poniedziałek, 7 marca 2016

'Call me baby' [sequel]





Xiuchen(sequel), romans, fluff, smut


- Z czym kojarzą ci się święta? - zapytał Minseok w czasie, kiedy siedząc po turecku rozkoszował się momentem rozwieszania na choinkę różnorodnych ozdób. Jego chłopak natomiast zdobił salon światełkami.
Jego chłopak.. to brzmiało tak, hm naturalnie? inaczej? absurdalnie? Minął okrągły rok odkąd zostali parą i wierząc na słowo baristy - w tym czasie zdążyli pokłócić się o różne drobnostki niezliczoną ilość razy, Chen wylądował na wycieraczce kilkanaście razy oraz spał na podłodze wielokrotnie. To, co starszy zdołał zrobić Kim Jongdae nie mieściło mu się w głowie! Nie sądził, że przez cały ten czas ubiegał się o rasowego sadystę, bezlitosnego człowieka, który dzień w dzień się nad nim znęcał lub nie dawał mu się non stop całować! Jongdae sobie kompletnie nie wyobrażał nie móc ucałować tych pięknych ust Koreańczyka. To jak życiodajny tlen, energia niezbędna do właściwego funkcjonowania. Chociaż Minseok zawsze mu powtarza, że on nigdy nie funkcjonował normalnie. 
Cóż za uczuciowa miłość. Fuknął pewnego dnia, kiedy ten wylał na niego kawę i nabił siniaka z powodu niepościelonego łóżka jak i również przez próby cmoknięcia go w szyję. Mimo to, bez przerwy próbował.
Jongdae uważał, że choć Kim bywał naprawdę złośliwy i gniewny wciąż kochał go tak mocno, że ten nawet nie potrafił sobie tego wyobrazić. Wiedział, iż udało mu się przynajmniej w mniejszym stopniu roztopić serce zdystansowanego baristy i cieszył się tym faktem.
A Kim już nawet nie komentował faktu, że Chen do tej pory nie nauczył się mówić na niego hyung.
Teraz przygotowywali się do świąt, pierwszy raz wspólnie spędzonych co niesamowicie satysfakcjonowało Kim Jongdae. To był czas, kiedy mogli wręczyć sobie podarunki od serca a co za tym idzie wtuleni w siebie oglądać spadający śnieg. Ta myśl powodowała w jego sercu niezwykłą radość.
Przypomniawszy sobie pytanie zadane przez chłopaka, Koreańczyk przeniósł na niego wzrok analizując w głowie odpowiedź. To było dla Minseok'a niewyobrażalne zjawisko, bo cholera, on myślał.
- Kojarzą mi się z tobą Minseokkie.
- Ze mną? - zdziwił się barista. - Wae?
- Bo wieją wiecznym mrozem, lodowata zima, wiesz są zupełnie jak ty, skarbie.
Minseok oburzył się. - Kretyn.
Chen w odpowiedzi roześmiał się. - Za to mnie kochasz.
- Yah, panie pewny-siebie-ale-nie-do-końca! Przypominam ci, że mimo, iż jesteśmy oficjalnie razem to nie oznacza, że cię darzę jakimkolwiek uczuciem. - burknął odwracając wzrok by na nowo zająć się ozdabianiem choinki.
Chłopak odstawił resztę światełek po czym zbliżył się do niego nachylając nad nim. - Lubię cię Jongdae, może i nawet czuję coś więcej. - zacytował uśmiechając się zadziornie nim cmoknął nos ukochanego. Ten w odpowiedzi prychnął. - Odkąd jesteśmy razem czerpię z tego ile się da Minnie a nawet i więcej i nigdy, przenigdy nie pozwolę ci odejść. Okej?
Minseok popatrzył na niego otwierając lekko usta. Czy możliwe było, że chłopak mówił to na poważnie? Biorąc pod uwagę jego determinację i to jak bardzo bywał uparty (podobnie jak on sam) Koreańczyk uznał, że słowa Chen'a były całkowicie szczere, uwierzył mu. Wypuszczając cicho powietrze posłał mu delikatny, jednak pełen miłości uśmiech. - Okej.
- A teraz bądź dobrym pączusiem i daj mi ładnie buzi. - wymruczał Jongdae miziając policzek młodego mężczyzny kciukiem. Koreańczyk zaś mentalnie wywrócił oczami. No pewnie, ja będę z bólem serca okazywał ci przynajmniej zalążek uczucia a ty będziesz mnie nazywał jakimś pączkiem. Bujaj się, idioto. - I wiesz, nawet jeśli tego nie zrobisz nie powiedziałem, że sam sobie nie wezmę tego co moje. - uśmiech wpełzł na usta Kim, kiedy chwilę potem wpił się w soczyste wargi Kim Minseok'a. Jak zawsze słodkie i miękkie, smak, który uwielbiał. 
Obejmując dłońmi jego okrąglutką twarz całował go z pasją i uczuciem, lecz nie byłby sobą, gdyby po chwili pocałunki nie stały się bardziej namiętne. Biedny Minseok starał się nadążyć za jego chciwymi ustami cicho pomrukując a następnie nieco ciągnąc go za materiał obciachowej koszuli w pomarańczowe paski. - Jesteś zwierzem a nie moim chłopakiem.. - jęknął cicho pozwalając sobie na zatracenie się w słodkich, przeplatanych z pragnieniem więcej pocałunkach.
Jongdae zamruczał, wpatrując się w błyszczące oczy Koreańczyka. - Lubię, kiedy nazywasz mnie swoim chłopakiem.
Koreańczyk z okrągłymi policzkami nabrał powietrza opierając policzek  o rozgrzaną szyję młodszego. W tej chwili mógł sobie pozwolić na chwilę czułości, czemu nie. Tylko on decydował o odpowiednim momencie a przynajmniej tak było dopóki Chen nie przyssał się do niego po raz n-ty. Jednak niezależnie jak często doprowadzali się wzajemnie do szewskiej pasji, Minseok'owi było z nim cholernie dobrze. Nie zamieniłby go na nikogo innego, w końcu jeśli już doszło to tego, że odblokował swoje emocje i niezaprzeczalnie się zakochał tak teraz Jongdae musiał wziąć za to odpowiedzialność.
Uśmiechając się pod nosem wtulił nos w zgłębienie jego szyi wdychając dość przyjemny dla nosa starszego zapach wanilii. Oczywistym było, że do tej pory odwiedzał go w kawiarni zamawiając sobie waniliową kawę, dlatego też na dobre przesiąkł tym cudownym zapachem. Min nie przepadał za jego wodami kolońskimi, były drażniące i zbyt mocne przez co nieustannie kichał, więc 22-latkowi nie pozostało nic innego jak delektowanie się napojami przygotowanymi przez jego ukochanego pączka.

❄ ❄ 

Zakupy dzień przed wigilią okazały się dla pary wielkim wyzwaniem. W czasie, kiedy Jongdae usiłował namówić Minseok'a na mnóstwo ciast, jeszcze więcej ozdób świątecznych czy też wieczorny spacer po kolacji z towarzyszącymi płatkami śniegu, starszy Koreańczyk miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie. Nie sądził, że tego dzieciaka wszędzie było pełno a jego usta ani się śniły przynajmniej na błogą minutę się przymknąć. Nie brał pod uwagę, że chłopak dosłownie chciałby zrobić wszystko w jeden dzień, Min zestresował się jeszcze bardziej niż to było konieczne, dlatego młodszy po prostu to przemilczał wtulając się w jego drobne ciało. Wspólne zakupy zdaniem Minseok'a były jedną wielką walką o przetrwanie.
- Dobra! Zgoda, okej? Kupię więcej ciast, dodasz więcej ozdób, wykopię cię na spacer i po drodze zakopię w zaspie, dobra? I skichaj się. - prychnął Kim marszcząc nieco przy tym nos.
Jongdae uważał go za niesamowicie słodkiego, więc jak zwykle miał to w zwyczaju nic nie zrobił sobie z wybuchu młodego mężczyzny. Zamiast tego przesunął dłonią po brzuchu starszego szepcząc kolejne słowa. - Nie denerwuj się skarbie, to zaszkodzi naszemu bubu.
To wystarczyło by Min zaprzestał dalszego wyżywania się na młodszym zastępując złość kompletnym oszołomieniem.
- Mwoh? O czym mówisz?
Jongdae jakby ze szczęściem w oczach wpatrywał się w brzuch ukochanego przygryzając przy tym dolną wargę. - Nasze bubu. Kiedyś będziemy mieć nasze małe szczęście, synka, dobrze? Będę miał w swoim życiu dwie najważniejsze osoby. Jestem taki szczęśliwy Minseokkie.
Koreańczyk zaniemówił. Dziecko? Nie było mowy o żadnym dziecku, starszy teoretycznie w ogóle nie był na to gotowy ani przygotowany. Zdać egzamin z rodzicielstwa graniczyło dla niego z cudem. Jednak musiał przyznać, że słowa Chen'a wywarły na nim wpływ. Jego serce zabiło mocniej a on sam wstrzymał na parę sekund oddech patrząc jak ten masował jego brzuch mimo, że cholera, nie był w żadnej ciąży! 
Pewnie naczytał się jakichś babskich gazet i teraz bije mu na głowę. Przeklęte dziewczyńskie czasopisma, co za świat.. myślał gorączkowo jak to już miał w nawyku, ale ani na moment nie spuszczając wzroku z młodszego Koreańczyka. Nie rozumiał tego, nie miał pojęcia, że ten chciałby mieć z nim dziecko, założyć rodzinę to było kompletne szaleństwo przecież dopiero co się zeszli..
- Jongdae-ah. Co ty wygadujesz. I do cholery jasnej zostaw mój brzuch w spokoju. - pacnął go w łapę chcąc go jakoś przywrócić do porządku, w końcu wciąż znajdowali się w miejscu publicznym a zakupy wręcz wysypywały się z wózka sklepowego. Coś mu się wydawało, że użyje magicznej karty kredytowej tego głupka.
Ale on wciąż patrzył. Jakby żył w swoim świecie. Kim poczuł się niezręcznie, pierwszy raz od bardzo dawna, dlatego też nieco zaniepokojony chwycił go za dłoń, którą moment wcześniej trącił, po czym nieco ścisnął. - Yah.. czemu nic nie mówisz..
- Nie podoba ci się ten pomysł? - młodszy Koreańczyk podniósł głowę by mieć możliwość spojrzenia w oczy ukochanego. - Uważam, że to by nas zbliżyło o wiele bardziej do siebie. W sensie, rozumiesz stworzylibyśmy coś, czego obu nam brakowało Minseok. Czy to nie piękne? Że nasze życie w końcu ułożyłoby się według naszego scenariusza?
Minseok otworzył usta zastygając w bezruchu.
Czego obu nam brakowało..
Już kiedyś to słyszał. Pewnej nocy, kiedy oboje nie mogli zasnąć i przewracali się z boku na bok łączył ich ten sam problem. Potrzebowali otworzyć usta i pozwolić na wypłynięcie z nich kilka znaczących słów, potrzebowali siebie nawzajem wysłuchać. I kiedy tak barista wreszcie zdobył się na odwagę i odrzucił wewnętrzne protesty zwyczajnie opowiedział mu trochę o jego przeszłości. O tym, jak matka każdego dnia wymęczała się a on nie chcąc do tego dopuścić pracował ciężej i ciężej chcąc odciążyć rodzicielkę od wszystkich problemów. O tym jak jego ojciec zwiał nie dając mu znaku życia, nawet nie przysyłając pieniędzy na niego w czasie, gdy jeszcze nie był pełnoletni. O tym jak zachowując się tchórzliwie zesłał na ich rodzinny dom cierpienie i ból. Minseok'owi brakowało ojca. Naprawdę go potrzebował, ręki ojca by mógł wpoić mu męskie zasady, wartości i morały jak być w przyszłości porządnym mężczyzną i radzić sobie w życiu. Otrzymał jedynie wsparcie i odrobinę miłości ze strony matki. Taki zalążek nie był w stanie wykształcić go w czułego gościa, romantyka, którego tak pożądają wszystkie dziewczyny. On był zimny, nieufny, trzymał ludzi na dystans, otaczał się bezpiecznym murem, jego spojrzenie zawsze mówiło samo za siebie. I choć wydawałoby się, że radził sobie całkiem dobrze i skromnie tak w środku był jednym wielkim kłębkiem stresu.
A Jongdae.. jego historia była inna. Minseok nie sądził, że taki wygadany wiecznie uśmiechnięty chłopak był w przeszłości nękany i bity. Opowiedział mu to. Słowa wypływające z ust Jongdae były dla Min'a jak kolejne igły wbijane w serce. 

- Moja mama była alkoholiczką. Pamiętam jak dziś, kiedy siedziałem w swoim niemalże pustym pokoju błagając o kromkę chleba, ale ona przepijała pieniądze, które mój tata, swoją drogą bardzo dobry człowiek ciężko przepracował. Miałem do niej żal, wiesz Minseokkie? On chciał jej pomóc i zarówno ani ja ani tata nie wiedzieliśmy dlaczego tak bardzo się stoczyła. Szanowana kobieta, jedna z najpopularniejszych modelek w Seulu. 
Tak. Była modelką. Naprawdę szanowaną. Była piękna i zgrabna, naturalna, jej ruchy były takie.. lekkie. Poruszała się tak lekko w świecie fotografii i sukienek. Ale wtedy, gdy miała uczestniczyć w najważniejszym pokazie mody w Europie zaszła z nim w ciążę. Zniszczyłem jej plany a ja tak bardzo nie chciałem.. Wiem. Wiem, że to ona miała jebany problem z zabezpieczeniem się, ale cholera jasna ona mnie obwiniała! Nienawidziła, widziałem to w jej oczach a wiesz, to naprawdę przykre. Nie chciałbyś nigdy doświadczyć czegoś takiego.
Minseok pamiętał jak mnóstwo łez zaszkliło jego oczy, Jongdae uważał, że nie istnieje na świecie nic piękniejszego niż jego tęczówki. Miały barwę cappucino, wyjątkowe i perfekcyjne zarazem.
- Myślałem, że się polepszy, miałem nadzieję wierzyłem w to, ale ona.. kompletnie się załamała, zwariowała. Stała się mało znaczącą alkoholiczką a ojciec zapierdalał bym tylko mógł uczęszczać do szkoły, żebym wyrósł na porządnego gościa, żebyśmy mieli co jeść. A potem.. potem wracałem ze szkoły poobijany i mocno posiniaczony. W tajemnicy przed ojcem co wieczór zaklejałem się plastrami i wcierałem w siebie wodę. Wodę, rozumiesz to? Nie żadne maście na blizny, oparzenia czy głębokie rany. Byłem bity i nie kochany przez matkę, ale wiesz co ci powiem? Dorosłem i śmiało kroczyłem przez życie. Gdybym wracał do przeszłości czy bolesnych wspomnień nigdy bym się nie podniósł, nie udźwignąłbym tego ciężaru a teraz? Uśmiecham się, jestem szczęśliwy, bo spotkałem ciebie. Moje małe światełko w tunelu. Sprawiłeś, że mogę cieszyć się z życia o wiele bardziej niż wcześniej, doceniać swoje życie, bo życie każdego jest równie cenne.
Barista wtedy klął na młodszego zarzucając mu, że doprowadza go do płaczu, prosił, żeby przestał. Barista płakał, bo niesprawiedliwy los skazał go na takie dzieciństwo. 
- Jesteś dla mnie wszystkim Kim Minseok.
- Hyung? Kochanie, dlaczego milczysz.. - zmartwiony chłopak pogładził kciukami okrągłe policzki mężczyzny, ten natomiast jakby z transu wybudził się a łzy wypłynęły z jego oczu tworząc mokre ścieżki na skórze, którą z czułością gładził Chen. - Kochanie..
Minseok delikatnie się roześmiał przez łzy, o tak, sytuacja zdecydowanie zrobiła się krępująca. 
- Wracajmy do domu, arraso? Ale najpierw zabierzmy się z tymi zakupami.

❄ ❄ 

Śnieg za oknem zawsze oczarowywał Kim Jongdae. Szczególnie tego wieczoru, kiedy siedząc na parapecie opatulony kocem wpatrywał się w okno widząc odbicie śnieżynek topniejących na szybie. Zjawisko, które fascynowało go od dziecka.
W czasie kiedy on siedział z podkulonymi kolanami pod brodą starszy Koreańczyk spał niemalże obok na ich wielkim łóżku zapchanym toną poduszek. Na jednej z nich drzemał właśnie Kim, leżąc tak bardzo beztrosko jak nigdy z podłożoną dłonią pod policzkiem. Jongdae się uśmiechnął i czekał, czekał cierpliwie aż mężczyzna uchylił powieki przenosząc wzrok bezpośrednio na niego.
Byli już parą od roku, ale nigdy nie mieli 'okazji' zbliżyć się do siebie bardziej niż wcześniej. Kiedy Chen zdołał na dobre zatracać się w mężczyźnie zazwyczaj kończyło się tylko na pocałunkach i dotykaniu. Młodszy wielokrotnie chciał pójść krok naprzód, lecz Minseok kategorycznie mu to ukrócał. Z masą porażek Kim sądził, że albo było z nim coś nie tak, albo ten czegoś się obawiał. Naprawdę szanował i cenił sobie jego decyzję, ale jak wiadomo czasem ciężko jest opanować męski testosteron. Tak to sobie tłumaczył Jongdae.
- Jak długo spałem? - wymamrotał sennie Min, nieco się przy tym przeciągając. Aromat cappucino roznosił się przyjemnie w powietrzu dając tym uczucie lekkości, słodki zapach wypełniający nozdrza Kim. Zaskoczony zerknął w bok widząc tacę z owym napojem i kremówką na talerzu posypaną cynamonem. Młody mężczyzna otworzył usta.
- Będziesz tak patrzył czy może zjesz? Aissh, starałem się. - Jongdae zeskoczył z parapetu trzymając przy tym koc, zbliżył się do ukochanego usadawiając się tuż obok. Minseok skinął głową a kąciki jego ust wygięły się w półuśmiechu. - Albo wiesz co? Siedź spokojnie.
Nakładając na łyżeczkę kawałek ciasta palcami uniósł podbródek mężczyzny by następnie włożyć do jego ust słodycz. Nie umknął Chen'owi lekki rumieniec na policzkach Min. W końcu musiał go trochę po rozpieszczać.
Minseok milczał, bo nie miał pojęcia co mógłby powiedzieć. Normalnie powaliłby go na ziemię swoją opryskliwością, jednak rozsądek kazał mu milczeć. Milczeć i cieszyć się chwilą, Bo Jongdae właśnie wokół niego biegał pragnąc wywołać na jego ustach uśmiech. Szczery uśmiech.
Na własną rękę podjadając słodką kremówkę nawet nie zarejestrował jak młodszy Koreańczyk uważnie mu się przyglądał aż do chwili, gdy poczuł  język przesuwający się po jego małych ustach. Sapnął cicho o mało nie dławiąc się ciastem patrząc z pewnym skrępowaniem na błyszczące się tęczówki ukochanego.
- Byłem brudny kremem czy może chciałeś mnie pocałować? 
Zdobył się na ciche pytanie. W tym momencie nie myślał racjonalnie a skupienie i skontrolowanie sytuacji wręcz uciekało w niepamięć tak bardzo jak usiłował go nieco od siebie odepchnąć. Wiedział jak ten potrafił się zapędzić.
- Myślę, że upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu.
I może to właśnie była ta szczególna chwila, kiedy usta mężczyzny przylgnęły do tych Kim Minseok'a. Chciał by ten mu zaufał, pragnął dać mu szczęście, zapracować sobie na miano tego, który okaże mu bezdyskusyjnie bezpieczeństwo. A spokój? Nie ma mowy.
- Kochaj się ze mną. - wyszeptał tuż przy jego uchu nie potrafiąc już wytrzymać, poddał się momentowi słabości nie pozostając mu przy tym nic innego jak wybłagać baristę o upragniony stosunek z nim.
Wiedział, że ten albo się zawaha albo w najgorszym wypadku ponownie mu odmówi. W końcu rozmawiał z nim na ten temat niejednokrotnie. Za każdym jednak razem owocowało to bardzo odczuwalnym dystansem, niepewnością czy nawet poirytowaniem ze strony starszego. Teraz patrząc mu w oczy wyraźnie dostrzegł, że być może on już jest tym zmęczony.
- Nie, Jongdae. Rozmawialiśmy już i wiesz dobrze, że nie myślę o tym teraz.
- Boisz się? - spytał desperacko Chen. - Jeśli tak.. to zrozumiałe, naprawdę rozumiem. Proszę zgódź się a przyrzekam, że będę tak delikatny jak nigdy dotąd, masz moje słowo.
- Jongdae. - upomniał go nieco surowo przecierając twarz. Ta sytuacja była trudna i Minseok doskonale wiedział, że jego idiota by go nie skrzywdził, jednak.. no właśnie, jednak co? Sam do końca nie wiedział czy to obawa czy może zwyczajnie nie śpieszyło mu się do tak intymnej czynności jak seks.
Podnosząc się do siadu uważnie patrzył na każdy ruch ze strony Chen'a, ale ten jakby w jednej chwili skamieniał. 
Nie rozumiał dlaczego, ale barista miał ochotę się rozpłakać. - Czy to dla ciebie aż tak ważne? Ważniejsze niż to czy w ogóle tego chcę? Zachowujesz się jakbyś przedkładał własne zadowolenie ponad wszystko inne. A jeśli naprawdę tak jest.. to chyba nie mamy o czym rozmawiać, nie sądzisz?
- Hyung co ci strzeliło do głowy? - oburzenie wyraźnie odbiło się w tęczówkach Kim, kiedy jego pączek bezkarnie oskarżał go o egoizm. - Uważasz, że taki właśnie jestem? Że mam gdzieś ciebie w tym wszystkim?
Koreańczyka dotknęły słowa starszego. Okej, zdawał sobie sprawę, że chwilami za bardzo mógł na niego naciskać, ale bez przesady. Szanował jego decyzję jak i jego samego, w końcu bardzo go kochał, wiązał z nim przyszłość.
- To nie tak.. - starszy Koreańczyk westchnął ciężko przysuwając się do bruneta. - Przepraszam, mówiłem pod wpływem impulsu, poniosło mnie.
- Mnie też zaraz poniesie. - Chen dosięgnął twarzy hyung'a gryząc przy tym z premedytacją jego dolną wargę. - Ale ty tego nie chcesz. Z jednej strony wzburza mnie to, bo nawet sobie nie wyobrażasz jakiej przyjemności sobie właśnie odmawiasz.
Chwilę potem młody mężczyzna wyszedł z wspólnej sypialni trzaskając za sobą drzwiami z frustracją jak i z silną potrzebą zaspokojenia siebie od zaraz.
A Minseok warknął głośno, klnąc na młodszego w stu różnych sposobach krzyżując ręce na piersi.
Zapowiadały się ciężkie święta.

❄ ❄ 

- Jongdae-ah wysłuchaj mnie.. 
Ciągnięcie go za ubrania nie było w stylu Minseok'a tak jak wielokrotna próba dotarcia do tego dzieciaka. Chłopak kompletnie się od niego odciął i zamknął na liczne protesty, słowa a nawet gesty.
Czy starszy Koreańczyk potraktował go tamtego dnia za ostro? Jasne, był świadom, że powiedział o parę słów za dużo, ale przecież każdemu zdarzało się od czasu do czasu przegiąć. Jongdae - wieczny napaleniec, gaduła i idiota w jednym powinien o tym doskonale wiedzieć.
Minął długi tydzień a on ograniczył się do paru zdań. Tak, Kim Jongdae mało mówił, nierealne. Min musiał przyznać sam przed sobą, że czuł się z tym dziwnie i nieswojo, w pewnym sensie brakowało mu jego dawnego Chen'a. Żałował swoich słów, wcale tak nie myślał (przynajmniej w większości) i odczuwał przez to poczucie winy.
- Kiedy w końcu dasz mi szansę to naprawić? Cholera, kurwa jego mać mówię do ciebie! - fuknął aż ten w zaskoczeniu spojrzał na niego, przestając na moment myć po raz dziesiąty ten sam talerz. - Nie rozumiem, pokłóciliśmy się o jedną głupią rzecz, naprawdę zaczyna działać mi na nerwy to jak za wszelką cenę starasz się mnie unikać. Idiota. - skomentował na koniec wyrzucając ręce w powietrze. Stres uskuteczni jego szybsze zestarzenie się, Minseok był tego pewien jak nigdy.
W pewnym sensie.. ostatnimi dniami sporo myślał o przeżyciu swojego pierwszego razu. To wcale nie tak, że nie ufał ukochanemu, może to była jedynie kwestia obawy?
Jongdae westchnął odkładając wreszcie talerz gdzieś na kuchenkę. Zaraz po tym pomasował sobie skronie spoglądając na Minseok'a.
- Zachowałem się jak ostatni dupek, zdaję sobie z tego sprawę. - odezwał się, odwracając przy tym wzrok. - Nie byłem świadomy jednak, że odbierzesz moje zachowanie w taki sposób i..
Kim pośpiesznie przyłożył palec do ust Jongdae, na co ten uniósł jedną brew. - W porządku, obaj odebraliśmy to inaczej. A teraz łaskawie zamknij się i po prostu.. - odetchnął starając się przemóc do kilku pozornie prostych słów, które dla nich obu miało mieć ogromne znaczenie. - Zróbmy to. Kochaj się ze mną Jongdae.
W tamtej chwili młodszemu naprawdę opadła szczęka, kiedy jego hyung, jego zamknięty w sobie ukochany tak o, zgodził się na coś, co od wielu tygodni starał się ubłagać Kim. Oczywiście, że nie naciskał w celu korzyści dla samego siebie, chciał po prostu przejść z mężczyzną na wyższy poziom, by zarówno Jongdae jak i Minseok przeżyli razem parę nowych, intymnych chwil. A w momencie, kiedy ten się poddał starszy nagle z trudem powiedział, że chce to zrobić. Jongdae był w siódmym niebie jak i na skraju totalnego oszołomienia.
- Na pewno tego chcesz Minseokkie?
Niższy zacisnął w zażenowaniu usta. - A mam się zaraz rozmyślić?
Jongdae nie ustąpił, nalegał. - Odpowiedz mi hyung. - przybliżył się chwytając obie dłonie mężczyzny. - Odpowiedz mi, bo nie chcę cię do niczego zmuszać. Możemy to przełożyć, rozumiesz? Chcę jasnej odpowiedzi.
Koreańczyk był zagubiony. Chciał tego i był pewien swojej decyzji, jednak widać było na pierwszy rzut oka, że zwyczajnie się obawiał. To naturalna reakcja. Jongdae rozumiał.
- Proszę Jongdae-ah.
Nie potrzebował więcej. Ujął jego twarz w dłonie od razu czule całując jego usta. W pewnej chwili to już nawet nie wystarczało, nawet jeśli oddawał pocałunki ukazując mu tym samym tą łagodniejszą naturę tak młodszy Kim potrzebował więcej. Pragnął więcej Minseok'a. Pocałunki stały się nieco bardziej żarliwie i namiętne, aż oddech baristy stał się o wiele płytszy co oczywiście nie umknęło uwadze brunetowi. Po tym jak ich usta rozłączyły się a pomieszczenie wypełniły przyśpieszone oddechy, Jongdae chwycił jego dłoń i pociągnął go za sobą do sypialni pozwalając moment później, by jego ciało opadło na miękkie poduszki. Zawisł nad nim podwijając koszulkę starszego, by pozbyć się jej. Nie śpieszył się, lecz wolał już zobaczyć nagiego mężczyznę pod sobą, całkowicie tylko dla niego. Pragnienie okazało się być silniejsze i bardziej odczuwalne niż kiedykolwiek. Kiedy zbędne ubranie wylądowało na podłodze a zaraz po tym kolejne, Jongdae mógł podziwiać Minseok'a w samej bieliźnie, podziwiać szczupłe ciało, płaski brzuch, jasną skórę, mógł podziwiać go całego.
- Jesteś tak kurewsko piękny Minseokkie.
Satysfakcja nadeszła szybko ; twarz baristy oblał rumieniec, dało się słyszeć nawet ciche sapnięcie. To pchało młodszego Kim, niesamowicie pchało głębiej, by tylko dać ukochanemu przyjemność, nowe uczucia i doznania, które przeżyje tu i teraz, tylko z nim i nikim innym.
Minseok z kolei sam zaczął działać. Niewinne ruchy i gesty, kiedy dosięgnął koszuli młodszego Koreańczyka i rozpiął jej guziki, by następnie opuścić materiał na ziemię. Na tym się nie skończyło. Min chciał w jakikolwiek sposób zadowolić go, pokazać, że jego również zależy, że on nie jest mu obojętny, jak i jego dotyk. Jongdae z zafascynowaniem patrzył jak jego hyung rozpina mu spodnie i zsuwa je a te ruchy, te ruchy jego dłoni były tak perfekcyjnie niewinne. Wiedział, że jego palce są zwinne, odczuł to z chwilą, kiedy dłoń baristy wsunęła się w jego bieliznę a zaraz po tym przesunęła się po jego twardniejącej męskości. Kurwa.
- M-Minnie.. - odetchnął ciężko, oddychając coraz głośniej, bo ten mimo nieśmiałego spojrzenia wciąż usiłował go pobudzić. Nie musiał się starać i bez tego był niesamowity. Myślał chłopak z zadowoleniem wydając z siebie pierwsze sapnięcia. Spisywał się znakomicie.
- Ja tylko.. nie wiem co robić Jongdae..
- Skarbie. Zostaw to mnie. - cichy szept obił się o ucho Koreańczyka łaskocząc je. Jęk wydobył się z piersi Minseok'a, kiedy zarówno jego bielizna jak i młodszego wylądowała na podłodze.
Jongdae nie zastanawiał się długo. Okrywając ich ciepłą kołdrą sięgnął do szuflady po lubrykant pachnący truskawkami by moment potem wylać trochę żelu na swoje palce.
- Nie skupiaj się na tym za bardzo, ból minie. - zapewnił Kim przesuwając palcami między jego pośladkami z żądzą nie odrywając wzroku od nagiego ciała mężczyzny. Powoli, bez pośpiechu wsunął w niego palec, niemal ostrożnie nachylając się na tyle, by zacząć przesuwać ustami wzdłuż ramienia starszego, starając się w ten sposób odwrócić jego uwagę w słodki, czuły sposób. Minseok zastosował się do polecenia Jongdae, mimo dyskomfortu w postaci palców bruneta usiłował skupić się na jego ustach, które pokrywały ciało baristy muśnięciami jak i soczystymi malinkami na szyi mające odznaczyć go w ten szczególny sposób. Nie minęła chwila a palce poruszały się w jego wnętrzu płynnie zaczynając oddawać zalążek przyjemności Minseok'a co świadczyło o cichym pojękiwaniu jak i wierceniu się niespokojnie. Ten widok, widok rozpalonego ukochanego upajała zmysły Jongdae. 
Wraz z ulatującymi sekundami, Min bez większego trudu nabijał się na jego palce, sam domagając się więcej i więcej, Jongdae uznał, że ten jest już dobrze rozciągnięty. Jeszcze tylko żel starannie rozprowadzony na jego męskości i już, i powoli zagłębiał się w nim wzdychając błogo w szyję Minseok'a.
Ten starał się nie krzyknąć, nie skrzywić z bólu a jedynie wbił paznokcie w jego barki przyciągając do siebie jego ciało jak najbliżej, dzieląc się ciepłem i nagością, wspólnym doznaniem, czymś pięknym. Dyskomfort był wręcz namacalny, lecz Kim resztkami sił rozszerzył uda dając tym lepszy dostęp do siebie młodszemu mężczyźnie, ku jego zadowoleniu.
Powieki baristy przymknęły się, zaś Jongdae z trudem oddychał tuż przy jego policzku ostrożnie podejmując się pierwszych pchnięć zwiastujących falę bólu, ale na tyle znośnego by Min przeczekał to najgorsze. Nawet jeśli nie pokazywał po sobie jak cierpiał w tamtym momencie, tak młodszy nieprzerwanie szeptał do niego czule, obiecywał, że ból minie a po tym nastąpi coś znacznie przyjemniejszego. Minseok mu ufał.
- Już.. j-już możesz.. - wysapał niewyraźnie a z czasem, ruch bioder Jongdae stał się bardziej płynny, precyzyjny, roznoszący po ciele młodego mężczyzny rozkosz, dyskomfort zanikał i Koreańczyk miał wrażenie, że sięga nieba.
Szybsze pchnięcia w pełni zadowalały również i Jongdae, kiedy urywane westchnięcia i siarczyste przekleństwa były oznaką i sygnałem dla Minseok'a jak cholernie dobrze było mu w tamtej chwili, starszy zresztą nie pozostawał mu dłuższy, kiedy jego coraz donośniejsze jęki wypełniały sypialnię a łóżko z każdym pchnięciem znacząco skrzypiało.
- Minseokkie, skarbie.. - stałe tempo jakie narzucił było dla nich obu błogą chwilą, jedno uderzenie w czuły punkt, drugie i trzecie, Minseok wygiął się w łuk z przeciągłym jękiem jego imienia, niewiele mu było trzeba by zaznać uczucia, które było nowe, silnie odczuwalne, niesamowite. Orgazm obezwładnił obu młodych mężczyzn, Jongdae głośno oddychał w jego szyję, zaś Min owinął nogi wokół bioder młodszego zamykając oczy ze zmęczenia jak i silnego doznania. Ulatujące się spełnienie powoli opuszczało ich ciała a zmęczenie zaalarmowało ich bardziej niż zazwyczaj.
Młodszy opadł obok ukochanego, w momencie przyciągając drobne ciało w swoje ramiona, całując na koniec soczyście czoło Minseok'a.
- Zdajesz sobie sprawę jak cholernie cię kocham? 
Ciche pytanie obiło się gdzieś w podświadomości starszego Koreańczyka. Był otumaniony i szczęśliwy, miał Jongdae obok, czule muskającego jego spierzchnięte wargi, jak mógł kiedykolwiek pozwolić sobie na takie szczęście, kiedy za każdym razem je odtrącał?
Minseok nie odpowiedział od razu, nie, może z jednej strony chciał nieco podrażnić chłopaka, w końcu wiadomym było, że wprost uwielbiał to robić. A może poczekał na chwile, kiedy jego usta poruszyły się tworząc bezgłośnie kluczowe słowa, które dla Jongdae były rajem.
Kocham cię równie mocno głupku.

Minęło półtora roku a po ulotnej zimie i roztapiających się płatkach śniegu pojawiła się wiosna, zieleń zwiastująca nowe życie i zmiany. Dni cieplejsze, aczkolwiek zdradliwe, chłodniejsze podmuchy wiatru i niekiedy deszcz ze śniegiem przyjemnie dudnił o dach kawiarenki, w której Minseok poświęcał długie godziny spełniając się jako barista.
Gdzieś, pomiędzy sekundami niedaleko siedział Jongdae a ukradkowe spojrzenia pełne miłości, jakie rzucali w swoją stronę były dla nich tak naprawdę początkiem, początkiem nowego życia jakie Min trzymał w sobie. Jongdae widział jak ten, niekontrolowanie gładził swój brzuch cicho szepcząc do niego jakby ta wspaniała istota słyszała go, rozumiała każde słowo. Widział to i był szczęśliwy jak nigdy dotąd. Szczęśliwy ze świadomością, że mógł wreszcie założyć swoją rodzinę i stworzyć dom, miłość i bezpieczeństwo, wartości, których on w dzieciństwie nie otrzymał.
Co więcej? Luhan nadal był u boku Minseok'a i gadał tak dużo jak zwykle, nie zmienił się wcale. No, może z wyjątkiem momentu, kiedy niejaki Oh Sehun oświadczył się blondynowi i również oni, w swoim tempie tworzyli własną rodzinę.
A Kris zniknął, parę miesięcy temu opuścił Seul uprzednio kierując parę ważnych słów Minseok'owi, bo tylko on mógł zrozumieć to co działo się w sercu Chińczyka. Minseok był świadomy. Był świadomy a w jego życiu zapanował spokój i nastąpiły zmiany. 
Minseok nauczył się kochać.




3 komentarze:

  1. Witam! Nadrobiłam oneshot, a teraz przeczytałam sequel. Jest mi tak miło i przyjemnie, no co za piękny początek dnia!
    Uwielbiam charakter Chena. No po prostu on strasznie pasuje do roli takiego śmieszka, a po drugie obrażalskiego faceta. Może jak jestem na tym to wspomnę, że nigdy nie czytałam Xiuchena, gdzie Minseok jest uke. Zawsze musi być ten pierwszy raz, a jego postać była przedstawiona w równie świetny sposób - no ej, przynajmniej nie był płaczliwym uke! Nie lubię tego ;-;

    Fabuła miła i przyjemna, a Jongdae mówiący o bubu na zakupach ---> zdziwił mnie chłopak ^^ Ale pozytywnie, ja nie narzekam na mpreg, tylko to również mój pierwszy raz, jeśli o Xiuchen chodzi. Przechodząc dalej, zrobiło mi się naprawdę szkoda Chena... No kto by pomyślał! Kto by pomyślał, że miał takie dzieciństwo, a i był tak silnym człowiekiem, że podniósł się z tego wszystkiego! Podziwiam! Ja chyba nie dałabym rady i całe życie trwałabym w depresji...
    Chen zmuszający Minseoka do pierwszego razu, jak ja świetnie to sobie wyobrażam. Kłótnia - niemiłe, ale kończy się we właściwy sposób. No i ta końcówka! Są szczęśliwi, oczekują dziecka! Matko! To naprawdę się wydarzyło! :D

    Jak pisałam wcześniej, sequel zapewne sprawi, że cały dzień będzie tak kolorowy, oczywiście, pomijając historię Jongdae. Bardzo mi się podobało, a opowiadanie zalicza się do moich ulubionych Xiuchen ^^
    Pozdrawiam, weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnam się uczyć, ale pomyślałam, że zrobię sobie krótką przerwę w postaci oneshota, żeby mój mózg odpoczął na czymś bardziej przyjemnym niż zagadnienia z retoryki. Zabrałam się za sequel, ponieważ pierwsza część „Call me Baby” rozbroiła moje serce z powodu cukru i lukru oraz postaci wspaniałego Jongdae. Tutaj również dostałam potężną dawkę tego, co zaczyna się na „s” a kończy na „ć”. Mam na myśli słodkość w postaci perfekcyjnego uczucia pomiędzy Jongdae i Minseokiem. Ich miłość musi być prawdziwa, ponieważ obaj w pewnym stopniu zmieniają się dla drugiej osoby. Zacznę od Minseoka. On nadal jest lodowaty i zachowuje pewien dystans do Chena, ale w pewnych momentach ulega urokowi swojego ukochanego. To mi się tak potwornie podobało. Widać, że mu zależy na Jongdae (bo w sumie kto normalny wytrzymałby z kawałkiem lodu?), choć nie zawsze to pokazuje. Nie ma wątpliwości, że go nie kocha. A wywalanie go z domu, z łóżka to tylko jego wyjątkowy sposób na pokazanie miłości. Jongdae pozostał słodkim idiotą, którego dosłownie kocham! Idealny facet w idealnym wydaniu! Na serio ma anielską cierpliwość do humorków swojego chłopaka. Ale czego nie robi się dla ukochanego? Zasmuciła mnie jego historia z przeszłości. Jak to możliwe, że ten człowiek miał taką smutną przeszłość, a jest takim radosnym człowiekiem? To już w ogóle wzbudziło rozpacz w moim sercu. Ale chwila moment! To nie angst, ale fluff, więc wracam do pozytywnych aspektów tego oneshota. A ich tutaj nie brakuje. Jongdae i Minseok mają swoje wzloty i upadki, jak to bywa w każdym związku, ale tematyka współżycia to bardzo poważna kwestia. Już się bałam, że te święta dla obu będę smutne z powodu małego nieporozumienia, ale to kontrastowałoby ze słowem „FLUFF”. Niemalże pisnęłam z radości, gdy Minseok powiedział, że chce kochać się z Jongdae. To było takie urocze z jego strony! Zapomniałam o bubu! Przecież to takie ważne, bo Jongdae wyraził w ten dość zabawny sposób, że poważnie myśli o związku z Minseokiem. W końcu chce z nim założyć rodzinę i do tego dać swoim dzieciom miłość rodzicielską, jaką ich dwójka nie miała w przeszłości. Jongdae to na serio słodki idiota, do tego mój bias! Dziękuję za wykreowanie go w taki sposób! To jest cudowne! Przez bubu lekko zagubiłam się w tym, co chciałam przekazać, ale o tym trzeba było wspomnieć. Jednym słowem, a może kilkoma, chciałabym podkreślić, że podoba mi się sequel i cieszę się, że został napisany i jest happy end oraz dwie zadowolone istotki po akcji w łóżku. Uwielbiam Wasz styl pisania. Jest taki przyjemny dla oka, sprawia, że chce się czytać. Postaram się również przeczytać kailu, choć to będzie dla mnie wyzwanie. Na serio nie przepadam za tym pairingiem, ale ciekawi mnie to, co Wy tam wymyśliłyście.
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww to takie urocze �� Nawet smut był uroczy. Seks na zgodę i to w dodatku ich pierwszy raz>>>>

    OdpowiedzUsuń