Chciał poczuć się wolnym, chociaż raz.
- Tak bardzo chciałem cię dotknąć. - Minho wypuścił spomiędzy uchylonych warg westchnienie, które sprawiło, że oczyścił rozszalałe myśli. Poczuł się pewniej, jednocześnie śledząc wzrokiem sylwetkę Lee, którego mógł oglądać pierwszy raz w pełnej krasie. Uważał, że był naprawdę piękny, a opuszki jego palców wręcz nie nadążały za badaniem jego atrakcyjnego ciała. Ostatecznie jedna dłoń Choć zsunęła się na nagi pośladek przestępcy, starając się wyłapać jego wyraz twarzy. Jednocześnie poszedł w ślady Taemina, chcąc jak najszybciej pozbyć się swojej jedynej części garderoby, jaką były bokserki. Nawet nie zauważył, gdy te stały się dla niego za ciasne, a jego dolne partie w niecodzienny sposób domagały się o uwagę. Oczywistym było, że starszy miał się czym pochwalić, dlatego bez wahania mógł pozostać nagim przed Lee, który imponował mu pewnością siebie. Może i Choi nie był wyjątkowo doświadczony w seksie, jednak wiedział, że szybko potrafi instynktownie wyłapać takie rzeczy.
Taemin uchylił usta, nie wiedział co powiedzieć ; jego słowa były dla niego pewnym zaskoczeniem, może i nie z powodu samych słów, lecz tego, że Minho wydawał się być cholernie szczery. Do tej pory nie spotkał się z czymś takim, to wydawało się być dla niego w ogóle mistyczne. Naprawdę nie spodziewał się, że ten uroczy mężczyzna tak szybko się w nim zadurzy. Oczywiście, był uświadomiony, że mężczyźni lubili w nim pewną niedostępność, jednak sam Taemin nie potrzebował kogokolwiek włączać do swojego życia. Dopiero poznanie Choi sprawiło, że Taemin w nienaturalny i nie podobny do niego sposób zaczął się wahać, a uczucia i wszelkie emocje wyłaniały się na wierzch. Obawiał się tego, w końcu to jest w stanie go całkowicie osłabić.
Nie chciał przedłużać ich inicjowanego seksu, obaj byli rozpaleni i podnieceni, potrzebowali błogiej ulgi, może dlatego Lee zawisł nad starszym namiętnie całując jego usta, zaś wolną dłonią obejmując spore przyrodzenie Choi dłonią. Zadrżał, z każdą chwilą ciężej oddychał. - Minho..
W jednym momencie uniósł biodra, nakierowując główkę na jego wejście i nim starszy mężczyzna zdołał cokolwiek zrobić, ten opadł na całą długość krzywiąc się z początkowego bólu. Zbolały jęki wydostały się z ust jasnowłosego, kilka łez nawet skapnęło po jego brodzie.
Minho automatycznie zaciskał mocniej dłonie na pośladkach blondyna, kiedy czuł, że jego przyrodzenie znajduje się coraz głębiej w wnętrzu Koreańczyka. Z jego gardła wyrwało się zduszone sapnięcie, a biodra jakby same uniosły się do góry, by docisnąć pachwiny do skóry młodszego. Było to dla niego wręcz kompletnie odległe doznanie, jednak już wiedział, że będzie chciał znacznie więcej. Nie przeszkadzał mu już nawet fakt, że Lee był znacznie bardziej obeznany w tym wszystkim, bo wtedy już liczyło się, by oboje byli zaspokojeni. - Jesteś.. ciasny.
Choi wpatrywał się w jego twarz, jednocześnie wsłuchując w szepty jego własnego imienia. Widział, jak delikatny grymas znika z ust Taemina, zastąpiony czym innym, gdy ten uniósł się o własnych siłach do góry powolnym ruchem, by nagle opaść na niego ciężarem swojego ciała. Zatrzymał się, co przyprawiało ciemnowłosego o kolejne trudne łapanie oddechu. Sam zapragnął więcej, swoimi silnymi rękami kolejny raz unosząc jego biodra ku górze, jak i osuwając go mimowolnie na swojego nabrzmiałe przyrodzenie. Ponaglał go, by ten już w końcu zaczął, gdy nie mógł opanowywać doznań, jakie mu zadano.
Lee Taemin przygryzł mocno wargi, nieświadomie sunąc palcami wzdłuż podbrzusza kochanka, czuł przyjemność, nie sądził, że seks z nie doświadczonym mężczyzną może się okazać tak błogi.
Patrząc w jego oczy pociemniałymi tęczówkami zaczął rytmicznie ujeżdżać Minho, nie kontrolując nawet ulotnej chwili, kiedy chwycił jego dłoń i ścisnął ją, pojękując pod wpływem przyjemności.
Choi nie opanował chaotycznych westchnień, jak i momentu, kiedy wypychał swoje biodra, by wyjść naprzeciw ruchom blondyna. Czuł, jakby z każdą chwilą pragnął znacznie więcej i więcej, mając nawet niedosyt po ustach Taemina. Nie odrywał swojego spojrzenia od twarzy młodszego, dostrzegając nawet pierwsze krople potu na jego czole. Lee nie przestawał zadawać mu kolejnych dawek przyjemności, opinając jego penisa swoimi mięśniami w mocnym uścisku. Zaspokajał go, a ciemnowłosy mógł jedynie w pewnych chwilach pomagać mu unosić swoje ciało, jak i szeptać do jego ucha przeróżne rzeczy. W końcu wiele już myślał o nim przez ostatnie dni.
- Szybciej, Taemin. - Spragniony głos obił się o ściany sypialni, kiedy Minho zaczął wręcz wbijać swoje paznokcie w skórę na pośladkach jasnowłosego. Starszy przesunął swoimi ustami po wyraźnej szczęce przestępcy, ani na moment nie zaciskając swoich powiek. Najzwyczajniej nie chciał tego robić, w momencie, w którym mógł obłapiać ciało młodego mężczyzny swoim wzrokiem.
Taemin owinął dłonie wokół karku Choi, w ciągu chwili spełniając prośbę Koreańczyka. W szaleńczym tempie podskakiwał na jego męskości czując przyjemne kucie w podbrzuszu zwiastujące nadchodzące spełnienie. Wzdychał z każdym nabiciem się na twardą męskość, wręcz szalał, ciągnąc za ciemne kosmyki włosów Minho. W świadomym już pragnieniu uniósł biodra by ten wysunął się z niego, po czym opadł plecami na łóżko unosząc swoje uda w prowokacyjnym geście. Zamglonym wzrokiem wpatrywał się w twarz przystojnego mężczyzny szepcząc cicho.
- No dalej Minho, skończ to. C-chcę tego.
Mężczyzna zadrżał na słowa młodszego, czując jak coś obezwładnia jego ciało. Jednak mimo to, podniósł się bardzo szybko, zawisając nad idealnym ciałem Koreańczyka. Wykorzystywał momenty, kiedy mógł bez skrupułów na niego patrzeć. - Pragnę tego... Masz takie wspaniałe ciało.
Minho spojrzał w oczy, ocierając się swoimi ustami o te należące do blondyna. Wykonał jeden zdecydowany ruch biodrami, nawet jeżeli nigdy w życiu tego nie robił. Twardy penis ciemnowłosego gładko wszedł aż po samą nasadę, a pachwiny mężczyzny zetknęły się z skórą na jego pośladkach. Poczuł się pewnie, znajdując się między udami tego Koreańczyka, więc może dlatego kolejne ruchy stały się dla niego łatwością. Choi był silny, co sprawiło, że nawet nie skontrolował, jak mocne były jego pchnięcia, lecz do doskonale zaspokoiło Taemina. Słyszał to wszystko w odgłosach przyjemności, które wydawał z siebie młodszy. Jęki Lee mówiły starszemu, gdzie powinien celować, by ten poczuł jak największą przyjemność. Ciemnowłosy sam odczuwał, że już dłużej nie wytrzyma, gdy jego spełnienie zbliżało się szybciej niż myślał.
Taemin wygiął się w łuk, zamknął nawet oczy intensywnie przeżywając rozkosz, słodkie spełnienie, coś, czego szczerze mu brakowało od bardzo dawna. Nie rozumiał tego nieznajomego mu dotąd uczucia, jednak w pełni uległ, chcąc pozwolić sobie na tą chwilę słabości przeplecionej z niewyobrażalnym zaspokojeniem przez ciemnowłosego Koreańczyka. Nie mówiąc już o komplementach, którymi jak amoku Minho go obsypywał.
Starszy idealnie zsynchronizował się z Lee, kiedy przy jednym mocnym pchnięciu w czuły punkt Koreańczyka i on poczuł coś naprawdę intensywnego. Nieświadomie z gardła Choi wydarło się imię blondyna na tyle głośne, by obiło się echem po całym mieszkaniu. Nigdy nie znał tak mocnego uczucia, a ta nowość zapewne została powielona przez jego małą obsesję na punkcie jasnowłosego mężczyzny. Wiedział, że oboje przeżyli obfity orgazm, a sam Minho nie do końca świadomie spuścił się w wnętrzu Taemina. Upragnione spełnienie ogarnęło całe jego ciało, lecz ten nadal w zaintrygowaniu przyglądał się twarzy Lee z wymalowaną na sobie ekstazą. W oczach ciemnowłosego on był naprawdę piękny, a w takich chwilach wręcz nie mógł przestać się zachwycać jego wyglądem. Choi czuł, jakby chciał powtarzać tą przyjemność w nieskończoność, kiedy żadna odległość nie dzieliła ich ciał, a oboje mogli przeżywać te szczególne doznanie. W szybkim tempie w sypialni było już słychać jedynie ich nierówne oddechy, lecz starszy mężczyzna nie byłby sobą, gdyby milczał tej nocy.
- Nie wiedziałem, że sprawisz mi taką przyjemność. Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że jesteś kimś wspaniałym i wyjątkowym. Myślę, że czuję do ciebie coś szczególnego, Taemin.


Minho stał w kuchni, opierając się plecami o blat szerokiego stołu. Nie przejmował się tym, że właśnie był środek nocy. Dla niego znacznie bardziej liczył się fakt, że zaraz obok niego na krześle siedział nagi mężczyzna, owinięty jedynie cienkim materiałem. Taemin mocno przyciskał do swojej piersi pościel, która co jakiś czas zsuwała się z jego ramion. Młodszy trzymał w dłoniach gorące kakao, przygotowane jeszcze przed chwilą przez ciemnowłosego, po tym, jak Koreańczyk upierał się, że w tym mieszkaniu jest cholernie zimno. Choi uśmiechał się pod nosem, wpatrując w jasnowłosego, tak jak to miał w zwyczaju robić. Uważał, że ten zachował się w dość słodki sposób. Czuł, jakby chwilami musiał zająć się blondynem, który jakby przez swoje zamyślenia zachowywał się bezsilnie. Minho z swoim delikatnym charakterem, równie czule chciał zająć się tym Koreańczykiem. Nie musiał od razu zasypywać go różnymi słodkościami, nie. Ciemnowłosy objawiał swoją ciepłą stronę nieco inaczej.
Taemin miał wrażenie, jakby gdzieś pomiędzy utknął, zarówno w swoich myślach jak beznadziejnym odczuciu słabości. Powinien dla swojego dobra pozbyć się Minho a nie naiwnie wdawać w romans. Obawiał się, że ten zbyt zaangażował się uczuciowo, co nie do końca było na rękę Lee. Gdzieś w głębi siebie nie chciał skrzywdzić tego bruneta, w końcu ten z własnej woli uchronił go przed miejscową policją przygarniając do siebie. Czy to nie dużo? 
Zerkając ukradkiem w bok zorientował się, że Minho go obserwuje. Nie był idiotą, od początku ich 'znajomości' Koreańczyk bacznie się mu przyglądał jakby próbując wejrzeć wgłąb i przejrzeć na wylot.
Aż uśmiechnął się, upijając kolejny kojący łyk kakaa. - Jeśli dalej będziesz mnie tak obserwować jak teraz to się zarumienię.
Podnosząc w końcu wzrok, skrzyżował swoje spojrzenie z Koreańczykiem, chuchając jednocześnie na gorący napój. - Przestań, to naprawdę krępujące.
- Jakbym mógł, to bym przestał. - Minho ułożył swoją silną dłoń na drewnianym stole, wedle swoich słów, nie przestając śledzić każdego ruchu blondyna. Czuł namiastkę szczęścia, widząc delikatną zmianę w tym Koreańczyku. - Po za tym wcale nie zwracasz na to uwagi, kiedy zamykasz się w swoich myślach. Ktoś inny już dawno bałby się, czy w ogóle oddychasz, kiedy siedzisz przez kilkanaście minut w bezruchu.
- Więc to tak.. - Taemin przygryzł dolną wargę, powoli odkładając pusty kubek na stół. Ukrywał swoje chwilowe rozbawienie jak i zaintrygowanie tym, że starszy wyłapywał takie rzeczy poprzez dobrą orientację wzrokową. Podciągnął delikatną satynę pod brodę, po czym dodał już nieco poważniej. - O co chcesz mnie zapytać? Wyglądasz jakbyś miał zaraz wyrwać się ze smyczy.
Po części się droczył. Rzadko kiedy bywał naprawdę miły, w końcu przebywając z kumplami często sobie dogryzali a nawet dochodziło do nie groźnych bijatyk, a sam Taemin był w jednej czwartej odizolowany, trzymając się bardziej z boku. Dlatego też, jeśli Minho go lubił, to powinien zmierzyć się z jego prawdziwą naturą. Młody Lee nie był w stanie zmienić się, tym bardziej dla kogoś.
- Naprawdę wiele brakuje, żeby tak się stało. - Choi uśmiechnął się delikatnie, zaczesując swoje włosy do tyłu. - Pytasz mnie, czego chciałbym się dowiedzieć, a ja przecież nie wiem dlaczego właśnie jesteś tutaj. Mówiąc to, mam na myśli, że nie mam pojęcia, co stało się tamtego wieczoru, ani tego jak to wszystko zaczęło się od początku. Nie ukrywam, że to interesujące i wcale...nie spojrzę na ciebie inaczej przez jakiekolwiek sytuacje.
Przez moment Taem myślał, jak gdyby ktoś trafił w czuły punkt, starając się wyciągnąć na wierzch wszystkie jego brudy z przeszłego i teraźniejszego życia. Nie do końca wiedział czy to dobrze, bowiem przez długą chwilę zastygł w bezruchu szczerze obawiając się rozmowy na ten temat. Może właśnie dlatego odwrócił wzrok w stronę okna, widząc spadające za szybą krople deszczu.
- Nikt wcześniej.. mnie o to nie zapytał. W sensie, w grupie do której należałem jeszcze parę dni temu nie istniało coś takiego jak 'robienie czegoś źle', tam nikt nie uważał, że to co robisz jest niesłuszne. Każdy po prostu.. robił co chciał a grupa miała za zadanie zwyczajnie pomagać. Ale to nie oznaczało jakiejś głębszej relacji, każdy z osobna patrzył wyłącznie na swój tyłek w tym najprawdopodobniej ja uciekając tamtego dnia z miejsca przestępstwa. - Taemin zacisnął delikatnie powieki, niekontrolowanie ściskając w palcach pościel. Ignorował nawet fakt, że niemiłosiernie bolały go dolne partie przy gwałtowniejszym ruchu. - Na moje szczęście lub nie, dzięki temu, że potrafię szybko biec, udało mi się zwiać a reszta.. została schwytana. Pamiętam wzrok jednego z nich, patrzył na mnie jak gdybym ich zdradził pozostawiając samych sobie, na łaskę sądu na ile ich wciśnie do więzienia za kradzieże. Nie wiem czy mnie wsypali, ale musiałem się gdzieś schronić a ponieważ ty.. mi się naraziłeś uznałem, że najlepszym wyjściem będzie dostanie się do ciebie. - Koreańczyk dodał szybko. - Nie pytaj dlaczego właśnie ty, bo.. sam nie potrafię odpowiedzieć. Gubię się we własnych czynach. Nie panuję nad tym.
Minho milczał przez długi czas, analizując jego słowa. Dowiadywał się czegoś nowego o tym Koreańczyku, dlatego normalnym było, że słuchał z niemym zaciekawieniem. Jego świecące tęczówki były wbite w profil twarzy Taemina, kiedy ten obserwował widok za oknem lub najzwyczajniej patrzył w nieistniejący punkt. - Mówisz, że każdy dbał o siebie, a jednak czujesz się nieswojo, kiedy w końcu zostałeś sam. To widać, aż za bardzo. Nie wierzę, że zależałoby im, byś również wpakował się w ręce policji, a posiadanie kogoś na zewnątrz powinno być priorytetem, jednak...to nie moja bajka, nie mam pojęcia o jakie wartości dba ktoś taki. A trafienie do mnie? Nie mogło być przypadkiem. Ktoś inny dawno wpakowałby cię do aresztu lub szantażował o twoje pieniądze. Mi kompletnie nie jest to potrzebne do szczęścia.
- Wiem. - Taemin zacisnął usta. - Jesteś dobrym człowiekiem, to też mogłem zauważyć od razu. Ale czasem.. ktoś niepowołany wykorzystuje taką cenną cechę.
Młodszy Koreańczyk popatrzył na niego a potem na wolne krzesło naprzeciw. Następnie mruknął ciche. - Usiądź.
Ciemnowłosy zagryzł wargi, powolnym ruchem siadając na krześle. Oparł jedną dłoń na blacie stołu, starając się przełamać wszystkie swoje krępacje. W końcu wycofanie od ludzi równało się z tym, że nie potrafił również zbyt dobrze rozmawiać. - Nie bez powodu jestem samotny, Taemin.
Taemin rzecz jasna, również się tego domyślił. Może dlatego milczał na ten temat, pozwalając Minho albo na wszelkie wylewności albo na zwyczajne pominięcie tematu. Podciągnął jedynie kolana pod brodę, co jakiś czas posyłając krótkie spojrzenie starszemu.
- Nie chciałem być wykorzystany przez nikogo nigdy, odsuwając ludzi, jednak...do ciebie mam pewną słabość. - Choi odchrząknął, bębniąc palcami w blat. - Jednak nie żałuję, że kazałem ci tu zostać. W innym wypadku umierałbym od kolejnych niewyjaśnionych przemyśleń.
Koreańczyk kiwnął powoli głową czując, jak satyna zsuwa się z jego ramion opadając na uda. Westchnął cicho, nie mając siły zakryć się z powrotem. 
Choi przeniósł wzrok na nagi tors blondyna, jakby automatycznie nachylając się do niego. Dzieliły ich jedynie niewielkie odległości, dlatego starszy mógł sprawnie wtulić się w drugiego mężczyznę. Czuł jak do jego nozdrzy dostaje się charakterystyczny zapach, przez co mocniej owinął swoje silne ręce w okół talii Koreańczyka. Sam jedynie nie wiedział, dlaczego ciało Taemina było takie wychłodzone. - Chciałbym, żebyś został tu na zawsze. Nikłe marzenie, że nie zostawisz mnie tu samego, ponieważ..czuję do ciebie coś czego sam nie potrafię wyjaśnić.
Minho podniósł nieco głowę, kiedy wyczuł, że Lee spojrzał na niego w niemej odpowiedzi. Wiedział, że blondyn nie odpowie mu, właściwie na ogół i tak nie był rozmowną osobą. Starszy w pełni to zaakceptował, wykorzystując ten wieczór jak najlepiej, kiedy nachylił się do wyjątkowych ust Taemina. To był jedyny sposób, w który potrafił wyjaśnić swoje poplątane uczucia i emocje na temat intrygującego Koreańczyka. Pocałował go po raz kolejny, tym razem wiedząc, jak zrobić to w najlepszy sposób. Wyłączył swój umysł, by móc myśleć jedynie o jego ustach w jednym momencie. Całował jasnowłosego, żeby na jego wargach nie pozostało puste uczucie, jak i niedosyt po całej nocy następnego dnia.


Minho czuł mocny ucisk w brzuchu, kiedy któregoś ranka nie odnalazł Taemina w łóżku, jakby ten kompletnie rozpłynął się w powietrzu. Z czasem przekonał się, że i w całym mieszkaniu nigdzie nie było Koreańczyka. Panikował z każdą sekundą, myśląc, że ten od niego uciekł, że to jego wina. Z drugiej strony bał się, że policja mogła go złapać, jak tylko pojawił się na ulicach miasta. Choi nie potrafił się nie obwiniać o zniknięcie jasnowłosego, kiedy nie odnalazł nawet jego ciemnej torby, gdzieś w kącie pokoju. Nie wiedział, dlaczego się martwił, jak i katował myślami, że blondyn miał go naprawdę dość. Myślał, że może ten robił wszystko, by jak najdłużej wykorzystywać dobre serce ciemnowłosego, choć po za mieszkaniem pod jego dachem nie odnalazł żadnego faktu wskazującego na to. Bał się, że ten tylko się nim bawił, w końcu do czego był mu potrzebny zwykły delikatny mężczyzna.
Choi nie wiedział, dlaczego tak bardzo to odbiło na nim swoje piętno. Taemin był jedynym, który poświęcił mu tyle czasu, kimś kto wypełniał pustkę w jego mieszkaniu. Może i ciemnowłosy ocenił sytuację zbyt pochopnie, jednak nie potrafił przyjąć z spokojem informacji o braku tego blondyna gdzieś przy sobie. Minho nie wiedział, co zrobił źle, zostając teraz sam ze sobą. Samotność kolejny raz uderzyła go w twarz ze zdwojoną siłą.
Dopiero w czasie południa, kiedy Koreańczyk siedział przy stole, uderzając palcami w stół i patrząc w okno, napłynęła do niego zupełnie inna myśl. Lee mógł najzwyczajniej chcieć poczuć się jak dawniej. Chcieć znów zasmakować uzależniających przestępstw, obmyślając jakiś plan w pojedynkę. W końcu starszy domyślił się, że ten był naprawdę dobry, nawet działając sam. Przekreślał ten pomysł, gdy przypominał sobie o wielkich worach pieniędzy w jego mieszkaniu. Po co były mu kolejne banknoty? Czy naprawdę liczył się jeszcze sam fakt kradzieży? Minho nie potrafił tego ocenić, w końcu nie doznał takiego uczucia adrenaliny nigdy w życiu. Taemin stawał się dla niego po raz kolejny kompletną zagadką, jednak dostał promyk nadziei, że ten może wróci do mieszkania ciemnowłosego. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, jednak Choi był chyba zbyt wielkim realistą.
Niepokój zaczął w nim narastać, gdy za oknem usłyszał jeden wóz policyjny, po którym pod jego domem przejechało co kilka minut jeszcze parę kolejnych. Echo syren roznosiło się gdzieś w środku miasta, a Minho powoli nie mógł wytrzymać z niecierpliwości. Jednak nie wiedział, co mógłby zdziałać, nawet jakby wyszedł na ulicę w poszukiwaniu Koreańczyka. Szansa, że trafiłby na niego była wręcz znikoma.
- ...otrzymaliśmy wiadomości z ostatniej chwili. Całe miasto odetchnęło z ulgą.
Choi przysnął nawet nie wiedząc, w którym momencie, mając ułożoną głowę na blacie stołu. Dopiero poderwał się, gdy jego telewizor był włączony zbyt głośno, co wyrwało go nagle z błogiego snu. Nie wiedział, co dookoła działo się, gdy na dworze było już dawno po zmroku. Przetarł zmęczone powieki, chcąc spojrzeć na ekran, który jedynie oświetlał jego pomieszczenie. Nie widział zbyt dobrze, będąc zbyt zaspanym, jednak to wszystko wbiło się w niego z zbyt mocnym skutkiem.
- Policja nie zdołała dogonić ostatniego przestępcy, z seryjnych kradzieży. Mężczyzna jechał samochodem po za granice miasta... - Minho czuł, jak serce zaczyna bić mu zbyt szybko, widząc reportera na tle bardzo niewytłumaczalnej scenerii. Ciemnowłosy nawet nie chciał zastanawiać się nad tym, kompletnie odpychając kolejne informacje.
- ...Koreańczyk jechał z zbyt wielką szybkością, nie mogąc zdołać zatrzymać się przed goniącym go radiowozem. Wypadek zakończył pościg, gdy przestępca uderzył z niewyobrażalną siłą w jedno z przydrożnych drzew. Ścigany Lee Taemin zginął na miejscu. Specjaliści podejrzewają celowe samobójstwo, jednak to nie potwierdzone informacje, ponieważ związane ciało przestępcy zostało odnalezione w bagażniku. Wydział śledczy pracuje nad wyjaśnieniem sprawy, biorąc pod uwagę odnalezioną w ustach mężczyzny niebieską różę. Kolejne dowody stawiają niewyjaśnione przestępstwo w innym świetle.
Zginął? Choi nie słyszał kolejnych słów mężczyzny, jak jedynie swoje głośne tętno, obijające się echem w jego głowie. Nie wierzył w to, co usłyszał i w obrazy jakie zobaczył. Sfilmowano rozbity samochód, a sam Minho czuł, że to zbyt niewiarygodne, by właśnie Lee mógł umrzeć w taki sposób. Kompletnie wyparł te wiadomości, wpatrując się jak wryty w ekran elektronicznego urządzenia. Odebrało mu to dech w piersi, obezwładniając całe ciało. Miał ochotę krzyczeć, lecz siedział w własnej kuchni w bezruchu, czując, jak łzy napływające do jego oczu zamazują mu obraz. Nie kontrolował tego, gdy kolejne krople spłynęły po jego policzkach. W jego ciele wręcz coś się złamało, a ten działał, jak niepoczytalny w własnej rozpaczy. Chciał podnieść się, wyłączając telewizor, lecz w efekcie wywrócił w frustracji wszystkie krzesła w pomieszczeniu, nawet jedno pchając na zakłamany ekran. Powtarzał sobie, że to nie mogła być prawda, że to wszystko to tylko jedna wielka paranoja z jakiej nie mógł się uwolnić. Taemin jeszcze wczoraj znajdywał się w jego mieszkaniu, a następnego dnia miał tak po prostu zniknąć z tego świata? Ten fakt nie był wiarygodny dla samego Minho, jakby to zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. On nadal czuł coś do tego człowieka, nie mogąc dłużej słuchać, jak kolejne osoby cieszą się, że przestępca nie będzie już obrabowywał miasta. Miał cholernie dość postrzegania tego, jak szczęśliwego zakończenia. Nienawiść do tych wszystkich osób zrodziła się w umyśle Minho, ponieważ Lee Taemin nigdy nie był złym człowiekiem. A mężczyzna, który gorzko płakał całą noc, samotnie wylewając kończące się łzy, nigdy nie potraktował blondyna, jako zmarłego. W jego głowie Koreańczyk żył, nadal śpiąc w sypialni zaraz obok jego własnego pokoju.


- Co ty sobie myślałeś Taemin?
- Jak długo masz zamiar przed tym uciekać?
Dobijająca świadomość. Jego oddech był chaotyczny, stał się bezwzględnie zagubiony i rozbity, czuł wyrzuty sumienia, że zostawił Choi Minho. Naprawdę, gdzieś podświadomie zapragnął zawrócić i zasnąć w ramionach tego człowieka, człowieka od którego biło ciepło. Zdawał sobie sprawę, że go wykorzystał, nie miał tego w planach, absolutnie. Docisnął pedał gazu. Był niemal na obrzerzach miasta w rozciągającej się w nieskończoność autostradzie. Dojeżdżał do mniej zamieszkanej okolicy, zupełnego pustkowia. 
W złości uderzył dłonią w kierownicę. Czuł niewyobrażalną złość na siebie, w końcu mógł normalnie żyć, w dodatku u boku kogoś, kto mógłby go darzyć szczerym uczuciem a on w jednej chwili wszystko zaprzepaścił. Nie potrafił sobie tego darować, żałował - nie czuł wstrętu, kiedy kochał się z Choi Minho, to było coś zupełnie innego. Jego błędem było to, że nie umiał docenić czegoś, co byłoby w stanie go uszczęśliwić, miał to tuż pod nosem.
Łzy zamazywały mu obraz, bezradność na nowo zawładnęła jego ciałem jak i umysłem, nieświadomie mocniej docisnął pedał gazu, sto dwadzieścia kilometrów.
Przetarł twarz wierzchem dłoni, pociągając przy tym nosem, kiedy niespodziewanie przed nim pojawił się tir. Wjechał na stronę, którą jechał Taemin co spotkało się z chwilową paniką. Szybko zjechał z jezdni, w ostatnim momencie unikając stłuczki z ogromnym pojazdem. Tracąc kontrolę nad kierownicą, Taemin krzyknął a potem samochód uderzył w drzewo, niemal miażdżąc przednią część. Koreańczyk pomimo uruchomionych poduszek zderzył się z przednią szybą, szybko tracąc przytomność. Gdzieś pomiędzy pojawiło się oślepiające światło.

Miał wrażenie, że płonie z drugiej strony nie czując nic. Nie czując nic, oprócz smrodu spalin i dymu wydobywającego się z uszkodzonej maski. Uchylił powieki, z początku krztusząc się niemiłosiernie, co wywołało ból w okolicy jego żeber, jak i pulsujący ból głowy. Przez dłuższą chwilę miał problem z oddychaniem, bał się, że zaraz się udusi, dlatego ostatkami sił otworzył drzwiczki i niemalże od razu wylądował na ziemi, z towarzyszącym jękiem bólu.
Drżącą dłoń ułożył w miejscu niedaleko prawej skroni, orientując się, że pozostała na jego palcach krew.
Taemin naprawdę nie wiedział co robić, nawet nie potrafił się podnieść. Z tego wszystkiego na moment mógł zapomnieć o otaczającym go świecie a jedynie wyobrazić sobie uśmiech Minho, który wywoływał w jego ciele nieznajome mu dotąd dreszcze.
Dopiero cichy odgłos kroków skutecznie odepchnęły z głowy blondyna wszelkie myśli zastępując je strachem.
- Myślałeś, że uciekniesz? Nic już nie będzie takie same.
Taemin podniósł wzrok i wtedy uświadomił sobie, że to był jego koniec.


5 komentarzy:

  1. Właściwie to nie wiem, jak zabrać się za ten komentarz. Co napisać? Nie mam w zwyczaju opisywania całej fabuły i podsumowywania, ponieważ to nie ma jakiegokolwiek sensu - najchętniej zacznę od Taemina, mężczyzny, który nieco pogubił się w swoim życiu. Starałam się go zrozumieć - udało mi się, przyznam się szczerze, że większy problem miałam z Minho.

    Spotkali się przypadkiem. Taemin starał się jak najszybciej wydostać z ramion obcego mężczyzny, a ten zatracił się w nim. Naprawdę posunął się do tego, aby odnaleźć jego mieszkanie i wejść do środka (mimo tego, że blondyn zadał mu sporo bólu ciosem w głowę). Musiałam przystanąć na tym momencie. Bo tak, starałam sobie wszystko ułożyć w głowie - facet odnajduje mieszkanie przestępcy, widzi tyle kasy, a nadal nie ma zamiaru nic z tym zrobić, ponieważ w umyśle ma jednie jedną myśl. Tak bardzo pragnie Taemina? Jest nim zaintrygowany. Okej. Jakiś czas później, blondyn pojawia się sam w mieszkaniu Minho! Tym razem zatrzymałam się na dłużej...

    Choi naprawdę jest AŻ tak dobrym człowiekiem?

    Nie pozwala Taeminowi na opuszczenie mieszkania. W ff lubię takie mocne charaktery (ok, ludzi, którzy udają, że są mocni), a jeszcze bardziej, kiedy ten ktoś jest facetem uke. Blondyn ciągle pamięta o nieudanym rabunku, a po przemyśleniach Minho widać, że mężczyzna jest po prostu...zakochany. I spodobało mi się to, że nie był kolejnym super świetnym kochankiem, a zwykłym niedoświadczonym facetem -> smut jak zwykle świetny.

    Zakończenie! Jednak - od początku - wkurzyłam się, dowiadując się o śmierci Taemina. Jaki wypadek? Co to w ogóle ma być? "W jego głowie Koreańczyk żył, nadal śpiąc w sypialni zaraz obok jego własnego pokoju." - czy Minho zaczął mieć jakieś urojenia? To zdanie wprawiło mnie w dziwny nastrój...
    Ale, ale - przemyślenia Taemina, kiedy jechał tym przeklętym samochodem, były takie...smutne. Naprawdę żałował zostawienia Choi! Nie mógł już zawrócić. Zastanawia mnie jedno - kto powiedział te ostatnie słowa?

    Świetny oneshot, chociaż trochę smutny i dobijający. Życzę Wam weny, a przede wszystkim czasu na pisanie, ponieważ ja mam go coraz mniej! Pozdrawiam!~3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompletnie się pogubiłam...
    Podoba mi się całokształt, pomysł na fabułę i sposób przedstawienia bohaterów. Świetnie piszesz <3
    Natomiast kiedy Minho dowiedział się o śmierci Tae, zaczęłam się trochę gubić. No bo jak można w takim opku uśmiercić Tae i to w taki sposób? I potem hmmm co to? Rozmyślania Tae gdy zostawił Minho samego? Kurde nooo...
    Jak mogłaś napisać takie zakończenie i nie ostrzec że to angst... Miałam nadzieję na happy end, a Ty mi uśmiercasz Taesia...
    Smutne i dołujące, ale opko świetne i ogólnie dostaje ode mnie 10/10. Jednakże tak jak koleżankę wyżej, zastanawia mnie kto powiedział te ostatnie słowa do Tae?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      po pierwsze dziękuję, że mogłam usłyszeć od was tak pozytywny komentarz, jednakże proszę, piszę je razem z Lu i ona miała równie silny wkład w to, że ML jest dobrze napisane.
      Po drugie~ pod obrazkiem (i zawsze przy one shocie) jest napisany gatunek, kursywą pod okładką zawsze jest.
      Po trzecie i chyba najważniejsze - tu raczej po popisu miałyście wy, czytelniczki bo napisałyśmy to w taki sposób, żeby jak gdyby uwolnić waszą wyobraźnie i byście same uznały kto mógłby to powiedzieć. Ale mogę również podpowiedzieć - mógł to być któryś z zatrzymanych kumpli Taemina, który chciał się zemścić za to, że jego nie wsadzili i zbiegł zamiast im pomóc, lub, co kompletnie byłoby dla was bez sensu - mógł to być Minho gdyż nie potrafił poradzić sobie ze świadomością że ten i tak go opuści. Te wszystkie odpowiedzi jedynie są podpowiedzią, jednak tak jak wspomniałam - to wasza wyobraźnia~
      Podrawiam was!

      Usuń
    2. Ok, dobrze wiedzieć, że Lu też pisała. ;)

      Wiem, że jest gatunek napisany, ale po gatunku, który napisałyście spodziewałam się czegoś kończącego się normalnie, a nie smutnego shota ze śmiercią na końcu.

      A jak dla mnie te słowa wypowiedział policjant, który nie umiał dorwać Taemin'a...

      Usuń
    3. Możesz mieć rację z policjantem, tak jak mówię - wszelkie domysły pozostawiam wam~
      Nie chciałam wspomnieć że skończy się jakoś nie wiadomo jak dramatycznie jak i śmiercią bohatera bo bym zdradziła, a tego wolałam uniknąć.

      Usuń