niedziela, 18 grudnia 2016

Let's not fall in love 16/20

-16-


To nie tak, że byłem zły na Yoon'a.
Trwałem w męczącej agonii, własnym cierpieniu, uświadamiając sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłem. Naiwny dzieciak oddający się w łapska mało angażującego się faceta. Uważałem, że to już niemożliwe, że nasze wspólne szczęście będzie trwać, ba, że dopiero się zacznie a prawda, która miała wyjść na jaw nastąpiłaby w swoim czasie, kiedy wszyscy bylibyśmy gotowi. W naszych głowach to wszystko wydawało się być tak kurewsko proste, banał, ot, zwykła codzienność a tak naprawdę nim się obejrzałem utraciłem mężczyznę, którego zdołałem pokochać.
Pamiętam, że tamtego dnia cholernie płakałem. A Amber pierwszy raz w życiu czuła się tak bezradna ; w końcu łzy były u mnie rzadkością, zawsze zupełnie inaczej odreagowywałem, jednak teraz bezsilność i niemoc wzięła kompletnie nade mną górę. Miałem wrażenie, że minęła wieczność odkąd widziałem Min Yoon Gi'na, lecz sprawdzając po raz tysięczny w kalendarzu - w rezultacie okazywała się przeminąć połowa wakacji.
Kolejny raz, od dwóch tygodni mój schemat wyglądał tak samo ; najpierw godzinne siedzenie w objęciach Liu i żałosne przy tym wypłakiwanie utraty kogoś bliższego niż dotychczas, a potem, o ile to nie zabrzmi abstrakcyjnie - leżenie na dywanie ramię w ramię z wzrokiem utkwionym w kolorowym suficie. W pewnym momencie słowa były zbędne i przyjaciółka orientowała się, kiedy najlepiej milczeć a kiedy zaś wtrącić coś od siebie. Byłem przygnębiony, i ona o tym doskonale wiedziała, jednak obawiałem się, że nie zdawała sobie sprawy z tego czym darzyłem Yoon Gi'na, że naprawdę nie żartowałem otwarcie przyznając, że go kocham. To samo również powiedziałem mężczyźnie, ale nie uzyskałem odpowiedzi, zupełnie jakby te słowa pozostały puste a jego reakcja, obojętna.
Z tą dobijającą świadomością, ponownie znalazłem się w sypialni Amber, leżąc przy niej na miękkim dywanie. Gdzieś pomiędzy przetarłem czerwoną od płaczu twarz i westchnąłem ciężko, co zwróciło uwagę ciemnowłosej.
- Myślę, że spadło na nas jakieś wielkie fatum. - odezwała się cicho, przez co automatycznie obróciłem głowę w jej stronę, chcąc dowiedzieć się więcej. - W czasie, kiedy tobie nie wyszło z profesorem ja sama borykam się z próbą przekonania do siebie Krystal. Jest taka.. zimna. Nawet sobie nie wyobraża jak bolą mnie jej słowa za każdym razem, ale.. usiłuję się nie zrażać, bo spodobała mi się tak bardzo, że.. boże, zupełnie oszalałam.
- Nasze historie są podobne, nie sądzisz? - uśmiechnąłem się ironicznie. - Sądziliśmy, że to zwykłe zauroczenie, lecz z każdą głupią chwilą uświadomiliśmy sobie jak wielki błąd popełniliśmy. Nawet nie wiesz jak żałuję, że nie dopuściłem do siebie Min Yoon Gi'na od razu. Zakochałem się w nim. I teraz cierpię, bo on się wycofał a ja pozostałem z niczym, zaś on? Może w każdej chwili pukać moją nieświadomą niczego matkę.
Parsknąłem, zasłaniając twarz dłonią. Ogarnęła mnie nostalgia, a ciało nieprzyjemnie zesztywniało informując o długim czasie leżenia w jednej pozycji. Liu prychnęła, trącając mnie ramieniem. - Pieprzysz głupoty. Założę się, że nie robi tego od dłuższego czasu. On dla ciebie starał się ją porzucić, nie pamiętasz?
- Jasne, że pamiętam, ale Amber to nie może tak wyglądać. Nie mogę spojrzeć na własne szczęście, kompletnie przy tym ignorując istnienie Ga Yoon. Wbrew pozorom, co by nie było ta kobieta mnie urodziła.
- Znalazłeś się w cholernie przykrej sytuacji Taeś. - Azjatka obróciła głowę nieco w bok, natomiast samotna łza wyznaczyła sobie ścieżkę wzdłuż jej skroni, wsiąkając w ciemne włosy.
- Ale wiesz co jest moim błędem teraz? Po raz pierwszy mam ochotę naprawdę się zbuntować i pomyśleć tylko o sobie, nieważne jak wielki ból zadam otoczeniu. Żyłem szczęściem matki, ale teraz dość już tego.
- Obiecajmy sobie, że zrobimy to tak, by wreszcie być szczęśliwymi, hm? Proszę, Tae.
Posłałem uśmiech przyjaciółce, żeby następnie niewiele się namyślając, wyciągnąć do niej ostatni palec na znak przypieczętowania obietnicy.


◊◊

Yoon sam nie wiedział, co zrobić ze sobą. Od jakiegoś czasu tkwił zamknięty w sypialni, nie wychodząc nawet, by przypadkiem nie natknąć się na Taehyung'a. Nie chciał go odtrącać, czy też trzymać w niepewności, jednak w jego głowie trwał pewien mętlik. Mętlik, że młodszy odebrał go zupełnie inaczej niż powinien. Po za tym, kolejną kwestią były słowa chłopaka, które na tak długie tygodnie wręcz wbiły go w ziemię. To, w jaki sposób wyraził, że go kocha, było czymś dla niego zupełnie nieznanym. Nie podobne słowa, do tych, które Ga Yoon nie raz wypowiadała w jego stronę. Utwierdziło go to w przekonaniu, że młody Kim jest szczególnie wyjątkowy. Jednak dlaczego nie potrafił kolejny raz się do niego zbliżyć? Mężczyzna przez cały ten czas chodził, jak cień. Nie wiedział nawet dlaczego nastolatek tak rzadko przebywał w domu. Sama atmosfera panująca w mieszkaniu, była wręcz dobijająca, co wcale nie sprzyjało samopoczuciu czarnowłosego. Min zachowywał się, jakby kompletnie nie kontaktował z rzeczywistością, może po za jednym wieczorem. Wieczorem, w którym, kiedy przechadzał się do kuchni, zatrzymał wzrok na jasnowłosym. To nie pierwszy raz, kiedy obserwował z daleka Taehyung'a, jednak zwykle młodszy ukrywał swoje uczucia gdzieś w środku i gdy tylko spojrzał na starszego, ten odwracał wzrok.
Tym razem było inaczej, kiedy Kim siedział przy stole w kuchni, zakrywając swoje oczy dłońmi. Mężczyzna nie wiedział, czy płacze, czy może faktycznie już nie myślał o czarnowłosym. Był jedynie pewny, że  jego uczucia wcale się nie zmieniły względem chłopaka.
- YoonGi na co patrzysz? - Min poczuł ciepłą dłoń na swoim barku, kiedy do jego uszu dotarł cichy szept. Kobieta zerknęła przez ramię, od razu dostała odpowiedź. Jednak starszy nie byłby sobą, gdyby nie zaprzeczył.
- Przecież tylko przechodziłem.
- Myślałam, że dobrze się już dogadujecie. - Ga zamyśliła się, ukazując w głosie zmartwienie, zapewne stanem swojego syna. - Dlaczego z nim nie porozmawiasz i nie podniesiesz na duchu? Nie widzisz w jakim jest stanie? Do starej matki już w ogóle nie chce się odzywać.
- Dlaczego mamy gadać? - Mężczyzna podrapał się po głowie, nie odwracając swojego wzroku. Sprawdzał, czy Taehyung przypadkiem nie spostrzegnie go w progu.
- Wiesz, powiedział mi jedynie, że zerwał z Amber jednak...źle to znosi. - Ciepły głos Koreanki rozniósł się po korytarzu, a ciałem Min kolejny raz zawładnęła złość. Denerwowała go kobieta, która tak bardzo była nieświadoma niczego. Czy ona była ślepa? Jak można być tak naiwnym i łykać kompletnie wszystko, co mówią jej bliscy ludzie? Szkoda mu było Ga Yoon, w końcu niepotrzebnie ją ranił i wykorzystywał, aż do tego momentu. Mimo to postawił sobie tego chłopaka ponad wszystko. Uczucia nie wybierały, a on w końcu musiał połączyć jedno z drugim. Może i był zimnym draniem, jedynie czekającym na najgorsze, lecz nie mógł patrzeć, jak ktoś kogo tak bardzo potrzebował, teraz cierpiał. Dlatego nie mógł znieść obecności tej kobiety, odtrącając jej dłoń z swojego ramienia. Z zdenerwowaniem ruszył do sypialni, pozostawiając jasnowłosą samą sobie. Naprawdę nie potrafił znieść dłużej jej lekkomyślnych słów.


◊◊

Wakacje upłynęły tak szybko jak mogłem to sobie wyobrazić, i nim się spostrzegłem - wylądowałem w szkole wśród masy uczniów, którzy z ociąganiem usiłowali dotrzeć do swoich klas.
Wrzesień był tym miesiącem, kiedy harmider i wrzaski dzieciaków były cholernie nieznośne, tym samym mnóstwo przy tym było papierkowej roboty i narzekań na szybkie upłynięcie wakacji.
Uporczywie trzymając się ramiączka od plecaka, nakierowałem się w stronę przyjaciół, których miny wcale nie sugerowały czegoś dobrego. Ja też czułem jak gdyby coś w tej szkole się zmieniło i bynajmniej, można było wyczuć tą ciężką atmosferę, ktoś był na języku.
Nim dotarłem do znajomej grupki zatrzymałem się przed tablicą z ogłoszeniami a moje usta otworzyły się mimowolnie na kształt litery 'o'. Co do cholery?
Zerwałem pośpiesznie przyczepione trzy zdjęcia przedstawiające mnie wychodzącego z samochodu Yoon'a. Wszystkie przedstawiały niemal dwuznaczną sytuację, przez co na samą myśl zagotowało się we mnie. Wiedziałem, że pewnego dnia to dotrze gdzieś do uczniów, plotki szybko się roznosiły. Nie pomyliłem się, kiedy do moich uszu dotarł ten zaraźliwy i drażniący szept, szepty paru dzieciaków i uczennic.
Czując się obserwowany przez niemal wszystkich, przeszedłem korytarz, po czym trzęsącym się głosem przerwałem gwałtownie donośną rozmowę między moimi przyjaciółmi.
- Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego te zdjęcia trafiły na tablicę informacyjną?
- Taehyung, tak mi przykro, myśmy nie wiedzieli o tej sytuacji. - odezwał się powoli Jin a Namjoon szybko dodał.
- Dzisiaj rano powiadomił nas jakiś dzieciak z równoległej klasy, razem z Jin'em i Amber zerwaliśmy wszystkie zdjęcia z całej szkoły.
Odetchnąłem, a dłoń chłopczycy wylądowała na moich włosach, kojąco je gładząc.
- Nie denerwuj się na zapas Tae, dorwałem gości, którzy te zdjęcia rozwiesili. Zachowywali się jak jakieś pierdolone sasengi, prawie im wtłukłem, ale przeszkodził mi Jimin. - mruknął z przekąsem Hoseok, na co ja z zaskoczeniem podniosłem wzrok na ciemnowłosego.
- Nie możesz! Nie możesz pokazywać się z Park Jimin'em, jeśli ja już jestem na ustach wszystkich, tak ty powinieneś ostrzec Jimin'a i zaprzestać kontaktu z nim w szkole.
Hoseok oparł się o ścianę, krzyżując ręce na torsie. - Cieszę się, że próbujesz nas chronić, ale spoko, on już o wszystkim wie i naprawdę, jego żądze zostały pogrzebane na dobre.
- Teraz trzeba się skupić na tobie i Yoon'ie. - wtrąciła Liu, nie przestając gładzić moich włosów. - Co z tym zrobimy chłopaki?
Cisza zapanowała, kiedy wszyscy postanowili na swój sposób zinterpretować obecną sytuację, zaś kilka dziewczyn, które przeszło obok nas kpiąco zachichotały spoglądając na mnie niemal morderczym wzrokiem. Oczywiście, praktycznie rzecz biorąc odebrałem im szansę u Min, ale, cholera, co mnie obchodził los tych pustych dziewczyn? No i na co liczyły?
Pokręciłem głową, natomiast Jin warknął, już chcąc zmierzyć w ich kierunku, lecz dłoń Namjoon'a skutecznie owinęła się wokół nadgarstka Koreańczyka. - Nie warto Jinnie. Uspokój się.
- Nie pozwolę by ktokolwiek skrzywdził mojego Tae Tae, on na to nie zasłużył.. - jęknął błagalnie chłopak, aż reszta umilkła nie wiedząc co powiedzieć. Tylko ja objąłem przyjaciela, po czym lekko zmierzwiłem mu włosy.
- Jak mówił Namjoon, zignoruj je. Naprawdę się tym nie przejmuję.
Amber westchnęła cicho. - Taehyung..
- I wiecie co? Nie zostawię tak tego, muszę powiedzieć o tym Yoon Gi'nowi. - zaciskając palce na zdjęciach, opuściłem grupkę, mimo nawoływania, jednak nim zdołali mnie powstrzymać zniknąłem im z oczu.
To nie było łatwe. Po raz pierwszy byłem obgadywany w ten szczególnie, negatywny sposób. Mieli mnie za jakiegoś gówniarza, który jakimś chorym prawem dorwał się do starszego mężczyzny, w dodatku nauczyciela, co było karane wydaleniem a nawet poważniejszymi konsekwencjami. Jednak kto w dzisiejszych czasach brał to pod uwagę, stawiając samolubnie na własne szczęście i chwilę zapomnienia?
Przemknąłem szybko korytarzem, by w momencie znaleźć się za drzwiami pokoju nauczycielskiego a w zasadzie prywatnym gabinecie Min Yoon Gi'na. I wtedy, dostrzegając go przy biurku, pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem jak moje serce zabiło szybciej a oddech ugrzązł gdzieś w gardle. Załatwienie sprawy okazało się trudniejsze a mowę, jak gdyby skutecznie odebrało. Stałem tak, jak ofiara, trzymając w dłoniach zmięte zdjęcia nas przedstawiające.
Czarnowłosy odstawiał kubek z ciepłą kawą, przygotowując się na kolejny rok w tej szkole. Oczywiście nie zwrócił uwagi na to, że był obiektem większości plotek, jak i jego uwadze umknęły podejrzliwe spojrzenia, skierowane w jego stronę. Wolał skupić się na swojej pracy. Dostał pełno grafików, których nawet nie potrafił ogarnąć wzrokiem, a kolejne godziny dłużyły się niemiłosiernie. Może dlatego nawet nie zauważył, jak drzwi do gabinetu otwarły się, pozostawiając nastolatka stojącego w progu. Dopiero po paru minutach podniósł głowę z nad dokumentów, spostrzegając kogoś, kogo kompletnie się nie spodziewał. W końcu od długiego czasu nie rozmawiał z tym chłopakiem, a ten nagle zjawił się u niego. Czuł ścisk w żołądku, pewien żal. Brakowało mu go, a dopiero zdał sobie z tego sprawę, gdy zobaczył na własne oczy sylwetkę licealisty. - Czego tutaj szukasz?
Znacznie drgnąłem, słysząc od tak dawna mi nieznany ton starszego mężczyzny. Brzmiał co najwyżej, jakby na miejscu chciał wypchnąć mnie za drzwi i ostrzec bym więcej nie wracał.
- Bo ja.. - odchrząknąłem cicho, czując jak całe siły walki jak i determinacja odchodziły w niepamięć. Powoli spuściłem wzrok, wbijając nieco paznokcie w zdjęcia. - Chciałem cię tylko ostrzec. Zdjęcia, które trzymam przedstawiają nas i myślałem, żeby.. po prostu cię ustrzec.
Cisza odbijała się niemal od ścian powodując tym niezręczną atmosferę. Do moich policzków napłynął gorąc, a serce biło jak oszalałe.
- Ostrzec? Ale przed czym? - Mężczyzna odpowiedział, nie za bardzo rozumiejąc, co mówił do niego ten chłopak. Bardziej skupił się na jego osobie, na tym, że właściwie pojawił się tuż przed nim. Kilka razy przestudiował oskarżenia, które ten wycelował w jego stronę, na koniec dopełniając to swoim wyznaniem. Naprawdę namącił czarnowłosemu, jak nikt inny. Możliwe, że to właśnie dlatego nie potrafił się przy nim normalnie zachować. Ignorował, co młodszy Koreańczyk do niego mówił, w zamian za to przyglądając mu się intensywnie. Nawet w tak niewielkim odstępie czasu tak bardzo się zmienił.
Przełknąłem z trudem ślinę, starając się wziąć w garść, jednak pokusa ucieczki mąciła mi przez dłuższy moment w głowie.
I może właśnie dlatego nie wytrzymałem, podchodząc do biurka mężczyzny i rzucając na blat te kartki, które moje dłonie niemal zmaltretowały. - Proszę, zrób z tymi cholernymi zdjęciami co chcesz.
Łzy w jednej chwili napłynęły do moich oczu, kiedy odczułem znajomą pustkę, uczucie obcości przy tym mężczyźnie. Nie potrafiłem opanować drżenia ciała.
Wybiegłem stamtąd.


◊◊

Min leżał w łóżku, kolejny raz zagłębiając się w swoim umyśle. Z trudem kolejny raz spławił Ga Yoon, która już zasnęła dawno na drugim końcu posłania. W podświadomości odbijało się uczucie beznadziei nad całą sytuacją. Tęsknił za młodym chłopakiem, jego charakterem, którym w żadnym stopniu nie przypominał swojej matki. Ta kobieta lgnęła do niego, oddawała mu się bez żadnych przeszkód. Yoon nie lubił łatwych ludzi. W końcu od zawsze wiedział, że jego zimna postawa przyciągał ogrom ludzi, którzy byli gotowi zrobić dla niego wszystko. On chciał uciec od tego, chciał kogoś kto właśnie nie da mu tego wszystkiego od razu, nawet jeśli uczucie spławiania będzie frustrujące. Wszystko czego chciał dostawał od Taehyung'a, którego zdobył własnoręcznie, przechodząc przez wszystkie skomplikowane sytuacje. Czuł, że właśnie ta relacja ma sens, ma to coś, czego nigdy nie doświadczył. Nie kochał Ga Yoon prawdopodobnie nigdy. Miał z nią przelotny romans, który skończył się na tym, że kobieta chciała go omotać w okół palca, nalegając na wprowadzenie się. Tak zaczęło się jego podwójne życie, ponieważ młody Kim stający na jego drodze był mentalnym uderzeniem w twarz. Mężczyzna opamiętał się, zauważył coś więcej niż tylko seks. Niewinny nastolatek, jak i niedoświadczony gówniarz, potrafił zachwycić całego czarnowłosego. Nie potrafił odpuścić, ostatecznie układając sobie wszystkie uczucia w głowie. Myślał, że jak wszystko wyzna temu chłopakowi, to już nie będzie więcej problemów, nie spodziewając się, że najgorsze dopiero nastąpi. Przejrzał na oczy i zrozumiał, że musi kategorycznie postawić sprawy jasno. Nie było innego wyjścia, w końcu z każdym dniem mógł stracić osobę, która znaczyła dla niego najwięcej.


◊◊

Przekraczając próg mieszkania wcale nie mogłem poczuć się jak w domu, ciężka atmosfera jak i dochodzący gdzieś z innego pomieszczenia płacz sprawił, że przystanąłem, zupełnie nie rozumiejąc co się wokół mnie dzieje. To jak największy koszmar, kiedy masz nadzieję, że otworzysz oczy i wszystko pryśnie jak bańka mydlana a kolorowe życie w szczęściu i dostatku  wyryje ślad w twoim sercu.
Jednak nie spodziewałem się widoku, który zastałem w kuchni, dostrzegając przy kuchence zapłakaną matkę. Bałagan rzucał się w oczy najbardziej, jak gdyby stoczono tu bitwę na śmierć i życie. Z niemą obojętnością zrobiłem krok w stronę rodzicielki w głębi duszy wcale nie będąc temu obojętnym. Martwiłem się, nie wiedziałem co się właściwie stało, dlaczego moja matka była w takiej rozsypce i to z dnia na dzień.
- Mamo..
Kobieta tak jakby dopiero teraz spostrzegła swojego syna, podbiegła w jego stronę, rzucając się mu na szyję. W końcu Koreanka nie była specjalnie wysoka i bezproblemowo mogła wtulić się w młodszego Kim, wycierając kolejne łzy w koszulkę chłopaka. Nie potrafiła powstrzymywać słów, kiedy emocje brały nad nią górę. - Tae...on po prostu..zabrał wszystkie swoje rzeczy i odszedł.
- Min Yoon Gi odszedł? - szok spowodował, że niemal odsunąłem od siebie rodzicielkę, otwierając usta gdzieś pomiędzy.
Jak to się stało, że on tak zwyczajnie uciekł? Czy naprawdę byłem dla niego aż takim obciążeniem, że musiał spakować się i zwiać jak najdalej się dało? Nie rozumiałem tego, w żadnym stopniu, poza tym sam fakt, że spławił matkę, kiedy tylko naszła go taka ochota sprawił, że wczułem się w jej uczucia i zrozumiałem jak to jest, postawiłem na jej miejscu. W końcu, jeszcze nie tak dawno temu to mnie odrzucił.
- Yoon... - Ga Yoon nabrała powietrza, jakby chcąc się uspokoić. Nie pierwszy raz przeżywała zerwanie, jednak dla niej ten mężczyzna był kimś wyjątkowym. Myślała, że czarnowłosy naprawdę weźmie z nią ślub. Darzyła zaufaniem kogoś, kto pozbył się jej z dnia na dzień. - J-ja nie wiem dlaczego..Zerwał zaręczymy, wyprowadzając się. Powiedział...że wolałby kogoś innego.
Automatycznie objąłem jej ciało ramionami, tak by nie zauważyła mojego wyrazu twarzy, tak szybko jak opanował mnie szok tak niekontrolowanie moje policzki oblał delikatny rumieniec, nawet nie wiedząc czemu. Z jednej strony mógłbym wyśmiać naiwność matki i cieszyć się, że ślub się nie powiedzie tak jak błagałem Yoon'a, żeby tego nie robił. Natomiast z drugiej.. czułbym wyrzuty sumienia, może właśnie dlatego, że gdybym nie wdał się w taką relację ze starszym mężczyzną to może i nie skrzywdziłbym tym Ga Yoon.
- Nie płacz, on.. nie zasługiwał na ciebie. - szepnąłem, gładząc plecy matki.
Czułem się beznadziejnie, bo niezależnie jak bardzo wypierałbym się tego uczucia, i tak go kochałem.


◊◊

Min siedział na stołku w swoim mieszkaniu. Właśnie znajdował się w bogato wyposażonej kuchni, nawet nie widząc kiedy sprawy nabrały taki obrót. Park Jimin znalazł się u niego szybciej, niż ten mógł się spodziewać. W mgnieniu oka oboje opróżniali kolejną szklankę alkoholu, tak jakby bez tego Yoon nie potrafił się sensownie odezwać. Jednak mężczyzna uważał, że to będzie dobra odskocznia od tkwienia samotnie w swoim własnym umyśle, a nikt po za rudowłosym nie pomógłby mu w takiej sytuacji. Po za tym drugi nauczyciel dziwnym trafem zawsze zabierał ze sobą jeszcze więcej wszelakiego napoju z promilami, jak gdyby rozumiejąc potrzeby starszego.
- Musisz przystopować z piciem, bo ostatnim razem nie skończyło się to dobrze. Jesteś nieobliczalny. - Mruknął czarnowłosy znad ozdobnego naczynia, nie czując się jeszcze nawet wstawionym.
Jimin zmarszczył znacznie brwi, przyglądając się mężczyźnie. Rzecz jasna był pewien, że wydarzyło się coś niefortunnego, gdzieniegdzie podsłuchał rozmowę innych nauczycieli a sam Hoseok przestrzegł go przed namolnym obmacywaniem go w szkole. Rudowłosy czuł zawód tą sprawą, jednocześnie w jakiś sposób rozumiejąc obawy młodszego licealisty.
Jednak jaką rolę odgrywał w tym wszystkim Min? Czy on też był zamieszany w coś podobnego? Biorąc pod uwagę zaciąganie tego biednego Taehyung'a do pierwszej lepszej szkolnej toalety niemal po każdej lekcji, to miał prawo tak pomyśleć.
- Co to miało niby znaczyć? Ogółem jestem tu, bo niemalże łkałeś w słuchawkę, że mam przybyć. I wiesz co? Niemal kurwa przyleciałem na miotle, bylebyś nie wył jak pięcioletni bachor.
Park nie miał złych intencji. Od dłuższego czasu starał się przemówić mu do rozumu i bez większego zastanowienia odradzał dalszej przyszłości z matką Taehyung'a. Nie znosił tej baby i w życiu nie zgodziłby się, by Yoon Gi nadal był z tą kobietą. Odradzał mu tego związku, bo był namacalnie pewien, że nie kochał jej. A po co miał potencjalnie męczyć się z kimś do kogo nawet nic nie czuł?
- Więc? Może powiesz mi o czym tak zawzięcie plotkują w szkole? Kompletnie nie rozumiem tej całej szopki, mogliby już sobie darować.
- Ah, szkoła mnie teraz najmniej interesuje. Rozchodzą się plotki o moim romansie z Taehyung'iem, przynajmniej z tego, co słyszałem. Cały ten związek z jego matką, miał tylko chronić go właśnie przed taką sytuacją. - Starszy upił kolejny łyk, jakby to miało dodać mu spójności w wypowiedzi. Nie wiedział jednak dlaczego musiał z siebie wyrzucić wszystkie zdarzenia z ostatniego miesiąca. - Sęk w tym, że ten dzieciak dowiedział się o zaręczynach, które swoją drogą wymyśliła ta kobieta. Na szczęście w końcu zdałem sobie sprawę, że nie mogę tego dłużej trzymać w takim stanie. Wyprowadziłem się dziś z tamtego domu.
- Co ty, chyba nie mówisz poważnie? - rudowłosy Koreańczyk wytrzeszczył oczy na potencjalnego przyjaciela. - Pełen szacun! Wiedziałem, że wreszcie pozbędziesz się tej irytującej kobiety ze swojego życia. Pytanie tylko co na to Taehyung. Rozmawiałeś z nim o tym?
Jimin nie miał pojęcia o plotkach. Nie sądził, że dzieciaki tak szybko zaczną się tego domyślać. Chyba, że ktoś naprawdę ich wyśledził i stąd te wszystkie plotki. Koreańczyk nie wiedział za wiele. Rozumiał jednak powagę sytuacji, lecz też całkowicie się temu nie oddawał, wolał raczej machnąć na to ręką i dalej żyć tak jak tylko chciał, najlepiej mając przy sobie Hoseok'a.
Min potarł w lekkim zdenerwowaniu swoje czoło. Właśnie, jego priorytetem teraz powinno być spotkanie się z Taehyung'iem. Nie wiedział, jak młodszy chłopak odebrał całą sytuację, bo w końcu doprowadził do całkowitego rozpadu jego własną matkę. - Byłem z nią tek długo tylko dlatego, że Taehyung tak chciał. Swoją drogą nie rozmawiałem z nim od bardzo dawna, lecz z pewnością już o tym wie. Myślisz, że to dla niego jakaś dobra wiadomość?
- Póki co to wygląda na zwykłe odepchnięcie tego biednego dzieciaka. On musi się czuć fatalnie! W ogóle cię nie rozumiem Yoon. Zdajesz sobie sprawę, że po wyprowadzce ograniczyłeś sobie dostęp do Taehyung'a? Dlaczego go unikasz? To nie wyjdzie ci na dobre.
- Ja...Właściwie nie mam pojęcia. - YoonGi dopił do końca swojego drinka. - Nie chciałem, by ktokolwiek wszedł nam w drogę. Taki obrót spraw nie przeszkodzi mi, aby w końcu z nim porozmawiać. Przecież w końcu mogę udowodnić, że jestem tylko jego.
-  Jak zamierzasz to zrobić? - chwytając w dłonie kolejnego drinka, Jimin upił kilka łyków, delikatnie się przy tym krzywiąc.
Miał mieszane uczucia. Chciał rzecz jasna, żeby im się ułożyło, chciał tego od początku, kiedy zauważył jak na siebie oddziaływują, jednak ciągle w ich związkach ktoś stawał na przeszkodzie. To mocno irytowało Koreańczyka.
- Przede wszystkim muszę się z nim spotkać. Reszta zależy od tego, jak potoczy się rozmowa, nieprawdaż? - Min zignorował już jakiekolwiek naczynia, by złapać butelkę alkoholu w dłoń. Bez namysłu zaczął opróżniać ją z gwinta. Z drugiej strony zaś na ustach Yoon'a pojawił się delikatny arogancki uśmiech, który często stawał się jego etykietą.- Dobrze wiesz, że chwilami trudno go rozgryźć.
- Wiesz, może i trudno, ale nadal jestem zdania, że to twoja wina. Gdyby nie te twoje gierki, miałbyś Taehyung'a niemal od razu. Zresztą.. - przyjaciel machnął ręką, po czym mocno wtulił się w jego ramię, tak jak zwykł to robić. - I tak i tak gdyby Ga Yoon się dowiedziała o twoim romansie i wybrykach w łóżku z jej własnym synem urwałaby ci łeb.
- To nie ja źle interpretuje fakty. Po za tym ona prędzej, czy później się o tym dowie. - Mężczyzna przeniósł wzrok na rudowłosego, gdyż wcześniej spojrzenie miał utkwione gdzieś w mniej określonym punkcie. Przynajmniej od teraz wiedział, co konkretnie powinien robić.
- Zakochałeś się w nim po uszy, Min Yoon Gi. Jedynie za bardzo pogubiłeś się w tym wszystkim.


◊◊

- Panie Min YoonGi. - Starszy dyrektor szkoły mruknął cicho, stukając uporczywie końcówką długopisu o blat. Faktem było, że plotki szybko się roznosiły, jednak sam czarnowłosy kompletnie nie zwracał uwagi na żadne podejrzliwe spojrzenie. Nie jego wina, że właśnie przypadł mu do gustu jego własny uczeń. - Czy oskarżenia na temat pana romansu z uczniem Kim Taehyung'iem są prawdziwe? Nie mogę dopuścić do takich skandali na terenie mojej szkoły. Powinien Pan dziękować, że nie zawiadomiłem o tym wszystkim policji.
- Wierzy Pan w plotki dzieciaków? - Zirytowany mężczyzna skrzyżował ręce na torsie. Nie potrafiąc słuchać dalej bzdur jakiegoś starca, który jedynie dbał o to, by nie stracić własnej posady.
- YoonGi, nie w tym rzecz. Wiesz dobrze, że byłeś jednym z moich najlepszych nauczycieli. Jednak ta sprawa wyszła poza szkołę. Muszę stłumić skandal zanim prokuratura się nim zainteresuje.
- Źle Pan to odebrał. - Odpowiedział Min, zaciskając dłonie w pięści. - Byłem przyrodnim ojcem Taehyung'a, nic więcej.
Staruszek pokręcił głową, wzdychając cicho. - Musi Pan mi wybaczyć, ponieważ mimo prawdy jestem zmuszony do zwolnienia cię z posady nauczyciela. To uciszy szepczących uczniów na ten temat. Mam nadzieję, że Pana przyjaciel Park Jimin nie był zamieszany w nic podobnego.
- Nie musi się dyrektor martwić o tego nauczyciela, nie ma z tym nic wspólnego. Posiada jedynie specyficzny charakter. - Już ciemnowłosy miał ochotę zaśmiać się kpiąco, lecz coś skutecznie go powstrzymało, gdy drugi Koreańczyk pokiwał ze zrozumieniem głową.
YoonGi nabrał z zdenerwowaniem powietrza w płuca, powstrzymując się przed jakimś wybuchem gniewu. - Jednak musi mi Pan obiecać, że Taehyung nie będzie mieć kłopotów, ani przestanie być na języku każdego w tej szkole.
- Och, Panie Yoon... - Dyrektor był nieco zdziwiony tą prośbą, mimo to przybierając delikatny uśmiech na usta. Może i nie był złym człowiekiem, w końcu dobro szkoły było ważne, jednak stanowczo nie przypadł czarnowłosemu do gustu. - Zrobię co w mojej mocy.
- Dobrze, że się zrozumieliśmy. - Yoon nadal pod wpływem emocji, od razu ruszył w stronę wyjścia. Nie powstrzymał się przed głośnym trzaśnięciem drzwiami, by już móc rozładować swoje emocje. Nie wiedział jedynie, co powinien zrobić. Brak pracy w tym miejscu ograniczy mu kontakt z Taehyung'iem na dobre, a on sam będzie musiał odnaleźć inny sposób, by na niego wpaść. Chciał w końcu jakkolwiek wprowadzić swój plan w życie. Nie wiedział, czy może właśnie dlatego jego myśli przyciągnęły do tego miejsca ucznia Kim. Mężczyzna na chwilę uspokoił się widząc znajomego mu chłopaka, choć miał wrażenie, że ten zaraz minie go, zupełnie nic sobie nie robiąc z obecności Yoon'a. Jednak starszy złapał ucznia za ramię, by zwrócić swoją uwagę.
- Musimy w końcu poważnie porozmawiać. - Ta chwila była jedynie ulotnymi sekundami, gdyż Min od razu po przelotnym spojrzeniu, wyminął znajomą mu sylwetkę nastolatka, ruszając w mniej określonym kierunku. Jednak tym razem na pewno już nie do pracy.
- Yah, Min Yoon Gi. - zawołałem go, lecz w mgnieniu oka mężczyzna zniknął mi z oczu.
Nie wiedziałem co się stało, dlaczego on wybiegł z gabinetu dyrektora będąc tak poddenerwowanym? Czy jemu też nie na rękę były te plotki?
Westchnąłem, czując, że kolejny raz zaprzepaściłem szansę na porozumienie się ze starszym Koreańczykiem. Czy tak już będzie zawsze? Czy to wszystko kiedyś się skończy na dobre?
Oparłem się o ścianę nie wiedząc, co dalej. Właśnie chciałem dyskretnie odwiedzić gabinet, by móc chociaż zobaczyć Yoon Gi'na, jednak moje wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, kiedy z pomieszczenia wyszedł dyrektor szkoły.
- Uczniu Kim Taehyung. Co tu robisz?
- W zasadzie ja.. chciałem spytać o mój plan lekcji, coś się tam nie zgadzało, ale, uhm, trudno to zwykła papierkowa robota.. - zagryzłem wargi, w lekkim zdenerwowaniu. - Ale akurat zauważyłem wychodzącego profesora i zastanawiałem się..
- Ah, nie zawracaj sobie tym głowy. Idź na lekcje i wróć później, pokażesz mi co tam ci się nie zgadza.
- Dobrze. - skłoniłem się wraz z odejściem dyrektora.
Nie minął nawet moment, kiedy nagle w kieszeni zawibrowała mi komórka, powiadamiająca o nieodebranych połączeniach. Pośpiesznie sięgnąłem po urządzenie i odczytałem wiadomość.

9:20

od : Hoseokkie
Podziękuj ode mnie Yoon Gi'nowi. Gdyby nie on Jimin pewnie zostałby zwolniony. Myślę, że jego zasługą jest również fakt, że szum na twój temat ucichł.

9:21

O czym mówisz?

9:25

od : Hoseokkie
To ty o niczym nie wiesz? Dziś rano wylali Min Yoon Gi'na.

- Proszę, zrób to dla mnie Namjoon'ie..
Uporczywie trzymałem telefon przy uchu, niemal krążąc po swoim pokoju tam i z powrotem mimo, że nie dawało mi to kompletnie nic poza stresem i niepewnością, czy ten uparty hyung udostępni mi informacje o firmie, w której pracuje Yoon.
- Mówiłem ci, Tae. To nie jest dobry pomysł. Najlepiej jakbyś się nie wtrącał w takie sprawy..
- Ale musisz udzielić mi tych informacji, wiesz przecież jak cholernie ważne się to dla mnie stało! - zerknąłem w stronę drzwi, nasłuchując czy aby moja matka nie pojawiła się w domu. - Hyung, jesteś jedyną osobą, która może to zrobić.
- Nie widzisz, ile ten facet sprawił ci problemów? Ja mam przyczynić się do powstania kolejnych? Przejrzyj na oczy..
- Jeśli powiesz mi dokładnie, gdzie pracuje Yoon i opowiesz o innych równie ważnych szczegółach to sam przyczynię się do własnego nieszczęścia w razie niepowodzenia. Nauczę się na błędzie, czyż nie? No dalej, nie daj się prosić, ja naprawdę będę żałował, jeśli choć nie spróbuję..
- Jesteś zbyt uparty, eh. Niech ci będzie, zrobię to dla ciebie ale, żeby nie było, że nie ostrzegałem. Jakich konkretnie informacji potrzebujesz?
- Błahostek, serio. Napisz mi wszystkie dane o pracy Yoon'a. Prawdopodobnie jest właścicielem jakiejś dobrze prowadzącej się firmy. - uśmiechnąłem, w duchu szykując się na małe zwycięstwo przekonania starszego przyjaciela.
- To najprawdopodobniej adres wystarczy? Wyślę ci wszystko, co uda mi się znaleźć w wiadomości.
-  Dziękuję Namjoonie. Wiszę ci przysługę.


◊◊

Ogromny szklany budynek, który mieścił się w samiutkim centrum Seulu, był dość unikatowy i wyjątkowy, zapadający w pamięć. Namjoon powiedział, że Yoo Agency, jest drugą w rankingu najlepiej zarabiających firm, a biorąc pod uwagę, że Yoon Gi jest współwłaścicielem, to poniekąd wiele by wyjaśniało jak i robiło wrażenie na ludziach, w szczególności kobietach, które chętnie zażerowałyby na jego pieniądzach. Bezsens. Nadal nie rozumiałem, dlaczego w ogóle pracował w szkole, jeśli w porównaniu do tak wielkiej i obleganej firmy, tam zarabiał krocie.
Biorąc głęboki wdech, nakierowałem swoje odrętwiałe nogi w kierunku równie oszklonych drzwi obrotowych i bez większych problemów przedostałem się do środka. Nim się zdołałem zatrzymać, wpadłem na wysoką kobietę, która w porę uchwyciła mnie, kładąc dłoń na plecach.
Pośpiesznie odsunąłem się, nieco speszony.
Miała cholernie sztuczną mimikę twarzy, jednak nie zwracałem na to zbytniej uwagi, zdecydowanie oprócz twarzy można było dostrzec wyraźnie jej długie nogi i mieniącą się kryształami sukienkę. Mimo to, wcale nie była zachęcająca do rozmowy.
- W czym mogę służyć tak młodej osobie?
Weź się w garść, Taehyung. - Byłem umówiony na rozmowę z panem Min Yoon Gi.
Kobieta była najwyraźniej zaskoczona, lecz niewiele pomyliłem się co do niej ; z jej tonu można było wyczuć jad. - Pan Min nie przyjmuje w najbliższym czasie spotkań, ma dużo na głowie.
Uśmiechnąłem się pogardliwie, w żadnym stopniu nie tolerując tej laski nawet, jeśli pracowała w tym miejscu. - Przykro mi, musiała zajść jakaś pomyłka.
I momencie, kiedy miałem zamiar pokłócić się z nią, zostałem przysłonięty sylwetką mężczyzny, którego najmniej spodziewałem się zobaczyć właśnie teraz.
- Wystarczy Minah, nie zamęczaj mi biednego dzieciaka. Znam go, sam go tu zaprosiłem.
- Ale kiedy..
- Minah. - rudowłosy mruknął ostrzej, przez co spłoszona kobieta wytrzeszczyła oczy i potulnie skinęła głową. - Możesz już iść. Z tego co wiem nie wypełniłaś jeszcze wszystkich dokumentów.
- Oczywiście. - Koreanka odeszła, tym samym pozostawiając mnie samemu sobie z Park Jimin'em. Ten chwycił mnie pod ramię i zaprowadził do windy, by po chwili móc wraz z nim znaleźć się w środku.
- Yah, co tu robisz Kim Taehyung? Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam.
- O to samo chciałbym zapytać. - patrzyłem jak mężczyzna wciska dwudzieste piętro, po czym obraca się w moją stronę. - Czy ciebie też zwolnili?
- Prawdę mówiąc.. - Jimin lekko się roześmiał, poprawiając okulary. - Sam się zwolniłem. Miałem dość tego obskurnego gościa zwanego dyrektorem no i rzecz jasna, ciągłych podejrzeń jak i wątpliwości co do mojej pracy. Chciałem też pomóc trochę Yoon Gi'nowi, dlatego odszedłem razem z nim a on w podzięce zatrudnił mnie tu. Wreszcie robię to co kocham.. architektura to moja działka. A psychologia? To tylko poboczne hobby.
Na moich ustach zamajaczył się przyjazny uśmiech, co rudowłosy Koreańczyk wychwycił niemal od razu.
- Brakował mi cię dzieciaku. Sporo się wydarzyło i.. mogę się jedynie domyślać dlaczego tu jesteś. - winda zatrzymała się, wypuszczając nas na wskazane przez starszego piętro. Podążałem za nim. - Chcesz porozmawiać z Yoon'em?
Przeniosłem wzrok na drzwi z ciemnego drewna na którym widniała złota plakietka z nazwiskiem współwłaściciela. Park zamruczał cicho pokazując mi, że tam właśnie mam się udać. Odetchnąłem cicho i nim zdążyłem dotknąć klamki, rudzielec szybko przyciągnął mnie do siebie tym samym powodując, że gwałtownie wpadłem na jego tors.
- Y-ya, Park Jimin, co ty wyprawiasz..?!
- Tak bardzo się martwiłem o ciebie! Naprawdę! Yoon Gi bardzo przeżył waszą rozłąkę, chciałbym, żeby wam się ułożyło..
Próbowałem bezskutecznie wyrwać się z jego uścisku, co musiało wyglądać komicznie, kiedy trzymałem dłoń na jego szczęce, by jakkolwiek go odepchnąć. - Ostrzegam cię..! Za dużo czułości jak na tą chwilę, proszę Jimin..

Yoon odchylił się na krześle do tyłu, przeczesując palcami swoje czarne włosy. W prawdzie siedział naprawdę długo w swoim biurze, biorąc pod uwagę cały ostatni rok. Możliwe, że brakowało mu tego, czuł się w końcu odprężony. Był ponad wszystkimi, szczerze nie musząc nic robić.
Poprawiał swój krawat, przymykając powieki. Myślał, że w końcu mógłby mieć spokój, jednak w krótkim czasie wszystko prysło, jak bańka mydlana. Jakieś głosy zaczęły dochodzić zza drzwi jego gabinetu. Nie tolerował czegoś takiego w własnej firmie, kiedy już wystarczająco odłączył się od tego całego zgiełku, umieszczając swoje biuro na najwyższym piętrze firmy. Miał ochotę kogoś zdrowo opierdolić, jak nie w najgorszym wypadku zwolnić. Wstał z hukiem z swojego obrotowego krzesła, przemierzając z zirytowaniem całą długość pomieszczenia. Poprawił swoją lekko wymiętą koszulę, jak i marynarkę, już układając dłoń na klamce. W tej chwili w jego głowie coś uporczywie dobijało się do świadomości. Znajome głosy, podniesiony ton. Do jego uszu dochodzi również charakterystyczne jęknięcie, przez co mężczyzna wręcz gotuje się w sobie. Złość wzięła nad nim górę, kiedy z impetem odchylił drewnianą powierzchnię drzwi, które głośnym echem uderzyły o ścianę.
Może i właśnie ucieszyłby się z widoku Kim Taehyung'a, jednak właśnie nie w takiej sytuacji. Kolejny raz rudowłosy działał mu na nerwy, obejmując swoimi brudnymi łapskami jego własność. Nie wiedział po jaką cholerę zatrudnił tu tego idiotę, który dosłownie irytował go kilka razy dziennie. Tym razem zdecydowanie przegiął, że nawet Min nie zastanawiał się nad tym, co robi tu jasnowłosy chłopak, którego tak bardzo brakowało starszemu.
- Kim Taehyung. Co ty do cholery wyprawiasz? Masz sekundę, żeby znaleźć się w moim gabinecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz