wtorek, 23 lutego 2016

The first snow 2/3

2.Jesteś moją inspiracją.


❄ ❄ 


- Rozmawiałem z twoją nauczycielką śpiewu, Hongbinnie. Powiedziała, że zaczyna się nowy sezon i z przyjemnością ponownie zrekrutuje uczniów. Będziesz mógł nabyć również lekcje gry na fortepianie. Kiedyś wspomniałeś, że lubisz od czasu do czasu coś zagrać. Widzisz? Pamiętam synu.
Łzy spływały po moich policzkach jedna po drugiej słysząc słowa ojca. W zasadzie nie byłem do końca pewien co było powodem oraz czy w ogóle to były słone krople radości.
Uśmiechałem się przecierając przy tym zmęczoną twarz wolną dłonią.
- To doskonała wiadomość ojcze. Że znów będę mógł śpiewać.
- Jak widzisz te akademie nie śpią, tak więc masz szansę się wykazać jak i pracować jeszcze ciężej. Ich poziom z roku na rok rośnie.
- Wiem to. Poradzę sobie, w końcu robię to co kocham.
Wiedziałem, że zaraz spyta, lada chwila. Przejrzy moją niepewność i wyczuje pewnego rodzaju nostalgię w głosie. On również jest melancholijnym człowiekiem. Mama była z nim naprawdę szczęśliwa.
A ja.. będę mógł na nowo oddać się pasji, pochłonąć tym i chwilowo zapomnieć o piętrzących się myślach. W tym rzecz, że o Taekwoon'ie nie da się zapomnieć.
'Ja.. zakochałem się ojcze.'
Pozwalałem aby więcej łez wypełniło moje oczy a śnieg za oknem był jak wspomnienie. Wspomnienie tamtego dnia, kiedy wychodząc z akademii śpiewu pierwszy raz ujrzałem Leo. Mężczyznę, w którym bezpowrotnie się zakochałem. Z dnia na dzień jakby od nowa.
Intensywne, przeciągłe spojrzenie, którym obdarowywał mnie każdego kolejnego dnia był dla mnie jak zimny prysznic, ale na swój jedyny, wyjątkowy.
- Powiedz mi synu. Powiedz co cię męczy od miesięcy.
I wtedy naprawdę się rozpłakałem.

❄ ❄ 

Leo od zawsze był twórczy, lecz jedynie za młodych lat nie miał pojęcia w jaki sposób to wykorzystać. Jego artyzmu nie cechowała delikatność i wrażliwość, a wręcz odwrotnie. Jego szorstkie myślenie o wszystkim często sprawiało mu trudności. Mimo to nigdy nie zastąpił nigdy pasji. Nie wymieniłby jej na nic, tym żył. To dlatego zakopywał się codziennie w papierach, wpatrując w dym wypuszczany z własnych ust. Najzwyczajniej w świecie zapisywał na papierze to, co czuł gdzieś głęboko, lecz jednocześnie mógł okłamać każdą emocję. Taekwoon był zimny. Zimny, jak śnieg, lecz właśnie tego białego puchu nienawidził. To samo czuł do wszystkiego, co było związane z zimową porą roku, choć może oprócz jednej rzeczy. W tym właśnie okresie młody mężczyzna dobrze pamiętał, kto nieproszenie wcisnął się do jego życia. Ta jedna osoba mieszała w głowie ciemnowłosego, otwarcie mówiąc o swoich silnych uczuciach. Starszy nie potrafił tego zrozumieć, ponieważ nie potrafił się zakochać. A kim stał się śpiewak dla cichego pisarza? Nawet jeśli myślami wypierał się i zachowywał, jakby kompletnie go to nie obchodziło. Młody Koreańczyk stał się jednak dla Leo, czymś innym. Początkowo obiektem, który uważnie obserwował. Patrzył, jak przepełnia go radość, zamyślenie, czy smutek. Skupił się na emocjach chłopaka, uświadamiając sobie i widząc jeszcze więcej rzeczy w życiu, niż dotychczas. Hongbin zmienił się w prostą inspirację, w rozwinięcie jego trudnej twórczości, zaczął dla niego znaczyć coś, czego tamten się nie spodziewał. Był inny.

Płatki śniegu nie są czymś pięknym. Nie są czymś pięknym puki nie zostaną połączone z delikatnym ciałem. Spokojnej twarzy, wyglądającej, jakby była pogrążona w wiecznym śnie, nie rozwieje nawet zimowy tlen, wymieszany z powietrzem. Jak zrozumieć, o czym myślał, gdy powieki wieczorami opadały mu w dół? Dlaczego wczoraj było zupełnie brak tej obecności, a dzisiaj nieskazitelna sylwetka ułożona była w jasnej pościeli. Ale czy spał?

Śnieg nie mógł na niego spaść, nie mógł przyozdobić jasnej skóry. Wszystkie myśli kierowały się w jego stronę, ponieważ jego otwartość była zbyt tajemnicza. Porankami wyglądał znacznie niewinniej, nostalgicznie, a po przebudzeniu zmieniał się w inną postać. Sam nie miał o tym kompletnie pojęcia. Pokazywał, jak wyglądają nieznane uczucia. Mimo, to nie dało się ich pojąć. Były odległe, jak chłodne powietrze, gdzieś po drugiej stronie. Nie wiadomo, kim był, a jego osobę mogły przyozdobić tylko płatki śniegu. Ja byłem śniegiem.  


Poruszyłem się, gdy gdzieś w moim zasięgu słychać było szmery i różne inne dźwięki, które sygnalizowały mi, że nie jestem sam.
Usnąłem zaraz po tym, jak zmęczony płaczem opadłem na pościel, zaledwie parę, może paręnaście godzin temu. Nie byłem jednak w stanie określić ile dokładnie spędziłem czasu z wygodnie podłożoną pod policzkiem dłonią. Pozycja, w której często sypiałem, moja ulubiona.
Kiedy uchyliłem powieki dostrzegłem jedynie, że zbliżał się co najmniej  wieczór a śnieg za oknem obficie padał zamazując tym widok poza nim. Było zadziwiająco cieplej może dlatego, że paliło się w kominku. To dziwne, że Taekwoon o to zadbał. Swoją drogą widziałem jak mężczyzna siedział na kanapie nieopodal łóżka na którym się znajdowałem pochylony nad małym zeszytem. Znów pisał, pochłaniał się swoim zajęciem godzinami.
Może jestem niespełnionym artystą, któremu brakowało jednego elementu, by w końcu wyjść z ukrycia?
Przywołałem na usta delikatny uśmiech będąc w pełni wypoczętym czego pewnie nie dało się powiedzieć o ciemnowłosym. Dopiero, kiedy podniosłem się do siadu i lekko przeciągnąłem jego wzrok spoczął na mnie. Obserwował jak gdyby intensywnie nad czymś myślał w czasie, w którym ja zdołałem nałożyć na siebie ciepły, puchowy sweter o pięknym odcieniu bieli.
Leo wpatrywał się w młodszego chłopaka, kiedy ten podnosił się z pozycji leżącej. Poczuł, że został wyrwany w pewnym momencie zw swojej głowy i musiał skupić się na czymś innym. Znów spędzał czas, zagrzebany swoich papierach i z niewielkim notesem w dłoni. Przenosił wzrok to na słowa, które napisał, to na chłopaka. W pewnym momencie zwinnym ruchem wyrwał ostatnio zapisaną kartkę od całej reszty i zgiął ją w niedbałą kulkę. Bez namysłu wrzucił papier do kominka, który palił się od niedawna. Taekwoon dziwnym trafem stwierdził, że jest mu o wiele zimniej niż zwykle, dlatego wypełnił inną zupełnie atmosferą to pomieszczenie.
- Tak wcześnie wstajesz? - Leo sam zdziwił się tonem swojego głosu. Było to spowodowane zapewne tym, że długo lub praktycznie wcale się nie odzywał. Odchrząknął cicho, poprawiając się na kanapie.
Przetarłem oczy by następnie posłać mężczyźnie uśmiech. Miał nieco zachrypnięty głos i boże, albo doskonale wiedział, że jest pieprzonym ideałem, albo robił te wszystkie rzeczy nieświadomie.
Patrzyłem jak wyrywa jakąś kartkę po czym znów wbija wzrok w notes na nowo okazując mu swoje zainteresowanie. Po tym jak bardzo bywał zamknięty w sobie wiedziałem, że nie było mowy o wyjściu do mnie z inicjatywą. W końcu chodziło o dystans lub zwyczajnie nic do mnie nie czuł. Bolało, jednak chciałem dać mu czas. Ostatnio, kiedy zdarzało mi się coraz częściej zalać łzami zadecydowałem, że jeśli nic się ni zmieni i naprawdę będę jego piątym kołem u wozu po prostu zrezygnuje. Zwrócę mu dawne życie i tlen, wolność od swojej pełnej energii osoby. To nie należało do łatwych decyzji, w środku cholernie to wszystko przeżywałem. 
Zbliżyłem się do niego klęcząc przed nim by dosłownie na moment zerknąć na kartki, lecz tak szybko jak go zrobiłem tak przeniosłem wzrok na ciemnowłosego. Patrząc w jego tęczówki pragnąłem mówić mu tak wiele, a nawet wykazać, udowodnić, że naprawdę wiele dla mnie znaczy, że dzięki niemu świat nie wydaje się być w szarych kolorach. Przy nim widzę jakby sto odcieni bieli a płatki śniegu wydają się być znacznie piękniejsze. Ten mężczyzna wyciągnął mnie z monotonii, uczył żyć i spowodował, że uczucia, których do tej pory w sobie kryłem i nie znałem, wyszły na wierzch. Odblokowałem się i myślałem, że może uda mi się to samo zrobić z nim.
Spuściłem wzrok, żeby tak bardzo się w niego nie wpatrywać, to mogłoby się wydawać dla niego dziwaczne i przytłaczające, dlatego przesunąłem jedynie palcami po wierzchu jego dłoni a następnie wzdłuż uda. Jak to jest, że był dla mnie tak bardzo odległy a przy tym na wyciągnięcie ręki? Uśmiechnąłem się lekko, kolejny raz tego dnia.
Leo przenosił wzrok to na notatki, to na chłopaka. Odchrząknął cicho, czując dotyk młodszego na swoim ciele. Poczuł dreszcz, zastanawiając się, czego może oczekiwać chłopak. Czarnowłosy w końcu nigdy nie mógł być pewny czego właściwie się spodziewać po drugim Koreańczyku.
- Nie za blisko? - Mruknął obojętnie, jak to miał w zwyczaju, lecz nie sądził, by to miało jakieś konkretne znaczenie. Powoli zamknął zeszyt, odkładając go na szafkę, która zawsze stała zaraz obok wygodnej kanapy. Starszy od tamtej nocy obwiniał się, że właściwie Hongbin'a ominęła kara, co do grzebania w jego papierach. Nie mógł znieść faktu, że wiedział o Leo trochę za dużo. Czuł się zbyt odkryty przed nim, bo nawet jego prawdziwe imię było dla wyższego czymś prywatnym i intymnym. Nie wiedział tego, a tak samo, jak ta sprawa niepokoiła go teraz dłoń sunąca po jego udzie.
- Wiem, że jesteś zły o te papiery. Naruszyłem twoją intymność i zdaję sobie z tego sprawę, ale wiesz.. dzięki temu wiem coś więcej o tobie i choć z twoich ust brzmiałoby to o niebo lepiej tak wiem jak naprawdę nazywa się mężczyzna siedzący przede mną. - podwinąłem nieco jego koszulę do góry, niewiele, by nachylić się i złożyć czułe muśnięcie na jego podbrzuszu. - Jung Taekwoon, 25-letni samotny pisarz, artysta mieszkający od urodzenia w Seulu. Dokładniej w Yangjae-dong?
Byłem więcej niż szczęśliwy mogąc przesiadywać u niego a co dopiero, kiedy jeszcze sypialiśmy w jednym łóżku! Przy nim zmartwienia odchodziły w niepamięć, to było niesamowite. Może i byłem niedoświadczony, ale wiedziałem, że on może nauczyć mnie czegoś więcej. 
- Nie waż się nawet tego wypowiadać. - Młody mężczyzna stanowczo zakazał drugiemu Koreańczykowi. Zachował zimną twarz, starając się zignorować poczynania chłopaka. Maskował każdą reakcje na jego dotyk, czego nie ułatwiały mu naturalne ludzkie odruchy. Młodszy był za blisko jego dolnych partii, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ przez ich ostatni stosunek takie potrzeby obudziły się w wyższym chłopaku. Zbyt szybko cokolwiek na niego działało, a on sam nie wiedział, co Hongbin ma na myśli lub co kombinuje. Nadal był nieprzewidywalny, a Taekwoon chciał wypierać z siebie jakiekolwiek cechy człowieka. Czuł się wtedy słaby. Słaby, że nie potrafił sam zapanować nad swoim ciałem. W grę nawet wchodziła nic nie znacząca gęsia skórka na jego ciele, ponieważ tego nie mógł nigdzie schować. To Leo miał decydować o wszystkim.
- Hyung.. - musiałem w delikatny sposób zignorować jego ton jak i słowa skierowane do mnie, bo zdawałem sobie sprawę, że nie wynikłaby z tego przyjemna rozmowa, nie. 
Moim celem było sprawienie, że Leo będzie szczęśliwy, że otworzy się przede mną chociaż trochę nie odczuwając przy tym większych skutków. Patrzyłem jak jego ciało lekko drżało a moment później pojawiła się gęsia skórka symbolizująca, że on czuje. Czuje usta muskające jego podbrzusze. Idealnie. - Odpowiesz mi na jedno pytanie?
Spytałem cicho wsuwając nieco palec za materiał spodni mężczyzny. - Powiedz mi czy kiedykolwiek kogoś miałeś, hyung.
Leo po raz kolejny odchrząknął dzisiaj, starając się zapanować nad swoim tonem głosu.
- Jak zabierzesz swoje dłonie z miejsc, na których być nie powinny, to może ci odpowiem.
Mimo to starszy nie odsunął się, lecz nadal nie chciał dać czegokolwiek po sobie poznać. Do tego miał teraz myśleć o swojej przeszłości, nie lubił tego. Nie czuł się dobrze w swoich wspomnieniach, wiedząc, że nigdy nie zaznał tego, co ludzie zwykle czują w swoich związkach. Inni twierdzili, że Koreańczyk najzwyczajniej nie poznał jeszcze "tego kogoś" i może faktycznie tak było. Ciemnowłosy nie chciał być dostępny dla wszystkich.
- Prawda, miałem kogoś, lecz... To nie była miłość, ani żadne uczucie. Nic znaczącego, o czym warto mówić.
Czy spodziewałem się tego? Nawet jeśli to wciąż w jakiś sposób mnie dotykało. Świadomość, że być może ta osoba też mogła zaznać z nim coś pięknego, nawet jeśli twierdził, że to nie było 'nic ważnego'. Nie wierzyłem w to.
- No jasne.. jaka osoba nie poleciałaby na to? - wskazałem wolną dłonią jego umięśnione ciało pstrykając palcem bicepsy, by następnie przesunąć palcem po linii szczęki Koreańczyka. - Lub na te oczy. - mruknąłem cicho otwierając nieco przy tym usta. - Oczywiście, zaraz powiesz, że mówię tylko o wyglądzie zewnętrznym a tak naprawdę.. to były tylko przykłady, które dodatkowo cię uidealniły. Twój charakter.. jest zbyt intrygujący by kompletnie nikt nie zwrócił na ciebie uwagi.
Mówiłem już chyba sam do siebie, jakby pod nosem z nutą zazdrości w głosie. Palec nadal był utkwiony w spodniach mężczyzny i ani śniłem go z stamtąd zabierać. Nie myślałem już nawet co sobie o mnie pomyśli już pewnie wystarczająco odbierał mnie za dzieciaka, którego wszędzie pełno, niedoświadczonego nawet we własnym życiu, w pewien sposób przy tym nieatrakcyjnego.
Przygryzłem wargi podnosząc w końcu na niego wzrok.
Taekwoon naprawdę chciał uniknąć chwili, kiedy jego spodnie zrobiłyby się za ciasne i cholera... Młody Koreańczyk do tego doprowadzał. Leo poczuł jakby w jego głowie zaświeciła się czerwona lampka, mówiąca, że ten kontakt jest już stanowczo zbyt mocny. Przyśpieszył jedynie jego oddech, a jego oczy wpatrywały się w twarz młodszego. Dlaczego się tak zachowywał?
- Nie wiesz o czy mówisz, Hongbin. - Nadal zimny ton głosu wychodził z jego ust. Ułożył dłoń na drobniejszym torsie niższego, nie wiedząc, czy przestać się powstrzymywać. Wiedział, że może zrobić, co tylko chce. Hongbin praktycznie sam układał się przed ciemnowłosym, jak na tacy.
Przeniosłem wzrok na drżącą dłoń, którą on położył na moim torsie. Zadrżałem.
- A ja myślę, że jednak doskonale wiem.
Byłem pewien jak nigdy, że on uważa mnie za łatwego. W końcu wyznałem mu miłość i wręcz błagałem o seks, czy to nie doskonały powód? Westchnąłem odczuwając skutki swoich myśli bardziej niż powinienem. Jak zwykle potrafiłem się dobić nawet najdrobniejszą rzeczą. Zmieniłem taktykę ukrywając to z jaką trudnością przełknąłem ślinę żalu. - Choć może jednak tak bardzo odpychasz od siebie ludzi, bo jesteś doskonałym manipulantem. Potrafisz swoim urokiem zwodzić a potem skutecznie zmanipulować. Ja temu uległem, więc co teraz uczynisz? 
Podnosząc się z klęczek cofnąłem się parę kroków odwracając plecami do niego. Objąłem się ramieniem patrząc w okno z pod przydługiej grzywki. Chciałem tylko uspokoić swoje rozszalałe myśli.
- Manipulatorem? - Leo pokręcił z niedowierzeniem głową. - Nie chciałem cię w żaden sposób wykorzystać.
Chwilę po tym starszy podniósł się zwinnie z kanapy. Zajęło tylko kilka chwil, by podszedł bliżej drugiego Koreańczyka. Jego tors tylko w małym stopniu otarł się o plecy niższego chłopaka.
- O czym myślisz?
Tradycyjnie zadrżałem, bo cholera umięśniony tors starszego właśnie dotykał jego pleców. Czuł ciepło jego ciała, kurewsko to odczuwał, dlatego przymknął powieki oblizując wargi. Tak naprawdę dały mi do myślenia jego słowa. Wyraźnie zaprzeczył mojej teorii, tak Jung Taekwoon właśnie się bronił. Zadziwiające co jeszcze mogłem się o nim dowiedzieć.
Taekwoon naprawdę nie wiedział, co robić. Nad zwyczajniej chyba uświadomił sobie, że spodobał mu się seks i spróbowałby po raz drugi. Sapnął, zaczesując włosy do tyłu. Naprawdę o tym pomyślał? Sam siebie nie poznawał. 
- Masz wolny wieczór, prawda Hongbin?
Odwróciłem się twarzą do niego otwierając usta. - Pytasz mnie o takie oczywiste rzeczy? To znaczy, ja.. - przygryzałem mocno usta patrząc gdzieś w bok. - Pomyślę o tym czy mam.
- Dla mnie na pewno znajdziesz chwilkę. - Mruknął starszy, łapiąc drugiego chłopaka za podbródek. Wpatrywał się w jego oczy przez chwilę, kiedy jego twarz nadal nie wyrażała nic. Sam Leo przestał myśleć, co jest słuszne, a co nie i postanowił zrobić to, co najlepiej mu wychodziło - dbać o swoje zachcianki i pragnienia.


Za oknem było już znacznie ciemno, a w mieszkaniu panowała dziwna atmosfera. Leo sam nie wiedział z czego to wynikało, lecz najzwyczajniej wszystko zignorował. Stał ubrany w prostą czarną koszulę, pijąc białe wino z kieliszka. Hongbin uparł się, że starszy ma mu nie przeszkadzać, a ten zamknął się na piętrze w domu. Minęło sporo czasu, a ciemnowłosy zaczął już się niecierpliwić. Usłyszał nagle cichy trzask na górze i ciche kroki na schodach. Od razu wzrok starszego zwrócił się w tamtą stronę. Lekko otworzył usta, gdy zobaczył Hongbina, który skrępowany schodził na dół w samym ręczniku. Zlustrował wzrokiem ciało młodszego od stóp do głów, a najbardziej przykuły jego uwagę zgrabne nogi, odkryta szyja oraz obojczyki. Zdecydowanie pociągający, cholerny prowokator. Uśmiechnął się pod nosem, gdy tamten zawstydzony zbliżył się do Leo, który mógł usłyszeć tylko cichy szept.
- Zapomniałem wziąć ubrań do łazienki...
Starszy zaśmiał się tak, jak nigdy dotąd, nadal pijąc wino. Podał niższemu Koreańczykowi drugi kieliszek, kręcąc z niedowierzeniem głową.
- Myślę, że tak jest lepiej. - Ciche mruknięcie wydostało się z ust ciemnowłosego, gdy tak naprawdę powiedział, co szczerze myślał. Nie wiedział, co wstąpiło w niego z spontanicznym wieczorem. 
Przygryzałem usta, kiedy wreszcie udało mi się opanować lekkie drżenie ciała jak i rumieńce. Upiłem łyka alkoholu uśmiechając się promiennie. - Jest naprawdę dobre. - skomentowałem patrząc w oczy starszego.
Ciemna koszula idealnie na nim leżąca i odznaczająca umięśnioną sylwetkę czy wystające barki zdecydowanie przykuwała wzrok. Ale tak naprawdę nie rozumiałem z tym wszystkim dlaczego Leo postanowił zaplanować wspólny wieczór, nigdy nie mówił otwarcie takich rzeczy po prostu przesiadywałem u jego boku w ciszy i na tym się kończyło. Czyżby się do mnie przekonywał? Nie byłem tego pewien. Ostatnio przestałem mu się narzucać mimo, że miałem ochotę całować i dotykać go bez końca. Musiałem się powstrzymać, w końcu Leo nie należał do czułych osób, który adoruje tulanki czy inne słodkie rzeczy.
Cholernie chciałem spędzić z nim ten czas a jeszcze przyjemniej było jak sam to zaproponował, jednak nie wyobrażałem sobie pić z nim wina będąc dosłownie w samym ręczniku w czasie kiedy on był całkiem ubrany.
Powoli cofnąłem się z zamiarem dyskretnego ucieknięcia do sypialni po swoje skromne ubrania.
Leo jednak nie podobał się fakt, że ten się odsuwa, lecz jedynie potrafił zapytać go, gdzie właściwie ma zamiar się udać. Domyślił się, że chodziło mu o ubranie się, ale czy to było konieczne? Uważał, że młodszy powinien się domyśleć o co właściwie mu chodzi, lecz na takie rzeczy musiał przyjść czas dopiero później.  W końcu starszy miał po za tym jeszcze w planach zjeść jakąś kolację. Może i nie chwalił się tym ale od czasu do czasu lubił coś ugotować. W końcu mieszkając przez tyle lat samotnie musiał się czegoś nauczyć. Jednak mniejsza o to. Młody mężczyzna oparł się o stół, zerkając jeszcze na Hongbina, który nie zdążył do końca wyjść z kuchni.
- Jesteś głodny?
Oparłem się o framugę wypuszczając powietrze. To było silniejsze ode mnie. Ten ciemnowłosy mężczyzna zbyt silnie na mnie działał. Obiecałem sobie, że rzecz jasna cofnę się, znów nie narzucę dlatego jedynie przełknąłem ślinę kręcąc przecząco głową. Ponownie się napiłem uznając, że jeśli on tak bardzo potrafi go sprowokować tak on nie pozostanie mu dłużny nie przebierając się natomiast ręcznik doskonale odkrywał to i owo.
Dość Hongbin, koniec z tymi głupimi myślami. Zmierzwiłem gwałtownie włosy pozwalając by niesforne kosmyki opadły mi ma twarz. Doskonale.
- Zaplanowałeś coś konkretnego czy może.. chodziło ci o zwykły czas? -zapytałem powoli.
Najgorsze jest to, że nie mogłem się mu oprzeć. Nie potrafiłem się temu uczuciu wyprzeć.
- A jak myślisz? - Wyższy chłopak najzwyczajniej usiadł na krześle, nadal delektując się swoim winem. Zachowywał się po prostu naturalnie, ponieważ nie wiedział czym właściwie jest skrępowanie. Odważnie patrzył w oczy młodszego chłopaka, czując się najzwyczajniej pewnie na swoim terenie. Może też polubiłby samą zabawę przed tym, co miało się między nimi zdarzyć. Może polubiłby podpuszczać chłopaka, który wyraźnie jednocześnie powstrzymywał się i kusił. Nie byłoby w tym nic złego jeśli Taekwoon nie odpuści sobie przyjemności.
- Sęk w tym.. że ciężko cię rozgryźć. 
To były szczere słowa. Zauważyłem, że jestem wobec niego szczery do bólu, nawet kosztem mojego zażenowania w niektórych sprawach.
- Nie wiem również czym spowodowane jest twoje zachowanie. Nigdy wcześniej nie zachowywałeś się tak.. inaczej. - zbliżyłem się do mężczyzny przygryzając przy tym dolną wargę. Zupełnie jak gdyby się do mnie przekonywał. Czuł się pewnie, jasne, był u siebie, jednak miałem wrażenie, że wcale nie chodziło o to. Chciał mnie zwieść, testował mnie w jakiś sposób. Sprawdzał jak długo wytrzymam.
- I tak się składa hyung, że jestem niezwykle wytrzymały jeśli chodzi o trzeźwość myśli. - trochę skłamałem. Odrobinę. Może przymknie na to oko.
- Ale twoja trzeźwość myśli nie przeszkadza, Hongbin. - Leo zamruczał, trzymając kieliszek przy swoich wargach. Nadal był wygodnie usadzony na swoim krześle, zastanawiając się, czy właściwie dojdzie do samej kolacji, bo sytuacja biegła w zupełnie inną stronę. To nie znaczyło, że starszemu nie podobał się ten obrót spraw - wręcz przeciwnie.
Czarnowłosy oblizał usta, gdy jego wzrok nadal wbijał się w to samo miejsce. W tą jedną osobę. Oddychał spokojnie.
- Podejdź tu do mnie.
Nie chcąc niepotrzebnie snuć kolejnych teorii na jego temat, bez zbędnych słów podszedłem do niego nieco niepewnie stawiając kroki. Naprawdę aż tak byłem łatwy jak mógł przypuszczać? Stanąłem przy nim a twarz wyrażała z całą pewnością opanowanie. I byłem opanowany, do czasu.
Młody mężczyzna szarpnął za materiał ręcznika chłopaka, robiąc to bez namysłu, nagle. Na pewno przyciągnął go bliżej siebie, ale czy puchowy materiał nadal był mocno przytwierdzony do niego?
Leo widział jedynie, jak młodszy potyka się, przez ten nagły ruch i ląduje na jego kolanach. Sam to wywołał, lecz czy tego oczekiwał? Sam stwierdził, że po prostu pozwoli toczyć się sytuacji, jak będzie chciała, nawet jeśli nie mógł wykonywać aż tak bardzo nieprzemyślanych ruchów. Jak zawsze powtarzał, niższy chłopak był dla niego nieprzewidywalny. Nigdy nie do końca wiedział, czego spodziewać się po tak skrajnych sytuacjach, jakie się między nimi działy.
Wydałem z siebie dźwięk zaskoczenia, kiedy nim się obejrzałem już siedziałem na jego biodrach. Otworzyłem usta chcąc się odezwać, ale nie wydobyło się z nich żadne słowo.
Może uważałem, że słowa są zbędne, nie byłem pewien, lecz zarejestrowałem tylko tyle, że nie myśląc nad tym wszystkim wiele po prostu owinąłem dłonie wokół szyi kochanka wpijając się w jego miękkie, pełne wargi. Nie sądziłem, że tak bardzo stęsknię się za pocałunkami, dlatego wyrażałem to w czynach żarliwie tocząc walkę naszych ust. Moja dłoń zsunęła się wzdłuż torsu Koreańczyka by ostatecznie wylądować na jego kroczu, zaraz po tym również rozchyliłem wargi starszego językiem aby moment potem koniuszkiem języka zbadać jego podniebienie. 
- D-dlaczego mi to robisz.. wiesz, że tak naprawdę nie wytrzymam.. - wyszeptałem między głośnym oddechem wydobywającym się z mojej piersi. Zaczynałem wariować.
- Hongbin, nie ma potrzeby, żebyś się powstrzymywał. - Starszy z trudem mógł cokolwiek powiedzieć, gdy młodszy cały czas zajmował w dość żarliwy sposób jego usta. Sam walczył o dominację nad pocałunkami, odruchowo układając dłonie na biodrach Hongbin'a. Ta chwila tak bardzo napawała ciemnowłosego pożądaniem, kiedy czuł ciasność w swoich spodniach. Przycisnął ciało młodszego mocniej i mocniej do siebie, w końcu czując to, na co czekał tak bardzo długo. Czekał na przyjemność, wszystko zaczęło ciągnąć go w tą stronę.
Pozwolił, by materiał ręcznika, zsunął się z drobnego torsu młodszego Koreańczyka, sam wzrokiem przesuwając po nagiej skórze. Palce Leo mocniej zaczęły zaciskać się na wystających kościach niższego, kiedy ciemnowłosy sam upragnienie zajmował się jego delikatnymi ustami.
- Ale jednak.. cały czas mnie zwodzisz.. - jęknąłem, kiedy nasze krocza w skuteczny sposób otarły się o siebie. 
Wplotłem palce w jego gęste włosy tylko po by po sprawnym przeczesaniu ich palcami mocniej za nie pociągnąć. Z całą pewnością będę mógł później zaklinać się w myślach  jak daleko dałem się posunąć i cierpieć, boleśnie cierpieć doskonale zdając sobie sprawę, że z jego perspektywy był to tylko kolejny seks kierowany zwykłym pożądaniem. Głupi, czy on sądził, że z mojej strony to również tak wyglądało? Dla mnie to było coś znacznie więcej - dla niego kolejna przygoda, nic nie znaczący epizod posiadający krótki epilog. Byłem dla mężczyzny zamkniętym rozdziałem, wiedziałem, że długo nie potrwa nasza relacja, że w końcu będę musiał wynieść się z jego mieszkania. Rana na mojej nodze zagoiła się parę miesięcy temu.
Leo skutecznie pozbył się materiału ręcznika, odrzucając go na bok. Myślał, że nic ani nikt nie może mu teraz przeszkodzić. On nie kochał, nie dotykał czule, nie zastanawiał się, a jedynie co to pożądał i pragnął. Kierował się tak bardzo w tą stronę, tak bardzo się zatracał. Dawał się zwieść delikatnemu i niewinnemu ciału chłopaka. Starszy Koreańczyk zabierał mu tą niewinność z każdym dniem, z każdym dotknięciem. Czy powinien czegoś żałować?
Młody mężczyzna nie myślał długo. Widząc męskość niższego, Taekwoon nie mógł dłużej się więzić. Złapał za brzeg swoich spodni i równie szybko przebrnął przez rozporek, by zsunąć je do połowy swoich ud. Wyraźnie zarysowane krocze w jego bokserkach dawało o sobie znać.
Był szybki, zdecydowany, jego ruchy były sprawne. Wiedział czego chciał. A ja niezależnie od sytuacji zamierzałem mu to dać. Może właśnie dzięki mnie przekonał się do seksu.
Począłem rozpinać guziki koszuli mężczyzny jedną dłonią by drugą przesunąć po naprężonej męskości Koreańczyka. - Jesteś tak kurewsko perfekcyjny hyung.. - wyszeptałem parę znaczących dla mnie słów, kiedy z lekkim rumieńcem przesuwałem dłonią po jego penisie.
Byłem więcej niż pewny, że uczucie jakim go darzyłem było wyjątkowo silne.
Młody mężczyzna mocno zacisnął usta. Nie potrafił wydawać z siebie czegoś na kształt jęków, a jedynie ciche posapywania i pomruki zadowolenia. Jednak nie sądził, by był teraz czas na dłuższe dotyki. Nie mógł już wytrzymać, aż znajdzie się w młodszym po raz kolejny. Czuł podniecenie silniejsze niż kiedykolwiek. Nie mógł już teraz wszystkiego zwalić na alkohol, ponieważ wypił ledwie kilka łyków i jak myślał, jego umysł został opanowany pragnieniem drugiego człowieka. Chciał Hongbin'a.
Leo wyswobodził całkowicie swoją erekcje z materiału, przenosząc w tamtym momencie wzrok na Koreańczyka. Wiedział, że szybko musiał pchnąć wszystko do przodu. Dlatego też złapał za biodra młodszego, unosząc je minimalnie do góry, a główka jego penisa od razu otarła się o wejście. Czuł drżenie na całym swoim ciele wiedząc, że był już tak blisko. Paznokcie Taekwoon'a mocno wbiły się w skórę chłopaka, kiedy ten miał zamiar go opuścić na swojego członka.
Byłem spragniony nowych doznać, czułem się dobrze jak nigdy dotąd, kiedy mężczyzna pośpiesznie chciał się we mnie zagłębić. Chodziło mu o sam seks czy może chciał mnie? Pragnąłem to usłyszeć.
- Taekwoon. - nie mogłem się powstrzymać przed wymówieniu jego imienia. Miałem nadzieję, że przymknie na to oko w tej chwili. - Pragniesz mnie czy może tylko.. tego? - nie myśląc za wiele o wszystkim co wiązało się z naszym zbliżeniem jednym ruchem nabiłem się na całą długość jego męskości aż do nasady wypuszczając z ust przeciągły jęk w szyję starszego. Zagryzłem wargi głośno oddychając rozpalony.
Leo wypuścił z ust głośno powietrze, usatysfakcjonowany czując w końcu jego gorące wnętrze zaciskające się na jego penisie. Chwilę zajęło nim unormował swój oddech.
- Nie uprawiałbym seksu z kimś innym.
Ciche seksowne mruknięcie wraz z zachrypniętym głosem młodego mężczyzny. Jego granica rozsądku zatarła się, może nieodwołalnie.
Jego silne dłonie nadal spoczywały na wystających kościach biodrowych Hongbin'a. To wystarczyło, by raz a porządnie umieść go znów do góry. Swobodnie, lecz szybkim ruchem opuścił go znów na swoją męskość, co wywołało u niego głośniejsze sapnięcie. Zapomniał, że właściwe młodszy nie był rozciągnięty, ani nawet nawilżony. Leo nie wiedział, czemu nawet nie zauważył, by chłopak odczuł jakikolwiek ból. Czy był aż tak rozpalony?
Czy te słowa mnie usatysfakcjonowały? W większym stopniu, poczułem się jakby na pewniejszym gruncie. Słysząc dźwięki jakie kolejno wychodziły z jego ust, zwariowałem, dosłownie odpływałem.
Cholera pocałowałbym go, zrobiłbym to, jednak to by spowodowało tym, że zagłuszyłbym jego sapnięcia. Tego za nic nie chciałem, dlatego też zacząłem muskać ustami jego szyję jak i zarys szczęki by zwinnymi ruchami nabijać się na jego penisa coraz szybciej i szybciej, znacznie głębiej. Pojękiwałem z przyjemności nie kontrolując już tego jak unosiłem się i opadałem, zwiększałem nam obu doznanie.
Niekontrolowanie odgłosy wydobywające się z gardła Leo stały się nieco głośniejsze. Sam nie zauważy, kiedy młodszy chłopak zaczął sprawiać mu taką przyjemność, a on jedyne co mógł zrobić to wspomaganie jego ruchu bioder. Z czasem zapragnął więcej i więcej, więc pozostało mu narzucanie Koreańczykowi szybszych ruchów. Sam wsłuchiwał się w jęki niższego, co jakiś czas wypychając własne biodra do góry, by dać im obu więcej przyjemności, o ile jeszcze więcej się dało. Taekwoon czuł się niesamowicie dobrze, lecz wiedział, że ten kulminacyjny moment dopiero nadejdzie.
Drapał uda chłopaka, naznaczając jego skórę. Sam przejął robotę, nachylając się do młodszego i robiąc mu kilka pokaźnych malinek na skórze. Idealnie na nim wyglądały. Leo po raz pierwszy pd bardzo dawna tak wariował, a z jego ust wydostawały się warknięcia z samej rozkoszy.
- Kurwa... Hongbin.
Oszalałem, ja chyba oszalałem ten mężczyzna  powodował, że moje serce biło jak oszalałe a ciało pragnęło więcej. Mój zamglony wzrok skanował przez krótki moment twarz młodego Koreańczyka, który cholera, był perfekcją w czystej postaci. Śnieżnobiała skóra nieco kontrastująca z moją a jego barki.. były szerokie, był doskonale zbudowany, jednak teraz, kiedy właśnie uprawialiśmy tak intensywną czynność poprzez zatracenie się dostrzegłem szczegół taki jak wystające barki, piękne pociemniałe tęczówki. Tak, wariowałem, traciłem kontakt ze światem, tak doprowadzał mnie na skraj. Jedyne czego potrzebowałem to głębsze pchnięcia, jednocześnie pragnąc by to się nie skończyło.
Wzdychałem głośno, gdy nagle zassał się na mojej skórze. Byłem tak cholernie blisko.
Sapałem mniej określone słowa przeplatane z jego imieniem, wbijałem paznokcie w jego tors jak i barki, lizałem skórę na szyi, przyśpieszałem ruchy swoich bioder wręcz podskakując, zatracałem się, chaotycznie oddychałem czerwony na policzkach, wypuściłem z trudem powietrze. Tak kurewsko dobrze.
Leo czuł przeszywającą go przyjemność. Głośno sapał, starając się w jakimś stopniu wymruczeć imię chłopaka. Czuł mocniej, jak tamten doprowadza go na skraj swoimi ruchami. Sam wyszedł mu naprzeciw, zderzając się biodrami z pośladkami Koreańczyka. Starszy również pragnął im obu dać jak najwięcej doznań, odczuć, które mógłby zatrzymać na zawsze. Czego miałby żałować?
Taekwoon'owi podobała się sama pozycja i fakt, że najbardziej młodszy pracował na ich wspólne spełnienie. 
Jednak w końcowym momencie nie potrafił już czekać. Ukazywał swoją siłę, gdy bez trudu podniósł młodszego i pchnął go na blat. Wywołał tym głośny huk w mieszkaniu, kiedy strącił przy tym niektóre rzeczy na podłogę. Nie przejmował się tym, bo dla niego liczyły się już jedynie mocne pchnięcia we wnętrzu Hongbin'a. Zdecydowanie wycelował w jego prostatę kilka razy, czując mięśnie mocniej zaciskające się na nim. Naprawdę nie wystarczyło wiele, jak jedynie trafienie ostro kilka razy w jego punkt G. Czuli wspólną rozkosz, jak i poprzedzające ją spełnienie, a do uszu starszego dotarł jedynie głośniejszy jęk. Leo czuł spermę chłopaka, brudzącą jego podbrzusze, kiedy sam spuścił się w ciasnym wnętrzu. Z trudem łapał oddech, gdy kropelka potu ściekła po jego skroni. Możliwe, że czuł intensywniejszą przyjemność niż ostatnio.
Zamglone tęczówki patrzyły wprost w jego, kiedy słodkie tchnienie i jeszcze kilka jęków wydostały się z moich ust. Dałem się ponieść, to było pewne czułem się wspaniale, nigdy nie miałem zamiaru zapominać o tej błogiej chwili, kiedy obaj byliśmy połączeni w jedno, kiedy obaj przeżywaliśmy tą rozkosz wypełniającą nasze spocone ciała. Miałem go przy sobie, to się liczyło najbardziej.
Gdybyś rozumiał..
Z westchnięciem przyciągnąłem go bliżej by móc wypuścić gorące powietrze prosto w obojczyk Koreańczyka. Dlaczego to było takie trudne? Dlaczego tylko podczas zbliżenia on zdawał się przejawiać jakiekolwiek emocje, był skłonny do kilku słów, które uszczęśliwiały mnie na dobre? 
Czy ta słodka intymność stała się wyznacznikiem łączącej nas relacji?
Przymknąłem powieki, bo łzy od dawna towarzyszyły mi podczas tych samotnych dni, kiedy siedziałem wiele godzin na posłaniu Taekwoon'a. Nie chciałem ich teraz, nie potrzebowałem, wolałem mężczyznę, który wyprostował się nagle a ja powoli podniosłem głowę. Patrzył na mnie, uważnie patrzył natomiast ja poprzez ułamki sekundy zastanawiałem się o czym myśli.
Starszy po pewnym czasie wysunął się z Hongbin'a, nadal go obserwując. Nawet jeśli nie chciał oddzielać ich ciał od siebie i kończyć tych chwil, czuł się natchniony pod pewnym wpływem. Dużo myślał właściwie o nim, czasem nabierał wątpliwości, co do samego siebie i nie wiedział ile starań wkładał w to wszystko. Wiele pisał ostatnimi dniami, lecz czy to było wszystko? Zastanawiał się czasem, czy może tylko młody chłopak jest przez niego wykorzystywany, skoro on traktował go tylko, jak niewielką wenę przesiadującą w jego mieszkaniu.
Mimo tych myśli pozwolił, by ten przyciągnął go bliżej. Sam łapał kolejne oddechy, bo w końcu nie zawsze miał okazję na kontrakty fizyczne.
Oddech w pewnej chwili unormował się a ja mogłem wreszcie odzyskać zdolność racjonalnego myślenia. Przesunąłem palcami wzdłuż krwistych malinek zdobiących skórę na mojej szyi. W jednej sekundzie miałem chęć rozpłakać się ze szczęścia, że Jung Taekwoon zostawił na mnie swój ślad. Wcześniej tego nie robił, to musiało coś znaczyć. Wierzyłem w to. Z zachwytem wędrowałem palcami po sinych znamieniach zdobywając się na to by szepnąć parę słów.
- Wiesz Taekwoon-ah? Niezależnie za jakiego człowieka się uważasz moje serce zawsze będzie biło dla ciebie. Biło na zawsze. Ponieważ jesteś tego wart.


❄ ❄ 

Jung powiedział mi kiedyś, że wschody słońca są piękne.

- Mógłbym godzinami wpatrywać się w wschody słońca, wiesz Hongbin? Żałuję jednak, że trwa to jednak jedynie kilka chwil, kiedy można dostrzec tak niewiele. O wiele bardziej wschody trafiają do mnie niż zachody, nie tak, jak do wszystkich innych ludzi. Wschód moim zdaniem przynosi coś nowego i coś niepowtarzalnego, a zachód jedynie zwieńcza niezapomniane przeżycia, nie jest tak ważny dla mnie. Dlatego właśnie potrafiłbym przesiedzieć noc, by spojrzeć na pojawiające się na horyzoncie słońce. Mógłbym czekać tylko na tą chwilę, ponieważ dawało mi to wiele do myślenia. W tamtych momentach mogłem obserwować to jedno zjawisko i może chciałbym podzielić się tym doznaniem z kimś jeszcze. Nie wiem, czy ktoś tak samo zrozumie, co tak naprawdę widzę w tym wszystkim.

❄ ❄ 

Przekraczając próg spokojnie prowadzonej kawiarenki odetchnąłem z ulgą mogąc wreszcie nacieszyć się cieplejszą temperaturą. Potarłem zmarznięte dłonie rozglądając się za znajomą mi sylwetką starszego Lee.
Na ustach mężczyzny pojawił się szeroki uśmiech, być może ulgi, że widzi syna pierwszy raz od ponad kilku miesięcy. To nie tak, że za nim nie tęskniłem po prostu zamknąłem się w swoim świecie, dałem się ponieść.
- Hongbinie.. - ojciec zgarnął mnie w swoje ramiona poklepując przy tym po plecach. Był uczuciowy i troskliwy, odkąd zmarła moja rodzicielka starał się przejąć obowiązki obu rodziców, dać mi jak najwięcej miłości, kiedy byłem jeszcze chłopcem. Niemal od razu poczułem się jak w domu. - Usiądź tu ze mną, porozmawiajmy synu.. - mówił nieco chaotycznie, ale on po prostu się cieszył. Widziałem to w jego oczach.
Usiedliśmy więc a chwilę potem na stoliku pojawiły się dwie aromatyczne kawy i francuskie rogaliki. Rozpieszczał mnie jak tylko mógł.
- Nadal jesteś za chudy, aissh. - na moich ustach zakwitł delikatny uśmiech a Lee ścisnął nieco moją chłodną dłoń.
- Sprawiłem ci kłopot ojcze, wybacz mi. - odezwałem się cicho patrząc jak zmarszczki tworzą się na czole mężczyzny w lekkim osłupieniu.
- Moje dziecko. - westchnął starszy Koreańczyk pocierając sobie przez krótki moment skronie. Zaraz po tym napił się kawy co i ja po chwili uczyniłem. - Mogę mieć jedynie żal do ciebie o to, że żyjesz każdym dniem z głową w chmurach i nijak, nie da się do ciebie dotrzeć. Hm.. bywa nawet, że i nie dbasz o siebie, całymi dniami leżysz w łóżku. 
- I właśnie tym między innymi sprawiam ci kłopot. Przecież masz swoje życie, wiem, że chciałbyś żyć szczęśliwie, ale to nie jest możliwe, kiedy ja w nim uczestniczę. - wyjaśniłem nabierając cicho powietrza.
- Hongbin, jesteś moim jedynym synem muszę patrzeć i na twoje dobro. Chcę pokazać ci wszystko co najlepsze nieważne, że wyprowadziłeś się z domu i prowadzisz już osobne życie. To nie zmienia postaci rzeczy, że jesteś moim synem, więc proszę, choć raz mnie posłuchaj i zacznij normalnie funkcjonować.
Normalnie funkcjonować.. Co to właściwie oznaczało? Mój świat dzielił się na trzy ważne wartości, dzięki którym mogłem oddychać.
Rodzina. Pasja. Taekwoon.. 
Czułem jak do moich oczu znów napływają łzy i nie mogłem nic na to poradzić, może od zawsze wszystko przeżywałem, z roku na rok coraz bardziej a może moje uczucia były tak bardzo sprzeczne, że męczyłem się sam ze sobą?
Koreańczyk milczał chwytając moje dłonie, które nie wiedzieć kiedy zaczęły drżeć, po czym ścisnął je dodając mi tym ojcowskiej otuchy. Uparcie patrzyłem w wystygniętą kawę. - Pamiętasz jak mówiłeś, że chciałbyś, żebym był szczęśliwy? Nie mówiłem ci wcześniej, ale..
- Poznałeś kogoś.
- Poz.. tak. - podniosłem wzrok przygryzając mocno dolną wargę. - Jestem szczęśliwy ojcze.
- Jednak jest coś co nie daje ci spokoju. 
Otworzyłem lekko usta. Rodzic zawsze wie więcej.. Rodzic, który cię kocha jest w stanie zrobić dla ciebie wszystko..
- Nie zrozumiesz tato. - szepnąłem zaciskając powieki na tyle mocno, by łza chwilę potem znaczyła sobie ścieżkę na moim policzku. Ojciec uśmiechnął się szczerze.
- Przeżyłem na tyle, by być w stanie zrozumieć własnego syna, Bin.
Spojrzałem na niego pociągając nosem i przetarłem wierzchem dłoni policzek, łzy nadal bezlitośnie pchały się do kącików oczu.
Uważałem, że mam cel w życiu. Że nie przypadkiem dostrzegłem ciemnowłosego mężczyznę, który w błyskawicznym tempie skradł moje serce znikając na parę lat. Przyznałem wtedy sam przed sobą, że nie zwracałem uwagi na swój stan, to jak mało jadłem a kilogramów ubywało, to jak spędzałem długie godziny na patrzeniu w ściany wyobrażając sobie co by było, gdyby. Nie zwracałem uwagi na swój marny tryb funkcjonowania, zachowywałem się jak gdybym żył dla Taekwoon'a i dzięki niemu. Mój umysł był zaprzątnięty celami, jakie musiałem zrealizować. W pewnym sensie ciągnąca się za mną presja.
Wskazówka zegara przesuwała się nieubłaganie do przodu a wraz z tym ja opowiedziałem ojcu o tym co naprawdę czuję, czego nie mogę znieść, co mnie uszczęśliwia.
A zaraz po tym znalazłem się w akademii śpiewu chcąc oddać się w ręce muzyki.

❄ ❄ 

Leo w końcu odetchnął. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu odczuł, że został sam w swoim mieszkaniu i mógł robić wszystko, jak dawniej. To nie tak, że przeszkadzał mu fakt wspólnego mieszkania, lecz to, że miał wrażenie, jakby ciągle ktoś na niego patrzył, a tak naprawdę? Tak naprawdę to on właśnie obserwował młodszego chłopaka i może sam przed sobą nigdy by się do tego nie przyznał, że jego brak  mógłby mu przeszkadzać. Sam nie wiedział, gdzie Koreańczyk wyszedł. Mimo to miał pewną świadomość, że Hongbin uczęszczał od kilkunastu dni na jakieś zajęcia, bo przecież, jak ten mógłby się tym nie pochwalić?
Mimo wszystko starszy czuł, że ma ochotę gdzieś wyjść, pobłądzić, czy właściwie nie robić nic ciekawego. Najzwyczajniej czuł się przytłoczony w czterech ścianach, przez długi czas sam się w nich zamykał. To właśnie pchnęło go, by znalazł się w centrum Seulu. Przechodził ulicami, coraz mocniej wbijając dłonie w swoje kieszenie. Mógł trafić na ulice, którą kiedyś bardzo często przechodził i czuł jakiś sentyment do tego miejsca. Nie podobało mu się, że w pewnych godzinach była ona zatłoczona. Stał u rozgałęzienia dróg i zastanawiał się nad wieloma rzeczami. Było wcześnie rano i czuł się w tym miejscu komfortowo - był sam. To pozwoliło mu przypominać sobie. Podobno w tym miejscu Hongbin zobaczył go po raz pierwszy, ale czy starszy również mógł go dostrzec? Miał wrażenie, że twarz młodszego Koreańczyka mignęła mu przed oczami choćby na kilka sekund.     Czy powinien się czuć winny, że mało co z tego pamiętał? W końcu był tylko zwykłym przypadkowym przechodniem. Ale czy naprawdę przez to niższy tak bardzo się w nim zadurzył? Nie wiedział tego i nadal miał przed sobą wiele innych pytań. Postanowił jednak, że nie wszystko na raz, w końcu nigdzie mu się nie śpieszyło.
Taekwoon wiedział, że na tej samej ulicy widniał budynek, w którym Hongbin miał swoje "lekcje", jak to nazwał. Starszy nie do końca wiedział, co to znaczy. Przynajmniej do tego dnia, a nieopisana ciekawość oczywiście kazała mu skierować się do tamtego miejsca. Uważał, że skoro już znalazł się w okolicy, to może dowiedzieć się czegoś nowego, tak o dla zasady. Nie miał problemu z stanięciem przed szklanymi drzwiami. Właściwie gdy wszedł do środka nadal było tam pusto, a pojedyncze osoby wcale nie zwracały uwagi na młodego mężczyznę. Leo przez długi czas nie wiedział gdzie iść, ani co zrobić. Był tutaj, ale co dalej?
Korytarz był długi, a na jego ścianach widniały jedynie kolejno w rzędzie poukładane drzwi. Nabrał głośno powietrza, ponieważ tylko jedne były uchylone. Mógł zobaczyć promienie światła wpadające przez niewielką szczelinę do zacienionego pomieszczenia. Ciemnowłosy nigdy nie mógł powstrzymać swojej ciekawości, jak i nie przepadał za nią. Także teraz miał z tym problem, gdy bezszelestnie znalazł się przy wejściu i stanął w progu. Jak miał w zwyczaju, oparł się o framugę drzwi. To co zobaczył, nie ominęło jego przypuszczeń. Koreańczyk, którego znał już tak długi czas stał odwrócony plecami do drzwi. Możliwe, że kompletnie nie zwracał uwagi na nic, lecz to było zrozumiałe. Zrozumiałe, ponieważ nawet Leo oniemiał. Hongbin był całkowicie pochłonięty w swoim żywiole. Oddał się śpiewaniu, a to był pierwszy raz, gdy starszy słyszał jego głos. Poczuł jakieś natchnienie i kłucie w swoim wnętrzu, bo głos chłopaka był czymś, co zupełnie wybiło go z rytmu. Był piękny. Może i mężczyzna chciał temu wszystkiemu zaprzeczyć, wyjść i udawać, że nigdy nic się nie stało, nigdy nic nie usłyszał. A jednak nie mógł tego zrobić. Nie potrafił odwrócić się i odejść, a śpiew młodszego mógłby nigdy się nie kończyć. Z drugiej strony Leo nie chciał być zauważony, ani żeby tamten coś sobie o nim pomyślał.
Ku rozczarowaniu Taekwoon'a do jego uszu po dłuższej chwili nie dotarł już żaden dźwięk. Chciał usłyszeć to jeszcze raz, a sam miał ochotę po prostu dać się ponieść pisaniu pod wpływem emocji. Zagryzł mocno dolną wargę, kiedy Hongbin najwyraźniej wyczuł na sobie natarczywy wzrok. Młodszy popatrzył na niego przez ramię. Ten wzrok. Ich spojrzenia się skrzyżowały, lecz nie padły z ich ust żadne słowa. Najzwyczajniej wpatrywali się w siebie przez długie minuty. Leo wiedział wtedy, że będzie chciał powtarzać ten moment wiele razy lub przynajmniej chcieć odtworzyć ten głos w swojej głowie. Wiedział, że jest to coś niepowtarzalnego, a niższy chłopak nie mógłby nawet wyobrazić sobie, jakie uczucia wywołał u drugiego Koreańczyka. Hongbin w mniemaniu mężczyzny miał niepowtarzalny głos. Wiele, by dał, by zatrzymać go na dłużej.


❄ ❄

- Przewidziana prognoza pogody na dzisiejszy wieczór to śnieżyca, która z dnia na dzień zasypuje Seul i.. - jedno kliknięcie i głos kobiety w ekranie telewizora ustępuje a cisza w całym apartamencie rozniosła się błyskawicznie. Przeniosłem wzrok na Leo w międzyczasie odkładając pilota gdzieś na stolik nocny. Gdzieś jeszcze między spokojnym oddechem a uśmiechem skierowanym tylko dla niego łyknąłem pośpiesznie tabletkę przeciwbólową jak i popiłem wodą. Skutki zeszłej nocy dawały o sobie znać, lecz sądziłem, że mogę być tylko szczęśliwy, że było warto.
On spał, więc mogłem podziwiać go bez jego marudzenia. Choć uważał, że kontakt wzrokowy jest najważniejszy w rozmowie tak przyjęło się, że nie mogę zbyt intensywnie na niego patrzeć, mówić więcej niż zwykle czy nawet dotykać jego prywatnych rzeczy bez jego zgody. Nawet jeśli w jakimś stopniu Jung przełamał się do mnie to nie zmieniało faktu, że posiadał swoje zasady i uparte nawyki. Mieszkając od tylu lat sam nie dziwiłem się jego zachowaniu aż tak bardzo. Mimo tego, że spał nie był typem z twardym snem. Każdy szelest powoduje, że podrywa się do siadu i mierzy mnie tym swoim surowym spojrzeniem, dlatego też byłem ostrożny jak nigdy dotąd by go nie obudzić. Przycupnąłem przy mężczyźnie zawisając nad nim by móc z rozciągającym się na ustach uśmiechem przesuwać subtelnie kciukiem po jego szczęce. Był cholernie piękny, piękny i bystry, kreatywny. Ambicja z kolei biła od niego na kilometr co było jedną z tych rzeczy, którą w nim uwielbiałem. On zaś nie mógł przywyknąć do tego, że często bywałem roztrzepany czy zdarzało mi się o czymś zapomnieć. Stwierdził, że jestem nierozgarnięty a ja się śmiałem. Śmiałem będąc świadomym, że po tylu miesiącach on po prostu nie przykuwał do tego wszystkiego aż takiej uwagi jak z początku, kiedy wręcz wprosiłem się do jego mieszkania.
- Taekwoon-ah.. uśmiechnąłbyś się dla mnie tak pięknie jak zdarza ci się we śnie?
Sunąłem palcami po twarzy Koreańczyka przygryzając przy tym delikatnie dolną wargę. Jego twarz była tak bardzo spokojna.. spokojna i beztroska jak gdyby tam, w jego świecie nie istniały żadne obawy czy chwile słabości. Nie zawsze tak było. Często miewał koszmary – sporadycznie miał na ustach półuśmiech. Zastanawiałem się chwilami co wydarzyło się w jego przeszłości, że niemal co noc dręczyły go koszmary.
Leo drżał pod wpływem mojego dotyku. Do jego podświadomości docierały pojedyncze słowa. Nie wiedział, czy to może w jego śnie, czy też naprawdę wybudza się z swojej drzemki. Jego sny często omamiały jego myśli, więc nie do końca wiedział czemu może wierzyć. Trudno było mu odróżnić wyobrażenia od rzeczywistości. Dopiero chwilę po tym coś mocniej wbiło się w jego umysł.
- Dlaczego wczoraj było zupełnie brak tej obecności, a dzisiaj nieskazitelna sylwetka ułożona była w jasnej pościeli. - odezwałem się po raz kolejny przypomniawszy sobie ten moment, kiedy pierwszy raz, całkiem przypadkiem przeczytałem te kilka znaczących słów. Pamiętam jak wtedy płakałem. - Nie wiadomo, kim był, a jego osobę mogły przyozdobić tylko płatki śniegu. Ja byłem śniegiem.
Serce ciemnowłosego zabiło automatycznie szybciej, ponieważ nie rozumiał, jak coś przez niego napisanego mogło zostać wypowiedziane ustami chłopaka. W uszach odbijało się jedynie echem jego własne głośne tętno. Dokładnie słyszał jego głos, jak i jego dłoń powoli cofającą się od jego twarzy. A może była to tylko jedna sekunda? Nie wiedział tego, lecz jedyne, co zrobił odruchowo, to mocne złapanie za nadgarstek Hongbin'a. Nachalnie przyciągnął dłoń chłopaka do siebie, a ona spoczęła na jego piersi. Na piersi w miejscu, w którym powinno znajdować się jego bijące serce. Czy młodszy mógł to poczuć?
Drugi Koreańczyk mógł poźniej już jedynie zobaczyć, jak Taekwoon uchyla swoje powieki, a jego wzrok skierowany jest wprost na niego. Ich spojrzenia  skrzyżowały się ze sobą na kilka długich minut. 
Nie spodziewałem się tak nagłego ruchu ze strony starszego, dosłownie zamarłem na niekończące się sekundy, kiedy mogłem poczuć jak serce Koreańczyka bije. Wypuściłem powietrze będąc oszołomionym jego spojrzeniem, które wręcz przewiercało mnie na wylot.
- Porankami wyglądał znacznie niewinniej, nostalgicznie, a po przebudzeniu zmieniał się w inną postać. Pokazywał jak wyglądają nieznane uczucia. - moje tęczówki zaszkliły się a wraz z tym usta wygięły się w bardziej promienny uśmiech. Uważałem go za artystę, pragnąłem przeczytać więcej dzieł, które tworzył dzieląc się przy tym ze mną powietrzem. W tamtej chwili chciałem powiedzieć mu, że go kocham niezależnie jak niewłaściwe to było. On był dla mnie kimś kto pozwalał mi żyć z niegasnącym uśmiechem.
Ciche sapnięcie wyrwało się z ust młodego mężczyzny. Doprawdy nie wierzył w to. - Skąd niby to znasz?
Nadal nie pozwolił mu odsunąć swojej ręki, a być może chłopak sam nie chciałby tego. Właściwie starszy w dalszym ciągu czuł kłucie w swoim wnętrzu, jakby nie potrafił zakodować w sobie informacji, że ktokolwiek go zauważył. Zauważył pod tym kątem i z tej perspektywy. Sam fakt, że ostatnimi miesiącami czarnowłosy pisał tylko o nim, tylko o tym chłopaku, który żył gdzieś obok niego, a może i nawet w jego życiu. Czuł się nie na miejscu, ponieważ wszystko było zbyt oczywiste. On musiał wiedzieć, co właściwie mówił przez ten tekst, a to było zbyt wiele. Nie chciał, by tamten zdawał sobie sprawę, że jest inspiracją, jak również takie niekomfortowe momenty napawały go do pisania. Leo pragnął znów do tego uciec i jak można sądzić, w mgnieniu oka podniósł się z łóżka. Znalazł się znaczną odległość od chłopaka, otaczając się znów pisaniem. Trzymał w dłoniach kartki ze swojego notesu, zajmując miejsce na swoim upatrzonym miejscu. Uwielbiał tam przesiadywać w samotności. Mógł wszystko przelać na papier.  
- Znalazłem. Kartki leżały na ziemi. - nie potrafiłem stłumić cichego chichotu, gdy on wyraźnie zmieszany uciekł do świata, w którym czuł się znacznie lepiej.
Przygryzając usta znalazłem się za mężczyzną owijając dłonie wokół jego szyi. Przykładając policzek do rozgrzanej szyi Koreańczyka wymruczałem żartobliwie. - Słodziak.
Musnąłem nawet skórę Taekwoon'a wargami z zadziornym uśmiechem.
Leo zamruczał cicho, ignorując obecność młodszego chłopaka. Chciał być sam, ponieważ  pozwolił sobie na za wiele uczuć, a przynajmniej tak sądził.
- Nie waż się tak do mnie mówić. - Zacisnął mocniej wargi, najzwyczajniej zaczynając kończyć pisanie. Nie wiedział czemu, tak bardzo chciał to robić, czy może traktował to, jak upust swoich emocji lub, jak pracę. - Nieważne, co leży na ziemi. Jeśli jest to coś mojego, to najzwyczajniej nie dotykasz tego. 
- Ale hyung! - prychnąłem wtulając się w jego plecy z pomrukiem. - Gdyby nie to, że zawieruszyły się na podłodze przy łóżku pewnie nawet nie wiedziałbym, że coś takiego w ogóle istnieje! Życie w niewiedzy jest cholernie dołujące wiesz? Dzięki tobie czerpię satysfakcję, bo te teksty są kurewsko dobre. Nah. 
Odrywając się od niego z niechęcią, kucnąłem przed mężczyzną biorąc od niego ostrożnie kartki, które uporczywie trzymał, żeby chwilę później umieścić je na szafce nocnej. Taka chęć posiadania hyung'a dla siebie. - Poza tym skończ wreszcie z tym surowym tonem, bo naprawdę, w życiu nie spotkałem nikogo bardziej podniecającego. - niemal wyszeptałem czując jak na moje policzki wpływa rumieniec. Mówiłem całkowitą prawdę. Uczęszczając tyle lat do liceum, do którego chodzili sami chłopcy nie miałem okazji poczuć tego co zawsze chciałem prawdziwie poczuć. Inni tylko dzielili się swoimi doświadczeniami po alkoholu natomiast ja przesiadywałem na parapetach z doskonałym widokiem na dziedziniec. Nikt nie przykuł mojej uwagi, mogło to być też spowodowane tym, że się odizolowałem.
- Zależy, co masz przez to na myśli. - Przeniósł przez chwilę wzrok na niższego chłopaka. - I poza tym ten ton już taki po prostu jest, nic nadzwyczajnego. Dlaczego widzisz coś więcej w takich zwyczajnych rzeczach?
- Sądzę, że nic nadzwyczajnego to widzenie zwykłych stereotypów a dostrzeganie czegoś więcej to zdolność, która jest na swój sposób wyjątkowa. - odmruknąłem z uśmiechem ostatecznie siadając okrakiem na biodrach mężczyzny. - Nie chciałeś nigdy znaleźć kogokolwiek, kto w jakimś stopniu by cię rozumiał i doceniał? Myślę, że to urocze.
- Nie potrzebuję uroczych rzeczy w swoim życiu, Hongbin. - Leo podniósł głowę,by spojrzeć w oczy niższego Koreańczyka. Nie wiedział czemu podchodził do niego z pewnym respektem, mimo że był młodszy ledwie kilka lat. - Nie szukam tego, ponieważ nie znam tego uczucia.
- A teraz? - z zaciekawieniem przyglądałem się jego twarzy zbliżając swoje usta do tych jego. Byłem ciekaw jednocześnie obawiając się odpowiedzi. W końcu on mimo upływu czasu mógł nadal czuć się nieswojo z drugim mężczyzną w jego apartamencie. - Czy teraz znasz to uczucie Jung Taekwoon?
Musnąłem wargi Koreańczyka wplatając palce w jego gęste, czarne włosy.
Młodszy chłopak doprowadzał go do obłędu. Nie potrafił myśleć przez niego racjonalnie i również nie potrafił udzielić mu odpowiedzi. Nie przejmował się nigdy większością takich spraw.
Wymruczał cicho w usta Hongbina, ponieważ ten jak zawsze musiał maltretować te należące do Leo. - Uważasz, że mnie rozumiesz?
- Dążę do tego. - odparłem figlarnie trącając swoim nosem jego szczękę. - I jestem w trakcie. Mimo to nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Nie rozumiem, jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz. - Mimo, że starszy w małym stopniu przepadał za kontaktami fizycznymi, przyciągnął bliżej chłopaka, wcześniej niepewnie obejmując go w talii. Zawsze Hongbin musiał być tym, który swoim zachowaniem aż błagał o dotyk. Młody mężczyzna doskonale o tym wiedział.
Uniosłem nieco brwi, kiedy Koreańczyk owinął dłonie wokół mojej talii w niemym zaskoczeniu. On mnie dotykał, sam od siebie, tak po prostu. Czułem się lepiej. - Usatysfakcjonowałaby mnie szczera odpowiedź.
Ale on milczał, uporczywie milczał kciukami gładząc moje biodra a ja coraz mniej odczuwałem pewność siebie, gdzieś tam wyparowywała, podsuwała mi za to w zamian wątpliwości, niepewność.
Taekwoon dłużej się zamyślił, układając cokolwiek w swojej głowie. To nie takie proste. Dla młodszego Koreańczyka pewnie były to zwyczajne słowa, pokazujące czyjeś uczucia. A dla niego? Czuł, jakby to było zobowiązanie i pokazanie swojego własnego świata przez małą szczelinę. Nigdy nikogo nie dopuszczał do siebie. - Powinieneś nauczyć się czytać między wierszami.
Cisza przeplatana spokojnym oddechem Jung i szumem wiatru, który wpadał do sypialni przez uchylone okno a wraz z tym pojawia się westchnięcie wydostające się z moich ust zdradziecko.
- Rozgryzę cię i bez tego hyung.
Nie chcąc stwarzać niezręcznej atmosfery jak i przeciągłej ciszy, która jedynie powodowała zamęt w naszych głowach szybko dodałem z delikatnym uśmiechem. - Nie natrętnie, daj mi tylko trochę czasu a ja uczynię cię szczęśliwym człowiekiem. To.. wydają się być puste słowa, destrukcyjne obietnice, ale ja.. odkąd tylko cię zobaczyłem zapragnąłem przekonać cię do siebie. Abyś.. nie traktował mnie jako tylko kolejnego zwykłego mijanego przechodnia, bym był dla ciebie w pewnym sensie kimś ważnym. Jesteś skomplikowany, to pewnie doskonale wiesz, ale.. nie chcę, żebyś obawiał się przede mną otworzyć. Nawet w minimalnym stopniu, rozumiesz. - moje policzki oblała czerwień z chwilą, kiedy słowa wypowiadane przeze mnie z sekundy na minutę stawały się coraz to bardziej chaotyczne. Wiedziałem, że romantyczne randki czy słodkie słówka nie były w jego stylu, z całą pewnością unikał takich rzeczy jak ognia, lecz starałem się wierzyć, że przynajmniej szczera rozmowa zostałaby przez niego choć minimalnie doceniona. Nie zamierzałem zasypywać go kwiatami czy czekoladkami udowadniać jak bardzo kocham tego mężczyznę - zamiast tego chciałem po prostu być przy nim. Jego tchnieniem w ostatnie tygodnie zimy, natchnieniem i inspiracją. Kimś, kto zostanie w jego życiu jak i sercu.
- To nie tak, że nie wierzę w wyjątki, ani nie chcę się zmienić. Nikomu jeszcze się nie udało. - Leo wypuścił ciężko powietrze. - Nie musiałbyś niczego obiecywać, gdybyś był pewny swego. Może to ja nie rozumiem ciebie, a nie ty mnie.
Starszy Koreańczyk nie patrzył na chłopaka. Wpatrywał się w punkt, gdzieś za nim, może w miejsce, które faktycznie nie istniało. Ciemnowłosy nie był bezuczuciowy - czuł. Czuł, lecz w inny sposób, dostrzegał świat z nowej perspektywy. Przelewał wszystko o czym myślał na papier, ponieważ to wszystko nie mieściło mu się w głowie. Nigdy nie był osobą zamkniętą, a raczej poglądowo otwartą. Jedynie był kimś odrzuconym przez innych.
- Ale Taekwoon-ah.. nigdy nie chciałbym, żebyś się zmieniał.
Obserwowałem ciemnowłosego będącego jakby na powrót w swoim świecie, nie patrzył na mnie, w szybkim tempie odpływał.
- Nawet jeśli chciałem byś pokazał mi swoje uczucia tak zmienianie mężczyzny, który sam z siebie jest kurewsko perfekcyjny byłoby błędem. Cholernym błędem. - Połaskotałem nieco palcami jego bok, by moment później przesunąć koniuszkiem języka wzdłuż szyi Jung. Zerkałem na niego z zaciekawieniem, oczekiwałem reakcji.
Czarnowłosy Koreańczyk zacisnął usta, tym razem przenosząc na niego spojrzenie. Patrzył w prost z przymrużonych powiek. Nie chciał być prowokowanym w żaden sposób. Mimo, że z zewnątrz wydawał się obojętny na wszystko, zdecydowanie zbyt szybko denerwował się nawet z byle powodów. - Przestań wmawiać mi takie rzeczy.
- Mylę się? - przekręciłem nieco głowę otwierając przy tym usta. A co jeśli nasz czas się kończył? A co jeśli on kiedyś odejdzie? A może.. to był ten czas abym to ja odszedł i dał mu tym samym więcej powietrza?
Nie potrafiłem dopuścić do siebie takiej myśli, ale co mogłem zrobić kiedy rzeczywistość każdego dnia uderzała w moją twarz ze zdwojoną siłą? Siłą woli usiłowałem wyprzeć to wszystko, uznać, że Taekwoon jest po prostu trudnym człowiekiem i że to minie, lecz to było kłamstwo. Kłamstwo, którym codziennie się karmiłem, żeby tylko przetrwać.
- Więc co powiesz na to.. żeby udowodnić mi jak bardzo się mylę? - zawędrowałem dłonią na krocze młodego Koreańczyka by chwilę potem rozpiąć jego spodnie. Dłonie Leo jak gdyby automatycznie przeniosły się na moje pośladki co w pewnym momencie mnie ucieszyło ; wiedziałem bowiem, że nie jest temu przeciwny, dlatego też działałem dalej. Całowałem żarliwie jego wargi pozwalając by jego dłonie błyskawicznie pozbywały się mojej koszulki a ja jak w amoku cicho dyszałem w jego szyję, gdy zacisnął palce na mojej skórze.
Po tym jak rzucił mnie na łóżko a pomieszczenie wypełniało duszne powietrze zdałem sobie sprawę, że ta noc będzie należała do nas. Do południa następnego dnia nie wychodziliśmy z sypialni a intymność, którą dzieliśmy stanowiła ważną dla mnie bliskość, to jak nasze ciała były złączone. Uważałem, że on tylko wtedy ukazuje mi swoje uczucia, to jaki naprawdę jest. Godziliśmy jedną przyjemność z drugą a ja miałem coraz mniej czasu na to, by go rozkochać. Naturalnie.

- Wiesz Hongbinnie, kiedy zakochałem się w twojej matce miałem koszmarny mętlik w głowie. Przez długi czas rozmawiała ze mną w dość, hm.. literacki sposób? - patrzę jak mężczyzna śmieje się na to wspomnienie. - A ja za nic nie potrafiłem jej zrozumieć. Mówiła 'naucz się czytać między wierszami'. Nie dawała mi jasnych odpowiedzi, dumnie kroczyła przed siebie żyjąc w swoim świecie była nawet bardzo wrażliwa! Chwilami zwodziła mnie natomiast ja, mimo, że miałem niskie szansę na zdobycie jej nie odpuściłem. Byłem w niej tak potwornie zakochany..
Ojciec gładzi kciukiem wierzch mojej dłoni, w czasie kiedy po policzkach spływają mi łzy wzruszenia. - Czy ta historia.. miała swoje szczęśliwe zakończenie?
- Każda historia ma swój sequel Binnie, przekonałem się o tym, ale to właśnie ty będziesz tym, który utworzy swoje własne szczęście.


❄ ❄


To był kolejny wieczór. Wieczór, w którym starszy Koreańczyk wylegiwał się na swoich puchatych poduszkach. Pod niewielką namową Hongbina kupił on nową kanapę, pozbywając się tej przestarzałej, lecz ulubionej. Nie wiedział czemu to zrobił, ale jak sądził - lubił sporadyczne decyzje i również zmiany. Często podobało mu się odstępstwo od normy i możliwe, że tak było i tej nocy. Jedyna rzecz nie uległa zmianie, a mianowicie, Leo obserwował chłopaka. Jednak coś było w tym innego, jakaś mieszanka różnych uczuć i intymność. Młodszy leżał nagi w pościeli niedługi czas po jednym z ich wspólnych stosunków. Ciemnowłosy zdążył już dawno uciec w swoje stałe miejsce pracy. Przesuwał wzrokiem po odkrytej skórze. Był piękny. Drugi Koreańczyk nie pokazywał całkowicie swojego ciała, ponieważ cienka pościel sięgała aż jego podbrzusza. Spod materiału satyny można było zauważyć delikatne udo, które, jak mógł powiedzieć starszy, wyglądało dość erotycznie. Był niezwykle blady, a to jeszcze bardziej plusowało u Leo, ponieważ ta jedna cecha niezwykle wszystko podkreślała. A myślał tak dlatego, że przy ostatnich zbliżeniach zapragnął naznaczać Koreańczyka. W amoku tworzył na jego skórze wręcz krwisto czerwone malinki, w niektórych miejscach zadrapania, jak i sine ślady palców na nadgarstkach. Było w tym coś, co podobało się czarnowłosemu.
 Chłopak zdecydowanie przyciągał wzrok, kusił. Czy jego kokieteria była celowa? Możliwe, że specjalnie chciał przykuć spojrzenie Taekwoon'a. Hongbin mógłby być zadowolony z tego, jak faktycznie udało mu się zwrócić uwagę młodego mężczyzny jeszcze intensywniej niż zwykle. Starszy czuł nieopisaną chęć pisania, pod wpływem ich namiętnego seksu, jak i widoku zaraz po tym. Czerpał inspirację z ich dotyków, wspólnych chwil. Wykorzystywał w pewnym stopniu osobę chłopaka, lecz nie na darmo. Również nie był tylko obiektem do jego twórczości, traktował go inaczej, a przynajmniej tak uważał. Robił to, jak zawsze - na swój sposób. Trzeba było tylko potrafić to dostrzec.

Znów Cię osamotniłem. Będąc tak blisko, jednocześnie znajduję się tak daleko. Ty dobrze to wiesz. Nie możesz się do mnie zbliżać, trudnością jest mnie dotykać. Jednak nie powiesz, że nie dałem Ci zaznać ani grama mojego ciała. Choć ja myślę, że jest na odwrót, wiesz? To ty pokazałeś mi ludzkie piękno. Delikatną skórę i nagiego siebie. Tym razem było inaczej. Może to pchnęło mnie do uważania, że posiadasz w sobie wyjątkową erotyczność. Nie spodziewasz się rzeczy, jakie mam w głowie, jakie o tobie myślę. Przyglądam się twojej osobie, widzę nadzwyczaj więcej. Dzisiaj, wczoraj i jutro mógłbym znienawidzić Cię za to, jak bardzo zmieniasz moją osobę. Za to, co robisz w mojej głowie, a podświadomość wytrąca mnie z równowagi i codzienności. Możliwe, że ty jesteś wszystkiego świadomy lub zadajesz sam sobie pytania. Mógłbym upewnić Cię w myśleniu, że nasze relacje mogą mieć drugie dno. Pragnienie nigdy nie bierze się z żadnej pustki. Ale to wszystko w takim świetle byłoby zbyt proste. Niczego sobie nie ułatwiam słowami. Nie chcę tego robić, jak i nie przepuszczam twojej osoby znów przez palce. Tylko dzisiejszej nocy zwracam się w prost do Ciebie. Dedykuję świat obrazowany przez moje palce tobie tylko ten raz. Mam nadzieję, że nie trafi to do twoich rąk, nie zabierze Ci tlenu. Tak nie może się stać. Nie może, ponieważ ja Cię nie uratuję.


❄ ❄


Kiedyś odkryłem coś pięknego. Odkryłem coś co przyprawiło mnie o nadmiar uczuć i szybsze bicie serca.
Przechodząc korytarzem dostrzegłem drzwi, na które do tej pory nie zwracałem uwagi. Ciekawość domagająca się o to co znajduje się po drugiej stronie skutecznie przekonała mnie bym mógł ją zaspokoić. Jednak, kiedy nacisnąłem na klamkę drzwi były zamknięte. Ze zmarszczonymi nieco brwiami kucnąłem przed komodą szukając po szufladach odpowiedniego złotego klucza, lecz im dłużej nie mogłem go znaleźć tym większe zniecierpliwienie mną zawładnęło. Byłem zdeterminowany i chorobliwie ciekawy, dlatego też szukałem dalej, aczkolwiek na tyle by nie wzbudzać podejrzeń Taekwoon'a. W końcu nie chciałem, żeby się dowiedział od razu wybiłby mi ten pomysł z głowy.
Nim odnalazłem wreszcie upragniony przedmiot Seul przysłoniły burzowe chmury a pierwsze grzmoty, gdzieś niedaleko przyprawiały o gęsią skórkę mieszkańców. Wzdrygnąłem się, gdy podczas otwierania nieco skrzypiących, lecz solidnych drzwi pierwszy donośniejszy piorun przeciął chmury tworząc charakterystyczny huk. Wchodząc do środka nie potrafiłem niemal niczego zlokalizować, gdyż w pomieszczeniu nie było światła a jedynie ogromne okno balkonowe dawało poświatę z zewnątrz. Widok na panoramę miasta przykuł wzrok, więc od razu przeszedłem przez niewielki pokój stąpając po nowoczesnych drewnianych panelach. Czułem się jak w swoim świecie, ten pokój zdecydowanie przypadł mi do gustu, mały raj. Mogłem dostrzec pierwsze krople deszczu a potem usłyszeć charakterystyczne bębnienie o szybę, wspaniała melodia.
Co takiego chciałeś tu ukryć Taekwoon-ah? Zmrużyłem oczy, kiedy przyzwyczaiłem tęczówki do półmroku panującego w pomieszczeniu i nie potrzebowałem wiele by móc zauważyć dużą rzecz znajdującą się niemal w środku pokoju, przysłoniętego delikatnym materiałem. Otwierając usta zbliżyłem się tam i nie minęła chwila a jak się okazało cienki satynowy koc znalazł się na podłodze. Z radością odkryłem fortepian, który nie wyglądał na szczególnie stary czy zaniedbany. Byłem więcej niż zachwycony, uwielbiałem ten instrument, melodia wydobywająca się z pod nacisku palców omamiała mój umysł, wtedy potrafiłem najbardziej się skupić.
Hongbin nie wiedział, że Leo obserwuje go od dłuższego czasu. Patrzył, jak młody Koreańczyk krzątał się po mieszkaniu bez określonego celu, a dla niego nie było to normalne. Tak teraz idąc korytarzem, zauważył uchylone drzwi do pokoju, który już od dłuższego czasu miał być zamknięty na klucz. Nie wiedział, dlaczego chłopak miałby powód, aby tam zaglądać, lecz starszy tłumaczył sobie to po prostu jego ciekawością.
Jego plecy oparły się o framugę drzwi, odnajdując wzrokiem szczupłą sylwetkę. W pomieszczeniu panował półmrok, a niższy zdecydowanie był odwrócony plecami do wejścia. Nie mógł przez to zobaczyć czarnowłosego, który jak zawsze przyłapał go na czymś, czego nie powinien robić. Hongbin'a zawsze wszędzie było pełno, nieważne jakimi rzeczami mu by się groziło.
- Czego tu szukasz? - Taekwoon mógł zobaczyć, jak drugi Koreańczyk drży w momencie, w którym twardy głos rozniósł się w czterech ścianach.
Dlaczego on jest.. wszędzie jak za pstryknięciem palca? jęknąłem w duchu odwracając się powoli w stronę ciemnowłosego. Otworzyłem usta, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały na dłuższą chwilę.
- Nie mówiłeś.. - szepnąłem, jednak ściany jak na złość odbiły każdy dźwięk, każde nawet najciszej wypowiedziane słowo. Przesunąłem opuszkami palców po klawiszach fortepianu nie odrywając wzroku od mężczyzny. - Że masz taki pokój. Jest cudowny.
Starszy zmarszczył brwi, przyglądając się nadal chłopakowi, który jak zawsze naruszał jego prywatność. Robił to może i nie świadomie, lecz pchał się zawsze tam, gdzie jeszcze go nie było. - Nie pytałeś.
Lekkie wzruszenie ramionami. Przeszedł przez połowę pokoju, rozglądając się po prawie pustym pomieszczeniu. - To nadal cię nie usprawiedliwia, dlaczego się tu znalazłeś.
- Wybacz mi hyung. - wymamrotałem niemal od razu a już po chwili na moich ustach zagościł promienny uśmiech. Zbliżyłem się do niego chwytając go pod ramię by zaciągnąć go do okna tarasowego. - Zobacz, zobacz jak pięknie! - deszcz nie ustępował a burzowe chmury co jakiś czas przecinały błyskawice oślepiające na krótki moment oczy. - Ta pogoda jest taka chaotyczna, nah, zupełnie jak ty..
Przeniosłem wzrok z powrotem na mężczyznę gładząc palcem jego ramię, mój uścisk na ramieniu Koreańczyka nie rozluźniał się ani na moment.
- Burza, jest zbyt głośna, by porównać ją do mnie. - Młody mężczyzna mruknął cicho, dziwiąc się nadal, jak bardzo charakter Hongbin'a mógł być czasem entuzjastyczny. On nie potrafił podziwiać prostych rzeczy, a jedynie doszukiwał się w nich głębszego sensu. - Ale możliwe, że masz jakąś rację. Lepsze to niż zimno, którego miałem już dosyć. Tutaj też panuje okropny chłód, więc po co mnie tu zaciągasz?
Jego ściszony głos nadal odbijał się echem po pokoju, kiedy jak na przekór wszystkiemu nawet grzmoty go nie zagłuszyły. Tak bardzo chciał, by to co mówił w ogóle nie miało znaczenia.
- Oh - roześmiałem się cicho przyciągając go do siebie w miłosnym uścisku. - Ale za to nie ma co narzekać na kontrast między wami.
Nachyliłem się nieco i mija sekunda a nasze usta przywierają do siebie. Ucałowałem je dość namiętnie i żarliwie, kochałem jego wargi. Za każdym razem, kiedy chodziło o zbliżenie z tym mężczyzną to było coś więcej niż tylko pożądanie. Pragnąłem by nasze ciała nigdy się nie rozłączały byśmy już zawsze byli przy sobie. - Mógłbym ogrzać cię w każdym tego słowa znaczeniu. - zamruczałem powstrzymując się od cichego chichotu. Uwielbiałem drażnić się z Koreańczykiem, gdyż w każdym aspekcie starał się udowodnić mi jak chłodnym facetem jest. A ja wprowadzałem w jego życie trochę więcej uśmiechu.
Leo szybko ugryzł dolną wargę chłopaka, odsuwając po tym swoją twarz na bezpieczną odległość. Mężczyzna pokręcił głową zrezygnowany.
- Nie pozwalaj sobie na za wiele. - Odpowiedział, w końcu przerywając ich kontakt wzrokowy. Wbił swoje spojrzenie, gdzieś w dal, lecz zahaczył po drodze o instrument znajdujący się na środku pokoju. Dawnymi latami czarnowłosy uczył się grać sam dla siebie, dawało mu to pewną przyjemność. Może i nie był w tym jakimś mistrzem, ani po tak długim czasie nie potrafił już tak wiele. Nadal mógłby grać, lecz tutaj jest pewne "ale". Nie chciał tego robić, ponieważ w jego wspomnieniach coś blokowało jego osobę.
Westchnąłem, kiedy jego spojrzenie utknęło gdzieś indziej a nasze twarze w mig znalazły się daleko od siebie. On się blokował, on już nie chciał mnie nawet dotknąć. Poczułem ukłucie w sercu a potem nieprzyjemne ciarki rozchodzące się po moim ciele. Spuszczając wzrok w nieco zażenowanym geście bawiłem się nerwowo skrawkiem swetra, z którym nie rozstawałem się ani na krok. Z każdą chwilą, pojedynczym hukiem pomieszaną z ciszą znacznie traciłem pewność siebie.
- Może ja proszę o zbyt wiele.. a może to wcale nie jest takie trudne Taekwoon. Kiedy tamtego dnia chciałem stracić swój pierwszy raz z tobą ty mimo wszystko.. zgodziłeś się. Pozwoliłeś doznać mi czegoś nowego, utwierdziłeś w przekonaniu, że istnieje coś piękniejszego i jednocześnie coś bardziej wyniszczającego niż muzyka. Jeśli tak bardzo przeszkadzałem ci w tym wszystkim to dlaczego jeszcze się mnie nie pozbyłeś..? Przecież nie jestem natarczywy wystarczyłoby jedno słowo.. - usiadłem przy fortepianie wypuszczając przy tym powietrze.
- Wiele rzeczy jeszcze nie rozumiesz, Hongbin. - Sylwetka wysokiego chłopaka oparła się o dość duży instrument, kiedy ukradkiem obserwował poczynania młodszego. - Możliwe, że jeszcze będziesz miał okazję się dowiedzieć, a może nie.
Starszy zamyślił się na dłuższą chwilę, tak jak bardzo to uwielbiał. Zamykał się w sobie dzień po dniu, bo czuł jeszcze większe powiązanie z pisaniem. Nie mógł nic na to poradzić.
Wraz z jego słowami spojrzałem na niego a następnie na fortepian. - Chciałbym.. c-chciałbym, żebyś mnie pocałował a potem się uśmiechnął. Zaraz po tym odsunął ode mnie i zagrał mi coś pięknego.
Przesuwałem palcami po klawiszach patrząc na niego z jakby nadzieją. Nadzieją, że zrobi to tak szczerze jak nigdy, ale on walczył. Blokował się przede mną.
Leo wahał się. Niepewnie usiadł przy fortepianie, zaraz obok młodszego chłopaka.Wpatrywał się tępo przez dłuższą chwilę w czarno-białe klawisze. Nie wiedział, co powinien zrobić, lecz nie myśląc wiele, przysunął się jeszcze bliżej drugiego Koreańczyka. Jego dłonie drżały, jeśli nawet nie on cały. Nie wiedział, czego niby mógł się obawiać. Zatracenia?
Nagle odwrócił głowę w stronę Hongbin'a, łącząc ich wargi razem. Pocałował go, tym razem nie śpiesząc się. Może i nie był to żarliwy i pożądliwy pocałunek, lecz przeciągły i wyrażający kilka drobnych uczuć. Taekwoon zawarł w tej chwili pewną obietnicę. Przeciągnął ten moment na kilka długich sekund, lecz to nie mogło trwać wiecznie. Oderwał się od delikatnych ust chłopaka, patrząc mu w oczy. W chwili, w której odsuwał się na pewną odległość, przybrał na swoją twarz delikatny uśmiech. Taki, który od wielu lat nie zagościł u niego. Spełnił prośbę młodszego, obawiając się tak wielu rzeczy.
Zająknąłem się zupełnie nie spodziewając ruchu ukochanego. Ten pocałunek.. byłem pewien, że wyrażał więcej niż mogło mi się wydawać, nie ruszałem się, pozwalałem, by drażniąco muskał moje wargi a ja niemal zachłysnąłem się powietrzem, nie mogłem się dać zatracić.
Uśmiech, który dosłownie chwilę później ukazał Jung wywołał we mnie stado motyli łomoczących mój brzuch i rumieniec na policzkach. Był niepowtarzalny, wyjątkowy i piękny. Niezapomniany, ryjący wieczny ślad w sercu. Coś we mnie pękło. Drżącym i słabym głosem wskazałem na instrument szepcząc. - A teraz zagraj. Z-zagraj hyung.
Taekwoon skinął niepewnie głową, niemalże niemo zwracając się do młodszego. - Dawno tego nie robiłem. Nie wiem, jak mi pójdzie...
Starszy ułożył dłonie na klawiszach, sam nie wiedząc od czego zacząć. Jego serce szybciej zabiło, a on niepewnie nacisnął pierwsze klawisze. Musiał się przełamać. Przełamać się, by w końcu melodia rozniosła się po całym pustym pomieszczeniu. Pierwsze dźwięki wyszły mu trochę nieudolnie, wszystkiego zapomniał w swojej głowie. Wystarczyło jedynie, by zamknął oczy i wczuł się w muzykę. Odruchowo zaczął grać. Grać, tak jak nigdy dotąd. Pomieszał swoje dawne doświadczenie, jak i włożył w to coś od siebie. Stworzył coś nowego, jednocześnie zapamiętując całość. Nie wiedział nawet, kiedy tak bardzo odleciał. Przyjemne, wyjątkowe, jak i porywcze dźwięki trafiały do uszu dwóch Koreańczyków. Leo dał się kompletnie omamić temu uczuciu. Nie pamiętał już, jak bardzo uwielbiał to robić.
W zauroczeniu otworzyłem usta wpatrując się w mężczyznę, który pozwolił sobie na zaangażowanie w pełni, oddanie w delikatne ręce muzyki. Patrzyłem na to tak długo aż łzy z chwilą zaczęły zamazywać mi obraz. Zatrzepotałem rzęsami nawet nie rejestrując, że już pojedyncze słone krople tworzyły swoje własne ścieżki na policzkach skapując na koniec po brodzie. 
Koreańczyk nie przestawał grać, kiedy z czasem wychodziło mu to coraz bardziej ekspresyjnie uczuciowo, jednak czegoś w tym brakowało. Chciał odnaleźć "to coś", nie chcąc kończyć swojego utworu. Po długim czasie przypominając sobie pewne sytuacje, wiedział już czego. Pamiętał o tym jednym dniu, w którym poznał nowe uczucie.
Taekwoon podniósł głowę, przenosząc wzrok spod uchylonych powiek na młodszego chłopaka. Rzucił w jego stronę znaczące słowa, czekając na skutek tego. - Śpiewaj, Hongbin.
Pośpiesznie przetarłem wierzchem dłoni kącik oka patrząc w jego oczy przez parę długich sekund. Nie musisz mi dwa razy powtarzać.
Mój głos wypełnił pomieszczenie, a w postaci melodii, którą wyśpiewałem utworzyły się znaczące słowa ciążące mi na sercu.

Nareul nochigi sirheo
nareul deo mangchigi sirheo
kkeutnado kkeutnaji annneun gieoge
igil jasini nan eobseo
sarang gateun geon gyeolguk
han saramegen geojitmal
ijen neol itneun nareul jikyeobwa
du nun ttokbaro tteugoseo*

Taekwoon poczuł to jeszcze mocniej niż za pierwszym razem. Piękny głos. To motywowało go, by nie przestawał tworzyć kolejnych partii piosenki, która powstawała nadal na wskutek ich współpracy. Razem mogli stworzyć coś idealnego, a przynajmniej on tak uważał. Hongbin miał coś w sobie wyjątkowego.
Wydawałoby się, jakby trwało to przeciągłą wieczność, a tak naprawdę przelało im się kilka przeciągłych sekund. Dwaj Koreańczycy patrzyli sobie cały czas w oczy i wydawałoby się, że coraz bardziej zbliżali się w swoją stronę. Prawda była taka, że Leo cały czas obawiał się, uciekał sam nie wiedząc gdzie. Nie wiedzieli, czy pisane im było przyciągać się, czy odpychać. Dla nich obu była to zagadka, ale czy czarnowłosy mógł przetrwać to wszystko? Nie chciał się zatracić, to było zbyt trudne.

Nigdy o mnie nie zapomnij, nigdy nie wymazuj mnie z pamięci.

______________________________

* fragment utworu Error zespołu Vixx
Nie chcę odejść od zmysłów 
Nie chcę już więcej siebie rujnować 
Wspomnienia nie kończą się, nawet, jeśli to już koniec 
Nie mam pewności siebie, by to przezwyciężyć 
Miłość, w końcu 
To kłamstwo wobec jednej osoby 
Teraz patrz na mnie, zapominającego o Tobie 
Szeroko otwartymi oczami 


7 komentarzy:

  1. Przepraszam, że nie komentowałam, ale to wszystko przez szkołę plus choroba, która ciągle mnie trzyma i nie chcę odpuścić... Moje tłumaczenia są bezsensu, jednak stwierdziłam, że muszę przeprosić ;-;

    To moje pierwsze opowiadanie, jeśli chodzi o VIXX! I wooo, podoba mi się, podobają mi się postacie i to, w jaki sposób są przestawione. Wspomnę o sytuacji z pierwszego rozdziału, kiedy spotkali się po paru latach - ta sytuacja była baardzo dobrze dopasowana! :D Jak już wspomniałam, podobają mi się bohaterowie, jednak.. Czy Hongbin nie zakochał się zbyt wcześnie? ^^ Takie odniosłam wrażenie, ale to tylko moje myśli ^^
    Duży plus to opisy, a pora roku wszystko idealnie ubarwia. Nie potrafię pisać pięknych komentarzy, ale jak coś mi się przypomni, albo jak przeanalizuje rozdział po raz drugi to na pewno coś dopiszę :D
    Pozdrawiam <3 I czekam na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Assh Scarlettia tak cholernie ci dziękuję za te ciepłe słowa! Cieszę się, że podobały ci się opisy, postacie woah, komawo..
      Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę tu twoją opinię, bardzo się przydaje..
      + tak, Hongbin zdecydowanie zakochał się zbyt wcześnie, ale nie zdawał sobie sprawy, że z początku było to nieuleczalne zauroczenie. Z czasem w okresie mieszkania z Leo zakochał się w nim.
      Obyś szybko zdrowiała! Dobrej nocy~~

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Annyeo! Nasza praca kolejny raz została nagrodzona, cieszę się, że dołączyłaś do malutkiego grona tego bloga, mam nadzieję, że na dłużej. Satysfakcjonujące, że podobają ci się postacie jak i motyw opowiadania, niedługo pewnie zabierzemy się pewnie za ostatnią, najcięższą część. Dziękuję!

      Usuń
  3. Ja pierdzielę, co rozdział to lepsze. :D Awww <3 Idealne <3
    Ale robisz sporo drobnych literówek, na całe szczęście zajebistość tego ukrywa niedociągnięcia. <3
    Zakochałam się w tym opku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw, poprawiłaś nam samopoczucie doceniając to opowiadanie. To było jedno z tych z którym zżyłam się nieco bardziej.. to świetne uczucie, że ci się podoba. Poprawiałam literówki, ale być może jakieś mi umknęły, wybacz..
      lubisz Hongbina, albo Leo? Ja ogromnie, więc kiedyś na pewno pokuszę się o kolejny one shot z nimi.;;

      Usuń
    2. Lubię całe VIXX, są na 3 miejscu moich ulubionych zespołów. Jednakże do Leo mam słabość. Taekwoon Oppa jest moim biasem nr 1 w całym k-pop'ie. ^_^

      Usuń