poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Let's not fall in love 4/20

A/N: Dodaję rozdział w którym coś konkretnego zaczyna się dziać. Małe scenki +18. Zależy nam na waszej ocenie.


-4-



Uchyliłem powieki w środku nocy, kiedy mrugnąwszy kilkakrotnie musiałem przyzwyczaić źrenice do ciemności panującej w sypialni. Z całą pewnością wyglądałem naprawdę strasznie, miałem wrażenie, jak gdyby gorączka zawładnęła mną w czasie snu. Jedyne czego teraz potrzebowałem to letni prysznic. Z grymasem cisnącym się na moich ustach, mozolnie wygramoliłem się z pościeli, kierując się bezszelestnie w stronę łazienki. Zadbałem o to, by ta była wyjątkowo nowoczesna, miałem pewnego rodzaju hopla na tym punkcie. Na punkcie nowoczesności, kontrastujących kolorów lecz bez jakiejś istotnej przesady.
Przeciągając się, wszedłem poprzez uchylone drzwi do pomieszczenia obranego przeze mnie na cel, jednak nim mogłem na dobre zacząć się rozbierać, bo do moich uszu dotarł dźwięk odkręcanej wody z prysznica. Zamarłem z przestrachem, spoglądając w na wpół otwartą kabinę prysznicową, przez którą widać było kawałek pleców, z pewnością nie należących do mojej rodzicielki. Chyba, że nagle jej masa gwałtownie wzrosła w górę.
Nie wiedziałem, dlaczego w tamtej chwili stałem jak kołek, nie mogąc się ruszyć. Idiocie na pewno to nie przeszkodziło, w końcu nim zdołałem wybiec z łazienki, kabina rozwarła się na oścież. Otwarłem usta, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, a moje policzki oblał soczysty rumieniec. Cholera nie, stój, nie chcę tych wypieków na twarzy.
Młody mężczyzna zlustrował wzrokiem sylwetkę młodszego chłopaka, mrucząc coś niezrozumiałego. Zapomniał kompletnie o ręczniku, który stanowczo powinien być owinięty wokół jego bioder. Materiał został jedynie przerzucony przez jego ramię, by krople wody z włosów starszego mogły swobodnie na niego kapać. Starszy Koreańczyk uniósł brwi do góry, zaciskając swoje usta. Chyba nie do końca zdał sobie sprawę z tego, co się działo.
- Co tutaj robisz, dzieciaku?
Pośpiesznie odwróciłem wzrok, by czasem nie skusił mnie widok dolnych partii mężczyzny. Zażenowany swoimi nieprzyzwoitymi myślami w takim momencie, kiedy miałem stanowczo go nienawidzić mentalnie uderzyłem się w twarz. - Nie nauczyli cię zamykać drzwi? Pragnę ci przypomnieć, że nie jesteś u siebie.
Skrzyżowałem ręce na torsie gapiąc się w ścianę na przeciw.
- Teraz już jestem u siebie. - Ciemnowłosy zbliżył się do młodszego, łapiąc nastoletniego chłopaka za podbródek i przekręcił jego głowę tak, by ten na niego spojrzał. - Skąd miałem wiedzieć, że w środku nocy nieproszony gość mi się tu znajdzie.
Niepewnie przeniosłem na niego wzrok milknąc na dłuższy moment. Może dlatego, że był pieprzony środek nocy i nie miałem zamiaru awanturować się i przy okazji zbudzić rodzicielkę. To by mi było nie po drodze. Przyglądałem się jemu wilgotnego ciału, po czym powoli odsunąłem palce należące do Yoon'a od swojego podbródka.
Min odsunął się powoli w minimalnym stopniu od Taehyung'a. Zaczął powoli wycierać swoje ciało miękkim ręcznikiem, w tym czasie uśmiechając się pod nosem. Jego usta za każdym razem przybierały charakterystyczny wyraz. - Zabrakło dzieciakowi języka w gębie.
- Może przez twoją brzydotę zabrakło mi słów. - Za pyskowałem cicho, mimo tych słów dyskretnie skanując wzrokiem jego szerokie barki. Ulga nieco zalała moje ciało, gdy ten niepostrzeżenie odsunął się ode mnie.
Niezależnie, jak bardzo starałem się wyprzeć swoim wyobrażeniom tego mężczyzny, tak moja pozornie silna wola skutecznie zawiodła. W jego obecności stałem się zagubiony, nieco urzeczony. Oczarowany. Ale przecież nie mogłem mu tego powiedzieć, za każdym razem wpajałem sobie, że to niewłaściwe.
Musiałem mu dogryźć. Tak po prostu musiało być, a naszym przeznaczeniem był dystans, dzielący nas na najdalszą odległość.
- Schowaj łaskawie tego rodzynka, bo nie mam zamiaru na to patrzeć. - Użyłem z kpiną określenia, którego Yoon użył na Park Jimin'ie. Całe szczęście, że powoli wymazywałem to wspomnienie z głowy.
- A masz coś większego, czym mógłbyś się pochwalić? - Mężczyzna wywrócił oczami, czując, że ostatnimi czasy młodszy go nazbyt irytuje. Chciałby wyżyć się na chłopaku w ten szczególny sposób.  Uczeń w końcu sam podniecał YoonGi'na tak, że ten miał chwilami ochotę pierdolić tą całą chorą grę i rzucić się na jasnowłosego.
- Nikt nie każe ci patrzeć w takie miejsca, Taehyung. - Min oblizał usta, gdy kolejny raz posłał nastolatkowi długie spojrzenie. Tamten był taki oczywisty. - Sam się zdradzasz.
Westchnąłem z rezygnacją już nawet nie komentując jego wcześniejszego głupiego pytania. - Po prostu się ubierz.
Czarnowłosy myślał, że chciałby sam wiedzieć, jak wygląda Kim zaraz po umyciu się. Taka sama sytuacja tylko na odwrót. Chciał w końcu dobrać się do tyłka młodszego. Czemu akurat musiał o tym myśleć w takim momencie? W momencie, w którym był kompletnie nagi, a drugi Koreańczyk mógł wszystko po nim zobaczyć. Yoon przestań myśleć penisem. Znaczy myśl penisem, ale nie tylko.
Młody mężczyzna niekontrolowanie zbliżył się do licealisty, gdy ręcznik zsunął się na zimne kafelki. Ułożył swoje dłonie na biodrach młodszego spotykając się z jego wyraźnie zagubionym wzrokiem. Zachowywał się jak gdyby walczył ze sobą, usiłując wybrać co najlepsze, ale Yoon to wiedział. Zdawał się być tak kurewsko niewinny. Koreańczyk otworzył usta w chwili, kiedy jego mniejsza dłoń przesunęła się po barku czarnowłosego. Intensywnie się zastanawiał, w pewnej ulotnej sekundzie utkwił w swoich myślach zataczając palcem kółka na jego skórze.
Yoon nie mógł oprzeć się pokusie, by wsunąć dłonie pod jego cienki podkoszulek. Min miał na co popatrzeć, w końcu chłopak stał prawie w samej bieliźnie. Przesunął palcami po bokach jasnowłosego, zapędzając się, by sunąć palcami coraz wyżej i wyżej. Ciemnowłosy dotknął jego nagiej skóry na torsie, był delikatny w dotyku, choć czego mógł się spodziewać. Zadowalało to starszego i wcale nie czuł, jakby robił coś niewłaściwego. Uważał w tej chwili właśnie, że przy tym gówniarzu czuł się najlepiej. Nie żałowałby nawet brnięcia za daleko, w końcu nie ma takiej okazji codziennie. Przynajmniej do teraz nie miał. 
Cicho wzdychałem, gdy jego palce stykały się z moją rozgrzaną skórą, płonąłem z narastającą chwilą łaknąc więcej jego dotyku. Przyjemne. Nie mogłem być tak głupi, żeby stwierdzić, że ten mężczyzna w żadnym stopniu na mnie nie działał. Przypominając sobie gorące pocałunki, którymi obdarzałem go w klasie zaowocowały cichym sapnięciem, bo kurwa nikt do tej pory nie był w stanie tak bardzo zamącić mi w głowie. Co mogłem zrobić? Miałbym odwrócić się i odejść? To byłby krok w samobójstwo.
Nieoczekiwanie zbliżyłem się do niego gwałtownie tak, że nasze torsy zderzyły się ze sobą, a ja zaczerpnąłem odrobiny przyjemności słysząc jego przyśpieszony oddech. Oddziaływaliśmy na siebie, nie było na to innego wytłumaczenia.
Mężczyzna nadal kreślił ścieżki dłońmi na palącej wręcz skórze chłopaka. Był tak bardzo rozpalony, że Yoon nie zwrócił sam uwagi na swoją temperaturę ciała. Było mu cholernie gorąco. Utwierdzał się w tym przekonaniu, gdy nachylił się bardziej do niego. Wzrok Koreańczyka nie opuścił jednego ważnego faktu, który w pełni go satysfakcjonował. Malinka na szyi chłopaka zrobiona jeszcze nie tak dawno, nadal była wyraźnie widoczna. Młodszy nie zakrywał już sinego śladu, który bardzo rzucał się w oczy. Tego właśnie chciał starszy. Tego, by każdy mógł zobaczyć, że on zajął już Taehyung'a i nie miał zamiaru nikomu ustąpić pierwszeństwa. Może miała to być też informacja dla samego nastolatka?
- Musisz mnie tak kurewsko podniecać? - Ciepłe powietrze zderzyło się z skórą tuż przy uchu młodego Kim, gdy czarnowłosy zwrócił się do niego seksownym i ściszonym głosem. - Czy mógłbym cię już w końcu pieprzyć, by pokazać ci prawdziwą przyjemność?
Min nie mógł sobie odmówić kuszących ust Tae, które z chęcią zaraz po tym dotknął swoimi. Pocałował go namiętnie, pierwszy raz mogąc zainicjować taką pieszczotę. Wcześniej za każdym razem młody gówniarz musiał go uprzedzić. Cholernie pociągający gówniarz.
Sapnąłem omotany głosem mężczyzny, który wprowadzał mnie w niestabilny stan, rozkosz, rozchodzącą się po moim ciele. Nie opierając się już w tamtej chwili wiele pozwalałem sobie na coraz śmielsze pocałunki całkowicie zatracając się w tak pozornie prostej czynności. Płytki oddech wydobywał się z mojej piersi, gdy moja dłoń niekontrolowanie zsunęła się na jego podbrzusze, cholera, nie mogłem się powstrzymać, przysięgam, że chciałem się powstrzymać. Z ust wydostał się cichy jęk imienia czarnowłosego Koreańczyka, co najmniej mi wtedy przeszkadzało. Uważałem, że gdyby to wszystko było tak kurewsko proste nie miałbym nic przeciwko w przyzwyczajeniu się do jego obecności. Czy gdyby Yoon był przy mnie każdego dnia to nie byłoby to takie nieprzyjemne.. no nie? Jego dotyk.
Byłem u granicy, bo on najwyraźniej nie mogąc się w żadnym stopniu pohamować szarpnął za moje ramiona przyciskając nasze klatki piersiowe do siebie. Nawet przez materiał bielizny mogłem wyczuć jego wyraźnie twardą męskość. Boże, rozpraszało, to było dla mnie takie nowe.
Mężczyzna uparcie brnąłby dalej, zrobiłby wszystko. Najchętniej wepchnąłby młodszego razem z sobą tuż przy nim do kabiny prysznicowej, zrzucając w końcu jego bokserki. Okropnie przeszkadzały mu ubrania na ciele chłopaka, ponieważ tak cholernie bardzo chciał oglądać go nagiego. Tak bardzo powstrzymywał się w myślach, by od razu się dobrać do niego, ponieważ czarnowłosy nie chciał, aby ich wspólna przyjemność dotyku tak po prostu przeminęła. Zdążył w ostateczności pomiędzy ich gwałtownymi pocałunkami usilnie ściągnąć luźną bokserkę, która zakrywała całą górną część ciała jasnowłosego.
Tu zaczęły się schody. Yoon zamarł. Naprawdę w tamtej chwili przeklinał w myślach. Nie zdołał nawet wyczerpać wiele z tych kilkunastu minut razem w łazience, a do uszu starszego Koreańczyka dotarł dźwięk z jakiegoś miejsca po za tym pomieszczeniem. Miał ochotę zabić, kimkolwiek by nie była ta osoba, która śmie mu kolejny raz przeszkadzać. Walczenie z własnym pożądaniem było cholernie trudne, a on w swojej głowie mordował wszystkich. Nadal obmyślał jakieś inne wyjście z tej sytuacji. Wystarczyło jedynie przekręcić kluczyk w zamku i choć raz zaryzykować. Ale czy Yoon był w stanie tak bardzo narazić chłopaka? Nie wiedział, czy to dobry moment.
W momencie, kiedy usłyszałem gdzieś niedaleko kroki, prawdopodobnie w kuchni wydobyłem z siebie cichy jęk wręcz z przestrachu, gwałtownie obracając przy tym głowę w stronę drzwi. Moje ciało trzęsło się a serce niewyobrażalnie łomotało w piersi. Nie tak miało być. Nie zastanawiając się wiele zrobiłem krok w tył patrząc w oczy YoonGi, gdy wokół siebie poczułem chłód wraz z zabraniem jego dłoni. Pustka, coś co w wolnym tempie niszczyło.
- Nie możemy Yoon. - cichy, zachrypnięty szept wydostał się w moich ust przebijając głośny oddech mężczyzny jak i ten, należący do mnie. Oboje z trudem nabraliśmy powietrza. - Nie możemy, ja.. nie chcę żyć w obawie. W obawie o nas, Yoon.
O nas. To brzmiało tak niewinnie. Wycofałem się pośpiesznie z łazienki w pośpiechu odnajdując drzwi od swojego pokoju, mija sekunda, a ja leżę zakopany w pościeli chaotycznie oddychając. Samotna łza wypłynęła z kącika mojego oka wraz z przyciśnięciem policzka do poduszki.

Konsekwencje za bardzo uderzają mnie w twarz, Tae. Czasami człowiek nie potrafi wyzbyć się negatywnych myśli. Wątpliwości. Mnóstwo wątpliwości. Niewiele takich związków jest w stanie przetrwać. 

◊◊

Upał, jaki panował następnego dnia stał się dla mnie nie do zniesienia, gdy przemierzając dziedziniec miałem wrażenie, że zaraz się roztopię. Kląłem w myślach na dokuczliwą pogodę odczuwając jednocześnie ogromną niechęć do dotarcia na lekcje. Czułem się jak wypruty z emocji - noc dała o sobie znać jak i gnębiące myśli czy wałkowanie jednego i samego co powiedział do mnie jeszcze poprzedniego dnia Jung Hoseok. Dotarło to do mnie, dlatego jak zwykle miałem to w zwyczaju usiłowałem unikać pana idealnego.
Nim do mojej głowy napłynęły obrazy nagiego mężczyzny, w ostatniej chwili uniknąłem zderzenia z jak się okazało różową księżniczką.
- Zamierzałeś mnie staranować?
- O, Tae - uśmiech wkradł się na usta Jin'a. - Teoretycznie zamierzałem uciec stąd niezauważony.
- Czemu? - spytałem z nutą ciekawości w głosie.
Brunet nie kłopotał się z tym, żeby pośpiesznie wyjaśnić mi wszystko. - Namjoon pragnął urwać się przynajmniej na jeden dzień ze szkoły, więc namówił na to również mnie, Hoseok'a i Amber noonę.
Wytrzeszczyłem oczy. Dlaczego takie rozrywki omijają mnie szerokim łukiem? Odchrząkując, uśmiechnąłem się półgębkiem z pewną drwiną mamrocząc. - Banda wagarowiczów.
Jin zmierzwił mi włosy. - Też chcesz się z nami wybrać?
Jednak o mnie myślą.
Niewiele myśląc kiwnąłem głową, po czym Seokjin przyłożył palec do ust jak gdyby chciał przekazać mi, że to nasza tajemnica. Aż uśmiechnąłem się patrząc na niego, nim powędrowaliśmy w stronę wyjścia ze szkoły, niezauważanie przemykając po dziedzińcu. Niedaleko już stała Amber machając do mnie z rozpromienioną twarzą. Od razu uścisnęła mnie, a ja nie kłopocząc się z rozmyślaniem nad konsekwencjami ucieczki zapytałem. - Więc dokąd idziemy?
- Cóż.. Rap zażądał sobie lodów, tak więc wszyscy spotykamy się w umówionej kawiarence.
Rap.. gdzieś kiedyś obiło mi się to określenie o uszy. Ostatnimi dniami Amber zaczęła nazywać Namjoon'a 'Rap Monster' może dlatego, że od czasu do czasu lubili razem spędzać czas na wspólnym rapowaniu. I jakkolwiek bezpośrednio to brzmiało, tak byłem pewien, że nie łączy ich nic innego jak przyjacielska relacja, w końcu pociągały ją zadziorne dziewczyny.
To była kwestia czasu, zanim udało nam się wyjść na główną ulicę nie wzbudzając podejrzeń a niedługo potem skierowaliśmy się do słodkiej kawiarenki.


Rudowłosy mężczyzna o charakterystycznie okrągłych okularach zawsze był dociekliwy. Nawet najdrobniejsza sprawa, która w jakiś sposób go zainteresuje powodowała w nim dziką żądzę by zabrnąć głębiej.
I może właśnie tak było i tym razem, kiedy przechodząc po głównym korytarzu dostrzegł na dziedzińcu grupkę dzieciaków, gdzie wśród nich był dłuższy obiekt jego zainteresowania. Jung Hoseok, który samym uśmiechem owocował u starszego mężczyzny uciążliwym wzwodem. Może dlatego, że wyobrażał sobie jego usta na tak intymnym miejscu wiele razy a po zajęciach zaciągał chłopaka do nauczycielskiego pokoju po chociażby zalążek tego wszystkiego co siedziało mu w głowie. Na razie kończyło się na gorących i pamiętnych pocałunkach, lecz Jimin był pewien, że całkiem niedługo skutecznie omota sobie go wokół palca i zrobi to co pragnął już zrobić odkąd do niego dość nieśmiało, ale jakże urzekająco zagadał.
Patrząc tak na grupkę uczniów z przyciśniętą do piersi teczką z dokumentami, Koreańczyk z niepokojem patrzył jak ci wyraźnie planowali wymknąć się ze szkoły. Ulgą dla niego okazał się być znajomy mu YoonGi, który nawet go nie zauważając szedł przed siebie z dziwnym zeszytem w ręce.
- Yah, Yoon-ah! 
Starszy nauczyciel był zbyt pochłonięty w swoich myślach, by zauważyć kogokolwiek na swojej drodze. Chodził od samego rana, tak bardzo wykończony, ponieważ kolejną noc nie miał zamiaru położyć się spać. Kilka godzin zastanawiał się również nad pamiętnikiem, ktory odnalazł. Nie miał jeszcze czasu, by nawet do niego zerknąć, choć wiedział, że zbyt kusi go, co może znaleźć w środku. Mężczyzna był już w szkole kilka godzin, a nawet nie znalazł żadnego momentu, by nad tym przysiąc. Oczywiście, jeśli o tym już mowa, od wczesnego dnia nie widział jeszcze Kim Taehyung'a. Właściwie zastanawiał się, gdzie tamten mógł się podziewać.
Min wyrwał się ze swojego umysłu dopiero wtedy, gdy usłyszał znajomy mu głos. Ospale odwrócił się w stronę Park Jimin'a, nie wiedząc, o co chodzi tamtemu. - Czego chcesz?
- No chodź - Park jednym ruchem przytargał do siebie przyjaciela nakierowując jego wzrok na uczniów. - Nie daje mi to spokoju. Hoseok nie miał nigdy zwyczaju wagarować. Nie wspomnę już o Taehyung'u, który jest razem z nimi.
Yoon powędrował wzrokiem na grupkę dzieciaków. Nie ukrywał, że jego zainteresowanie sprawą dopiero zaczęło się, gdy usłyszał o jasnowłosym celu swojego pożądania. Teoretycznie nie potrafił poskładać wszystkiego w całość, ponieważ czuł, że potrzebuje dużej dawki kawy, by znów żyć. Co znów ten rudowłosy idiota wymyślił?
- Więc, co masz zamiar zrobić? - Ciemnowłosy zaraz po cichym sapnięciu, wywrócił oczami.
- Jak to co? - młodszy nauczyciel udał oburzenie. - Śledzić ich. Nakłamię, że pilnie musimy wyjść i pójdziemy za nimi. Nie pozwolę by mój dzieciak ot tak opuszczał sobie moje zajęcia.
Szybko wyciągnął komórkę wystukując kilka liter by zaraz potem wepchnąć przedmiot z powrotem do kieszeni. - Wyglądasz jak gówno. Jak się ze mną wybierzesz to postawię ci kawę, huh? I co tam masz? - Jimin wskazał na zeszyt, który ten uporczywie trzymał. 
- Sam jesteś gówno, nie denerwuj mnie. - Ciemnowłosy szybko upchał gruby zeszyt w torbie z swoimi innymi papierami. Przeklinał w myślach, że Park zawsze musiał wszystko zobaczyć. Nie dość, że zboczony, to jeszcze zawsze z niewyparzoną gębą. - To nic takiego.
Starszy przez moment milczał, wciskając mocno dłonie w kieszenie spodni. Kawa była drugim czynnikiem, przez który mógł zgodzić się na tak niedorzeczny pomysł. Pierwszym oczywiście był, nie kto inny, jak młody Kim. - Niech ci będzie, pójdę.

◊◊

- Spróbuj, jest takie dobre.
- Nie chcę.
- Ale ty uwielbiasz czekoladę! Sam mi mówiłeś, że nie zaśniesz, kiedy nie zjesz choć kostki. - wybroniła się Amber machając przed moimi ustami łyżeczką z lodami. Westchnąłem ciężko mrużąc oczy.
- Uporczywa dziewczyno daj sobie spokój. 
Uważałem, że nie mam czego żałować, że wybierając się z nimi mogłem odetchnąć i chwilowo zapomnieć o mężczyźnie, który przez większość czasu zaprzątał moją głowę, ale to i tak nie pomagało. Przez krótki moment wyobrażałem sobie, że to właśnie on karmi mnie tymi cholernymi lodami. Jak ja mogłem się dać tak otumanić? Otrząśnij się.
W czasie, kiedy Namjoon i Jin zajadali się lodami ja zacząłem się rozglądać szukając wzrokiem Hoseok'a. Zniknął paręnaście minut temu co nie powiem, nieco mnie zaniepokoiło. Zmrużyłem oczy z chwilą, kiedy moje tęczówki wyśledziły dość znajomą mi sylwetkę po drugiej stronie kawiarni, w samym rogu. Mimo, że twarz miał przysłoniętą menu nie dało się nie rozpoznać sylwetki Koreańczyka, który od co najmniej miesiąca nie dawał mi spokoju. Nie wierzyłem własnym oczom, przecież nie mógł się tam znaleźć całkiem przez przypadek. Skoro Hoseok zniknął to równie dobrze ten cały Park Jimin również musiał tu być. Uśmiechnąłem się pod nosem powoli podnosząc z miejsca. Zwróciło to uwagę wszystkich.
- Nah a ty dokąd? Znudziło ci się nasze towarzystwo? - zagadał Jin.
- Siadaj dzieciaku. - poinstruował Namjoon a ja w odpowiedzi pokręciłem głową.
- Wierzcie mi to sprawa najwyższej wagi.
Grubo się nie myliłem.

◊◊

Yoon naprawdę nie miał siły do tego wszystkiego, gdy zamiast mocnej kawy i możliwości popatrzenia na Kim Taehyung'a, został obdarowany podniesionym ciśnieniem, jak i jeszcze dodatkową złością. Park Jimin ruszając po jego obiecany napój, zniknął już na dobre kilkanaście minut, przez co siarczyste przekleństwa wydostały się z ust ciemnowłosego mężczyzny. Iść. Kupić. Przynieść kawę. Czy tamten idiota naprawdę nie potrafił zrobić tak prostych rzeczy? 
Min wygodnie rozsiadł się, gdzieś w rogu lokalu, podpierając swoją głowę na ręce. Jego wzrok był wbity w sam środek kawiarni. Dokładnie w tamtym miejscu znajdowała się grupka dość głośnych dzieciaków. Działało to na nerwy nauczyciela. Uczniowie, których nie dość, że musiał znosić w szkole, to jeszcze został wciągnięty w tak chory plan. Ale oczywiście jego spojrzenie ostatecznie zawsze padało na jasnowłosego licealistę, który znajdował się gdzieś pośród nich. Nie lubił faktu, że każdy go zaczepiał. Niedorzeczne, jak zawsze. YoonGi zapamiętał nawet nazwiska każdego z nich. Niejaki Namjoon prawie cały czas chciał zdobyć uwagę Taehyung'a szturchając go i pstrykając w nos, jakby obchodził się z małym dzieckiem. Jednak to był chyba jedynie zalążek tego, co mogło tknąć nerwy czarnowłosego. Później jego obiektu westchnień uczepił się Seokjin, który zaczął niewinnie obejmować go i układać głowę na jego ramieniu. Min zmrużył oczy, ponieważ nadal, jak uważał jedynie on miał prawo dotykać tamtego chłopaka. Tak miało być niezmiennie, a złość mężczyzny wzrastała niezależnie, jaki miałby być powód. Dopiero przy paręnastu minutach w tym miejscu miał ochotę pierdolić to wszystko i ruszyć w stronę młodego Kim, by udowodnić mu do kogo należy w bardzo wyraźny sposób. Właściwie nie wahałby się, posunąć do czegoś dalej, nawet przy tych wszystkich licealistach. Młody chłopak był dla niego bardziej pożądliwym celem, niż jakakolwiek praca, która mogła być przez to narażona. Nie interesowało Yoon'a nic innego. Ostatecznie przyglądał się, jak Amber przyniosła wszystkim ich zamówienia, zajmując miejsce tuż obok Taehyung'a. Ciemnowłosy mężczyzna nie mógł jednak zauważyć wszystkiego wyraźnie, jak moment, kiedy dziewczyna starała się nakarmić młodego chłopaka czekoladowymi lodami. Mężczyzna nie wiedział, co nadal trzymało go na miejscu, gdy widział, jak wargi siedemnastolatka brudzą się tą słodkością. Nauczyciel miał ochotę wtedy zlizać czekoladę z jego ust, choć może i nie tylko z ust. Jego myśli kompletnie odbiegały w innym kierunku, ponieważ pożądanie rosło, tak samo jak to cholerne uczucie zazdrości. Przysięgam, że mógłbym przelecieć tego gówniarza na stole w środku kawiarni. Niech patrzą. 
Yoon uderzył boleśnie dłonią w stół, nie potrafiąc usiedzieć w miejscu. Gdzie jego kawa? Kompletnie postradał zmysły, gdy młody Kim był tak daleko, nie na wyciągnięcie jego ręki. Nieopisana ochota na niego. Czuł się tak bardzo nie do życia, kiedy wiedział, jak poprzedniej nocy, nie doszło do czegoś więcej między nimi. Tak bardzo się podniecił jego osobą, że nie mógł powstrzymać wszystkich fantazji w jego głowie. Kim Taehyung, który niechcący opuszcza lody na moje krocze. Zmuszam go, by zlizał wszystko, ponieważ bardzo niezdarnie się zachował. Na tym się nie kończy, kiedy rozkazuję mu rozpiąć spodnie i dotknąć mojego penisa. Niech naprawi to, co sam spowodował. Tak, to idealny pomysł.
Czarnowłosy mężczyzna odchrząknął, zerkając na godzinę. Jak zwykle myśli o takich rzeczach w nieodpowiednim miejscu. Zbyt długo nie miał na czym skupić swoich myśli, a w takiej chwili jego umysł sam skupił się na tym wszystkim. Schował swoją twarz w menu, gdy naprawdę coraz bardziej potrzebował dawki kofeiny. Gdzie podział się ten cholerny Park Jimin?
W tamtym momencie nawet nie byłem zły. Przez dłuższą chwilę stałem oparty barkiem o ścianę wpatrując się w mężczyznę, który jak zwykle wiercił się dość dosadnie. Te myśli kiedyś cię zniszczą, hyung. 
Wtedy pomyślałem o tych wszystkich słowach, które do mnie kierował. Wiele sytuacji wynikających z premedytacji starszego, słowa wbijające się w moją świadomość w środku nocy nie dając mi przy tym spać za cholerę. Seks.. był dla mnie mistyczną rzeczą, teoretycznie nie miałem doświadczenia i raczej nie śpieszyło mi się do tego tak bardzo dopóki na mojej drodze nie stanął ten pieprzony seksoholik. W pewnym sensie mogłem się tego obawiać, pierwszego razu.. jaki był? Na pewno nie usłany różami, a Yoon z całą pewnością nie był typem gościa, który lubuje w waniliowym seksie.
Ta sytuacja cholernie mnie rozbawiła, mimo, że wcale nie powinienem uśmiechać się będąc świadomym, że Yoon znów wchodzi mi w drogę. Starałem się zapomnieć, ale jak to możliwe, kiedy tak bardzo nie odpuszczał nadal mnie nachodząc? Ten człowiek był niemożliwy a jednocześnie w pewnych sytuacjach rozkoszny. Stop. Moje myśli nigdy nie wyjdą na porządek dzienny, nie ma takiej opcji. Kawa, którą trzymałem w dłoni powoli stygła, dlatego odpychając swoje myśli jak najdalej bez zastanowienia usiadłem na przeciw Min stawiając przy nim parujący napój.
- Powinieneś ode mnie odpocząć, nie sądzisz? - przywołałem na usta delikatny uśmiech, może instynktownie a może szczerość wzięła nade mną górę. Byłem po prostu ciekawy.
Młody mężczyzna podniósł głowę znad menu, słysząc znajomy głos, który wyrwał go prawie z świata nieżywych ludzi. Zadrżał, ponieważ nie spodziewał się tego. Zadrżał, bo przez pewien moment myślał, że jego śpiący umysł płatał mu figle. Jego wątpliwości zostały rozwiane. Rozwiane, gdy chłopak siedzący przed nim był prawdziwy.
- Jak... - Yoon spojrzał pytająco na kawę, zaczesując swoje włosy do tyłu. One również nie były tego dnia w najlepszej formie. Co mógł poradzić. - Co ty wyprawiasz?
Położyłem dłonie na swoich złączonych nogach, by pokrótce zacząć się nimi bawić. - Jimin postanowił skarcić swojego ucznia za opuszczanie jego zajęć, a ja miałem za zadanie przynieść ci kawę. Nic trudnego. Mimo, że to nie dowodzi, dlaczego kolejny raz jesteś w pobliżu mnie.
Podnosząc wzrok na mężczyznę dyskretnie przyjrzałem się jego twarzy. Nie wyglądał najlepiej (nie to, żeby zawsze wyglądał dobrze), jednak nawet ślepy zauważyłby, że nie przespał kolejnej nocy. Powiedzmy, że ja już byłem w pełni przyzwyczajony do takich rzeczy, ale on.. jednym słowem był ogromnym leniem. Śmierdziało na kilometr. - Pij Yoon, nie chcę cię stąd wywlec, gdybyś nagle urwał sobie wieczną drzemkę. - mruknąłem sam dziwiąc się swoim nastawieniem do niego. Zupełnie jak gdyby role się odwróciły.
- Ah, oczywiste, że ten dureń się stąd urwał. - YoonGi ze znudzeniem wziął kubek kawy, takiej jaką najbardziej lubił. Od razu nie mógł się powstrzymać przed wzięciem dużego łyka. Przez chwilę skanował wzrokiem chłopaka. - To również nie wyjaśnia, dlaczego ty przychodzisz do mnie.
Dlaczego nastolatek zadawał tak oczywiste pytania? Co mógł robić innego, jak śledzić go? Poprzez namowę rudowłosego, lecz nie zmienia to faktu, że zgodził się. Nie chcesz mnie stąd wywlekać, ale równie dobrze możesz czymś skutecznie obudzić.
- Oh. - słowa ugrzęzły mi w gardle całkowicie zanikając, nie wiedziałem czy w tamtej chwili poczułem się zraniony czy może w jakiś niewytłumaczalny sposób zignorowany. Dopisywałem sobie w głowie, że Yoon jest dwukrotnie bardziej niemożliwy, kiedy jest niewyspany a potem mój wzrok przebiegł gdzieś w bok. Dałeś mu już swoją kawę, Tae. Możesz iść.
Młody mężczyzna przysunął się bliżej chłopaka, mrużąc lekko oczy. Właściwie nie mógł z nim normalnie rozmawiać, gdy nadal irytowała go pewna rzecz. Nie wiedział, czy może o wiele bardziej zabrzmi to abstrakcyjnie, czy wzięte nie wiadomo skąd. Czy powinien cieszyć go fakt, że Teahyung sam do niego przyszedł.
- Wkurwia mnie fakt, że trzymasz się za blisko z tą dziewczyną. W jaki kurwa sposób mam ci wbić do głowy, że należysz do mnie?
Drgnąłem znacznie, kiedy jego surowy ton obił się o moje uszy. Wytrzeszczyłem na niego oczy nie będąc w stanie jakkolwiek się odezwać czy nawet sprzeciwić. Nie sądziłem, że czułym i jakże rozbrajającym punktem u YoonGi'na okaże się być jego złość. Lubiłem go drażnić. To w jakiś sposób mnie nakręcało. Nakręcało? Ale do czego..? Czy on.. czy on mógł być dla mnie podniecający?Boże. Unikając jego palącego spojrzenia sięgnąłem po kawę upijając mały łyk. Gorzkie. Nie przepadałem za kofeiną, ale jeśli to miało sprawić, że odwróci to jego uwagę to się skuszę.
Kiedy w końcu odzyskałem zdolność mówienia wyparowałem z wyraźnym sarkazmem w głosie. - Czy to nie oczywiste? Skoro jest moją dziewczyną to musimy być blisko siebie.
Dlaczego ciągle wbijasz mi do głowy, że należę do ciebie? O co ci tak naprawdę chodzi Min YoonGi?
- Bardziej idiotycznej rzeczy nie potrafiłeś wymyślić? - Czarnowłosy wywrócił oczami chyba po raz kolejny tego dnia, po czym stanowczo odebrał jasnowłosemu swój napój. Zapychał się jeszcze ciepłą kawą, by jakkolwiek wytrzymać. - Kłamanie nie idzie ci za dobrze. Po za tym myślisz, że jak cokolwiek takiego powiesz to stanę się zniechęcony? Wolne żarty.
- Kłamanie nigdy nie było moją mocną stroną. - odparłem powoli, przygryzając dolną wargę. Jedynie matka była na tyle nierozsądna by łykać każde moje słowo. To irytujące.
Yoon podniósł głowę, wbijając znów swój wzrok prosto w drugiego Koreańczyka. Zimne spojrzenie przedarło się przez te zaspane oczy, kiedy najzwyczajniej jego zwyczajowa cierpliwość przy Kim Taehyung'u powoli się wykańczała. Mimo to, przez twarz starszego przebiegł cień dawnego aroganckiego uśmiechu. - Oboje dobrze wiemy, że gustujesz w płci męskiej.
Doprawdy, nie miałem siły do tego człowieka.
Szybko podniosłem się z miejsca krzyżując przy tym ręce. - Przyszedłem tu tylko dlatego, że pewien leniwy drań potrzebował mocnej dawki kofeiny, z dobroci zrobiłem to, więc już nie mam czego tu szukać. Ah, i tak dla jasności. - prychnąłem przywołując na twarz lekki grymas. - Amber jest chłopczycą, myślę, że idealnie spełnia moje kryteria i upodobania.
Ciemnowłosy pokręcił głową, szybko podnosząc się, by jego dłoń stanowczo zacisnęła się na nadgarstku nastolatka. Nie wiedział, jak wiele siły użył, lecz było jej wystarczająco, aby przyciągnąć drobniejsze ciało z powrotem na miejsce. Młodszy chyba nie wiedział, jak bardzo wszystkie słowa, które padały z jego ust, kłóciły się ze sobą. Nawet w momencie, w którym Kim opadł na swoje miejsce, uścisk nauczyciela ani na chwilę się nie rozluźnił. - Cholera, zostajesz ze mną, Taehyung.
Otworzyłem szerzej oczy starając się przez naprawdę krótką chwilę wyrwać z jego silnego uścisku, ale na próżno. Z trudem przełknąłem ślinę czując jak serce bije nierównym rytmem. Bez słowa spełniłem jego polecenie, nieco sztywniejąc a grzywka jak to miała w zwyczaju przysłoniła mi twarz.
YoonGi jeszcze przez długi czas nie puszczał ręki chłopaka, powoli i w skupieniu dopijając swoją kawę. Przelotnie wzrok starszego Koreańczyka powiódł na grupkę przyjaciół, z którymi jeszcze kilka minut temu trzymał się siedzący z nim licealista. Czy nie zauważą zniknięcia kolejnego towarzysza? Ciemnowłosego to kompletnie nie obchodziło, ponieważ zbyt był uparty przy swoich racjach. - Nie ma powodu byś włóczył się, nie wiadomo gdzie. Wracam do domu i oczywiście chyba nie muszę ci tłumaczyć, że jedziesz ze mną.
Min niespodziewanie wstał ze swojego miejsca, nie przejmując się, że w jakimś stopniu zlał kompletnie Jimin'a. W końcu tamten zrobił z nim to samo. Choć ten pozostawił Park dodatkowo rachunek z swoją kawą. Karma ruda suko.
Starszy od razu pociągnął za sobą chłopaka w stronę wyjścia. Możliwe, że szarpnął nim za mocno, lecz teraz obchodził go jedynie fakt znalezienia się przy swoim drogim aucie. Nie wiedział, czy może zachowywał się jak typowy facet, gdy w grę wchodziły drogie samochody. Możliwe, że po prostu był zadowolony z tego, który on posiada.
Z niedowierzaniem patrzyłem jak targa mnie do swojego bzdurnego samochodu od razu wpychając o dziwo na tylne siedzenie. Było mi to w pewnym sensie na rękę, bo nie musiałem siedzieć sztywno jak kłoda krępując się, że siedzę obok i muszę patrzeć na jego nadętą twarz.
Wypuściłem cicho powietrze, gdy dokładnie śledziłem sylwetkę mężczyzny siadającego za kierownicą. Nie muszę chyba wspominać, że przyglądał mi się we wstecznym lusterku. Kocie oczy Koreańczyka wywiercały mi dziurę w brzuchu, stresujące. Cisza jaka panowała w pojeździe stawała się dla mnie wręcz przytłaczająca może właśnie dlatego z wybawieniem rzuciłem się na swoją komórkę, kiedy ta hałaśliwie zabrzęczała. Amber, słodka jak zawsze.
'Gdzie jesteś, miałeś tylko szybko coś załatwić i wrócić!'
Szybko wystukałem. 'Zostałem porwany, nie czekajcie na mnie.'
Z nieco kpiącym uśmiechem wepchnąłem przedmiot w kieszeń wgapiając się bezmyślnie w okno. Szyba była lekko uchylona, więc dopuszczany do środka wiatr targał moimi włosami chaotycznie.
Yoon oparł się wygodniej o fotel w samochodzie, gdy jego dłonie już dawno spoczywały na kierownicy. Naprawdę uporczywie wgapiał się w lusterko, by tylko zauważyć w nim chłopaka. Czy to bezpieczne, jeśli na krótkie momenty przestawał zwracać uwagę na drogę? Pokręcił głową, odzywając się szybko zachrypniętym głosem. Wskazał podbródkiem miejsce zaraz obok niego. - Bez zbędnego pierdolenia. Przesiadaj się do przodu.
Mężczyzna rzucił młodszemu długie spojrzenie, jakby chciał przekazać mu tym, że mówi śmiertelnie poważnie i niech choć nie nie waży się nie spełnić tego żądania. Droga z tego miejsca do ich już wspólnego mieszkania nie była zbyt krótka, a Min miał w zamiarze wykorzystać to, bo przecież nie byłby sobą.
Mlasnąłem językiem niezadowolony burcząc pod nosem liczne przekleństwa na starszego Koreańczyka. W porę ugryzłem się w język, bo jeszcze wyrzuciłbym z siebie coś niepowołanego czym najprawdopodobniej zdenerwowałbym tego idiotę. Nie zamierzałem jednak mimo wszystko mu ustępować a co dopiero słuchać.
- Zrobiłbym to, ale sam rozumiesz.. Amber zapchała mnie lodami i wiesz co? Były naprawdę dobre. Brzuch mi pęknie jeśli się stąd ruszę a tak się składa, że jest mi tu cholernie wygodnie.
Pojazd nagle zatrzymał się z lekkim piskiem opon. Młody mężczyzna nie miał zamiaru odpuścić mu tym razem, ponieważ tego dnia wszystko wokół, jak i ten dzieciak doprowadzało go do szału. Dobrze wiedział, że taktyką jasnowłosego było wieczne staranie się wypierdolenie jego nerwów w kosmos. A może tym razem mu się udało? W końcu Koreańczyk nie miał oporów, by nachalnie zahamować, jak i zaraz po tym zwinnym ruchem przejść przez siedzenie do tyłu. Pociemniałem tęczówki czarnowłosego wbiły się w prost w chłopaka, rozłożonego wygodnie na fotelach.
- Wkurwiłeś mnie dziś już wystarczająco. - Dłoń starszego bez oporu zacisnęła się na włosach nastolatka. 
- Y-yah! - jęknąłem, zaraz po tym mrużąc gniewnie oczy. - Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co? Nie jestem twoją pierdoloną zabawką, żebyś mnie tak traktował!
Ciskałem gromy w starszego już zbierając się na to, żeby najzwyczajniej przyłożyć mu raz a porządnie. Głupi prostak, nie dość, że musiałem użerać się z własnymi uczuciami to jeszcze on będzie dodatkowo zatruwał mi głowę swoim bzdurnym wybujałym ego. Po tym jak niemal wyplułem z siebie te słowa zamilkłem czekając aż ten, wreszcie się uspokoi i puści. Czułem się naprawdę niezręcznie.
Yoon milczał. Milczał przez długi czas, walcząc z swoim przyśpieszonym oddechem. Nigdy nie potrafił się opanować w takich momentach, może nawet nie chciał tego robić. W końcu wyzbywał się wszelakich oporów jeśli chodziło o jego naturę. Nie miewał czasu, aby się blokować. Może to właśnie to wszystko mu komplikowało. - Nie wiesz, jak bardzo się pomyliłeś. Gdybym naprawdę potraktował cię, jak zabawkę dopiero wiedziałbyś, co znaczy kogoś wykorzystać.
Surowy ton mężczyzny obił się w tak małej przestrzeni. Jednak bardzo spokojnie zwrócił się do niego, mając na uwadze, jak bardzo był rozwścieczony zachowaniem chłopaka. Za kogo w ogóle Taehyung go miał? Chyba nie miał pojęcia, co zrobiłby już bardzo dawno temu, jeśli naprawdę chciałby tylko się nim bawić.
Ciemnowłosy nachylił się bliżej twarzą do tej nastolatka, kiedy uścisk na kosmykach młodszego nieco osłabł. Przeczesał jego włosy palcami w dość surowy sposób, odsłaniając w jakimś stopniu twarz licealisty, na którą zwyczajowo opadała długa grzywka.
Wpatrywałem się w niego, niemal nie odwracając wzroku nie byłem pewien, czy to ze względu na strach czy może zaintrygowanie młodym mężczyzną. Obserwowałem jak odgarnia włosy z mojej twarzy, jednak nie należało to do czułych gestów. I może dlatego, że atmosfera w tym samochodzie stała się gęsta, jak śmietana spowodowało to, że cicho wymamrotałem w geście poddania. - Przepraszam.
- Przeprosiny nie wystarczą. - Starszy Koreańczyk rzucił cicho, owiewając wargi młodszego swoim gorącym oddechem. Mężczyzna zawieszony był nad ciałem chłopaka, mocniej przyciskając jego plecy do miękkiego siedzenia w aucie. Jedna dłoń nauczyciela nadal spoczywała na jego włosach, a drugą uporczywie opierał się po jednej stronie głowy nastolatka. Jedynie minęło kilka sekund, jak wargi Yoon'a ocierały się o te należące do Tae, nim ten postanowił wpić się w malinowe usta chłopaka. Min nie wiedział, jakie uczucia przekazał tym gestem, lecz stanowczo pamiętał o tym, że chodził od samego rana z uporczywym podnieceniem, które pozostało w nim z poprzedniej nocy.
Wysunąłem automatycznie dolną wargę do przodu by pogłębić pieszczotę, sądziłem, że pocałunek, który niedługo potem odwzajemniłem miał ze sobą pewną tęsknotę ulokowaną w sobie, być może nie przyznając się przed samym sobą gdzieś tam w środku lubiłem jego wargi, ba, były słodkie, co nieco kłóciło się z całokształtem Yoon'a.
Chciałem jakkolwiek go dotknąć, przytrzymać, ale nie wiedzieć czemu po prostu zastygłem w bezruchu jedynie muskając ustami te, jego. Chwilami nie potrafiłem z nim walczyć, dłużej się opierać nawet jeśli mój wrodzony upór domagał się o to, bym się nie poddawał. 
W jaki kurwa sposób mam ci wbić do głowy, że należysz do mnie?
Tonąłem w jego odważnym spojrzeniu, ciemnych tęczówkach, w którym na swój sposób lubiłem się przypatrywać. Nie musisz mi nic udowadniać, z każdym dniem uświadamiam sobie, że nie mogę się od ciebie uwolnić.
Młody mężczyzna zagłębiał się w żarliwych pocałunkach, kolejny raz mogąc zbliżyć się w ten sposób do chłopaka. Nawet jeśli minęło tak niewiele czasu od ostatniego razu starszemu okropnie tego brakowało. Z każdym dniem utwierdzał się w przekonaniu, że ich obydwu ciągnie nieopisanie do siebie. Ciemnowłosy trzymał się tej myśli, ponieważ zdobywanie tego nastolatka było nie lada wyzwaniem. Mimo to, w tej chwili Yoon nie mógł się nie kierować jedynie swoim pożądaniem. Wystarczająco długo czekał, by nie móc wyczerpać odrobiny więcej przyjemności.
W momencie, w którym nie mógł za wszelką cenę oderwać się od młodszego, Min złapał jego dłoń swoją. Przeniósł ją sprawnie, układając palce chłopaka na swoim wyraźnie zarysowanym kroczu. Dotyk tego dzieciaka wręcz palił go, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły jego dolne partie ciała.
Mija chwila i czuję dość spore wybrzuszenie w jego spodniach, wzdrygnąłem się ze skrępowania, jak poparzony zabierając dłoń z krocza starszego Koreańczyka. Odchrząknąłem nie bardzo wiedząc co powiedzieć. - Uhm.. j-jedziemy już?
- Nie, nie jedziemy. - Mężczyzna nie odwracał swojego nieobecnego wzroku od Taehyung'a, kiedy nadal mocno przytrzymywał jego dłoń. Nie pozwolił mu odsunąć się od siebie. Dzielił się swoim powietrzem z chłopakiem, gdy ciche westchnienie padło z ust starszego Koreańczyka. Stanowczość to podstawa.
- Taehyung, musisz coś dla mnie zrobić. - Nie wiedział, czy siedemnastolatek zauważył moment, gdy ten uporczywie rozpiął rozporek swoich ciasnych spodni. Poczuł się odrobinę lepiej, lecz nie na tyle, by w jakikolwiek sposób funkcjonować normalnie. Popadnięcie w szaleństwo w takim wydaniu, graniczyło z cudem.
- C-co.. robisz..? - wydukałem słabo, kiedy niemal od razu dostrzegłem co robi YoonGi. Duchota jaka panowała w wozie z czasem stała się uciążliwa a suchość w gardle dokuczliwa. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje, gdy moje dłonie zaczęły charakterystycznie się trząść a ciało stało się gorętsze niż sama temperatura wokół.
- Nie odsuwaj jej. - Mężczyzna po raz kolejny docisnął dłoń nastolatka do swojej męskości. Tym razem młodszy mógł zapewne poczuć ją jedynie przez cienki materiał bielizny, którą Yoon miał na sobie. Starszy Koreańczyk czuł, jak niemiłosiernie ten jeden narząd domagał się o uwagę, pulsując. Nadal nie wiedział czemu w takiej sytuacji od razu nie zabrał się za młodego Kim, wymyślając sobie jakieś chore rozwiązania. Czuł, że jest to minimum, jakie może wyciągnąć od Tae, choć to nie znaczyło, że taki sposób również nie był podniecający. Cholera, wystarczą mi twoje zwinne palce na moim wiecznie nie zaspokojonym penisie, dzieciaku. - Kurwa mać, zwal mi w końcu.
Wytrzeszczyłem oczy, pozwalając sobie na przeniesienie wzroku na krocze Min, zamarłem, odczuwając zarówno niepokój, jak i stres obezwładniający moje ciało. Oh, no jasne, czego mogłem się spodziewać, kiedyś musiał nadejść ten cholerny moment. Myślałem gorączkowo, wiercąc się niespokojnie na siedzeniu.
Wypuściłem ze świstem powietrze nieco spanikowany, wsuwając dłoń w powoli moknące bokserki mężczyzny. Cholera! Przecież nigdy w życiu czegoś takiego nie robiłem, a co dopiero, żebym miał widzieć na oczy czyjegoś członka? Okej, w jego wypadku to wcale nie był członek, w końcu on był dorosłym mężczyzną.
Zarumieniłem się delikatnie, cicho szepcząc. - Ja naprawdę nigdy tego nie robiłem Y-Yoon...
Nie wiele myśląc, objąłem dłonią jego męskość, zaczynając mozolnie nią poruszać, przesuwałem palcami po całej długości, będąc zaintrygowanym nową dla mnie sytuacją.
Min czuł drżenie na całym swoim ciele, kiedy chłopak w końcu zrobił krok w tym wyczekiwanym kierunku. Może i dało się odczuć, gdy ruchy dłoni chłopaka z początku były niepewne. Starszy Koreańczyk nie mógł nawet wyobrażać sobie, jak jeszcze bardziej nie do wytrzymania był dotyk młodszego na nagiej skórze. Mimo to, wiedział, jak niewiele trzeba było, żeby już odczuł zalążek tej rozkoszy. Możliwe, że podnoszącym satysfakcję czynnikiem, był fakt, że młody Kim był przez tak długi czas, kimś za kim tamten nieodparcie się uganiał. Czarnowłosy nie wiedział, w którym momencie przysunął się bliżej do niego, mrużąc odrobinę oczy przez swoje odczucia. Z ust starszego wypuszczone zostało głośno powietrze, jak i pomieszane z tym ciche sapnięcie, mające zapewne zachęcić jasnowłosego do dalszej pracy. - Właśnie tak, Kim Taehyung.
Z każdą chwilą, jak i coraz śmielszym dotykiem na jego penisie, czułem się pewniej. Przez umysł przemknęły mi myśli, że chciałbym go w jakiś sposób zadowolić, w końcu to nie wydawało się być strasznie trudną sztuką, tak przynajmniej uważałem, kiedy z rosnącym oczekiwaniem, wydobywałem z jego umiejętnych ust coraz to więcej dźwięków zadowolenia. Zatracałem się, uważnie przyglądając mężczyźnie, który drżał pod wpływem intensywnego dotyku na jego skórze. Odnajdując opuszkiem palca szczelinę na czubku męskości Yoon'a, podrażniłem ją trochę, natomiast u nasady zwiększając nacisk dłoni. O, tak. Zdecydowanie miał się czym pochwalić.
Młody mężczyzna patrzył na chłopaka spod przymkniętych powiek, co jakiś czas zaciskając je niekontrolowanie. Jego przyśpieszony oddech wraz z pomrukami zadowolenia, wcale dobrze nie zapowiadały.
Tego razu w końcu mógł oddać się chwili ukojenia, ponieważ nie sięgał pamięcią, kiedy ostatnio coś takiego się zdarzyło. Mógł nieco odlecieć, bo przyjemność jaką dawał mu nastolatek, była czymś wyjątkowym. Dlaczego taki gówniarz potrafi zająć się mną idealnie? Cholera.
Yoon w efekcie jeszcze mocniej zacisnął dłoń na nadgarstku ucznia, co pokazywało, że w takiej chwili naprawdę było mu dobrze. Jakie to musiałoby być uczucie, w końcu posunąć się do seksu z tym chłopakiem?
Min nachylił się bardziej nad twarzą siedemnastolatka, patrząc mu prowokacyjnie w oczy. Miał naprawdę zamglony wzrok od rosnącego napięcia. - Szybciej, Taehyung.
Chaotyczny oddech obił się gdzieś w mojej klatce piersiowej, a w tęczówkach odbijał zadziorny błysk. Naprawdę się już nie kontrolowałem. Chciałem wreszcie doprowadzić go do końca, chciałem widzieć, jak jego wyraz twarzy rozpływa się z nowego, silnego doznania i to z mojego powodu. Nieważne, że dzień w dzień posuwał moją matkę. Te myśli napawały mnie wstrętem, dlatego je odpychałem.
Znacznie przyśpieszyłem ruch nadgarstka, wręcz do szaleńczego tempa, co jakiś czas przy tym mocniej ściskając penisa mężczyzny. To nic, że z jednej strony czułem się zażenowany tym, że właśnie obciągam swojemu potencjalnemu nauczycielowi i nie tylko. Pośpiesznie chowając twarz w jego szyi, wstrzymałem oddech, gdzieś pomiędzy zaciągając się jego zapachem. Uspokajałem rozszalałe myśli.
Yoon naprawdę czuł, jak zostaje doprowadzony na skraj. Może i tak by się nie stało, jeśli nie czułby tak intensywnie dotyku młodszego. Naprawdę mógł dojść jedynie od jego dłoni? Sam siebie nie poznawał, mimo to, nie żałując w żadnym stopniu tego. W pewnym momencie i tak już przymknął swoje powieki, ostatecznie warcząc coś mniej składnego pod nosem. Czuł mocniejsze ukłucie w podbrzuszu, wraz z niespodziewanie ulatniającym się z niego spełnieniem. Nasienie ciemnowłosego zapewne ubrudziło palce nastolatka, kiedy tamten walczył o złapanie oddechu. Nie byłby sobą, gdyby nie chciał sprowokować Taehyung'a tym, że sapnął w tamtej chwili błogo jego imię. A może właściwie zrobił to mniej celowo? Nie do końca wiedział, a jedyne co był w stanie zrobić w tej chwili to oddanie się przyjemności jeszcze kilku sekund jego orgazmu.
Nie wiem ile czasu spędziłem w bezruchu, a dłoń na dłuższą chwilę zastygła w jego bieliźnie. Drgnąłem znacznie powtarzając sobie w głowie to, jak wypowiadał moje imię między głośniejszym oddechem. Nie byłem do końca świadomy jakie to uczucie doznać czegoś tak intensywnego, czegoś, co skutecznie targało emocjami, czy zaburzało umysł. 
Oblizałem wyschnięte wargi powoli, wyjmując dłoń z jego mokrych bokserek, wypuszczając przy tym powietrze. 
- Wisisz mi za wymuszone zwalenie tobie. - Rzuciłem z udawaną ironią, pozwalając sobie na delikatny uśmiech, który przyozdobił moją twarz.
Młody mężczyzna utkwił swój wzrok w twarzy młodszego, powoli dochodząc do siebie. Nie chciał, by ta chwila się skończyła, ponieważ sam nie wiedział, jak opisać swoje doznania. Cholernie dobrze.
- Zapłaty wykonuję w naturze. - Yoon zapatrzył się na uśmiech nastolatka. Nawet to go satysfakcjonowało, chciał w końcu mieć go jedynie dla siebie.
Po dłuższej chwili starszy Koreańczyk mocno złapał dłoń jasnowłosego, uporczywie rozglądając się. Gdy w końcu odnalazł chusteczki, wyciągnął jedną, chcąc wytrzeć palce młodszego z jego spermy. Opanuj się Yoon. Nie myśl o tym, co innego mógłby z tym zrobić.
Skrzywiłem się nieco. - Bardziej chodziło mi o coś pożytecznego. Doprawdy bezczelny dupek.
- Hm, no nie wiem... Lepsza ocena z matematyki? - Patrzyłem z niemym zdumieniem na to, jak wyciera moje palce z lepkiej cieczy. Dlaczego to takie kompromitujące? Gorączkowo powstrzymywałem się przed lekkim rumieńcem.
Młody mężczyzna pokręcił głową, zaraz po tym zaczesując swoje zmierzwione w nieładzie włosy do tyłu. Czuł między innymi niedosyt po całej tej sytuacji, a w jego myślach pojawił się inny cel, który postanowił zostawić na później.
- Więc chodzi jedynie o oceny? - Yoon spojrzał w oczy chłopaka, odrzucając gdzieś na bok zużyte chusteczki. Mimo to, nie był idiotą, żeby tak twierdzić. W niektórych momentach naprawdę potrafił przewidzieć tego gówniarza, nawet jeśli stereotypowe sypianie z nauczycielem, było jedynie dla polepszenia wyników w nauce. Min nigdy nie wierzył w żadne stereotypy, w końcu gdyby tak było, to sytuacja w samochodzie nie miałaby miejsca.
Czarnowłosy poprawił swoje spodnie, nadal nie do końca je zapinając, jakby się wahał. Jednak mimo to, czuł, że tego dnia nie dostanie już nic więcej ze strony siedemnastolatka.
Uśmiechałem się od ucha do ucha. - Twierdziłeś, że jestem oczywisty, więc sam na to odpowiedz.
- Sprzeczny z sobą dzieciak. - Młody mężczyzna sapnął, łapiąc młodszego za podbródek, gdy jego palce mocno zacisnęły się na jego skórze. Tym ruchem zmusił go, by ani na chwilę nie odwrócił wzroku. - Może i jesteś, ale kutasa bym sobie za to odciąć nie dał.
Usadawiając się nieco wygodniej na fotelu odchrząknąłem, jak gdyby sytuacja, która parę minut wcześniej się wydarzyła nie miała miejsca. Nie byłem pewien, czy gdzieś w środku żałowałem tego co zrobiłem, czy odczuwałem w pewnym sensie satysfakcję, bo był to mój pierwszy raz, kiedy dzieliłem tak intymny kontakt z drugą osobą. Mimo, że nie należałem do przesadzonych miłośników tej samej płci tak z wiekiem, przekraczając próg liceum utwierdziłem się w przekonaniu, że nigdy w życiu nie dotknąłbym dziewczyny w ten sposób. Nie wyobrażałem sobie również, by i one wpychały łapska tam gdzie nie trzeba, bo z całą pewnością wywołało by to u mnie wielką traumę. A gdyby nie fakt, że Yoon wpajał mi każdego dnia, że jestem jego, tak seks i inne seksualne czynności wydawały mi się obojętne, nawet nie z powodu iż jeszcze nie miałem tego za sobą. Po prostu z dumą mogłem przyznać, że nie ciągnęło mnie do tego na tyle, bym miał zaraz w desperacji sobie zwalić w pierwszej lepszej toalecie jak ten rudowłosy dziwak Park. Choć nie powiem, pod pewnym względami nie wydawał się być taki zły. Taehyung, masz przed sobą Min YoonGi, dlaczego myślisz akurat o Jimin'ie? Głupi dzieciaku.
Przeniosłem na niego wzrok z chwilą, kiedy moje zamyślenie zaowocowało ciszą i nic poza tym co znacznie podtrzymało niezręczność (oczywiście z mojej strony, bo ten dupek był wypchany luzem), po czym odsunąłem się na tyle, by mógł w końcu się przesiąść i łaskawie odpalić ten polakierowany czołg. Mimo, że gustowałem w nowoczesności pod każdym względem tak nie potrafiłem się powstrzymać przed złośliwymi komentarzami. - Co więcej, miałeś mnie zawieźć do domu. - mruknąłem, a mój wzrok na krótki moment powędrował na niedopięte spodnie mężczyzny.
- Słońce, nie niecierpliw się. Śpieszy ci się gdzieś? - Min ostatni raz długo całował Taehyung'a, pozwalając się temu pochłonąć, nim ostatecznie puścił jego brodę z stanowczego uścisku. Starszy Koreańczyk zaraz po tym poprawił swoje spodnie, zapinając je dokładnie. Minął jeszcze moment, a Yoon z sprawnością przesiadł się na swoje miejsce. Jeszcze zerknął przelotnie na nastoletniego Koreańczyka, po czym odpalił samochód. Nie zwlekał już z tym, by dotrzeć do ich miejsca zamieszkania.
- Śpieszy. - powtórzyłem z lekką kpiną, przez chwilę niezadowolony, że całował mnie tak krótko zanim mój wzrok zaczął na dobre skanować mijane budynki. - Śpieszy, żeby znów słuchać tego co przyprawia mnie o odruchy wymiotne? Nie wątpię.
Z cichym westchnięciem oparłem głowę o zagłówek siedzenia przypatrując się obrazowi za szybą, który rozmazywał się i zlewał ze sobą tworząc jedną wielką plamę. Chyba zaczęło padać. 
- To nie moja wina. - Yoon mruknął już o wiele ciszej, właściwie nie wiedząc, czy dotarło to do uszu chłopaka. Nie mógł skupić się na drodze, więc najzwyczajniej pragnął, jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Nawet jeśli w grę wchodził fakt, że nie będzie już sam na sam z młodszym. Nie lubił, gdy ktokolwiek się między nich wtrącał, ponieważ nieważne kim by ten ktoś był, od jakiegoś czasu irytowało go takie postępowanie. Możliwe, że zaczął zlewać cały świat prócz tego jednego chłopaka. 
Nie zauważył nawet, kiedy zatrzymał się na podjeździe przy domu. Krople deszczu z cichym bębnieniem obijały się o przednią szybę samochodu. Odwrócił się w stronę młodego Kim, lustrując go wzrokiem przez chwilę. Jego głowa była oparta o szybę w samochodzie, z tego co mógł zauważyć starszy Koreańczyk. 
- Taehyung. - Ciemnowłosy sapnął zrezygnowany, jakby zastanawiał się nad czymś przed dłuższą chwilę. Poklepał niemocno udo nastolatka, chcąc zwrócić na siebie większą uwagę, jak i na chwilę  jeszcze podzielić się z nim swoim dotykiem. - Poczekaj tutaj chwilę.
Starszy wysiadł kilka sekund po tym z pojazdu, zatrzaskując za sobą drzwi. Ruszył w stronę mieszkania, u którego progu stała wyczekująca jego powrotu Ga Yoon. Możliwe, że szara rzeczywistość uderzyła go znów w twarz, choć nigdy nie miewał takich chwil.
Otworzyłem lekko usta poważniejąc w momencie, gdy moja matka rzuciła się na szyję Yoon'a całując przy tym jego usta. Usta, które jeszcze parę chwil temu całowały moje. Od pewnego czasu kuł mnie widok ich razem, moje oczy jakby torturowały mnie nie odwracając wzroku, kiedy oni najwyraźniej pochłonęli się w swoich ramionach. 
Czy on całował ją z taką samą pasją w sobie jak mnie za każdym razem?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz