▲▼
Zawsze powtarzałeś mi, że mnie nie zostawisz. Mówiłeś, że na innego nie zasługuję - że nie będzie w stanie się mną zająć, wyklinałeś na tych wszystkich śmiałków, którzy nie byli odpowiedni. Darzyłem cię zaufaniem. Za każdym razem wpadając w tą samą emocjonalną pułapkę wierzyłem, że może chociaż odrobinę darzysz mnie tym ciepłym uczuciem, w końcu było nam tak dobrze, pamiętasz? Pamiętasz ten niezapomniany tydzień, gdy nasze ciała były tak mocno splecione a my, choć całkowicie różni biegliśmy tym samym torem myśli? Poranki z ciepłym 'dzień dobry', po południe z towarzyszącym filmem i ramieniem oplatającym talię? Te cicho szeptane 'piękny', wędrując lodowatym od mrozu nosem wzdłuż mojej szyi aż mój oddech został kradziony przez milion pocałunków? Wieczory wyglądały podobnie. Gorące uczucie pragnienia, ta garść sympatii do ciebie, która gubiła mnie z każdym dniem dopóki nie pozostawiła mnie z niczym.
Patrzyłem na topniejący śnieg, gubiący się na zamarzniętym stawie. Analizowałem. Moje dłonie kostniały pod wpływem minusowej temperatury. Nieuchronnie zbliżały się święta a ja stałem tak, pozwalając sobie na te kilka chwil słabości w postaci niemego szlochu. Niezrozumiany i porzucony, określony kimś, kto męczy, oczekujący cudu i wsparcia, a moje uczucia zostały jedynie nadszarpane.
Oprócz dłoni błądzącej wzdłuż mojego biodra dało się słyszeć zachrypnięte 'dobranoc' a ja stałem na pieprzonym mrozie zastanawiając się dlaczego utraciłem wartościową w moim życiu osobę. Kogoś, kto zmienił i wprowadził w kruchą egzystencję dawkę szczęścia. Przecież było nam tak dobrze! W kółko powtarzałeś, że dzięki tobie zapomnę, zapomnę o bolesnej przeszłości, pomożesz uporać ze stanem lękowym.
Więc dlaczego w tym wszystkim przysłoniłeś się depresją? Dlaczego twoje słowa tak niemiłosiernie bolały?
Składając na twoich ustach ostatni, mocny pocałunek wiedziałem, że to będzie nasz ostatni. Nasiąknięty dymem tytoniowym i słowami rzuconymi na wiatr cierpiałem, a ty jedynie patrzyłeś mi w oczy. Odwzajemniając twoje spojrzenie pragnąłem wykrzyczeć 'to zazdrość zabiła nasze uczucie.'
Chora zazdrość i niewytłumaczalny gniew, chęć całkowitej kontroli i uznaniem mnie za swoją własność nawet jeżeli dnia następnego powiedziałeś mi 'odejdź, nie mogę cię znieść'. Byłem twoim utrapieniem, szepnąłeś to w momencie, kiedy iskrzyła się we mnie nadzieja na lepsze jutro. Przekreśliłeś wszelkie szanse na to, byśmy obaj mogli spokojnie spać, bo jedno z nas zasypiało z potwornymi bliznami na nadgarstkach.
Czy ta historia miała swój kres? Czy stojąc na mrozie wśród wirujących płatków śniegu w mojej głowie miało rodzić się jedynie wspomnienie nas trzymających się za dłonie? Mknących bezlitosną zimą w akompaniamencie uśmiechu i symulacji szczęścia z twojej strony? Już wiem, już wszystko zrozumiałem, ja cię nie znałem, tak naprawdę nigdy nie znałem, bo ty udawałeś. Byłem tylko pionkiem w twojej emocjonalnej pustce, uświadomiłem to sobie.
I gdzieś pomiędzy toczymy teraz bój, który zdaje się nie mieć mety.
Miał swój koniec dopiero, gdy ty uciekłeś w ramiona innego chłopca a ja na powrót stałem się tą samą osobą. Smutniejszą. Pozbawioną resztek świadomości.
W zimowym sercu pozostało mi wspomnienie twoich oczu. Lodowatego spojrzenia mówiącego sprzeczne ze sobą słowa. Piękne oczy wpatrujące się we mnie przy towarzyszącym nam przyśpieszonym oddechom i zranionej duszy.
Damn! To było coś niesamowitego! Od razu wpasowałam sobie paring HyungWon x Wonho... Bardzo podobała mi się ta praca i czekam na następne, pozdrawiam^^
OdpowiedzUsuńhttp://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/
Natomiast ja czytałam to, wyobrażając sobie Baekhyuna rozpaczającego po utracie Sehuna... Naprawdę jestem pod wrażeniem umiejętności pisarskich xD Oddać tyle emocji w tak krótkim tekście *W sumie do najkrótszych nie należy, ale długi też nie jest... Uznajmy, że taki w sam raz :) * to rzeczywiście mistrzostwo. A ostatni akapit wygrał życie i zdobył moje serce. Czekam na więcej prac <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
(Może w końcu pouczę się na matematykę... Hmm... Uczyć się czy nie uczyć? Oto jest pytanie...)