piątek, 26 sierpnia 2016

'Artificial love'

A/N: Powracamy z wyczekiwanym one shotem. Dedykuję to Czarnemu Wilczkowi za Kaisoo, oraz Scarletii za upragniony Sekai. Miłego czytania słoneczka!


romans, smut, dramat, mpreg



Młody mężczyzna nie wiedział, że jego życie tak szybko doprowadzi się do takiego stanu. Nie wiedział, co może zrobił źle w życiu, że żył dosłownie bez przeszkód na swojej drodze. Jak to źle? Czy powinno się narzekać na taki stan rzeczy? Oczywiście, że nie, jednak trzydziestoletni Kim Jongin niewiele wiedział o zmaganiu się z problemami. Właściwie nie przypominał sobie, by rozegrały się jakieś trudne chwile we wszystkich latach życia. Dorastał w dobrej rodzinie, skończył wszystkie szkoły, jednocześnie mając czas na odnalezienie swojej prawdziwej miłości. Jego pierwszy chłopak okazał być się tak dopasowany do samego Koreańczyka, że ten nie widział innej drogi, jak poślubienie go. Miał kochającego go męża, a zaraz po studiach, które ukończył z łatwością, dostał pracę w dobrze płatnym biurze. Jongin od zawsze był śmiały, walczył o swoje dobro, lecz naprawdę nie dochodziło do jego świadomości, czemu akurat on został obdarowany takim dostatkiem. To nie tak, że był rozwydrzony, a jedynie nie nauczył się niczego o złej stronie życia. Najzwyczajniej nigdy wcześniej tego nie zaznał.
Z swoim partnerem Do Kyungsoo, który z drugiej strony rzadko używał swojego ślubnego nazwiska, ułożył sobie życie idealne. Dopełniali się w każdym calu, od 10 lat żyjąc w kochającym się związku. Oczywiście nie szczędzili sobie namiętności, jak i przeróżnych przeżyć. Jednak to było coś mocno ułożonego, zaplanowanego. Kim miał dosłownie wszystko, czego mógłby zapragnąć. Jego mąż darzył go bezgraniczną miłością, dbając o Koreańczyka. Kyungsoo był mądrym mężczyzną, będąc młodszym od Jongina zaledwie dwa lata. Do zawsze był ciepły, jednak kiedy trzeba było pozostawał względem swojego męża bardzo stanowczy. Trzydziestolatek w prawdzie lubił  to w nim, że ten potrafił protestować, jak i w pewien sposób poukładać sobie starszego. Ich dobrze dopasowany związek w końcu doprowadził do tego, że szybko postarali się oboje o dziecko. Nie było to dokładnie rozplanowane, ani wymuszone, lecz oboje chcieli powiększyć swoją rodzinę. Kyungsoo obdarował mężczyznę piękną córką, która miała w tym roku skończyć cztery lata. Jongin nie ukrywał, że cieszył się z tego. Był dumny z własnej rodziny, kochał dziecko, w które sam tchnął życie. To wszystko było częścią niego, uszczęśliwiało mężczyznę. Praca nigdy mocno go nie męczyła, a robota za biurkiem to było coś, czego zawsze chciał. Najzwyczajniej lubił to robić, w śród papierów czuł się pewnie.
Również trzeba podkreślić, że Kim Jongin nie żył w monotonii. Nie czuł się przytłoczony codziennością, gdyż każdy dzień wyglądał inaczej. W dalszym ciągu nie znajdował nic, na co mógł narzekać. Siedząc w pracy wiedział, że w domu czeka na niego seksowny mężczyzna, z którym prawdopodobnie spędzi swoją noc. Z córką i mężem spędzał czas zaraz po powrocie z pracy, lecz mała Koreanka szybko zasypiała. Wtedy miał wieczór tylko dla siebie i Kyungsoo. Czasem spędzali razem romantyczne godziny lub byli zbyt sobą podnieceni, by odmówić sobie namiętności. Każdy mógłby pozazdrościć tego starszemu Koreańczykowi. Można było mu zazdrościć szczęścia. Więc dlaczego cokolwiek miałoby go pokusić, by zaburzyć ten cały ład, jaki panował w jego trzydziestoletnim życiu?
- Trzymaj kochanie. - Kyungsoo w pośpiechu wcisnął w dłonie trzydziestoletniego mężczyzny zapakowane przez niego kanapki a następnie sięgnął jeszcze po kilka ważnych dokumentów, o których prawie jego mąż zapomniał. - Bez tego byłbyś trupem. Masz dzisiaj ważne spotkanie, prawda? Czy może wasza firma zatrudnia nowego pracownika? Słyszałem, że jest naprawdę młody. Cóż, i tacy mogą mieć potencjał. - promienny uśmiech przyozdobił twarz bruneta.
- Ah, zupełnie wypadło mi to z głowy przez ten pośpiech, kotku. - Mężczyzna rozejrzał się pośpiesznie, trzymając w dłoniach mocno swoje dokumenty, kiedy jego mąż wiązał mu w prawidłowy supeł krawat. Jonginowi często sprawiało to problemy, kiedy najzwyczajniej był roztargniony. Często przesypiał budziki, które powinny zbudzić go rankiem. - Moim zadaniem jest sprawdzenie, czy nowy pracownik właściwie nadaje się do naszej firmy. Od tego zależy, czy dostanę awans. Jak dobrze, że pamiętasz za mnie większość rzeczy, Kyungsoo.
Młodszy Koreańczyk przytaknął, wciąż uśmiechając się szeroko do swojego mężczyzny. Po sprawnym uporaniu się z krawatem Jongina, Kyunsoo dodał jeszcze. - Koniecznie zrelacjonuj mi później jak poszło. Jestem dobrej myśli, na pewno cię awansują, w końcu.. jesteś najlepszy.
Kim nachylił się, by przelotnie musnąć usta swojego partnera, jak to zawsze miał w zwyczaju. Często robił to w charakterystyczny sposób, najzwyklejsze przyzwyczajenie z codziennego życia. Zaraz po tym Koreańczyk zaśmiał się melodyjnie. - Mówisz tak tylko dlatego, że wziąłeś ze mną ślub?
- Gdyby to było moje wyjaśnienie to już dawno byłbym spalony. - roześmiał się w odpowiedzi, nim objął jego twarz dłońmi i mocno ucałował usta Kim. - Idź tam i pokaż im na co cię stać. Razem z Jinri trzymamy kciuki.
Jongin szybko pożegnał się z Kyungsoo, by wsiąść zaraz po tym do swojego dość drogiego samochodu. Jego kierunkiem było luksusowe biuro w centrum Seulu, w którym miał przeżyć kolejny raz zwyczajny dzień pracy. Przynajmniej przypuszczał, że taki przeżyje.

○○○

Kim Jongin przemierzał korytarz w jednej dłoni trzymając dokumenty, które wertował już od jakiegoś czasu, a w drugiej telefon, na którym była zawarta reszta informacji. Szedł tak już długi czas, miał wrażenie, że robił to odkąd wyszedł z biura swojego szefa, który miał wytłumaczyć mu wszystkie szczegóły dotyczące całej rekrutacji w ich firmie. Koreańczyk musiał wiedzieć, na co zwrócić uwagę, aby móc ocenić nowego pracownika. Kim pierwszy raz dostał takie zadanie, wiedząc, że mimo wszystko jest dobry. Na tyle dobry, by potrafić przeprowadzić taką rozmowę. Tego dnia wyjątkowo miał wiele na głowie, dlatego podążając do samochodu po zapomniane teczki i pliki dokumentów nawet nie skupiał się za wiele. Przygotował sobie nawet karton na wszystkie papiery, który musiał solidnie trzymać w swoich dłoniach, kiedy biodrem zamykał drzwi sportowego auta. Marynarka mężczyzny nieco się osunęła, co powodowało dyskomfort. Oczywiście przed wejściem do ważnego miejsca, jakim był jego budynek pracy starał się to naprawić, choć ciężkie pudło wcale tego nie ułatwiało. Dlatego właśnie myślał, że wręcz wybuchnie, gdy ktoś z nieuwagą szturchnął ramię trzydziestolatka wymijając go. Jongin warknął przez zaciśnięte zęby, od razu zwracając swój wzrok na sprawcę całego zdarzenia.
Kim w tamtym momencie widział młodego chłopaka, który na pewno nie należał do pracowników jego firmy. Zwłaszcza stwierdził to po tym, że ten wyglądał jeszcze na znacznego dzieciaka. Przynajmniej w oczach Jongina był o wiele młodszy. Ale to były znacznie stłumione uczucia, gdyż mężczyzna był wręcz w szoku. W szoku, ponieważ zawiesił na nim długo wzrok, tak samo sam siebie zaskakując. Nigdy nie przyglądał się innym Koreańczykom w ten jeden właściwy sposób. Obserwował go zaintrygowaniem, nie mogąc ukrywać, że młodszy był cholernie atrakcyjny. Nie wiedział, co takiego go przyciągnęło. Może pewna bezczelność bijąca od jego postawy, jak i fakt, że ten nawet nie przeprosił szanowanego pracownika. Kim z uwagą przeanalizował jego sylwetkę, twarz, jak i każdy ruch. Od dziesięciu lat nie czuł się w taki sposób, ponieważ ostatnim razem, gdy wykazywał silne zainteresowanie kimś, to właśnie był jego ówczesny mąż. Zapomniał już, jakie to odczucia, co miał wtedy w głowie. Kiedy ktoś podobał się Jonginowi, to on sam naprawdę lubił ten stan. To zawsze uderzało w niego tak nagle. Jednak to nie było tak, że Do kompletnie przestał go ciekawić. To było jakieś zupełnie inne doznanie. Trzydziestolatek sam nie rozumiał siebie w tamtym momencie.
Mimo tego, co poukładał sobie przez pozornie długi czas w głowie, który w rzeczywistości zajął jedynie kilka sekund, Kim warknął surowo na Koreańczyka. - Mógłbyś na przyszłość uważać, do cholery. Nie jesteś w byle jakim miejscu publicznym.
Jongin szybko wyminął młodego mężczyznę od razu idąc z swoimi papierami przez szklane drzwi. Nim się obejrzał rzucił cały wypełniony karton na szerokie biurko, kiedy już wpadł do swojego gabinetu. Szybko chciał pozbyć się tego uczucia i skupić na aktualnej pracy. W końcu to było o wiele ważniejsze dla samego mężczyzny, który nawet nie zwrócił uwagi na widniejące na samej górze CV z wyraźnie napisanym nazwiskiem Oh Sehun.

○○○

Kim Jongin z zdenerwowaniem zastukał palcami o blat swojego biurka. Był już gotów na przyjęcie nowego pracownika, kiedy naprawdę kompletnie nie wiedział od czego zacząć. Miał wrażenie, że to będzie bardziej odbijało się na nim samym niż na zestresowanym nowicjuszu. Powinien pewnie podchodzić do sprawy, a przeczytanie własnych dokumentów po raz drugi sprawiło, że podniósł się na duchu. W końcu jeszcze kilka lat temu to on był po drugiej stronie, a teraz? Teraz miał tylko zadawać pytania i przyjrzeć się jego pracy.
Mężczyzna poprawił swój krawat, wsuwając na nos okulary, których używał do czytania w pracy. Szybkie zerknięcie na zegarek, który wskazywał 12.34. Miał umówione spotkanie za równą minutę.
Z jego zamyślenia wyrwało go głośne pukanie do drzwi. Nowy pracownik był odrobinę wcześniej niż musiał, co od razu zaplusowało w jego ocenie. Nawet jeśli Jongin sam nie był punktualny, to wiedział, że to bardzo się ceni. Może i dalej trwałby w swoim pozytywnym przekonaniu, gdyby drzwi nie otworzyły się po cichym proszę wejść mężczyzny.
Młody Koreańczyk nawet nie zdołał się jeszcze odezwać, a Kim miał ochotę otworzyć w lekkim niedowierzeniu usta. Nie wiedział, czy może świat naprawdę jest mały, czy on nie potrafi łączyć faktów, skoro zobaczył świeżą twarz tuż przed biurem firmy, w której pracował. Najzwyczajniej trzydziestolatek dziś bardzo nie kontaktował z rzeczywistością, lecz zobaczenie tego samego Koreańczyka było dla niego, jak wiadro zimnej wody.
Młody chłopak, mógł mieć góra dwadzieścia dwa lata, z wysoko podniesioną głową, podszedł bliżej, aby Kim Jongin mógł się mu bardziej przyjrzeć. Jego cera była blada, idealnie kontrastowała z malinowymi ustami, na które od razu zwrócił uwagę pracownik biura. Jego spojrzenie zawiesiło się również na samych oczach nowicjusza, które choć zdawały się być chłodne tak przyciągały, uwodziły w jakiś cholerny sposób trzydziestolatka.
Lekko się skłaniając, z towarzyszącym temu pewnym siebie tonem głosu odezwał się.
- Nazywam się Oh Sehun, przyszedłem na umówione spotkanie do nie byle jakiego miejsca publicznego.
Szybkie zaczesanie rozjaśnionych kosmyków włosów do tyłu. Droczył się. To Kim wyczuł niemal natychmiast.
- Więc równie każdego szefa szturchasz na powitanie? - Jongin ułożył dłonie na powierzchni biurka, jedynej powierzchni, która dzieliła go od młodszego Koreańczyka. - Zapewne wiesz, że trafiłeś do niejakiego Kim Jongina.
Trzydziestolatek wiedział, że z jedynie delikatnym uśmiechem wyglądał, jak najbardziej przyciągająco. Nie wiedział, dlaczego czuł się tak sztucznie, jakby to, że ten Koreańczyk mu się spodobał, wrzuciło go na głębszą wodę. Czuł, jakby musiał grać przed nim, nieświadomie chcąc go przyciągnąć w swoją stronę znacznie bliżej. Nigdy nie łączył życia prywatnego z pracą, lecz to było znacznie silniejsze od samego mężczyzny. Głupi stwierdził, że od razu podaruje mu tą posadę asystenta, by móc trzymać go bliżej siebie. Nie wiedział, co w niego samego wstąpiło. To zadziałało, jak przyciąganie z dwóch stron, a sam Kim nie myślał o powadze sytuacji. - Oczywiście, poświęciłem kilka długich chwil na przeanalizowanie twojego podania o pracę. Nie muszę mówić, że przyjmujemy najlepszych.
- Każdy ma swój sposób na osiągnięcie celu, czyż nie? Chyba sam nie muszę wspomnieć uroczemu mężczyźnie siedzącemu przede mną, że mam za sobą parę podobnych prac. - na usta Sehuna wkradł się delikatny, zmysłowy uśmiech. - I rozumiem, że powinienem w tej chwili czuć wdzięczność, gdyż ważna osobistość w tej firmie przejrzała moje dokumenty, poświęcając na to wiele cennego czasu? To poniekąd.. pana zdradza.
Oh usiadł, założył nogę na nogę jak gdyby chcąc utrzymać chłodną postawę i profesjonalizm, świadomie uwodząc tym czarnowłosego Koreańczyka. Z jednej strony podlizywał mu się w zbyt przesadzony sposób zaś z drugiej, wiedział, że to działa jak lep na muchy, w końcu.. Oh Sehun nie należał do szpetnych osób, znał swoją wartość bardzo dobrze. A to, że faceci lgnęli do niego tylko to potwierdzało. A przynajmniej z takim przekonaniem żył młody Azjata.
- Każde ma swoje sposoby, mówisz? - Mężczyzna przechylił swoją głowę w bok, robiąc to w dość nieświadomy sposób. Nie zgodziłby się z sformułowaniem uroczy mężczyzna, jednak nie chciał zdradzać po sobie, że jakiekolwiek pochlebiające słowa na niego działają. Jongin nie spodziewał się, że nowy pracownik będzie z nim wręcz flirtował, choć sam do końca nie zdawał sobie z tego sprawy. Przymykał oko, nie wiedząc nawet, że to nieplanowane zagrania. - W każdym razie nie co dzień widzi się tak młodą osobę w wymagającym biurze, nieprawdaż? To na swój sposób imponujące. Może dlatego właśnie zwraca się na to więcej uwagi? Więc dlaczego miałoby mnie zdradzać coś o czym doskonale już wiesz? Po za tym, nie umieściłeś zdjęcia.
Wtedy jeszcze dłużej przeglądałbym te jedno CV. Mężczyzna odruchowo zaczął poprawiać swój krawat, który mocno naciskał na jego krtań. Często w pracy czuł, że ten dodatek wręcz go dusi, kiedy miał natłok myśli w swojej głowie. Miał wrażenie, jakby Oh Sehun obserwował jego każdy ruch.
- Nie myli się pan co do moich przemyśleń na ten temat. I jest pan również bardzo błyskotliwy. - Sehun przysunął się bliżej, nawet nachylając na blatem, który miał skutecznie odgradzać obu Koreańczyków. Niepowołanie szepnął przez co wyraźnie dostrzegł jak trzydziestolatek drży, może i niekontrolowanie. - Nie uciska cię za bardzo ten krawat, panie Kim? Zawsze można sprawnie go.. rozluźnić. - odruchowo oblizał malinowe wargi, a wzrok czarnowłosego jak na zawołanie zawędrował właśnie tam. Jego pociemniał tęczówki pobudziły Oh, nie musiał się prosić o kontynuowanie rozkosznej gry.
- Prawda jest taka, że jeśli mnie pan zatrudni to z całą pewnością firma na tym nie ucierpi. Nie zawiedzie się pan. Dlatego też zwracam się z prośbą bezpośrednio do tak ważnej osoby, by przyjęła mnie jak to mówią, z otwartymi ramionami.
- Rozluźnienie brzmi bardzo zachęcająco. - Kim Jongin spojrzał badawczo na nowego pracownika, nie wiedząc dlaczego ten tak na niego oddziałuje. Bał się, że wpadnie w jakieś zaplanowane owinięcie go samego wokół palca. - Chyba, że wszystkie te propozycje mają mnie jedynie zachęcić do zatrudnienia cię w tym miejscu.
Mężczyzna z początku chciał odsunąć dłoń młodszego, która sięgnęła tuż do jego dodatku uwiązanego tuż przy szyi trzydziestolatka. Mimo to, Kim zdobył się na uwodzicielski uśmiech, odsuwając na bok wszystkie swoje wątpliwości. Naprawdę ulgowo potraktował każde posunięcie się Oh Sehuna, wiedząc, że ten jest również wyjątkowo uzdolniony i cenny dla jego firmy. W końcu wszystkie jego osiągnięcia nie wzięły się znikąd.
- Oh, ależ proszę nie brać sobie tego wszystkiego do siebie. To są szczere komplementy. - dźwięczny śmiech rozszedł się po gabinecie Kim, kiedy Sehun powrócił z powrotem na swoje miejsce, tym samym odsuwając od mężczyzny. Przyjemny, kwiatowy zapach unosił się w powietrzu jakby miał za zadanie kusić Jongina. - Proszę mi powiedzieć czego pan oczekuje po zatrudnieniu mnie?
Starszy Koreańczyk zabębnił palcami w szeroki blat, jakby robiąc to z przyzwyczajenia. Przelotnie zerknął na papiery, jakby zapominając kompletnie, co chciał powiedzieć przed jego przyjściem. - Wszystko zależy od okresu próbnego. Jednak proszę się o to nie martwić, raczej...wszystko powinno przejść bez zbędnych przeszkód.
Jongin mocno zaciągnął się powietrzem, czując zapach tego Koreańczyka. Musiał przyznać, że było to coś przyjemnego, jak i zapadającego w pamięć. Wiedział, że sam powinien zatrzymać go tutaj na dłużej.
- Rozumiem, że moja posada - Oh potarł lekko swój podbródek, wpatrując się w zalotny sposób w starszego Koreańczyka. - Będzie opierała się na tym, że będę sekretarzem? Przydzieli mnie pan do.. odpowiedniej osoby? - młody chłopak o rozjaśnionych włosach przysiadł na skraju szerokiego biurka, przygryzając usta. 
- Nie bez powodu ja oceniam cię jako pracownika. - Odchrząknął mężczyzna odchylając się na swoim krześle do tyłu. - Zostajesz moim sekretarzem.
Zwykły dzień w pracy, zmienił się w zupełną odwrotność mojego życia. W odbiciu lustrzanym, tego dnia zobaczyłem go po raz pierwszy.

○○○

Jongin był zmęczony całym dniem, układając ostatecznie wszystkie swoje przybory w gabinecie. Za oknem już dawno zrobiło się ciemno, a jedynie światło księżyca oświetlało to pomieszczenie. W trakcie przerwy oczywiście zdał z wszystkiego relację przez telefon swojemu mężowi. Czuł się usatysfakcjonowany, chcąc już wrócić do domu, by móc zapomnieć o młodym Koreańczyku z tego dnia. Miał wrażenie, że niedosyt z spotkania szybko minie mu, gdy zajmie swoje myśli własną rodziną. To wszystko było nie na jego nerwy, ponieważ on wolał wieść swoje spokojne udane życie. Co w niego wstąpiło, by przydzielić Oh Sehuna jako swojego asystenta. Wiedział, że następny dzień będzie musiał pilnować się przed wszystkimi pokusami. A przynajmniej myślał, że będzie potrafił to uczynić.
Wszystkie jego przemyślenia zniknęły, gdy poczuł na sobie czyiś wzrok. Odwrócił się przez ramię spostrzegając zza uchylonych drzwi dość wysoką postać. Światło padające z korytarza, uniemożliwiło spostrzeżenie twarzy mężczyzny. Kim z drugiej strony nie musiał się długo zastanawiać, by wiedzieć kto dotarł do jego gabinetu o tej porze.
Oh Sehun przez dłuższą chwilę był zakłopotany, cicho przepraszał jak gdyby pojawił się tu całkiem przez przypadek. To było na swój sposób urocze.
Dopiero prawdziwe oblicze młodego mężczyzny ukazało się wtedy, gdy zbliżył się do Kim, niemal pchając jego ciało na ścianę. Cichy szept przebił ciszę w gabinecie, a gorący oddech znalazł się tuż przy szyi trzydziestolatka. - Nie opieraj się mi dłużej, możesz doznać czegoś, czego z całą pewnością jeszcze nie przeżyłeś. Dam ci wszystko.
Sehun zaczął przesuwać ustami wzdłuż jego szczęki, co jakiś czas podgryzając ją, zaś dłoń umiejscowił na torsie starszego Koreańczyka, badając opuszkami mięśnie pod materiałem koszuli. Robił to powoli, zmysłowo, jakby chcąc pobudzić czarnowłosego. Sam drżał, pragnąc już w tym momencie ulec Kim Jonginowi.
- Oh Sehun, co..co ty wyprawiasz? - Starszy Koreańczyk momentalnie położył swoje większe dłonie na talii jasnowłosego. Szybko jednak one zmieniły swoje położenie, zsuwając się ku dołu na pośladki Oh. Jongin nie rozumiał swojego zachowania, a nawet nie chciał zrozumieć, mocniej zaciskając dłonie na tej uwydatnionej części ciała pracownika. Wiedział, że nikogo już dawno nie było w biurze, a on jedynie mógł raz pozwolić sobie na jakąś odskocznię w swoim życiu. Przynajmniej tak sobie to wytłumaczył, bo w prawdzie nie potrafił oprzeć się człowiekowi, którego zobaczył tego dnia pierwszy raz. Jego młode ciało było niezmiernie seksowne, pociągające. Kim nie musiał ukrywać, że to wszystko działało na jego dolne partie ciała. Najzwyczajniej nie potrafił z zimną krwią odmówić sobie przyjemności. Co gorsza, nie czuł się z tym wszystkim ani trochę źle. 
- No dalej.. - Sehun mozolnie odpiął zamek od spodni mężczyzny, pragnąc już w tym momencie zaznać z nim coś więcej, on to wyraźnie pokazywał, nie obchodziło go w tym momencie, czy ten przystojny Koreańczyk jest żonaty, bardziej zwrócił uwagę na fakt, czy on odniesie w tym jakąkolwiek korzyść. A korzyści było wiele. - Nie mów, że ci się nie podobam? Ah, nadal jestem zdania, że nie pożałowałbyś tego.
Blond włosy przyparł go mocniej do ściany tak, by ich biodra otarły się o siebie erotycznie.
- Ja nie pożałuję? - Arogancki uśmiech, który również miał służyć jako zalotny gest pojawił się na ustach Kim. - Jestem zdania, że to ty będziesz mi za to dziękował.
Jongin nie czekał, dając upust swoim myślom. Szybko sprawił, że to Sehun stał z mocno przyciśniętymi plecami do ściany, kiedy ten opierał na ten twardej powierzchni dłonie. Mężczyzna zaczął nachalnie całować usta swojego pracownika, sprawnie dłońmi rozpinając jego koszulę. Nie ociągał się, nie myślał o niczym, jak jedynie działał w wiadomym kierunku. Już w szybkim tempie Oh pozostał w jedynie zarzuconej na ramiona koszuli, z opuszczoną dolną garderobą na ziemię. Gdy tylko Jongin odkrył te konkretne części ciała młodszego, mógł go już bez wahania pchnąć plecami na swoje własne biurko. Zrzucił przy tym wszystkie papiery na ziemię, zajmując od razu miejsce między nogami Sehuna, który sapnął w seksowny sposób z zaskoczenia. 
Błyszczące się z podniecenia tęczówki Oh wpatrywały się z pewną chorą fascynacją w te, należące do Jongina, kiedy ten nie odwracając wzroku zsuwał ze swoich ramion koszulę, odsłaniając przy tym swoje mięśnie. Oh jęknął, wyciągnął w jego kierunku dłonie, chcąc na powrót zasmakować jego ust. Pocałunki były namiętne, nieco chaotyczne, jak gdyby z żądzą w sobie, zaś języki toczyły swoją własną wojnę o dominację. Chłopak o rozjaśnionych włosach wypchnął biodra po to, by penis mężczyzny otarł się o jego udo kilkakrotnie, co nadało wieczornej atmosferze erotycznego wyrazu. - W-wejdź już we mnie, pragnę cię poczuć Kim Jongin.
- Nie rozkazuj swojemu przełożonemu, Oh Sehun. - Mężczyzna przegryzł wargę o wiele młodszego od siebie Koreańczyka. Był rozpalony do granic możliwości, kiedy jego ubrania leżały w całym gabinecie porozrzucane w przeróżnych miejscach. Odruchowo wykorzystał tą pozycję, mając nieograniczony dostęp do Sehuna. Wszedł w niego, w momencie, gdy tamten wręcz wysapywał jego imię błagalnie. To nakręcało trzydziestolatka znacznie bardziej do działania. Nie wiedział, dlaczego oboje oddziaływują na siebie z taką siłą, lecz wystarczająco to wykorzystał. Nie chciał rozciągać, ani nawilżać potencjalnego kochanka. Ten wyglądał, jakby wystarczająco lubił żarliwość i ostrość. Tak również go potraktował, wykonując mocne pchnięcia, dzięki którym nabrzmiały penis Jongina zaczął penetrować całe wnętrze Oh. Czuł się zupełnie inaczej niż dotychczas. Musiał przyznać, że to było dobre uczucie.
Jęki wydobywające się z gardła Oh Sehuna skutecznie pobudzały Jongina, z każdym pchnięciem młody chłopak odczuwał cholerną przyjemność. W chwili, kiedy biodra starszego mocniej przywarły do jego pachwin, młodszy wygiął się w łuk, w seksowny sposób wystękując imię przełożonego. Podrapał nawet paznokciami jego biodro, a rozkosz rozeszła się po ciele jasnowłosego.
Kim działał szybko, nieustannie, chcąc czerpać z seksu, jak najwięcej. Oczywiście, był zbyt zachłanny, więc nawet nie zauważył, jak im obu było niemiłosiernie przyjemnie. Jongin wiedział, że Sehun szybko dojdzie, dlatego nie szczędził sobie mocnych uderzeń w jego prostatę. Pod wpływem ruchów całe biurko zaczęło się trząść i skrzypieć, a podobno było to jedno z najlepszych mebli.
-  Jesteś taki seksowny, Sehun. Nie mogłem ci się oprzeć. - Trzydziestolatek wyszeptał z urwanymi oddechami w ucho kochanka, nie zmniejszając ani na moment szaleńczego tempa. - Dlaczego tak jest? Nie sądziłem, że będę pragnął znacznie więcej twojego ciała.
Jongin wsłuchiwał się w każdy odgłos wydany przez Oh. Słuchał każdego jego błagania, jakby właśnie wyczekiwał finałowego końca. Może właśnie dlatego wykonał to jedno ostateczne pchnięcie w prostatę Sehuna, co spowodowało obfity orgazm młodszego. Dzięki wręcz głośnemu krzykowi jasnowłosego Koreańczyka, w końcu i Jongin poczuł orgazm władający jego ciałem. Nie oszczędził sobie spuszczenia się w całym wnętrzu swojego pracownika, ukazując mu, że jest ten stosunek okropnie go usatysfakcjonował. Czuł się spełniony, nawet nie mając w sobie poczucia winy. Długo jeszcze musiał to wszystko rejestrować w swojej głowie, kiedy Sehun wtulił się w jego tors, łapiąc oddech. Kim zapamiętał bardzo dobrze ten wieczór. Wieczór, w którym  Oh omamił całkowicie jego umysł. Trzydziestolatek tej nocy z trudem wrócił do własnego domu, nie wiedząc jak spojrzeć własnemu mężowi w oczy.

○○○

- Kochanie, wróciłeś. - głos męża dochodził z kuchni w czasie, kiedy Kim Jongin zdejmował buty w hallu. Nie trzeba było również długo czekać, aż mała dziewczynka rzuciła się w ramiona ojca z piskiem radości. Kyungsoo wychylił głowę śmiejąc się cicho. - Kazałem jej grzecznie spać, ale ona tak rozkosznie nalegała, żeby móc poczekać na ciebie. Stęskniła się. I ja również.
Na ustach Jognina pojawił się blady uśmiech, kiedy wziął swoją córkę na ręce. Jego wzrok powędrował od razu na własnego męża, lecz nie patrzył na jego twarz. Najzwyczajniej nie potrafił spojrzeć mu prosto w oczy. - Ten dzień w pracy był naprawdę męczący.
Mężczyzna wtulił w siebie dziewczynkę, podchodząc do Kyungsoo, którego jedynie delikatnie pocałował na powitanie. Zawsze witał się z nim w ten sposób, więc Do nie zauważył nic dziwnego, nawet jeżeli Kim był bardzo nieobecny i roztargniony. Nie potrafił się otrząsnąć.
- Chyba nie muszę ukrywać, że również stęskniłem się za swoją rodziną?
Mąż starszego jedynie uśmiechnął się ciepło, prowadząc Koreańczyka do kuchni. Jongin odstawił na ziemię córkę, którą od razu Kyungsoo pogonił do spania. Kim nalegał, że sam odgrzeje sobie obiad, gdy odkładał kluczyki z samochodu na blat stołu. Trzydziestolatek krzątał się smętnie po kuchni, przygotowując wszystko niezdarnie. To nie tak, że miał poczucie winy, a najzwyczajniej czuł się, jakby tkwił w jakimś chorym śnie. Wszystko nie pasowało do siebie, tak ja zawsze. Jongin nie był przyzwyczajony do takiego stanu rzeczy. To wszystko przytłaczało go naprawdę mocno.
W czasie, kiedy Jongin siedział przy stole, powoli opróżniając zawartość talerza, młodszy Koreańczyk w tym czasie stał w progu kuchni przyglądając się swojemu mężowi. Czuł, że coś jest jednak, lecz nie uważał to za coś poważnego, nie, ufał mu i wiedział, że w ich małżeństwie obowiązuje nie tylko miłość i rodzina, ale i szczerość. Dlatego też nie miał powodu, by zbytnio sobie cokolwiek wyolbrzymiać, jedynie martwił się, że ten po ciężkiej pracy był zdecydowanie bardziej przygaszony i nieswój. Naturalnym więc było, że niezależnie czy to była błahostka czy też nie, Kyungsoo martwił się równie bardzo.
- Kochanie, czy.. na pewno wszystko w porządku?
Jongin odstawiał pusty talerz do zmywarki, w końcu podnosząc głowę. Pierwszy raz od swojego przyjścia spojrzał w oczy swojego męża, choć nie zdawał sobie sprawy, że jego wzrok był pusty. Nie chciał martwić swojego Kyungsoo, kiedy naprawdę go kochał. Miał wrażenie, że najzwyczajniej jeden jedyny raz się pogubił. - Kyungsoo, nie masz się o co martwić. Jestem jedynie zmęczony, ale szybko położę się do łóżka.
Kim posłał zmęczony uśmiech swojemu ukochanemu, wymijając go w progu. Od razu zwrócił się do ich wspólnej sypialni, chcąc ułożyć się wygodnie na posłaniu. Nie kłamał w sprawie własnego wycieńczenia, lecz chciał jeszcze zasnąć i kompletnie zapomnieć o całej sprawie. Kiedy spał żadna mącąca mu w głowie myśl nie miała znaczenia. Uważał, że od rana może zacząć swoje życie zupełnie od nowa.

○○○

- Nie jestem pewien, czy zabrałem wszystko.. - Kyungsoo w nienaturalnym pośpiechu zbierał ze swoich szuflad kolejne ubrania pakując je po tym do walizki i równie szybko za sobą zasuwając. - Cholera, pewnie jestem spóźniony.. Jinri spakowałaś się już?!
- Appa, już dawno czekam w salonie.
- Cholera cholera, jestem dziś taki roztargniony. - Soo zmierzwił swoje włosy i odetchnął, przystając na moment by uspokoić rozszalałe myśli.
Miał zostawić swojego męża na dwa tygodnie w ramach swojej pracy w redakcji. Zabierał córkę przez wzgląd na to, że Jongin niemalże większość dnia przebywał w pracy i nie miałby kto zająć się małą, dlatego też postanowił zabrać Jinri ze sobą, w końcu na pewno znalazłby dla swojego skarba czas. Mimo tego wszystkiego było mu żal zostawić ukochanego na tyle czasu. Wiedział, że szybko zleci, jednak był pewien, że tęsknota nadal wyryłaby ślad w jego sercu.
- Jeszcze ważne dokumenty.. kotku mógłbyś mi je przynieść? Są w salonie na stole! - krzyknął z sypialni młodszy Koreańczyk, by Jongin mógł to usłyszeć z innego pomieszczenia.
Kim przenosił walizki swojego męża do przedpokoju, kiedy ten krzątał się w każde możliwe miejsce. Gdy już wszystko poukładał na swoim miejscu, ruszył po wskazane mu dokumenty. Czuł pewną pustkę, że Kyungsoo wyjeżdżał na pół miesiąca, jednak nie był to pierwszy raz. Myśl, że przez ten czas będzie wracał do pustego mieszkania, była nieprzyjemna, lecz Jongin wiedział, że odda się pracy.
Mężczyzna złapał w dłonie grubą teczkę i dwa mniejsze segregatory, by zanieść je do swojego ukochanego. Uśmiechnął się jedynie delikatnie na widok Do, nachylając się nad jego zdezorientowaną twarzą. - Kochanie nie myśl o śpieszeniu się, bo wszystko robisz dwa razy wolniej. Mam twoje dokumenty.
- Ah.. więc to tak? - niezręczny śmiech rozświetlił twarz bruneta.
Trzydziestolatek spojrzał w duże oczy swojego męża, chcąc już pożegnać się na tak długi czas. Od sytuacji w  jego gabinecie minął cały weekend, dlatego wszystkie emocje powoli schodziły z Jongina. Oczywistym było, że wypierał z siebie te myśli. W końcu skąd miał mu przyjść do głowy pomysł o kontynuowaniu romansu. - Nie muszę zawozić cię na dworzec, Kyungsoo?
Soo zaprzeczył szybkim ruchem głowy. - Nie trzeba! Jinri na pewno mi trochę pomoże, to silna dziewczyna. Poza tym odwozi nas taksówka a ciebie nie chcę narażać na nieprzyjemności, w końcu za pół godziny masz być w pracy. Aissh.. - młodszy Koreańczyk posmutniał, obejmując twarz swojego męża dłońmi. - Będę tak cholernie za tobą tęsknił.. będę bardzo tęsknił Jonginnie.
- Będę cierpliwie na ciebie czekał, kochanie. - Kim nachylił się, by pocałować przeciągle usta Kyungsoo. Wiedział, że trudno będzie mu się od niego oderwać, mimo, że w jego głowie, co jakiś czas pokazywał się inny mężczyzna. Jongin potrafił wszystko skutecznie ignorować, a przynajmniej na razie to mu się udawało.
Pochłonął go pożegnalny pocałunek, lecz zaraz po tym młodszy jęknął, że już naprawdę nie ma czasu. Taksówka czekała już pod ich domem, a Kim pomógł jedynie zanieść wszystkie torby do bagażnika, zapinając jednocześnie swoją córkę w foteliku. Kyungsoo ostatni raz wtulił się w ciało trzydziestolatka, kiedy w Jonginie narastało naprawdę dziwne uczucie.

○○○

Jongin wchodził w Oh z zdwojoną siłą, kiedy ten już całkowicie opadł na kuchenkę w własnym mieszkaniu. Nie szczędził sobie siły, z każdym mocnym pchnięciem uderzając biodrami w pośladki młodszego pracownika. Dopadł go w kuchni, pieprząc, jak nigdy dotąd. Kim wcześniej rzadko posuwał się do tak chaotycznego i nachalnego seksu. Sam siebie nie poznawał, jednak kto przejąłby się takimi przemyśleniami, kiedy był w trakcie intensywnego stosunku. Może właśnie dlatego Jognin przycisnął mocniej swoje ciało, do samego Sehuna, nie dając mu nawet czasu na złapanie oddechu. Pokaźna duma trzydziestolatka rozpychała całe wnętrze Koreańczyka, w szaleńczym tempie, kiedy jasnowłosy rozchylał swoje nogi na ile tylko mógł. Nawet niemożliwie stalowa kuchenka zatrzęsła się pod wpływem każdego ruchu.
Sehun otwierał usta, wypuszczając powietrze w ekstazie, kiedy ten mężczyzna wywoływał rozkosz, powodował, że ich seks był brutalny, lecz cholernie przyjemny. Szarpał za ciemne kosmyki jego włosów, kiedy czuł, że zbliża się intensywny orgazm, moment kulminacyjny.
- Kim Jongin, a-ah, szybciej! - Oh w mniemaniu Jongina był stworzonym dla niego kochankiem, w czasie ich zbliżeń za każdym razem ten szeptał do jego ucha jak bardzo piękny jest jasnowłosy Oh Sehun.
Kim spełniał każde żądania młodszego, jednocześnie zaspokajając samego siebie. Wystarczyło, że przestawał się kontrolować i oboje byli już na skraju wytrzymania. Gryzł uporczywie szyję Sehuna, kiedy ten zaś zostawiał podłużne czerwone ślady po paznokciach na plecach trzydziestolatka. Jongin angażował się w swoją relację z Oh, kiedy znalazł zaspokojenie na każdą potrzebę u własnego kochanka. Może właśnie dlatego kolejny raz doprowadził ich obu do intensywnego spełnienia, pozostawiając ich ubrudzonych spermą i lepiących się od potu. Kim upatrzył sobie spuszczanie się na różne części ciała młodego Koreańczyka.

Trzydziestolatek leżał w sporym łóżku młodego Koreańczyka. Sehun ułożył się wygodnie na torsie starszego, przyciskając policzek do jego piersi. Jongin z lekkim uśmiechem wpatrywał się w sufit, przesuwając dłonią wzdłuż nagiego kręgosłupa jasnowłosego. Ich ciała nie były okryte nawet jakimkolwiek cienkim materiałem, gdyż wystarczyły jedynie ich ciała mocno w siebie wtulone. W takich momentach prowokująca postawa Oh zmieniała się w nieco słodką, ponieważ młodszy wyglądał naprawdę beztrosko. Kim nie wiedział, czemu aktualnie ciężar, który ciążył mu na sercu znacznie opadł.
- Wiele razy wyobrażałem sobie moment, kiedy to się stanie. - zamruczał cicho Sehun, mocniej tuląc policzek do umięśnionej piersi starszego. - Wyobrażałem sobie tą chwilę, kiedy mogę cię dotknąć i poczuć.
Tak szybko jak słodkość jasnowłosego się pojawiła tak szybko zniknęła, ustępując temu niemą bezczelnością. Chwytając za dłoń mężczyzny, złapał palec wskazujący na którym widniał pierścionek, nie odwracając ani na moment wzroku od Jongina, który go fascynował. - Wiem, że jesteś żonaty, ale myślę, że.. to w niczym nam nie przeszkadza. Nadal możemy zatracać się w sobie.
Jongin zaśmiał się, kręcąc głową. - To co mówisz, nie jest przypadkiem samolubne? Chyba, że podniecają cię tylko niedostępni mężczyźni, wtedy mogę ci to w jakiś sposób wybaczyć.
Trzydziestolatek sprawnie ukrywał fakt, że słowa młodszego kolejny raz go przytłoczyły. To kazało mu myśleć o Kyungsoo i o tym w jaki sposób go potraktował. Koreańczyk z każdym dniem stawał się obojętny na wszystko, to nauczyło go bycia zimnym i bezwzględnym. Przynajmniej tak stało się na razie w minimalnym stopniu. 
Dźwięczny śmiech Sehuna rozszedł się po sypialni, kiedy powoli musnął pierś mężczyzny z towarzyszącym temu uśmiechem. - Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem stałem się prawdopodobnie samolubny. Z jednej strony chciałbym cię tylko dla siebie, zaś z drugiej lubię w tobie to, że jesteś niedostępny. Wiem też, że jeśli postaram się jak najbardziej to wreszcie będziemy mogli być razem.
Jongin nie zareagował na słowa Oh. Najzwyczajniej nie brał tego na poważnie, w końcu kompletną bzdurą byłoby zostawienie swojego męża, by żyć w ciągłym romansie. Nie przemyślał słów jasnowłosego, jedynie uśmiechając się w stronę swojego kochanka. Mocno go obejmował, czerpiąc satysfakcję z wspólnego czasu.
- Napawaj się moim ciałem póki możesz, Sehun.

○○○

Trzydziestoletni mężczyzna nie potrafił na jednym tchu wytrzymać dnia. Miał wręcz urwanie głowy w pracy, a coraz więcej dokumentów trafiało w prost na jego biurko. Kim jednocześnie podpisywał papiery, podbijał pieczątki, wertował różne strony, nie wiedząc, jak udało mu się nie pomylić. W jednej chwili dzwonił telefon, a Jongin przytrzymywał słuchawkę policzkiem, by mieć do dyspozycji swoje dłonie. Praca w biurze nie była łatwa, a wraz z mijaniem czasu dostawał coraz więcej przeróżnych fax'ów, jak i wielkich segregatorów do przeglądania. W czasie przerwy jedynie wysłuchał Kyungsoo, jak radzi sobie na delegacji, choć miał tak samo zawalony dzień, co jego mąż. Oboje żyli przez ten tydzień w biegu, a sam Kim czekał na jakiekolwiek złapanie oddechu. Z zmęczeniem i bólem głowy po południu opadł na swoje obrotowe krzesło, odchylając się do tyłu. Brakowało mu jakiejkolwiek pomocy w gabinecie, asystenta, który właśnie miał wolny dzień. Wtedy miałby przynajmniej o połowę mniej obowiązków na głowie. No ale cóż mógł poradzić? Musiał sobie jakoś poradzić.
Ku jego zaskoczeniu, w drzwiach pojawił się ktoś znacznie inny niż szef z kolejną robotą. Sehun nie pracował przez ostatnie doby w biurze, więc nienormalne było zobaczenie go w tym pomieszczeniu. Oczywiście, że Jongin cieszył się na jego widok, jednak młodszy robił kompletną głupotę narażając się wyżej postawionym pracownikom. Starszy Koreańczyk zawsze sumiennie starał się oddzielać pracę od życia prywatnego, dlatego właśnie nie zrozumiał posunięcia Oh, który właśnie pojawił się. Być może znalazł się tam, by jedynie zobaczyć się z Jonginem.
- Ah, wybacz mi.. przeszkadzam? - Sehun zamknął za sobą drzwi, by przypadkiem ktoś niepowołany nie podsłuchiwał ich rozmowy. - Wiem, że masz dużo na głowie, ale.. chciałem cię zobaczyć. I pomóc ci. Masz za dużo na głowie, kompletna głupota.
Nim Jongin zdołał odpowiedzieć, ten znalazł się za nim układając dłonie na jego silnych ramionach ukrytych pod materiałem koszuli, po czym zaczął je sprawnie rozmasowywać. - Mój biedny Jonginnie. - szepnął do ucha trzydziestolatka wypuszczając w nie gorące powietrze. Drgnięcie wywołało uśmiech na twarzy Oh.
Kim rozluźnił się nieco, przymykając powieki. Przez moment poczuł się o niebo lepiej, nie myśląc, że za moment czeka go dalsza robota. Sehun często potrafił mu umilić długie godziny męczarni w biurze. - Sehun, przecież masz wolne. Wolisz spędzić czas ze mną w tym przytłaczającym miejscu? 
Kim zerknął kątem oka na swojego kochanka, układając swoje dłonie na tych jego. Uśmiechnął się do niego ciepło, chcąc pokazać mu, że mimo wszystko ten poprawił mu humor. Chciał nadal odsuwać od siebie myśli, że zachowanie Oh było w niektórych momentach podejrzane. - Wystarczyłoby, że poczekałbyś w swoim mieszkaniu do wieczora, lecz..cieszę się z twojej obecności.
Sehun uśmiechnął się o wiele bardziej promiennie, sięgając do ust mężczyzny by wręcz w zachłannym geście je polizać. - Ja po prostu.. kurewsko tęskniłem za twoim ciałem. - Koreańczyk wstrzymał oddech, nie spuszczając wzroku z ciemnych tęczówek Jongina.
Mężczyzna odwrócił się na fotelu, by spojrzeć w oczy jasnowłosego. Przyciągnął go bliżej za kark, by ucałować jedynie krótko usta Sehuna. Z czasem, gdy codziennie słyszał jedynie głos Do przez telefon, czuł, że popełnił okropny błąd. Tęsknił za swoim mężem, za wszystkim, co codziennie razem robili, a Oh jedynie pomógł to zrozumieć. Podobał mu się blondyn i nie ukrywał tego w żadnej mierze, jednak obawiał się, że to może zabrnąć znacznie za daleko. Poczucia winy dotknęły go zbyt późno, by z zimną krwią porzucić swojego kochanka. - Więc w czym chciałeś mi pomóc, Sehun?
Jasnowłosy z cichym westchnięciem masował barki i łopatki starszego Koreańczyka, by móc cicho mruknąć. - Na początek pomogę ci z papierami a potem.. zrelaksujemy się u mnie, huh? Co ty na to?
- Skoro tak bardzo nalegasz. - Cichy śmiech Kim Jongina rozniósł się po gabinecie, kiedy przesuwał dłońmi po talii młodszego Koreańczyka. Starszy do wieczora pilnował, by Sehun na pewno zajął się jedynie pracą. Obiecał jasnowłosemu, że gdy tylko będą w jego mieszkaniu, poświęci swój czas jedynie jego osobie. Oh zatracał się za bardzo w słowach trzydziestolatka.

○○○

Dwóch Koreańczyków nawet dobrze nie zdążyło dotrzeć do samochodu, a jasnowłosy już chciał dobrać się do ciała Kim. Starszy uśmiechał się zalotnie, przekonując go, że warto poczekać aż naprawdę będą sami. Jongin myślał, że blondyn jedynie mocno się za nim stęsknił jednak, gdy oboje jechali sportowym samochodem ten poczuł się dziwnie nieswojo. Sehun cały czas posyłał mężczyźnie pożądliwe spojrzenia, jak i cały czas przesuwał swoją dłonią po udzie starszego, wędrując z czasem w górę na jego krocze. To zmusiło Koreańczyka, by szybciej prowadził, dojeżdżając do mieszkania jego współpracownika szybciej niż zwykle. Co jakiś czas wypowiadał w stronę młodszego podniecające słowa, wiedząc, że to uspokoi go choćby na kilka sekund. Jednak cała jego pewność siebie zniknęła, kiedy przeszli przez próg drzwi frontowych, a jasnowłosy pchnął mężczyznę plecami na ścianę. To nie tak, że nie lubił porywczego charakteru Sehuna, lecz potrafił dostrzec również i jego dziwactwa. Mimo to nadal poświęcał mu swój niemalże cały czas, ponieważ młodszy ciągle się o to ubiegał. Jongin z czasem myślał, że Oh źle go zrozumiał, jak i też wyobraża sobie, że między nimi zaistnieje coś więcej. Nie wiedział jedynie kiedy znaleźć odpowiedni moment, by rozwiać mu wszystkie wątpliwości.
Jongin złapał za pośladki Koreańczyka, przyciskając go jednym ruchem do siebie, kiedy tamten drżącymi dłońmi rozpinał jego koszulę. Oh naciskał swoim udem na opięte materiałem krocze Kim, doprowadzając go wręcz do szału. Żadna przestrzeń nie dzieliła tej dwójki, a gorące oddechy były wymieniane między sobą. Namiętny romans został pchnięty w odpowiednią stronę i może Sehun byłby zadowolony, gdyby nie wyczuł wibrowania komórki w kieszeni spodni mężczyzny.
Oh niemalże jęknął żałośnie, zaciskając palce na rozpiętej koszuli trzydziestolatka, między głośniejszym oddechem wystękując jego imię.
Był silnie podniecony, w żaden sposób tego nie ukrywał, ba, chciał jak najskuteczniej zadziałać na swojego kochanka, którym tak bardzo się fascynował. - Nie odbieraj. - wyszeptał łamiącym się głosem w wargi mężczyzny, kąsając je żarliwie. Szybkim ruchem rozpiął jego spodnie, by nie zaprzestając na tym, zsunąć je wraz z ciemną bielizną. Na widok dumnie naprężonego członka, Sehun wstrzymał z pragnieniem oddech.
Wędrował delikatnymi palcami wzdłuż torsu Jongina, uporczywie ignorując narastające wibrowanie doprowadzające Oh do szewskiej pasji.
Nie chciał, by Jongin odebrał, nie chciał by ten w ogóle przestał patrzeć tylko na niego, potrzebował jego uwagi. Może właśnie dlatego patrząc mu w oczy pociemniałymi tęczówkami ściągnął dolną garderobę, zaś chłodne powietrze owiało jego nagą skórę.
Jongin oblizał spierzchnięte wargi, nie potrafiąc nawet ukryć swojej nabrzmiałej erekcji. Był podniecony to fakt, więc może dlatego zignorował telefon, podwijając koszulkę młodszego, by ostatecznie zdjąć ją całkowicie. Nie był mu dłużny, rozbierając Oh równie szybko, co on sam. Łaknął jego ciała, wędrując dłońmi po wypiętych pośladkach jasnowłosego. Z drugiej zaś strony wzrok trzydziestolatka powędrował do komórki, która wypadła z kieszeni spodni, pozostając na ziemi. Na ekranie urządzenia widniało słodkie zdjęcie Kyungsoo, który za wszelką cenę próbował się do niego dodzwonić. Wtedy pierwszy raz odczuł mocne wyrzuty sumienia, chęć, że naprawdę musi odebrać. Sehun zmuszał go, by ten patrzył jedynie na twarz blondyna. Miał patrzeć jedynie w jego oczy, poświęcając całego siebie.
Kim złapał za podbródek kochanka, unosząc go nieco do góry. Spojrzał mu poważnie w oczy, kiedy jego telefon dzwonił któryś raz z rzędu. - Sehun, jeśli teraz nie odbiorę to będzie dzwonił tak w nieskończoność.
Wolna i silna dłoń trzydziestolatka zacisnęła się na tyłku tego Koreańczyka, przyciskając jego klatkę piersiową do swojego wyrzeźbionego torsu. Wiedział, że Oh uwielbiał mięśnie, na które ten pracował przez bardzo długi czas. Chciał w jakiś sposób go złagodzić, by ten tylko nie denerwował się z powodu kolejnych połączeń.
- Nie możesz, Jongin-ah.. - zaskomlał cicho Sehun, wbijając swoje pociemniałe z pożądania tęczówki w te, starszego. Naprawdę go pragnął, nie mógł ot tak pozwolić komukolwiek na odebranie osoby, o którą tak cholernie się starał każdego dnia. - Proszę, chcę już cię poczuć. On może poczekać.
Niemal z nadludzką siłą pchnął trzydziestolatka na pobliską, obszerną kanapę, by móc zawisnąć nad jego ciałem. Zachłannie przesuwał sprawnym językiem wzdłuż jego podbrzusza, szepcząc przy tym pobudzające słowa, które w ciągu chwili sprawiły, że penis Jongina pulsował niemiłosiernie. Sehun postanowił objąć dłonią sporą męskość i zacisnąć na nim palce, co poskutkowało zduszonym jękiem u mężczyzny. To niesamowicie podziałało na czarnowłosego. Jak w szaleńczym amoku odrzucił swoją bieliznę na podłogę, liżąc koniuszkiem języka wewnętrzną stronę uda mężczyzny, blisko jego stojącego przyrodzenia.
- Sehun..bo nie wytrzymam. - Jongin niemal wywarczał, nie mogąc opanować rozszalałego oddechu, jak i rosnącego podniecenia. Wiedział, że jak teraz mu nie odmówi, to nie będzie w stanie zrobić tego nigdy. Usta Sehuna zahaczające o jego męskość były cholernie przekonujące, jednak Kim musiał długo zbierać się w sobie, by złapać za jasne włosy kochanka i pociągnąć jego głowę nieco do góry. - Nie słyszałeś, co powiedziałem?
Kim przełknął gulę w gardle, o lekko drżących nogach podnosząc się z kanapy. Jego pulsująca duma nie przestawała upominać się o uwagę, to było zbyt frustrujące. Dlatego w szybkim tempie trzydziestolatek dostał się do przedpokoju, gdzie leżał jego telefon, oznajmiający zapewne z piętnaste połączenie. Ciemnowłosy szybko nacisnął zieloną słuchawkę, przykładając ekran do spoconego policzka. Emocje nadal nie opadły, co starał się opanować odchrząkując. Byle tylko Do niczego nie usłyszał. - Kyungsoo?
- Ah wreszcie skarbie! Dlaczego nie odbierałeś, martwiłem się tak bardzo.. Aissh, przyprawisz mnie o zawał serca. Skończyłeś pracę? Wierzę, że jakoś sobie radzisz, w końcu jesteś Kim Jongin.
- Soo, wybacz mi. Nie słyszałem telefonu. Musiałem pracować do teraz w biurze..cały dzisiejszy dzień jest..zagmatwany. - Kim odezwał się, gdy tylko opanował nierówny oddech i zawodzący go ton głosu. W duchu odzywała się tęsknota za własnym mężem, który był niesamowitą osobą, jak i oczywiście własną córką. Powoli docierało do niego, że miał wszystko tuż pod nosem i nawet tego nie zauważał, głupio uciekając do młodego ciała. Szybko przekonał się, że nawet jeżeli było mu dobrze, to nie chciał żyć z taką koleją rzeczy. Przez moment nawet mógł zapomnieć o obecności Oh Sehuna, który wręcz nalegał, by ten nie odstępował go na krok.
- Ale.. uhm, rozumiem. - słychać było ciche westchnięcie po drugiej stronie. - Po prostu bardzo za tobą tęsknie kochanie i źle się czuję z faktem, że wyjechałem na tą delegację. Mamy mniej czasu dla siebie Jinri jest strasznie smutna. Ciągle o ciebie pyta.
Sehun z trudem w tym czasie podniósł się z kanapy czując jak łzy napływają do jego oczu. Czuł się żałośnie, niepotrzebny i zużyty, gówniarz Oh Sehun, na którym Kim Jongin się tylko wyżył. Świetnie zdawał sobie sprawę, że on już ma rodzinę, jednak nie potrafił nic poradzić, że był do szaleństwa w nim zakochany.
Przyciskając delikatny materiał satyny do swojej klatki piersiowej, westchnął ciężko, dygocząc na całym ciele. - Jongin.
Kim przeniósł wzrok na jasnowłosego, który nawet nie wiedząc kiedy znalazł się tuż za nim. Może to go znacznie zaskoczyło, gdy widział zaszklone oczy kochanka. Przełknął z trudem gulę w swoim gardle, jednocześnie wsłuchując się w głos Kyungsoo po drugiej stronie słuchawki. Nie wiedział, co właściwie powinien zrobić, w tym samym momencie mając wybór. Wybór między nimi dwoma. Do którego powinien się odezwać? Przecież nie mógł zdradzić, że ma romans z wiele młodszym współpracownikiem. Może właśnie dlatego zdobył się jedynie na cichy ton głosu, który nawet zagłuszał jego własny oddech. - Kochanie, ja...też bardzo tęsknię. Ale nie martw się, już w ten weekend się zobaczymy i będziemy mieć czas jedynie dla siebie.
- Nini? Ktoś jest u ciebie? Wydawało mi się, że kogoś słyszę..
Sehun pociągnął nosem, mimowolnie spuścił wzrok czując, jak gdyby był na przegranej pozycji, tak nagle. Nie skontrolował nawet swoich emocji, które te niechciane zawładnęły jego umysłem.
Z zaciśniętymi ustami jak i towarzyszącą jego działaniu premedytacją wyrwał komórkę z dłoni Jongina i roztrzaskał ją o panele, wbijając wzrok w swojego kochanka. Strach napłynął do niego dopiero wtedy, kiedy otrząsnął się z tego, co właśnie przed chwilą zrobił.
Jongin szarpnął za nadgarstek Sehuna, zbyt późno reagując, kiedy usłyszał huk roznoszący się po całym mieszkaniu. Poczuł pewną złość, jak i nieznajome mu uczucie, które oczywiście zostały wywołane przez zachowanie jasnowłosego. Oh zachowywał się nienormalnie, a przecież od początku wiedział w co się wpakował. Sam był jedynie dodaną osobą do tego wszystkiego, chcąc sobie wywalczyć inne miejsce. Ciemnowłosemu nie podobało się to z każdym kolejnym wybrykiem Oh. - Do cholery, co ty wyprawiasz, Sehun?
- Ja.. ja przepraszam, to był.. wypadek.. - Oh cofnął się parę kroków, lecz nie uciekł daleko, gdyż dłoń Kim była mocno zaciśnięta na jego nadgarstku. Zaszlochał cicho. - Nie wiem co sobie myślałem robiąc to, proszę wybacz mi.
Sehun bał się konsekwencji, cholernie bał tego, że Jongin się od niego odsunie, że kiedy jego rodzina wróci do Seulu on znów zostanie sam. Nie mógł do tego dopuścić, zwyczajnie nie potrafił się z tym pogodzić. Dlatego w momencie, kiedy Jongin patrzył na niego z surową miną, jasnowłosy chciał udobruchać starszego Koreańczyka, sprawić, by ten się na niego nie gniewał. Zbliżył się do niego i mocno wtulił w nagie ciało kochanka, ostatni raz pociągając nosem. Zaciągał się jego zapachem co skutecznie uspokoiło młodszego. - P-proszę.. choć ten ostatni raz mi nie odmawiaj. Ten ostatni raz kochaj się ze mną.
Jongin nabrał z trudem powietrza, chcąc się uspokoić. Oczywiście, że był zły na Oh Sehuna, który zachowywał się zbyt porywczo. Jednak jasnowłosy, który wręcz błagał go o wybaczenie, jednocześnie wtulając się w jego ciało, zupełnie zbił go z tropu. Nie wiedział, jak zareagować, czy ulec jego prośbom, czy może kompletnie raz na zawsze ulotnić się z tego mieszkania. Może i wybrałby drugą opcję, jednak Kim nie był tak bardzo nieczuły, a sam Oh jeszcze nie był mu do końca obojętny. Nie mógł patrzeć, jak blondyn był w kompletnej rozsypce. - Sehun. Ostatni raz.
Ciemnowłosy zgodził się na wszystko, nie wiedząc jak bardzo jasnowłosy mógł grać na jego emocjach. Myślał, że kolejny raz zaciąga młodszego do jego sypialni, by zapomnieć o całej sytuacji. Zdawało mu się, że naprawdę Sehun mówi wszystko racjonalnie, prosząc go o jeden ostatni raz. Możliwe, że właśnie dlatego spędził z kochankiem jeszcze jedną długą noc. Noc, przez którą zapewne jego własny mąż zamartwiał się na śmierć.

○○○

Jongin wiercił się niespokojnie na kanapie w salonie, wpatrując, jak jego własna córka była zaintrygowana nową zabawką. Kim sam kupił jej mały drobiazg, gdy jechał po swojego męża na dworzec. Cieszył się w duchu, mając już tą dwójkę przy sobie, tak jakby jego wszystkie problemy odeszły gdzieś w niepamięć. Delikatny i słodki zapach Kyungsoo docierał do nozdrzy mężczyzny, gdy ten wtulił się w jego bok. Razem odpoczywali po długim dniu, trzydziestolatek po kilku godzinach pracy, a Do po długiej podróży. Mężczyzna obejmował jedną ręką młodszego, czując jakby kompletnie zapomniał jego dotyku. Dwa tygodnie dłużyły mu się niemiłosiernie, a on wpakował się w coś, czego kompletnie się nie spodziewał. Uśmiech na twarzy jego ukochanego dodawał mu otuchy, a głowa ułożona na jego piersi dodawała spokoju.
Pamiętał, jak wieczór wcześniej Oh chciał zrobić mu całą masę malinek na szyi, by tylko oznaczyć go jako swojego, czego Jongin kategorycznie mu zabronił. Nie potrafił się go pozbyć, gdy ten nawet potrafił trafić do domu trzydziestolatka. Nie zrażał się do Oh, wiedząc, że ten ma specyficzny charakter, jednak nie chciał, by coś więcej już ich łączyło. Kiedy zbliżał się dzień przyjazdu Kyungsoo, Kim chciał powoli odseparować się od blondyna. Niestety - nieskutecznie. Miał jednak nadzieję, że nie będzie pukał do jego drzwi, kiedy Do znajdował się przy nim. Przecież Sehun mógł równie dobrze złapać go w jego biurze w pracy, Kim kompletnie tego nie rozumiał. Miał nadzieję, że jasnowłosy Koreańczyk jedynie silnie się w nim zadurzył, a to wygaśnie po jakimś czasie.
- Zamyśliłeś się. - odezwał się ciepłym głosem Kyungsoo, w czasie kiedy jego dłoń wędrowała po szyi starszego Kim.
Stęsknił się za bliskością swojego męża, ta rozłąka bardzo na niego wpłynęła. Mógł w tym czasie uświadomić sobie jak bardzo kocha swoją rodzinę i samego Koreańczyka, którego jeszcze dziesięć lat temu zgodził się poślubić. Kochał go, darzył bezgranicznym zaufaniem. 
Kyungsoo roześmiał się cicho, w przypływie szczęścia tuląc do mężczyzny nim pochylił się nieco i szepnął wprost do jego ucha między cichym chichotem. - Mała poszła się bawić do swojego pokoju. Myślisz, że to.. czas na chwilę przyjemności?
Zaraz po tym rozpiął koszulę męża, posyłając mu zalotny uśmiech.
Jognin nigdy nie byłby w stanie odmówić swojemu ukochanemu, kiedy nawet po tylu latach szalał za nim niemiłosiernie. To było wręcz cholernie podniecające, gdy Kyungsoo sam proponował mu seks. Już miał odsunąć wszystkie swoje myśli na bok i z chęcią oddać się przyjemności. Jednak w jego głowie zapalała się czerwona lampka, gdy tylko miałby choćby się rozebrać. Bał się nawet patrzeć swojemu mężowi w oczy, a co dopiero kochać się z nim w upragniony sposób? Czuł, że to byłoby nie słuszne względem kogoś kogo kochał, dotykać młodszego po tym co okropnego zrobił. Miał wyrzuty sumienia, jak i bał się zranić najbliższą mu osobę. Nie mógł bez skrupułów teraz przespać się z mężem, ponieważ nie chciał go zawodzić znacznie bardziej. Był surowy dla siebie samego po zdradzie, surowo wymierzając sobie samemu karę. Nie wiedział, jedynie, jak odmówić ukochanemu. - Soo... Oczywiście, że chętnie...ale ja..nie mogę.
- Nie.. możesz? - Kyungsoo podniósł z pewnym szokiem na swojego męża, kompletnie tego nie rozumiejąc. Tak po prostu, powiedział 'nie'? Dlaczego? Czy z nim.. było coś nie tak, czy zwyczajnie Jongin był zmęczony i wolał odpocząć z młodszym Koreańczykiem?
Brunet odniósł wrażenie, że coś jest nie tak, ale nadal odpychał te myśli tłumacząc sobie prostą rzecz ; jest zmęczony. Mimo to Soo chciał spróbować raz jeszcze, dlatego przysunął się bliżej i tak jak Kim lubił, w subtelny sposób polizał jego szyję, dłoń zsuwając na krocze czarnowłosego. Wiedział doskonale o upodobaniach męża. - Nie bądź taki.. mamy świetną okazję, póki Jinri jest w swoim pokoju.
Jongin zamruczał gardłowo z przyjemności, wiedząc, że trudno mu się oprzeć urokowi Kyungsoo. Tak samo było trudno odmówić, ponieważ Do znał go niemalże na wylot. On tak bardzo pragnął, by to wszystko się skończyło, by mógł znów być szczęśliwym małżeństwem, nie myśląc o niczym innym. - Naprawdę nie potrafię ci się oprzeć.
Szept dotarł wprost do ucha męża trzydziestolatka, kiedy ten mocno zacisnął dłoń na jego talii. Poczuł narastający w nim stres, jakby Koreańczyk zaraz miał odczytać z niego wszystko, jak z otwartej księgi. - Kochanie...naprawdę stęskniłem się za twoim ciałem, ale..jestem zbyt zmęczony. Przepraszam..
Niemalże zbolałe sapnięcie padło z gardła Jongina, kiedy musiał zawieść z niechęcią ukochanego. Może i to był dla młodszego silny cios, ponieważ Kim nigdy w życiu nie odmówiłby sobie seksu. Dlatego trzydziestolatek mocno wtulił męża w klatkę piersiową, szepcząc mu do ucha kojące słowa. Trzymał go mocno w swoich ramionach, nie chcąc wyobrażać sobie nikogo innego na jego miejscu. W końcu doskonale wiedział, kto chciałby je zająć. Jednak Kyungsoo dla Kim był niezastąpiony.

○○○

Jongin nie chciał tego dnia udać się do swojego budynku pracy. Mocne słońce padało na jego sylwetkę, zaraz przed wielkim biurowcem, co nie pomagało na jego ból głowy. Jednak w myślach ułożył sobie wszystko w jedną wersję wydarzeń. Tego dnia bał się jednocześnie spotkać Oh Sehuna, a z drugiej musiał z nim poważnie porozmawiać. Nie był w tym dobry ani trochę, więc może dlatego właśnie cały spięty przechodził przez korytarz. Wiedział, że mimo to jasnowłosy go odnajdzie w całym zgiełku wywołanym przez pracowników. Sytuacja była trudna, skomplikowana, a nikt nawet nie mógł zorientować się, że Kim przyszedł do pracy. Nikt nie mógł, bo ten specjalnie wziął zwolnienie, chcąc jedynie w bezpiecznym miejscu pogadać z blondynem. Wiedział, że gdyby zrobił to w jego mieszkaniu ten szybko dobrałby się do jego ciała.
Trzydziestolatek zatrzasnął szybko drzwi od swojego gabinetu, opierając się o nie plecami. Wziął głęboki wdech, a na jego szyi wręcz zaczęły pojawiać się kropelki potu. Miał nadzieję, że młodszy zrozumie wszystko z spokojem, nawet jeśli taka wizja nie była podobna do Sehuna. Nie musiał długo czekać, aż w pomieszczeniu rozniósł się dźwięk pukania do drzwi.
- Jonginnie. - W mig Sehun rzucił się na szyję mężczyzny, owijając wokół niej swoje chude ręce. Ucieszył się widząc Kim, w końcu przez ostatnie dni ich kontakt znacznie osłabł. Kiedy próbował z nim rozmawiać, ten zdawał się w ogóle go nie słuchać, jak gdyby trwał w głębokim zamyśleniu. Obawiał się, czym to mogło być spowodowane, jednak Oh odrzucał negatywne myśli. Chciał znów nacieszyć się ukochanym mężczyzną. - Czuję jakbym ostatni raz widział cię rok temu.
- Ah, Sehun.. spokojnie. - Kim poklepał go delikatnie po plecach, odsuwając go zaraz po tym na niewielką odległość, by móc spojrzeć na jego twarz. - Widziałeś mnie na korytarzu, że wpadłeś tutaj tak szybko? Właściwie.. oczekiwałem, że przyjdziesz.
- Naprawdę? - po tym młody mężczyzna cicho się zająknął. - W-wiesz, tak.. zobaczyłem cię. Zapomniałem też kilku papierów z twojego biurka. - odparł wymijająco, jak gdyby nie chcąc przyznać, że tylko sam Kim był powodem jego odwiedzin. Ruszył w stronę biurka, po czym schylił się do szuflady po dokumenty na tyle, by wyeksponować pośladki przed trzydziestolatkiem. Robił to świadomie, niemal z premedytacją, chcąc jakoś pokusić czarnowłosego. Uwielbiał widzieć sposób, w jaki ten na niego patrzył. Z pożądaniem, silnym odczuciem, które w niewytłumaczalny sposób uszczęśliwiało jasnowłosego.
Jongin odwrócił się do swojego biurka przodem. Zlustrował Sehuna wzrokiem, przełykając cicho ślinę. Nie mógł ulec temu Koreańczykowi znowu i znowu. To trwałoby bez końca. Właśnie dlatego szybko zbliżył się do współpracownika, by ułożyć dłonie na jego biodrach. Odwrócił go jednym ruchem w swoją stronę, by spojrzeć mu prosto w oczy. - Chciałem jedynie z tobą porozmawiać.
Kim przerwał, zdobywając się na to wszystko. - Nie ukrywam, że jesteś wyjątkowy, lecz nie mogę dłużej ciągnąć naszego romansu. To nie tak, że nie byłeś dla mnie dobry, jednak..zrozumiałem swój błąd. Nie chcę ranić najbliższych osób, przecież jestem w dziesięcioletnim małżeństwie. Wybór nie był  łatwy, a tym sam..zacząłeś zachowywać się nieobliczalnie. Myślałem, że chcesz tylko zabawy na chwilę, lecz cokolwiek zacząłeś czuć, musisz zrozumieć, że nie poświęcę swojej rodziny. Byłem głupi, ponieważ dotykają mnie wyrzuty sumienia. Rozumiesz, Sehun?
Z każdym jego słowem Oh Sehun miał nadzieję, że się tylko przesłyszał, że trwał jedynie w głupim koszmarze a po przebudzeniu się znów będzie nagi, w ramionach Jongina. Ale kiedy zamrugał nic się nie zmieniło, nadal był w gabinecie Jongina, nadal stał w czasie, kiedy ten trzymał go za ramiona z powagą przy tym na niego patrząc. Sehun zaczął dygotać, czuł jak traci grunt pod nogami. On chciał się go pozbyć, głupi Oh Sehun już nie był mu potrzebny. Tak będzie mu wygodniej.
Chłopak trwał w urojeniu, nie mógł pozwolić dać mu tak po prostu odejść, zwłaszcza po tym jak połączył ich gorący romans, coś co uczyniło go szczęśliwym.
- Już nie jestem ci potrzebny? Po tym jak pojawiła się twoja przeklęta rodzinka postanowiłeś wrócić do nich jak gdyby nigdy nic? To po to ci byłem potrzebny? Do zwykłego ulżenia tobie, wyciągnięcia cię z monotonii? Nie pozwolę na to. - Oh gwałtownie pokręcił głową. - Nie pozwolę dać się spławić.
- Wiedziałeś bardzo dobrze w jaki romans się angażujesz. To ty opierałeś wszystko na seksie, a mówisz, że to ja potraktowałem cię powierzchownie? Zaintrygowałeś mnie i możliwe, że chciałbym od ciebie znacznie więcej, jednak nie mogę. Ułożyłem sobie życie, robiąc jeden błąd. Nie spławiam cię, a mówię, że to koniec naszej relacji. - Jongin był zdecydowany, w środku cały się spinając. Nie rozumiał, dlaczego Oh nie zrozumiał nic z jego słów. To wszystko wydawało się tak bardzo nielogiczne.
- Nie możesz, ja cię.. j-ja cię kocham! - krzyknął jasnowłosy Koreańczyk, odpychając od siebie z całej siły starszego. Przecież tak wiele planów chciał zrealizować razem z Kim, tak wiele planów! Marzył, by ten też się w nim zakochał i zwyczajnie porzucił rodzinę, stare śmieci. Zupełnie tego nie mógł pojąć! On był młody, mógł dać mu znacznie więcej, co mu po rodzinie z dziesięcioletnim stażem? Jedynie nuda, jeszcze dziecko! Oh Sehun był wzburzony i jednocześnie roztrzęsiony. - Nie możesz.. - powtarzał. - Dla mnie możesz porzucić dotychczasowe życie, ze mną będziesz szczęśliwy.
W przypływie obsesji, chwycił za kołnierz koszuli czarnowłosego i dość zachłannie przyciągnął go do siebie, patrząc na niego szaleńczym i niemalże błagalnym wzrokiem. - Proszę Jongin, nie możesz mnie tak zostawić.
- Sehun... - Mężczyzna złapał dłonie młodszego, by pogładzić je kojąco. Denerwował się, lecz chciał też uspokoić Oh, by ten nie stawał się tak nieobliczalny. - Szanuję twoje uczucia, ale podjąłem już decyzję. Nie chcę porzucać swojego życia. Jesteś młody i atrakcyjny..na pewno odnajdziesz kogoś, kto naprawdę skradnie twoje serce, ponieważ..ja już dawno wybrałem.
- Jak śmiesz.. - Sehun wpadł w histerię, cofnął się o parę kroków do tyłu co spowodowało, że wpadł na blat, usilnie zacisnął powieki, jednak nie potrafił się uspokoić. Nawet nie chciał. Nie w takiej chwili, kiedy wszystko miało się skończyć właśnie teraz. - Jongin zabiję się.
Jongin podszedł znacznie bliżej, czując uścisk w żołądku z narastającego stresu. Przytłaczała go ta sytuacja, nie chciał jakichkolwiek problemów. - Sehun nie gadaj takich bzdur. Nie możesz działać tak pochodnie i impulsywnie.
Kim nie rozumiał tych zachowań. Jasnowłosy zachowywał się jak kompletny obsesant na jego punkcie, tak jakby nie mógł przyjąć tego w racjonalny sposób. Zdawał siebie sprawę, że to nie łatwy cios, lecz..było coś niepokojącego w zachowaniu Sehuna, czego sam nie mógł wytłumaczyć.
Sehun zaśmiał się, zaśmiał w pogardliwy i szaleńczy sposób, grożąc palcem byłemu już kochankowi.  Odczuł jednocześnie silną nienawiść jak i znane mu dotychczas przywiązanie do tego mężczyzny. To oczywiste, że było mu z nim cholernie dobrze i wierzył, że dzięki niemu Jongin mógł poczuć się spełnionym, więc całkowicie nie rozumiał sensu słów czarnowłosego. - Twoja miłość do rodziny to zwykła bujda i stek kłamstw. Nie zapominaj, kogo pieprzyłeś za plecami własnego męża. Pożałujesz tego Kim Jongin, zobaczysz, że jeszcze zmienisz zdanie co do mnie.
Z hukiem zatrzasnął drzwi pozostawiając Jongina samego z własnymi myślami i kompletnej rozsypce. 

○○○

Nadmiar pracy, wraz z uporczywymi myślami, trudno jest pogodzić z życiem rodzinnym. Przynajmniej trzydziestolatek przekonał się o tym po raz pierwszy, gdy dosłownie przyjmował w popłochu każde zlecenie w swojej firmie. Chciał zająć czymś swoje rozszalałe i uporczywe myśli, tkwiąc w tym stanie już dobre kilka dni. W pracy wręcz katował się długimi godzinami bez przerw, wieczorem oddając się całkowicie rodzinie, proponując wręcz nadmiar zapychaczy czasu. Robił to wszystko, by zapomnieć o nieprzewidywalnym człowieku, który o dziwo przez ostatni tydzień nie przychodził do pracy. To pomogło Jonginowi kompletnie o nim zapomnieć, robiąc, to co zawsze powinien. Znalazł nawet w tygodniu czas, by zabrać swojego ukochanego męża na romantyczną kolację. Kyungsoo również miał wiele pracy w własnej firmie zaraz po delegacji, dlatego Kim momentami wręcz zabierał córkę do własnego biura, by móc pracować i jednocześnie zająć się małą. Nie było to łatwe, jednak chciał zdjąć jakikolwiek ciężar obowiązków z barków męża. Wiedział, że ten jest aż nad to zabiegany. Dodatkowo Kim cieszył się z tych wspólnych chwil. Kochał uroczą małą Koreankę, która kiedy trzeba było była wręcz nad wyraz spokojna. Chwilami jedynie siadała na kolanach swojego ojca, prosząc o przeróżne rzeczy. Była tak rozkoszna, że Jongin nawet nie potrafił jej odmówić, z uśmiechem na twarzy poświęcając jej czas. Nawet jeżeli był zmęczony, to poczuł, że wszystko wraca na miejsce. Oh Sehun odchodził w niepamięć, a rodzina wróciła na główne miejsce. 

Jongin wysiadł z swojego samochodu, gdy jego własna córka ucieszona, już sama otworzyła drzwi od strony pasażera, biegnąc w prost do swojego domu. Mężczyzna zaczesał swoje ciemne włosy do tyłu, śmiejąc się cicho. Zapominał w takich chwilach o zmęczeniu, zastępując je innymi uczuciami. Właśnie dlatego szybko podążył za Jinri, która już podbiegła do Kyungsoo, wtulając się w jego nogi, ponieważ tylko do tego momentu dosięgała. Dla trzydziestolatka był to wręcz niezapomniany widok.
Dziewczynka spojrzała na Do z uśmiechem, ciągnąc go za rękaw bluzki. - Tatuś kupił dla mnie prezent. Chcę go zobaczyć!
Kim zaśmiał się po raz kolejny tego dnia, opierając się o framugę drzwi. - Zaraz tam prezent... Może po prostu od razu go przyniosę.
Jongin zniknął za drzwiami, gdzieś w głębi przedpokoju, jednak równie szybko pojawił się z powrotem w salonie. Mężczyzna trzymał w dłoniach małego kociaka, który miał zawiniętą kolorową wstążkę zamiast obroży. Zwierzak przytulał się do ciemnowłosego, będąc chętnym na wszelkie pieszczoty. Wiedział, że jego córka bardzo kochała zwierzęta, nawet jeśli było za wcześnie, by mogła zajmować się nim w pełni. Kim wziął całą odpowiedzialność na siebie, chcąc sprawić Jinri przyjemność.
Kyungsoo posłał promienny uśmiech zarówno swojemu mężowi jak i samej córce, czerpiąc w duchu satysfakcję z ich szczęścia. Może i dostrzegł, że ostatnimi dniami Jongin nie by sobą, jakby nosił ciężkie brzemię, z którym nie daje sobie rady, jednak obawiał się faktu, że ten może mu nie zaufać na tyle by móc szczerze porozmawiać z niższym Koreańczykiem. To wydawało się co najmniej dziwne dla Soo, zupełnie absurdalne, że w tak idealnym związku nagle szczerość jak gdyby przestawała mieć znaczenie, zaś nić zaufania została przerwana. Jongin próbował się odciąć, stwarzając pozór szczęśliwego męża, jednak młodszy doskonale go znał, wiedział, kiedy ten kłamał. Planował jak najszybciej porozmawiać z nim i we wszelki możliwy sposób pomóc mu i okazać wsparcie.
W czasie, kiedy Kyungsoo z uśmiechem obserwował dwójkę, Jinri piszczała wniebogłosy wyrażając swoje zadowolenie nowym domowym pupilem, gdy głaskała pyszczek kotka.
- Kochanie. - Soo pogładził dłonią głowę córki. - Mogłabyś pójść do swojego pokoju się pobawić? Muszę porozmawiać z tatusiem.
Dziewczynka posłusznie skinęła głową, biorąc na ręce kocię nim powędrowała do innego pomieszczenia.
- Coś się stało, Kyungsoo? - Jongin spytał z zmartwieniem w głosie, choć nie to wcale powinno być jego problemem. Najzwyczajniej powoli zapominał, w czym ciągle tkwił. Jednak jego umysł był oczyszczony, gdy tylko znajdywał się obok kochanej rodziny. Może i trwałoby to dalej, jednak jego domowy telefon zadzwonił bardzo szybko. Wszystko, jakby uderzyło w twarz Kim, kiedy cichy sygnał rozchodził się po mieszkaniu. Czym tak bardzo się stresował? Mężczyzna jedynie obawiał się straty męża, przez jeden głupi wybryk. Tak, Jongin uważał swoją zdradę za jeden kompletny błąd, a każde dopominanie się o szczerą rozmowę przez Do było dla niego jak czerwony alarm. - Przepraszam, Soo. Porozmawiamy za chwilę, to może być coś ważnego, skoro ktoś tak uparcie dzwoni.
Kyungsoo westchnął, czując, że po raz kolejny spotkał się z porażką. - Będę z Jinri, dołącz za chwilę.
Kim nie chciał tego, jednak zadziałał szybko, by połączenie się nie przerwało. Znalazł się w przedpokoju, by podnieść słuchawkę dzwoniącego telefonu. Nie znał tego numeru lub przynajmniej go nie zapamiętał, lecz miał złe obawy. Złe ponieważ ostatnio stał się pechowym człowiekiem. - Halo?
- Jongin-ah.. musisz mi pomóc, przyjedź do mnie, proszę cię. - można było usłyszeć niemal desperackie łkanie po drugiej stronie, jak gdyby połączony ze spazmatycznym oddechem, torturowaniem się wieloma godzinami płaczu. - Jestem sam w domu, nie wiem co mi się dzieje, krwawię.. masz sumienie mnie tak zostawić?
- O czym ty w ogóle mówisz? - Jongin już miał to wziąć za zwykły szantaż. Grę, która miała sprawić, że ten kolejny raz zjawi się w mieszkaniu Sehuna. Z drugiej strony, to brzmiało dość wiarygodnie, co sprawiało, że mimo wszystko w Kim narastał niepokój. - Jeśli robisz sobie żarty..
Mężczyzna wziął głęboki oddech. Może faktycznie coś mogło się z nim stać?  W końcu Sehun nie miał bliskich, by zwrócić się do nich o pomoc, gdyby zdarzył się jakiś wypadek. Mimo wszystko, jako osoba Oh nie był do końca obojętny. Nie chciał z nim utrzymywać romansu, jednak.. jak mógł zostawić człowieka, który prosił go o pomoc? Jongin nie był zimnym draniem bez uczuć, a opiekuńczość nabył, gdy sam stał się głową rodziny. Uległ tym razem po raz kolejny. - Poczekaj chwilę. Zaraz przyjadę.

Jongin w zdenerwowaniu prowadził swój samochód, z trudem wyrywając się nocą z domu. Musiał naprawdę porozmawiać z Kyungsoo, by ten nie podejrzewał najgorszego. Kim cieszył się, że mąż mu ufał, dzięki czemu mógł teraz dokładnie zbadać sytuację. Nawet nie wiedział, że tak szybko znalazł się pod mieszkaniem Oh Sehuna, waląc pięścią w drzwi frontowe. Przez długi czas nikt nie otwierał, a nawet nie było słychać żadnych odgłosów w środku. Mężczyzna zląkł się, pociągając za klamkę, która o dziwo puściła od razu. Zamek był otwarty, co dawało jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
Trzydziestolatek wchodził powolnie do mieszkania, bojąc się gwałtownego ruchu. Dopiero, jak po wszystkich pomieszczeniach rozszedł się echem szloch, ten wiedział, gdzie dokładnie iść. Dźwięk dobiegł z łazienki, za które drzwi Jongin złapał bez wahania. Widok w środku nie należał do najlepszych.
Sehun klęczał nad wanną zapełniającą się powoli po brzegi wodą. Oba nadgarstki młodego mężczyzny były ubrudzone krwią, kiedy on sam żałośnie płakał. Kim nie rozumiał, a nawet żadne wyjaśnienie nie docierało do jego umysłu. 
Załzawione tęczówki od razu nakierowały się na twarz trzydziestoletniego mężczyzny, a wypuszczone ze świstem powietrze było oznaką ulgi. - J-Jongin! Przyjechałeś! Nawet nie wiesz jak się cieszę..
Stan, w jakim znajdował się Sehun był niemal przerażający, wyglądał jak w opłakanym stanie ; zaczerwienione policzki, opuchnięte od płaczu oczy jak i roztrzepane na wszystkie strony jasne kosmyki, a co dopiero zakrwawione nadgarstki, które starszy Kim mógł wyraźnie zauważyć, kiedy ten z trudem odwrócił się w jego stronę na klęczkach, wyciągając dłonie w jego stronę, błagając niemo o pomoc. - Ja.. nie chciałem tego zrobić, ale.. uznałem, że to konieczne, że tylko tak wrócisz do mnie.. Jongin-ah..
- Sam to zrobiłeś? - Kim zapytał w niemym szoku. To było kompletnie bez sensu. Mężczyzna powoli zdawał sobie sprawę z słów Koreańczyka. On sam chciał podciąć sobie żyły, by tylko się z nim zobaczyć. To nie było normalne, a już na pewno nie była to ta sama osoba, którą poznał na samym początku. Oh Sehun był niepoczytalny, zachowując się, jak osoba z problemami psychicznymi. Jongin chciał pomóc krwawiącemu, jednak coś go odrzucało. Nie potrafił zrobić kroku w przód, a kiedy sam jasnowłosy się zbliżał, ten znacznie się cofnął. - Ty jesteś nienormalny Sehun! Tak nie zachowują się ludzie ze złamanym sercem. Dlaczego nie zauważyłem wcześniej, jak chory jesteś?!
Oh Sehun załkał, czuł po raz kolejny odrzucenie ze strony niedoszłego kochanka. Czuł, jak opuszczają go siły, kiedy mężczyzna, który był dla niego tak bardzo ważny tak zwyczajnie go odtrącał. - Ale..
Histeria, w jaką popadł Sehun była nie do opisania, coś, czego zupełnie Jongin się nie spodziewał. Niemalże rwał sobie włosy z głowy, rozpaczliwie go wołając.
- Nie w ten sposób się kogoś zdobywa, rozumiesz?! Nie wytrzymuję z tobą już dłużej. Myślałem, że nie dasz mi powodu bym żałował poświęconego ci czasu. Ale ty jesteś najzwyczajniej popaprańcem! W dodatku nieszczery z samym sobą, bo nie jest przede mną człowiek, którego zobaczyłem wtedy w biurze do cholery. - Jongin warknął, zaciskając dłonie w pięści. Był cholernie zły, a najbardziej za głupotę Oh Sehuna. Jak on mógł posuwać się do takich rzeczy? Chciał dać mu do zrozumienia, że próba okaleczenia się, nie wyjdzie mu na plus, a wręcz pogrąży doszczętnie ich relację. Kim łapał z trudem oddech, czując jak nie panuje nad sobą. Nie pojmował kompletnie tego co się przed nim dzieje.
Oh otworzył usta, łzy nadal spływały po jego policzkach jak opętane, kałużami własnego cierpienia, kompletnie nie przyjmował do świadomości, że kochanek go już nie potrzebował.
- Kim Jongin! - nagły krzyk młodszego Koreańczyka wywołał stado nieprzyjemnych ciarek rozchodzących się po plecach. Widział wyraźnie, że ten próbował się ulotnić, pozostawić go samemu sobie, a przecież krwawił. Musiał posunąć się do ostateczności nawet jeśli i tak, zdaniem otoczenia był nie do końca 'zdrowy'. - Powiem o wszystkim Kyungsoo.
Kim sam przestawał nad sobą panować przez ciągłe podnoszenie ciśnienia. Był zdenerwowany, a ostanie słowa wręcz, że mężczyzna odczuł, kiedy oddech grzęzł mu gdzieś w gadle. Odważnie zbliżył się do klęczącego Sehuna, łapiąc dłonią za jego podbródek. Wbił wściekły wzrok w jego zapłakane tęczówki, jakby jeszcze łudził się, że Jongin wróci do całego romansu. - Nie waż się, bo sam wrócę tu, żeby udusić cię własnymi rękoma. Żadne okaleczanie się już ci nie będzie potrzebne.
- Dlaczego mnie nienawidzisz, huh? Myślisz, że możesz traktować mnie jak chcesz?! - Sehun krzyknął, z niemal nienaturalnym gniewem szarpiąc za kołnierz jego koszuli tym samym brudząc ją krwią. - Wiedziałeś na co się piszesz, a pomimo tego rżnąłeś mnie do upadłego nie myśląc o swojej żałosnej imitacji rodziny. No co? Teraz wzięło cię na wyrzuty sumienia, kiedy już ci się znudziłem? Ty, żałosny..
Oh przetarł szybko twarz ze słonych kropli, które zdradzały, że młody mężczyzna płakał. Trwał w szaleńczym amoku, próby samobójcze, ataki nerwicowe i zawistne spojrzenie kierowane do Kim Jongina ukazało samemu trzydziestolatkowi jaki on mógł w tej chwili okazać się naprawdę. To nie był koniec, to dopiero początek chorej gry, którą zafundował mu jasnowłosy Koreańczyk. - Myślisz, że jemu się to spodoba? Że będziecie nadal razem, kiedy dowie się co jego ukochany i pozornie zapracowany mąż robił za jego plecami? Jeśli teraz wyjdziesz, możesz raz na zawsze pożegnać się ze swoją rodzinką.
Jongin odepchnął od siebie Oh, który już szarpał za jego ubrania zbyt zawzięcie. Sprawił, że ten po raz kolejny opadł na ziemię, łkając dalej. Spojrzenie Sehuna nękało go do upadłego. - Zrozumiałem swój głupi błąd. A ty? Przez swoje zachowanie pozostaniesz jedynie nikim.
Kim już nie rozwodził się nad młody mężczyzną, odwracając się w stronę drzwi. Nie czekał, by jak najszybciej wydostać się z mieszkania, cały drżąc. Nie wierzył w to wszystko, tak samo w fakt, że Oh Sehun był psychicznym człowiekiem. Bał się go, nawet jeżeli wyrządził krzywdę jedynie sobie. To wszystko zaszło za daleko, a bez żadnej pomocy Jongin nie był w stanie poradzić sobie z postacią niepoczytalnego współpracownika.
Trzydziestolatek w chłodną noc, chciał, jak najszybciej dostać się do swojego samochodu. Przetarł twarz z resztek krwi, wiedząc, że to zbyt szybko zwaliło mu się na głowę. Myślał cały czas o Kyungsoo, który zapewne próbował się dodzwonić do męża ponad godzinę. Kim bał się konsekwencji obu stron, lecz musiał wybrać najrozsądniejsze wyjście. O ile w ogóle takie istniało.

○○○

Nie trudnym do przewidzenia było, że kolejne dni staną się inne. Były męczące, długie, kaleczące Jongina w środek jego umysłu. Nie potrafił wychodzić nocą na dwór, kiedy cały czas odczuwał, jakby ktoś obłapiał go wzrokiem. Nie wiedział, czy naprawdę był obserwowany, jednak to uczucie wręcz go nie odstępowało. W domu zasłaniał w popłochu wszystkie okna, mając wrażenie, jakby dosłownie ktoś za nimi stał. Drzwi szczelnie zamykał, wmawiając sobie, że jest coraz więcej włamywaczy w ich mieście. Widział cienie pod nocną latarnią, jakby para oczu była skupiona tylko na nim. Tworzył się w nim pewien lęk, a skupienie na pracy stawało się niemożliwe. W gabinecie nie miał bezpieczeństwa. Często ktoś pukał do drzwi, jednak nie wchodząc do środka. Kim sprawdzał, czy ktokolwiek znajdywał się po drugiej stronie. Nie miał pojęcia kto to, gdy dowiedział się o zwolnieniu Oh Sehuna z jego posady. Więc kto znajdował się w całym niewytłumaczalnym biurowym tłumie? Na domiar złego firmowy telefon podświetlał się w jego godzinach pracy, zawiadamiając o nadchodzącym połączeniu. Kilka razy, kiedy Jongin odebrał, po drugiej stronie usłyszał tylko głuchą ciszę i szum urządzenia. Numer był zastrzeżony, jednak była tylko jedna odpowiedź, kto zgotował mu takie przeżycia.
Trzydziestolatek bał się, że ten zacznie nękać jego rodzinę, sam przyjmując na siebie wszystkie jego wybryki. Chwilami zastanawiał się, czy nie ma może zbyt wybujałej wyobraźni, jednak z czasem przekonał się, że są tylko jedne tak charakterystyczne oczy. Spojrzenie i obecność prześladowały Kim Jongina.

○○○

Był już wystarczająco wykończony. Musiał odpocząć w ramionach swojego ukochanego. Może właśnie, dlatego Kim pochłonął się w przygotowywaniu dla swojej rodziny kolacji. Starał się zrobić to jak najlepiej, oczywiście idąc za instrukcjami z przepisu. W końcu niemalże wcale nie gotował. Chciał zająć się miłą odmianą, kiedy Kyungsoo spokojnie sprzątał ich dość spore mieszkanie. Nawet jeśli oboje byli zmęczeni po pracy, to spędzali ze sobą czas późnymi wieczorami. Jongin nigdy nie narzekał na taki stan rzeczy, tęskniąc nawet za tą własną zwyczajną normalnością, która była i wyjątkowa.
Jinri grzecznie bawiła się w salonie zabawkami, które zakupił jej Jongin, w między czasie głaszcząc kociaka grzecznie wylegiwującego się na kanapie. Kyungsoo, po tym jak ucałował główkę córki, skierował się do hallu, gdzie chwycił dwa worki wypełnione śmieciami. - Jongin-ah! Uruchom alarm, muszę mieć pewność, że jak położymy się spać on będzie działał.
Słysząc dobiegające z kuchni mruknięcie, uśmiechnął się i wyszedł na zewnątrz taszcząc za sobą śmieci. Idąc, niemal od razu wyczuł za sobą szmery jak i szum, lecz tłumaczył sobie to tak, że wiatr tego wieczoru szczególnie dawał się we znaki. Pomimo tego przystanął, odwracając głowę przez ramię, jednak poza rozciągającymi się drzewkami, które w piękny sposób przysłaniały ich dom, i jak gdyby odgradzając od wścibskich sąsiadów - nic innego nie dostrzegł przez panujący mrok.
Kyungsoo przygryzł wargi, szybko wrzucając śmieci do kontenerka, nim wyraźnie do jego uszu dobiegł dźwięk kroków, stukot buta o kamienną posadzkę. Koreańczyk drgnął, w pośpiechu obracając się, jakby chcąc przyłapać na gorącym uczynku i wtedy zamarł.
Wysoki mężczyzna, ubrany w ciemnego koloru szlafrok stał kilkadziesiąt metrów przed nim, ale on nie mógł dostrzec jego twarzy, nie mógł dojrzeć kim był ów mężczyzna, lecz w oczy rzucały się rozjaśnione włosy. Soo postanowił działać, ruszył pewnym krokiem w jego stronę w celu dowiedzenia się, dlaczego nagle pojawił się w posiadłości Kim, w dodatku późną nocą, zakradając się. I być może to naprawdę był jakiś złodziej, lecz jaki złodziej ubrałby szlafrok? Kyungsoo był blisko, ale nim zdołał dobiec ten już znalazł się za furtką niemalże potykając się o własne nogi. Brunet był przestraszony, ktoś właśnie wdarł się do ich ogrodu i obserwował, Koreańczyk nie rozumiał tego, zważywszy, że podobne sytuacje nie miały miejsca od dziś. Rozemocjonowany wbiegł do kuchni, czując jak niekontrolowanie drży. - Jongin, ktoś przed chwilą stał pod domem. Chciałem tylko wynieść śmieci, ale ten mężczyzna patrzył na mnie, nawet nie zdążyłem podejść a on zniknął..
Brunet głośno westchnął, szybko wtulając się w tors swojego męża, próbując się uspokoić.
Kim był w szoku, czując jak jego ciało sztywnieje. Słowa jego męża wprowadziły go w niepokój. Nie potrafił zapanować nad emocjami, wiedząc od razu, kto mógł pojawić się na ich terenie. - Kyungsoo uspokój się.
Mężczyzna mocno wtulił w siebie ukochanego, by zaraz po tym złapać za jego ramiona, by odsunąć jego ciało na odpowiednią odległość. Musiał spojrzeć w oczy Do, zaciskając palce na materiale jego koszulki. Jongin w głowie zarzekał się, że to na pewno był Sehun.  Nie wiedział, skąd Koreańczyk znał jego adres, dlaczego od tak długiego czasu po prostu chodził za nim, jak cień. Bał się go znacznie bardziej, od razu kierując myśli na ten tor. - Powiedz mi, jak wyglądał. Cokolwiek. Muszę to wiedzieć.
Kyungsoo wpatrywał się w oczy Jongina, wypuścił z ust drżący oddech a kiedy już opanował nadmiar emocji, odezwał się zachrypniętym głosem. - Niewiele widziałem, ale.. miał jasne włosy i był dość.. wysoki.
Soo pokręcił powoli głową, starał się w swojej głowie ułożyć wszystko w racjonalną całość, ale kiedy w wyjaśnieniach całej sytuacji przeważał ich brak, Koreańczyk czuł się bezradny. - Kochanie, co się tu dzieje.. nie rozumiem, dlaczego ktoś co noc obserwuje nasz dom. Wpakowałeś się w jakieś kłopoty?
Trzydziestolatek nie musiał się długo zastanawiać, by jego domysły zostały potwierdzone. Oh Sehun nękał go po kryjomu. Jongin bał się, że ten w końcu wyrządzi krzywdę jego rodzinie. Nie zważał już na siebie, jednak na nic nieświadomego męża, jak i małą córkę. Kim nie wiedział, jak wyrwać się z łapsk jasnowłosego Koreańczyka, gdy ten posuwał się za daleko. Zaczął zauważać, że były kochanek jest okropnie niebezpieczny. - Soo ja..muszę w końcu wyznać ci prawdę. Moglibyśmy..poważnie porozmawiać?
Koreańczyk był pewien. Pewien, że nie biorąc pod uwagę jak bardzo prawda mogłaby okazać się straszna tak, chce w końcu zostać uświadomionym. Może dlatego chwycił dłoń swojego męża i posyłając mu przelotny uśmiech, zaciągnął do wspólnie dzielonej sypialni.
Zamknął za sobą drzwi, natomiast sam Jongin krążył nerwowo po pomieszczeniu nie patrząc w oczy Soo. Zupełnie jakby czegoś się obawiał. - Więc? Martwię się o ciebie Jongin. Chcę ci pomóc..
- Jak możesz chcieć mi pomóc? Nie rozumiesz? To ja zawiniłem. - Kim zabrał z trudem powietrza, niemal w nerwach rwąc sobie włosy z głowy. Nie chciał stracić swojego męża. To byłoby dla niego zbyt wielkim ciosem. Tak bardzo nie potrafił naprawić swojego błędu. - Ja wiem bardzo dobrze, co się dzieje. Znam mężczyznę, który stał pod naszym domem, ponieważ...miałem romans, Soo. Tak bardzo przepraszam..
- Słucham?! - Kyungsoo uniósł się, jednocześnie trwając w zdezorientowaniu i oszołomieniu jak i jednocześnie wściekając się na głupotę własnego męża, który w bolesny sposób zranił go, za jego plecami mając kochanka. - Jongin. Nie poznaję cię. Jongin, którego znam nigdy nie wywinąłby mi takiego numeru! Czy ja jestem temu winny? Czy to przeze mnie postanowiłeś zniszczyć naszą rodzinę? Nie rozumiem, przecież było nam dobrze, a ty..
Koreańczyk wstrzymał oddech czując niejako strzałę przeszywającą jego serce. Czy on znajdował się w koszmarze? Czy to wszystko było złym snem, a Soo obudzi się jak co dzień wtulony w męża? Nie przesłyszał się. Wyraźnie Jongin uświadomił mu, że dopuścił się zdrady, niemalże przekreślając tym ich szczęście. Młodszy brunet zaczął nawet dobijać się myślami, że to być może z nim jest coś nie tak, skoro w ogóle zrobił coś takiego.
Kiedy obrócił się plecami do starszego Kim mógł wreszcie dać upust emocjom, gdy łzy utorowały sobie własną ścieżkę po pobladłych policzkach. Czuł się jak zero, na straconej pozycji, nawet jeśli to mąż był tego sprawcą. Nie wiedział zupełnie co ze sobą zrobić, co powinien zrobić dowiadując się tego, czego nawet by nie podejrzewał. - Jak długo to trwa? 
- Kyungsoo to moja wina... Ja pozwoliłem jedynie na kilka spotkań, ponieważ..szybko zrozumiałem swój błąd. - Jongin ukrył swoją twarz w dłoniach, czując się naprawdę bezradnym. Kochał swojego męża, jak i własne dziecko. Zniszczył wszystko swoim bezsensownym pomysłem. Kim czuł się naprawdę podle, nie wiedząc jak się zachować. Nie chciał tracić kogoś, kto był dla niego wszystkim. To był dla niego jakiś chory koszmar. Obwiniał się. - Wiem, że przeprosiny nie wystarczą, jednak ja..kocham jedynie ciebie.
Kyungsoo pociągnął żałośnie nosem, przecierając twarz ze śladu łez, lecz to nie pomagało, bolesne kucie w sercu dawało o sobie znać, tak samo jak i uporczywe myśli. Nie był pewien czy chciał domagać się wyjaśnień, to było dla bruneta za wiele. - A myślałeś o tym, kiedy zaciągnąłeś młodego gówniarza do łóżka? Jongin, mam tego dość. - Soo obrócił się gwałtownie, między szlochem wskazując drzwi. - Wynoś się, nie chcę cię widzieć!
- Kyungsoo, nie wyrzucaj mnie. Błagam... - Kim wiedział, że jest już na przegranej pozycji, jak gdyby w kilka sekund zniszczył wszystko. Miał nadzieję, że Do przemyśli to wszystko, jednak..sam nie widział dla siebie dobrego zakończenia. Mężczyzna chciał podejść bliżej swojego męża, wiedząc, że działania są bezskuteczne. Soo był pod wielkim działaniem własnych emocji, przez co musiał dać sobie czas.
- Nie słyszałeś? - zapłakany wzrok nakierował na skuloną sylwetkę mężczyzny, który w jego oczach ukazał się jako kruchy, zupełnie bezwładny Jongin gotowy ponieść konsekwencję za swój czyn. Ale to nie było w tamtej chwili istotne dla Kyungsoo. On po prostu potrzebował chwili w samotności, momentu gdzie może na spokojnie pomyśleć i zastanowić się co dalej. Po prostu pragnął spokoju i ukojenia a tymczasem dowiadywał się, że od paru tygodni prześladował jego rodzinę kochanek własnego męża. - Nie utrudniaj tego, chcę na spokojnie to przemyśleć.
Nie czekając, wypchnął mężczyznę za drzwi, po czym sam osunął się po nich chowając twarz w dłoniach. Co ten idiota najlepszego zrobił? Dlaczego zrujnował ich dziesięcioletnie małżeństwo dopuszczając się skoku w bok? Kyungsoo nie miał bladego pojęcia, jednak tamtego wieczoru cholernie cierpiał.

Jongin nie potrafił myśleć o niczym innym. Spojrzał z żalem na drzwi swojego własnego domu, gdy sam znalazł się z niczym na ganku. Został wyrzucony poza wyjście frontowe, nie mogąc pomyśleć spokojnie. Nocny chłód szczypał jego skórę na szyi, kiedy jego ciało opadło na jeden z marmurowych schodków. Skulił się w kącie, by było mu choć odrobinę cieplej. Patrzył w mniej określony punkt, cierpiąc razem z swoim mężem, a jednak osobno. Obwiniał się, mentalnie karał. Jak mógł zrobić taką głupotę? Nie miał dla niego znaczenia nawet wibrujący telefon w jego kieszeni. Spoglądał na ekran urządzenia, będąc kompletnie załamanym. By na jeden moment zająć się czymś innym, w końcu nacisnął zieloną słuchawkę, gdy komórka dzwoniła już któryś raz. Kompletnie go już to nie obchodziło.
- Mówiłem ci, a ty mnie nie posłuchałeś. Mogłeś zostać ze mną, żyłbyś bez zmartwień a tymczasem? Ah..  - dało się słyszeć teatralne westchnięcie. - Tymczasem zostałeś z niczym.
- Nie pierdol. - Kim warknął, przełykając swoje żałosne uczucia.  - To ty..ty zostałeś z niczym. Byłeś dla mnie tylko nic nieważnym epizodem, więc mógłbyś w końcu odpuścić.
Po drugiej stronie można było wyraźnie usłyszeć przełknięcie śliny. Walczenie z agresywną stroną. - Jak widzisz wolałem przeprowadzić miłą rozmowę z uroczym Kyungsoo, ale najwyraźniej.. mnie wyprzedziłeś. Tchórz.
- Tchórz, ponieważ przyznałem się do prawdy? Czy ty w ogóle wiesz, co mówisz? Nie dziwię się, że chory człowiek gubi się w własnych słowach. - Jongin westchnął zrezygnowany, już mając dość Sehuna, który zniszczył mu życie. Chciał jak najszybciej skończyć tę rozmowę.
- Jonginnie. - cichy zbolały szept dotarł do uszu starszego Kim, wywołując w nim nieprzyjemne dreszcze. - Nadal masz wybór. Jeśli do mnie nie wrócisz znajdę twoją rodzinkę i zabiję ich. A potem siebie.
- Daj spokój mi i mojej rodzinie do cholery. Jesteś psychicznie chory!
Kim nawet nie rozłączył się, rzucając pod wpływem emocji komórką. Urządzenie uderzyło o twarde płyty chodnikowe, pozostawiając za sobą jedynie głośny huk. Trzydziestolatek schował twarz w swoich dłoniach nie wiedząc, co dalej. Był załamany i kompletnie roztrzęsiony po tym wszystkim. Sam Oh Sehun dolał jedynie oliwy do ognia, sprawiając, że mężczyzną zawładnęła złość. Musiał przetrwać tę noc.

○○○

Trzask zamykających się drzwi samochodu, rozniósł się wzdłuż ulicy. Jongin spędził tę noc w pobliskim hotelu, ponieważ uznał, że sen jedynie oczyści jego umysł. Z drugiej strony myśli zbyt trzymały go w świadomości. To było cholernie frustrujące. Jedyną rzeczą, która podnosiła go na duchu, jak i dała mu nadzieję, był telefon od Kyungsoo. Jego mąż sam poprosił Kim o rozmowę. Trzydziestolatek wręcz czuł, że nie wszystko stracone. W końcu uświadomił sobie, że dla samego Do zmarnowanie dziesięcioletniego małżeństwa również byłoby nie łatwą decyzją. Jongin był myśli, że może Soo będzie dla niego wyrozumiały. Dlatego właśnie jak najszybciej zaparkował pod swoim domem, by z łatwością dostać się do środka. Odszukiwał wzrokiem swojego ukochanego, którego odnalazł ostatecznie w kuchni. Czuł narastający stres, jak i jednocześnie radość, że jego mąż nadal chciał na niego spojrzeć.
- Kyungsoo..
Młodszy Koreańczyk odwrócił się i odrzucił ścierkę na stół. W mgnieniu oka w pomieszczeniu znalazła się dziewczynka, która z piskiem wtuliła się w Jongina. Coś ścisnęło się w żołądku Kyungsoo.
- Appa.. nie było cię, ale już tu będziesz, prawda?
- Słoneczko. - zwrócił się do niej Soo, nim starszy Kim zdołał się odezwać. - Pobaw się chwilę w salonie, zaraz do ciebie dołączymy. Zrobię ci herbatkę. - nie potrafił ukryć drżących dłoni czy szybko bijącego serca, lecz był pewien, że taki sam stres bił od jego męża, bowiem Jongin nawet nie wiedział gdzie spojrzeć, był zakłopotany i prawdopodobnie źle spał. To samo tyczyło się Kyungsoo.
Trzydziestolatek niepewnie podszedł bliżej, opierając się plecami o blat stołu. Był wykończony, jak i niemalże bezradny w tej sprawie. Większość zależała od decyzji samego Kyugsoo, a sam Kim nawet bał się mówić cokolwiek więcej. Nie chciał ani udawanie osładzać gorzkiej prawdy, ani pogarszać wizji własnego męża. Był najzwyczajniej szczery, ponieważ w końcu miał zamiar wrócić do dawnego życia. Choć to były dopiero pierwsze kroki w tą stronę. - Chciałeś porozmawiać ze mną Soo, więc jestem..najszybciej jak tylko mogłem.
- Ja.. - niski Koreańczyk zawahał się. Zawahał, jak gdyby sam nie był pewien co robić. A przecież przemyślał swoją decyzję, więc dlaczego w tej chwili się wahał? Czy to przez ciężar i ból wywołany zachowaniem Kim Jongina? - Przemyślałem sobie to wszystko i.. chcę, żebyś wrócił do domu. Chociażby dla Jinri, bo brakuje jej ciebie.
- A ty? Co mogę zrobić dla ciebie? - Jongin podniósł odważnie wzrok na swojego męża. Wiedział, że długo będzie pracował na jego zaufanie, jednak chciał jasno mieć wyjaśnioną sprawę. Chciał wiedzieć, co będzie od teraz między nimi. - Wiesz dobrze, że cię kocham, Soo. Nie mógłbym z ciebie zrezygnować.
Niekontrolowanie na twarzy młodego mężczyzny wpłynął grymas, co chwilę potem również świadczyło o zaciśniętych ustach. Bolały go te słowa, jakkolwiek Jongin by tego nie powiedział, Kyungsoo czuł uraz, bo mężczyzna, który go zdradził wiele razy teraz kierował do niego takie słowa. Jak miał w to uwierzyć?
- Nie twierdzę, że wybaczę ci od razu. Będzie naprawdę.. ciężko. - westchnął cicho. - Ale uważam, że żałowałbym gdybym po prostu cię skreślił. Wiem, że będziesz miał z tego nauczkę do końca życia i może kiedyś.. będzie jak dawniej. Wiesz dobrze, że ty musisz sobie na to zapracować.
Zaraz po tym odwrócił wzrok, miętosząc w dłoni kubek z gotową herbatą, nim podszedł do Kim i wcisnął w jego ręce powoli stygnący kubek. - Zanieś to Jinri nim całkiem wystygnie. Ja idę wziąć kąpiel.
Wyminął go i z żalem w sercu skierował się po schodach na górę, chcąc ochłonąć i zetrzeć z siebie wszelkie ślady wewnętrznego cierpienia. Nie chciał, by Jongin widział w jakim jest stanie, nie chciał wyjść na słabeusza.
Kim nie poczuł się lepiej po tej rozmowie, nie wiedząc kompletnie co z sobą zrobić. Czuł się cholernie niekomfortowo z takim stanem rzeczy, lecz nie mógł nikogo winić, jak siebie. Czuł ucisk w klatce piersiowej, jednak szybko przełknął to, chcąc wykonać jedynie prośbę Kyungsoo. Skierował się do pokoju córki, by podać w jej małe dłonie niewielki kubek. Nikt z domowników jednak nie spodziewał się, że za oknem mógł stać sam Oh Sehun, który dotrzymywał swoich słów. Nie potrafił tak zwyczajnie odpuścić.

W czasie, kiedy Jongin spędzał czas z córką i zajął się jak co dzień obowiązkami w kuchni, Kyungsoo stał przed lustrem kremując sobie twarz. Wanna napełniała się wodą z charakterystycznym dźwiękiem, a gorąc powodował, że lustro zaczynało parować. Westchnął cicho, odkładając kremy do szafki, po czym zatrzasnął ją, zwieszając głowę. Oczywiście nadal analizował swoje położenie jak i fakt, czy dobrze zrobił dając szansę Jongin'owi. Jasne, zazwyczaj powinno się dać chociaż tą jedną głupią szansę osobie, którą bardzo się kocha, jednak Kyungsoo.. nie potrafił ot tak zapomnieć o tym, co zrobił jego mąż. To nie tak, że go zdradził, ale zrobił to wiele razy tylko dlatego, że być może on sam przestał mu wystarczać. Więc jak niby Soo miał się czuć?
Pokręcił głową, by następnie rozebrać się i owinąć ręcznik wokół swoich bioder. Przetarł dłonią lustro, by nagle móc podskoczyć i wydać z siebie przestraszony dźwięk. Gwałtownie się odwrócił, kiedy w odbiciu zauważył sylwetkę stojącą w progu, zdecydowanie nie należącą do Jongina. - Kim jesteś, jak tu wszedłeś?
W przestrachu cofnął się, wpadając na umywalkę, zaś wysoki Koreańczyk, którego w momencie Kyungsoo rozpoznał zrobił krok w jego stronę, ironicznie się przy tym uśmiechając, jakby z pogardą.
- Myślałeś, że pozwolę ci na odebranie mi Jongina? On jest dla mnie stworzony, dlaczego nie możesz tego pojąć?
Kyungsoo oburzył się jego słowami, jednocześnie odgadując, że to musi być kochanek jego męża jak osoba, która długo śledziła ich dom.  - Radzę ci wyjść, nim zadzwonię na policję. Jak śmiesz wkradać się do czyjegoś domu? Już dość namieszałeś w mojej rodzinie. - brunet próbował sięgnąć po komórkę leżącą na stoliku, lecz szybko został obezwładniony, kiedy jasnowłosy Koreańczyk zbliżył się i mocno chwycił jego nadgarstek, niemalże wbijając w niego paznokcie przez co Soo, cicho jęknął z bólu.
- Ja namieszałem? Jesteś ślepy?! Nic w twojej nudnej rodzince nie jest kolorowe ani prawdziwe, Kyungsoo. Twój mąż uwiódł mnie, kiedy zacząłem tam pracować i pchał mi się do pieprzonego łóżka niemal co wieczór! Myślisz, że byłem świadom jego sekretu? - Sehun działał jak w szale, zawładnięty żądzą posiadania Jongina, nie myślał racjonalnie, jego umysł wyłączył się, jakby zaprogramowany jedynie myślą, by Kim Jongin w końcu pokochał jego. - Nawet nie wiesz jak długo pieprzył mnie, szepcząc do ucha jak cudowny i piękny jestem, myślisz, że to sobie ubzdurałem?! - podniósł głos, niekontrolowanie, wywołując tym drgawki u Kyungsoo jak i łzy w oczach, młody Koreańczyk rozpaczliwie pragnął każde jego słowo wymazać sobie z głowy, pragnąc jedynie zapomnieć. Załkał, między nadaremną próbą uwolnienia się z nadludzko silnych dłoni Sehuna, które były zbyt kościste, jednak posiadające tą siłę, unieruchamiającą biednego Soo.
- Wynoś się.. - zbolały szept wydostał się z ust Koreańczyka co sprawiło, że Oh zaśmiał się pogardliwie pchając Kyungsoo na umywalkę.
- Nie rozumiem co przez dziesięć lat widział w tobie Jonginnie. On zasługuje na kogoś więcej. Zobacz tylko. Mam młode ciało, jestem żywszy, mogę go uszczęśliwić i zaspokoić potrzeby. A ty? Jedynie niańczysz bachora, nie poświęcając przy tym.. - Oh nie dokończył, gdyż w momencie został mocno pchnięty do tyłu przez samego Kyungsoo, który rzucił się na niego, niemalże okładając pięściami i szarpiąc za włosy. Głuchy dźwięk rozszedł się po całym piętrze, a potem trzask, trzask pękającego szkła. Zacięta walka między dwoma młodymi mężczyznami nie miała końca, lecz w końcu Oh Sehun zdołał rozciąć wargę Kyungsoo pięścią, natomiast uderzenie w brzuch mogło skutecznie powalić na kafelki bruneta.
Sehun zaklął głośno, biorąc do dłoni kawałek rozbitego szkła. Zacisnął na nim palce tak mocno, że chwilę później dłoń Koreańczyka zaczęła krwawić, a Kyungsoo musiał odwrócić głowę, żeby tylko na to nie patrzeć. Ten chłopak był niezrównoważony, stawał się zbyt niebezpieczny przez co brunet kompletnie nie wiedział co robić, bał się go.

Jongin usłyszał trzask gdzieś na piętrze, od razu podrywając się z miejsca. Jednak nim zdołał wejść szybko po schodach pisk jego córki skutecznie zatrzymał mężczyznę. Szybko podbiegł do małej Koreanki, gładząc ją kojąco po włosach. - Spokojnie kochanie.
- Appa, boję się. Ktoś jest na górze jest bardzo głośno. Słyszałam krzyki.
- To nic takiego, słońce. - Jongin uspokoił dziewczynkę, uśmiechając się do niej delikatnie. - Poczekaj na mnie, a ja sprawdzę, co się tam dzieje, dobrze? Nie bój się.
Kim ucałował czoło czterolatki, kiedy ta już przestała delikatnie drżeć. Trzydziestolatek nie mógł czekać, chcąc jak najszybciej dostać się na górę. Nie wiedział, że pokonanie stopni zajmie mu więcej niż zwykle. Wiedział jedynie, że musi dostać się do łazienki, której drzwi były uchylone. Niemalże cały zesztywniał, widząc Oh Sehuna w jego własnym mieszkaniu. Scena, która rozgrywała się przed nim, odbierała mu oddech w płucach. Ten chory człowiek, chciał skrzywdzić jego męża. Jongin nigdy w życiu nie mógł pozwolić na coś takiego, nawet nie panując nad własną złością. Adrenalina sprawiła, że ten odważnie wkroczył do całego zamieszania. Pchnął Sehuna, nim ten zdołał rzucić się na Kyungsoo. Kim użył całej swojej siły, by obalić jasnowłosego, który stracił równowagę przez tak nagłe i gwałtowne szarpnięcie jego ciałem. Opadł na ziemię, mocno uderzając głową o brzeg wanny, jak i kafelki. Głuchy huk rozniósł się do okoła, a krew Oh ubrudziła podłogę w łazience. Trzydziestolatek tylko miał nadzieję, by były kochanek stracił przytomność, nie mogąc skrzywdzić już nikogo więcej.
Kyungsoo pisnął, zakrywając przy tym usta dłonią, gdy bezwładne ciało szaleńca opadło tuż obok niego. Kałuża krwi tuż obok jego głowy z każdą chwilą zwiększała się, niemalże brudząc ręce przerażonego Soo. Wstrzymał oddech, próbując odczołgać się od Sehuna, nim podniósł powoli wzrok na Kim Jongina. Ręcznik zsuwał się z jego bioder, lecz nie zwrócił na to uwagi, wręcz cieszył się (o ile mógł to tak nazwać), że już po wszystkim. Że ten mężczyzna nie będzie ich więcej nękał.
- Nie pozwól, by Jinri to zobaczyła.. - szepnął drżącym głosem młodszy Koreańczyk, z trudem podnosząc się z kafelek. Nie czekając, od razu wtulił się w ciało swojego męża, wypuszczając z ust cichy, przestraszony szloch.
- Kazałem jej czekać na mnie na dole. - Jongin mocno objął ukochanego, jednocześnie uciekając wzrokiem do bezwładnego i chłodnego ciała. Nie wierzył w to, co zrobił. Cała sytuacja była dla niego zbyt niewiarygodna, a sam Kim musiał ostudzić swoje emocje, jak i myśli. - Już po wszystkim, Soo... Wszystko już jest w porządku.
Trzydziestolatek zacisnął powieki, chcąc pozbyć się obrazu martwego Oh Sehuna. Ucałował przeciągle czoło swojego męża, chcąc uspokoić jego drżące ciało. Trzymał go mocno w swoich objęciach, nie pozwalając, by cokolwiek ich rozdzieliło.

○○○

Mężczyzna stał przy drzwiach frontowych swojego mieszkania. Migające światło z dworu, lekko raziło jego oczy, w czasie, kiedy kilku funkcjonariuszy przeszukiwało ich mieszkanie. Na barki Jongina spadło jedynie zabójstwo w obronie własnej, odsuwając go od kary pozbawienia wolności. Jego rodzina mogła teraz odżyć na nowo.
Kim obejmował jednym ramieniem Kyungsoo, w drugiej ręce trzymając swoją przysypiającą córkę. Patrzył, jak kilku silnych policjantów wynosiło ukryte już pod ciemnym materiałem ciało. To wszystko stało się tak niewiarygodnie szybko. Oh Sehun nie mógł wtargnąć już w ich życie, a sam Jongin postanowił zmienić miejsce zamieszkania, jak i pracę. Chciał zapomnieć o tych sytuacjach, uniknąć przypominających mu o tym miejsc. Oszczędził sobie podejrzliwych spojrzeń w wielkim biurowcu, który jeszcze niedawno był jego miejscem pracy. Mąż mężczyzny powoli wybaczał mu zdradę, potrzebując oparcia w Kim po takich wydarzeniach. Tamtego ranka wraz z odjazdem radiowozów oboje mogli odetchnąć z ulgą i być może wkrótce wrócić do przyjemnej monotonii swojego życia. Jongin już nigdy nie chciał niczego zmieniać, ponieważ docenił jak wiele miał tuż pod nosem.


2 komentarze:

  1. EHH
    To chyba normalne, że kibicuje swojemu otp? Niestety, od samego początku wiedziałam, że Jongin nie porzuci rodziny. Małżeństwo z dziesięcioletnim stażem plus dziecko - to ma swoją wartość. Mimo wszystko cieszyłam się z chwil, kiedy Jongin zachwycał się Sehunem i mówił mu o tym, jaki jest piękny. Ludzie zaczynają się gubić, kiedy dopada ich monotonia - po pewnym czasie nadchodzą wyrzuty sumienia. Rozumiem Jongina, choć muszę napisać, że przez większość oneshota strasznie mnie irytował - nie potrafię napisać dlaczego, po prostu... UH

    Skupię się na Sehunie, którego oczywiście polubiłam od razu. Nic dziwnego, że Jongin zwrócił na niego uwagę - całkowicie inny od Kyungsoo, młode ciało, człowiek, który mógł zapewnić nowe wrażenia.
    Seksy czytało się bardzo dobrze, jak zawsze ^~^ Mnie również martwiło zachowanie Sehuna i szybko zrozumiałam, że jest nieco nieobliczalny. Pociął się, aby Jongin do niego przyjechał. Zaczęłam mu współczuć, ponieważ...nieodwzajemniona miłość to cholernie smutna sprawa. Nawet jeśli jedna z osób jest chora psychicznie.
    Cieszyłam się, kiedy Jongin zaczął się zamartwiać i bać. Nie cierpię niesprawiedliwości: on starał się normalnie żyć z rodzinką, a Sehun został z wspomnieniami i chorobą. I naprawdę myślałam, że Kyungsoo nie wybaczy Jonginowi zdrady.

    Nic dziwnego, że mam mieszane uczucia do zakończenia, jeśli domagałam się sprawiedliwości. Krótki romans, który Jongin chciał zakończyć, a Sehun ciągnąć go w nieskończoność, przyniósł ze sobą wiele szkód. To Sehun prześladował rodzinę Kim. To Sehun starał się zrobić krzywdę Kyungsoo. Ale nie można zignorować faktu, że blondynem kierowała choroba. To smutne, ze skończył w taki sposób. BU

    Bardzo dziękuję za dedykacje, nie spodziewałam się ^~^ Powoli powracam do bloggera, dlatego niedługo nadrobię wasze opowiadanie! Pozdrawiam i dużo weny :~3

    OdpowiedzUsuń
  2. Minął tydzień i stwierdziłam, że to odpowiedni czas, żebym się tutaj pojawiła i skomentowała. Nie chciałam pisać kliku marnych słów, ale piękny, długi komentarz, na co zasługuje ten oneshot. Najpierw jednak podziękuję Wam za kaisoo! To bardzo miło, że mogłem sobie poczytać o moim ulubionym otp, choć niemiło się zrobiło, gdy Jongin zaczął zdradzać Kyungsoo, ale o tym później. Wasz oneshot to niezwykły prezent. I do tego obszerny! Serdecznie Wam dziękuję z całego serca. Podobał mi się bardzo wstęp. Taka kochana rodzinka, tatuś, drugi tatuś i córeczka, oczko w głowie. Widać, że byli ze sobą szczęśliwi. Tego nie da się ukryć. Bezpieczna monotonia i te sprawy. Jak to bywa w rodzinie, co nie? I pojawia się Sehun. Jego można potraktować jako odskocznię od zwykłego życia. Ktoś młody, atrakcyjny i przystojny. Nie da się ukryć, że Hunnie od razu postawił jasno sprawę. Był taki uwodzicielski. Świetnie został wykreowany! Ich rozmowa wstępna była epicka. Na serio bardzo mi się podobała. Potem to byłam zszokowana. Myślałam, że Jongin będzie starał się panować nad swoimi emocjami i hormonami, ale on natychmiast rzucił się na Sehuna! Padłam! Przepraszam za określenie, ale co za obrzydliwa świnia z niego. Ma kochającego męża, ma malutką córeczkę, a on dobiera się do tyłka Sehuna? To mnie zirytowało! Wprawdzie Hunnie ma te swoje atuty, obok których nie można przejść obojętnie, ale takich rzeczy nie powinien robić kochający mąż. Jeszcze ten powrót do domu! Jak Jongin mógł spojrzeć Kyungsoo w oczy po tym co zrobił? Złamał przysięgę małżeńską. Jenyś! Wstydu nie ma! Potem to się niefortunnie złożyło, że Kyungsoo wyjechał. Jongin miał zbyt wiele wolności, co wykorzystywał na spotkania z kochankiem. Kurczaki! Tutaj idealnie pasuje przysłowie: jak kota nie ma to myszy harcują. I Jongin sobie harcował z Sehunem. Rozwalił mnie moment, w którym Jongin zaprosił swojego kochanka do domu. To wygrywa wszystko! Moment, w którym Jongin odepchnął Sehuna na rzecz telefonu od Kyungsoo, pokazało, że jednak Jongin w pewien sposób nadal myśli o swoim mężu. Sehun to cwana bestia. Owinął sobie Jongina wokół palca i chętnie to wykorzystywał. Jongin znów mnie wkurzył, gdy zgodził się na ostatnią noc z kochankiem, choć powinien szukać telefonu i dzwonić do Kyungsoo. Miło, że Jongin jednak wybrał rodzinkę, a nie przygodę z Sehunem, łamiąc mu przy tym serce. Zachował się jak prawdziwy gnój! Inaczej nie da się go określić, ponieważ zdradzał Kyungsoo, a przy okazji potraktował Sehuna, jak głupią zabawkę. Dla niego może była to rozrywka, ale Hunnie się zakochał. Nic dziwnego, skoro przeżył kilka pięknych chwil z Jonginem, który poświęcał mu cały swój czas. Sprawił, że Sehun poczuł się wyjątkowy. Szkoda mi go! Akcja z rozcięciem sobie rąk była dość głupia, ale czego można się spodziewać po zakochanym chłopczyku, który ma złamane serce? Musiał jakoś wzbudzić zainteresowanie w swoim byłym kochanku. Podoba mi się postura Sehuna. Taki psychol, ale świetnie został wykreowany. Miło, że Jongin się przyznał się sam do romansu. Na miejscu Kyungsoo też bym go wyrzuciła z domu, jednak nie pozwoliłabym mu wrócić. O nie! Gnębiłabym go równo za to! Kyungsoo jednak pokazał serce. W sumie widać, że kocha Jongina i szanuje go, ponieważ nie skreślił tak szybko tego, co ich łączyło kiedyś. Poza tym, mają córkę! To bardzo ważny powód, ponieważ żaden rodzic nie chce, aby jego dziecko wychowywało się w rozbitej rodzinie. Prawda? A końcówka? Taka idealna! W Waszym stylu, gdzie nie brakuje przemocy, krwi i śmierci. Uwielbiam Was za to, choć serduszko boli za każdym razem, gdy ktoś brutalnie umiera! Myślałam już, że Sehun zabije Kyungsoo, ale Jongin go obronił. Pomimo tego, że Sehun wyrządził tyle złego, to nadal jest mi go szkoda. Bo nie zasługiwał na taki los. Cieszę się, że jest w miarę taki happy end. Jongin, Kyungsoo i ich córeczka mogą spokojnie żyć w innym mieście. Jednak ja i tak nadal na miejscu Kyungsoo, nie wybaczyłabym Jonginowi takiej zdrady.
    2mina przeczytam w najbliższym czasie! Lubię ten pairing w SHINee!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń