poniedziałek, 28 listopada 2016

Let's not fall in love 15/20

-15-

Wraz z kolejnymi dniami Yoon zauważył, że pobyt w domku letniskowym dobiegał końca. Wraz z kolejnymi godzinami mężczyzna utwierdzał się w fakcie, że naprawdę przywykł do takiego życia. Był sam na sam z młodszym chłopakiem, nawet jeśli od kilku dni skutecznie odmawiał sobie większych wspólnych przyjemności. Naprawdę jego ciało, jak i mózg upominał się o seks, czy inne erotyczne doznania, kiedy tak naprawdę w jego spodniach robiło się ciasno od razu, jak młodszy dotykał jego ciała. Odmawiał sobie kolejnych stosunków, jakimi mogli obaj się cieszyć i skupił się na ich kontakcie. Chciał udowodnić temu chłopakowi, że w jego głowie jest jeszcze coś więcej niż tylko współżycie. Miał zachować się, jak prawdziwy oddany mu mężczyzna, który pokazuje coś więcej niż tylko twardego penisa. Może i wziął ich relacje na jeszcze poważniejszy etap, w końcu wiedział, że na pewno nie odpuści temu nastolatkowi. Nie przejmował się różnicą wieku, czy afiszowaniem się z swoją orientacją. Z drugiej strony nie czuł powodu, by ktokolwiek miał wziąć ich związek za nienormalny, pomijając relacji między tą samą płcią. Min wyglądał zdecydowanie młodo, jak na swój wiek, co nie wzbudzało dziwnych kontrowersji. Swoją drogą ten facet nie przejmował się prawie niczyją opinią. Robił co chciał, co nakazywały mu jego żądania i potrzeby. Zaraz obok tego postawił sobie wywarcie jakiegoś wrażenia i pokazania się z innej strony swojemu obiektowi pożądania. W ostatni wieczór ich wakacyjnego wyjazdu zaplanował wspólne wyjście do pobliskiej części miasta. YoonGi trudno było się przyznać do tak szczeniackiego pomysłu, jak randka. Sądził, że to było do niego wyjątkowo niepodobne, a sam nie wiedział, jak mógł zareagować Taehyung. Yoon wyjątkowo się postarał, by wszystko pozostało niespodzianką, aż do tego dnia.
Mężczyzna ruszył w stronę sypialni, gdzie spostrzegł w tamtym miejscu znajomą mu postać. Oparł się o framugę drzwi, krzyżując ręce na torsie. Kąciki jego ust drgnęły delikatnie w górę. - Jesteś gotowy, Taehyung?
Podnosząc głowę moje błyszczące tęczówki spotkały się z tymi jego, aż uchyliłem wargi w zaciekawieniu. - Gotowy?
Nasza pewnego rodzaju 'relacja' naprawdę znacznie się ociepliła odkąd tutaj się zatrzymaliśmy. Ten wyjazd był prawdziwą odskocznią, czymś niezapomnianym, w końcu wreszcie mogliśmy odkryć swoje nawyki, mogliśmy budzić się przy sobie o poranku a seks stawał się pasjonujący jak nigdy dotąd, przynajmniej z początku, bo ostatnimi dniami Yoon znacznie to sobie odmawiał, nie wiedzieć czemu. Nie pytałem, bo taki wygląd spraw też mi pasował.
Podniosłem się do siadu, mając na sobie jedynie długą koszulkę do połowy ud w słodkie króliczki. Może i byłem na to za stary, ale czasami nie odmawiałem sobie takich przyjemności jak dzieciństwo.
Czarnowłosy zbliżył się do młodszego, przelotnie zostawiając pocałunek na ustach tego chłopaka. Zrobił tak, jak codziennie na powitanie, zapominając na chwilę, że już zbliża się wieczór. Mężczyzna z trudem ukrywał, że kiedy stawał twarzą w twarz z chłopakiem, to jego osoba momentami go rozczulała. To była taka chwilowa odskocznia od chwil, kiedy dosłownie Yoon klnął na wieczne podniecenie w jego towarzystwie. Wytrzymanie takiego czasu bez kontaktu fizycznego było dla niego niezłym wyzwaniem. - Nadal nie ubrany?
- Ja.. daj mi minutkę! - zaśmiałem się cicho, biegnąc w stronę szafy. Przewertowałem wszystkie ubrania stawiając na wygodę jak i mając na uwadze ciepłe powietrze. Ubierając się w cienką bluzę i podziurawione przy kolanach rurki, stanąłem jak na baczność mrucząc cicho, że jestem gotów.
Już chwilę po tym mężczyzna wyciągnął Taehyung'a na zewnątrz, by początkowy zrobić spacer do pobliskiego miasta. Słońce już zachodziło, a świecące budynki było widać z daleka. Yoon był usatysfakcjonowany, kiedy młodszy cały czas trzymał się jego ramienia. Było to pewne załamanie codzienności, ponieważ obydwoje raczej przybywali w obrębie nowoczesnego domu lub nad brzegiem plaży. Teraz mogli przyjrzeć się z bliska kolorowemu otoczeniu, które kusiło co noc pięknym widokiem. 
Z otwartymi ustami i zapartym tchem wpatrywałem się kolejno w świecące neony, które zachęcały turystów, zdążyło się również ściemnić, słychać było morskie fale, które szumiały w akompaniamencie rozbijania się ich o piasek.
Szliśmy bez butów, patrzyłem jak bose stopy zapadały się w piasku, który przyjemnie je masował. Zaśmiałem się beztrosko, nawet nie zdając sobie sprawy, że chwyciłem mocno jego większą dłoń i splotłem nasze palce, ekscytując się zachwycającą plażą i pobliskim miastem, które na dobre zaczęło kusić, kiedy można było usłyszeć szum, dźwięki instrumentów jak i przekrzykujących zgiełk kupców mających w sprzedaży wiele pięknych przedmiotów. Rozglądałem się, ściskając w podekscytowaniu dłoń Min, miałem na ustach promienny uśmiech, oczywiście, że rzadko byłem świadkiem tak niesamowitych festynów. Dzieci biegały jeden po drugim, jedna dziewczynka nawet się potknęła a jeszcze inne robiły bańki. Spojrzałem na Yoon Gi'na doskonale odczuwając magię tego miejsca.
- Słyszałem o tym dniu już wcześniej. W końcu co roku przebywałem tuż obok. Jedynie nigdy nie miałem okazji tego zobaczyć. - Min odpowiedział, nawet jeśli nie padło żadne pytanie ze strony chłopaka. W końcu widział, jak ten z zaciekawieniem obserwował wszystko w okół. To kłóciło się z wcześniejszym, na pozór wrednym charakterem chłopaka. W końcu mężczyzna nie widział go jeszcze nigdy tak szczęśliwego. - Słyszałem, że to festiwal smoka. Znam dobre miejsce, z którego będzie wszystko widać.
Ucieszyłem się. Naprawdę ucieszyłem, uwielbiałem fajerwerki i tego typu imprezy, wydawały się być tandetne, jednak ja czułem się swobodnie i beztrosko. Poza tym, chciałem jak najlepiej wykorzystać wspólny czas, który był nam dany jeszcze tylko tego wieczoru. Wolałem nie zastanawiać się co będzie dalej a żyć chwilą.
Trzymałem się jego ramienia, by zaraz po tym starszy mnie poprowadził. - Tu jest naprawdę cudownie! - zawołałem ukazując tym swoje emocje i radość, ukazałem siebie w postaci zwykłego nastolatka. - Tamto stoisko! Chodźmy najpierw tam.. - zaciągnąłem go do garbatej staruszki, która posłała nam szeroki uśmiech, kiedy tylko dostrzegła zbliżających się potencjalnych klientów.
- Co dla ciebie kochanieńki? - wysepleniła, kiedy ja nieśmiało zajrzałem w jej oczy. Ta zaś przeniosła wzrok na nasze splecione dłonie co od razu skomentowała. - Ah.. rozumiem. W takim razie polecam ci młodzieńcze te wisiorki. - sięgnęła po dwa naszyjniki, z czarnym i białym motywem, dwie charakterystyczne połówki. - To Ying i Yang. Nie funkcjonują osobno, lecz razem są nie do rozłączenia.
- Są piękne. - szepnąłem, przez moment niemal zapominając o obecności mężczyzny stojącego obok mnie. Uśmiechnięta babka podała mi drżącymi dłońmi wisiorki a ja skłoniłem się z wdzięcznością, kiedy szybko odpowiedziała.
- Nie przejmujcie się ceną! Miłość jest najważniejsza.
Yoon nic nie powiedział od dłuższego czasu, jedynie sięgając do swojej kieszeni. Wyciągnął stamtąd kilka banknotów, jednego z nich podając starszej Azjatce. Min nie ukazał, jaka to była suma, jednak, jak się okazało nie miał drobniejszej sumy przy sobie. Mężczyźnie swoją drogą podobało się, kiedy odbierano ich dwójkę jako parę. - Czy tyle pieniędzy będzie dla Pani odpowiednie?
Staruszka głośno się roześmiała, jakby z radości, głośno dziękując starszemu Koreańczykowi. Uśmiechnąłem się, trzymając naszyjniki przyciśnięte do swojej piersi. Podziękowałem raz jeszcze nim cały rozpromieniony zostałem lekko pchnięty przez czarnowłosego ku wybrukowanej dróżce, ruszając bliżej brzegu morza, przy którym zostało umieszczone miasto. Mężczyzna pociągnął mnie na długie, drewniane molo, idąc aż do samego końca. Zatrzymał się dopiero przy niewielkiej barierce.
- Z tego miejsca zdecydowanie najlepiej widać sztuczne ognie. Kolorowe światła idealnie odbijają się od tafli wody. Zresztą, nie będę ci psuł niespodzianki. - Chyba dopiero po raz drugi Min uśmiechnął się delikatnie ale szczerze. Trzymał swoją większą dłonią, tą należącą do Taehyung'a, czując się naprawdę dobrze. Wspólnie spędzany czas był na swój sposób wyjątkowy, a mężczyzna jedynie katował się w myślach, że wygadał najważniejszą część, prezentującą fajerwerki. - Co masz zamiar zrobić z naszyjnikami, Taehyung?
Udałem, że się zastanawiam, uśmiechając się do Min Yoon Gi'na. - A wiesz? Jeszcze nie wiem, może dam jakiejś miłej młodej damie na przykład takiej Amber..
Zaśmiałem się mimowolnie, lekko szturchając starszego, kiedy ten znacznie się spiął. Uwielbiał drażnić ukochanego mężczyznę. - Oczywiście żartuję. Pragnę, abyśmy nosili go przypominając sobie każdego dnia o tym dniu.
Posadziłem starszego, by ukucnąć nad nim i zawiesić na jego szyi czarny Yang w czasie, kiedy ja trzymałem w dłoni swój biały Ying. - Um.. pomożesz mi?
Z łatwością Min zapiął łańcuszek na karku chłopaka, nawet jeżeli nigdy nie miał styczności z taką biżuterią. YoonGi już zauważył, że ten mały drobiazg niezwykle pięknie wygląda na szyi młodszego Koreańczyka. Jednak jeszcze większą satysfakcją dla niego była radość Taehyung'a, jak i świadomość, że on sam to sprawił. Chciał wywoływać taki uśmiech i szczęście w nastolatku już każdego dnia. - Przyznam, że pasuje ci ten naszyjnik. Mam nadzieję, że będzie ci przypominał o uczuciach, którymi cię darzę.
- S-słucham? - odwróciłem głowę w stronę Yoon'a aż nasze usta zetknęły się ze sobą. Moje policzki pokrył delikatny rumieniec, nim po dłuższej chwili zorientowałem się co mógł mieć na myśli starszy. - Uczuciach?
- Oczywiście, muszę się do tego przyznać. - Czarnowłosy pozostawił przeciągły pocałunek, lecz jedynie bardzo lekki na ustach tego chłopaka. Upewniał się w tym przekonaniu wystarczająco długo, by teraz mieć jakiekolwiek wątpliwości. Yoon był pewny, że to właśnie ktoś, kogo szukał tyle lat. - Chciałbym w końcu oficjalnie z tobą być, Taehyung. To nowe uczucie, pokochałem cię.
Nie wiedziałem czy w tamtym momencie żartuje, jednak jego słowa stanowczo wbiły się w mój umysł, mącąc mi w nim. Opadłem na kolana, mrugając kilkakrotnie rzęsami, jak gdybym trwał w jakimś nierealnym śnie. I właśnie wtedy ku niebu wzbiły się fajerwerki, huk wystrzału obił się o moje uszy, przez co instynktownie zadrżałem, podnosząc wzrok na granatowe niebo. Lepszego widoku naprawdę nie mogłem sobie wymarzyć w tamtym momencie, tak samo jak słów, jakie padły z ust Min Yoon Gi'na. Ale czy były szczere? Nie chciałem o tym aktualnie myśleć, nie, nie chciałem tak pięknej chwili burzyć swoimi natarczywymi myślami i wątpliwościami. Pragnąłem zapamiętać ten wieczór, pielęgnować wspomnienie.
Mężczyzna znalazł się tuż przy chłopaku, kiedy kolorowe światła znalazły się na ciemnym odcieniu nieba. Krótkie i ulotne, migoczące płomyki, gdzieś w oddali, naprawdę były czymś niezapomnianym. Fajerwerki rozprzestrzeniały się jedna obok drugiej, zasłaniając tą charakterystyczną czerń. Piękne odbicie całego zdarzenia w tafli wody, podwajało całą atmosferę. Yoon wiedział co mówił, wybierając właśnie to miejsce. Nadal mocno trzymał dłoń młodszego chłopaka, siadając właśnie na krańcu drewnianej powierzchni. Pozwolił, by Taehyung oparł się o jego bok, kiedy ten mocno trzymał go przy sobie. Samo zafascynowanie tym wszystkim tego nastolatka, sprawiało, że Min poczuł się szczęśliwy wraz z nim. - Taehyung, muszę ci obiecać, że to wszystko w końcu się skończy. Skończy się, ponieważ chcę zakończyć ten rozdział i rozpocząć nowy właśnie jedynie z tobą.

◊◊

Nim oboje zdążyli się obejrzeć, wieczór dawno oddał się w niepamięć, a oni właśnie zaparkowali przed domem w Seulu. Yoon chciał, żeby ten chłopak był szczęśliwy, jednak nie wiedział, że to wszystko będzie tak ulotne. Wiele godzin spędzili w swoich ramionach, a mężczyzna cały czas skradał pocałunki z ust Taehyung'a. Jednak było coś, co mu zdecydowane nie pasowało. Owszem, wcześniej celowo odpuszczał sobie seksu, mając nadzieję, że w ten ostatni dzień młodszy sam zaciągnie go do łóżka. Ta część nie poszła po jego myśli, kiedy to siedząc wspólnie nad brzegiem morza jasnowłosy ostatecznie przysypiał, mając policzek wtulony w tors mężczyzny. Ten nie protestował, przesuwając dłonią po drobniejszych plecach, usypiając go wystarczająco. Po jakimś czasie na rękach doniósł swój obiekt pożądania do domku letniskowego, w którym spędzili ostatnią noc. Reszta działa się tak szybo, że w mgnieniu oka YoonGi właśnie wyciągał kluczyki ze stacyjki. Jego wzrok powędrował na młodszego, uśmiechając się arogancko, nawet jeżeli ich wspólne cudowne chwile dobiegały końca.
- Taehyung. - Min oblizał wargi, układając dłoń na udzie nastolatka. - Skoro jeszcze siedzimy w samochodzie, to może na tym skorzystamy? W końcu możesz mi się oddać właśnie teraz.
Zmrużyłem nieco powieki, wędrując swoim spojrzeniem po twarzy Yoon'a. Czy on kompletnie powariował? Zamierzał niemal przed domem się kiziać i miziać ze mną, kiedy w każdej chwili może wyjść moja matka? W końcu.. wystarczająco ją spławialiśmy przez co teraz pewnie siedzi w domu i albo zamartwia się za wszystkie czasy albo jest cholernie podkurwiona, szczególnie na swojego niedoszłego mężczyznę.
- Dlaczego wyskakujesz z tym właśnie teraz, hyung? - spytałem, jak gdyby nie rozumiejąc, po czym skrzyżowałem ręce na torsie, usiłując ukryć uśmiech pod maską powagi.
Mężczyzna nachylił się, by dosięgnąć ust tego chłopaka, jednocześnie nie cofając swoich dłoni, które wędrowały gdzieś w górę po udach nastolatka.
- Wiesz dobrze, że zawsze mam na ciebie ochotę, mały. - Yoon muskał kilkakrotnie malinowe usta licealisty, stanowczo patrząc mu w oczy. Wiedział, że gdyby chciał, to mógłby wziąć go tu i teraz własną siłą, jednak w jego celach było podniecanie jasnowłosego. - Przydałoby mi się takie zakończenie wyjazdu.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś niezadowolony z wyjazdu, bo było ci za mało? Oh, a ja już myślałem, że nie zależy ci tylko na seksie. - powstrzymałem się przed mimowolnym roześmianiem się, bo to z kolei u skutkowałoby tym, że cała powaga poszłaby w zapomnienie a Yoon Gi jak zwykle wygrałby.
Przeniosłem wzrok gdzieś za nim pilnując, czy czasem nikt nie wychodzi z domu, by móc ułożyć dłonie na policzkach mężczyzny i ostatni raz ucałować jego usta. - Dziękuję ci Yoon. Za wszystko.
- Sądzę, że było idealnie. - Mężczyzna odpowiedział, skradając kolejny namiętny pocałunek Taehyung'owi. Nie chciał tego przerywać ale oboje dali sobie do zrozumienia, że trzeba się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem, jakie czekało na nich w domu. Starszy nadal czuł dotyk tego chłopaka na skórze, kiedy posyłał mu przelotne spojrzenie w czekoladowe tęczówki. Zaraz po tym rozbrzmiał dźwięk otwieranych drzwi pojazdu.
Przygryzłem wargi wysiadając z samochodu w czasie, kiedy Min wyciągał z bagażnika walizkę i torbę. Już w tamtym momencie miałem wielką chęć zawrócić i kazać mu jechać z powrotem do tego domku, obawiałem się konfrontacji z matką, jej natarczywego zadawania pytań i przede wszystkim ukrywania się. Kolejnych ukradkowych spojrzeń, niewinnego dotyku, lęku, że ktokolwiek (w szczególności matka) się dowie.
Westchnąłem chwytając rączkę od walizki, kiedy Yoon przyglądał się mi w skupieniu. Wstrzymałem oddech. - Nie patrz tak hyung, komplikujesz sytuację.
Nie czekając ruszyłem naprzód, by pokrótce znaleźć się w znajomym mieszkaniu.
Ga Yoon w zirytowaniu stukała paznokciami o blat stołu w kuchni. Dostała jedynie sms'a od Yoon'a, że ten niedługo znajdzie się w domu. Kobieta wręcz w zdenerwowaniu wywróciła oczami. Przecież martwiła się o tą dwójkę, jak i miała nie małe powody do złości. Jednak nie potrafiła długo być wkurzona na tą dwójkę, w końcu obydwóch kochała.
Koreanka podniosła głowę, natrafiając wzrokiem na swojego syna w korytarzu. - Tae, kochanie. Cieszę się, że cię widzę, ale...jest z tobą Yoon? Musimy porozmawiać.
Mężczyzna, jak na zawołanie wyjrzał zza postaci młodszego Koreańczyka, natrafiając wzrokiem na Ga. Nie wiedział na co się przygotować, jednak chcąc przyjąć to wszystko na ziemie, minął Taehyung'a podchodząc do stołu. - Ga, co masz na myśli?
- Okłamałeś mnie. Dzwoniłam do twojego biura, wyobraź sobie. Powiedzieli, że nie ma żadnej delegacji i wziąłeś urlop, Yoon. Dlaczego wmawiasz mi takie rzeczy? Stęskniłam się, ale... - Kobieta wypaliła od razu, krzyżując ręce na piersi. Nie mogła przymknąć na to oka.
Patrzyłem na nich, stojąc na uboczu przez co objąłem się ramieniem przysłuchując się rozmowie a w większości wyrzutów ze strony mojej matki. Oczywiście, że nie można jej było zignorować, w końcu była sprytna i wścibska, zawsze dopinała swego. Tak jak w tym przypadku, kiedy na własną rękę dowiedziała się o małym kłamstwie Min Yoon Gi'na.
Musiałem działać. Czułem, że jeśli chociaż w minimalnym stopniu nie przybliżę jej naszej sytuacji to będzie ciągle dociekać i to się nie skończy.
- To nie tak, kochanie. Źle zrozumiałaś..
- Bo widzisz.. - zbliżyłem się do matki, posyłając jej łagodny uśmiech, który zawsze ją rozczulał. - Hyung ci nie wspomniał, ale.. zaczął pracować w mojej szkole jako nauczyciel matematyki. Stąd nasza relacja nieco uległa zmianie, wciąż sobie dogryzamy, jednak.. dla ciebie postaraliśmy się o zażegnanie konfliktu. Byłem na tej wycieczce a Yoon.. był jednym z opiekunów.
Yoon uniósł brwi do góry, przez zachowanie młodszego. Przynajmniej w połowie jego wyjaśnienia były prawdziwe. Zaś na ustach Ga Yoon pojawił się rozpromieniony uśmiech, kiedy ta zmierzwiła dłonią jasne włosy swojego syna. - Przecież to wspaniałe! Dlaczego mi o tym nie powiedzieliście..? Wiecie dobrze, że chciałam, żebyście poprawili swoje relacje.
Mężczyzna nadal się nie odezwał, nie chcąc nawet konfrontować się z tą kobietą. Jasnowłosa zaraz po tym usilnie przyciągała do siebie Taehyung'a, by wycałować jego policzek.
- Maamo. - rzuciłem markotnie, kiedy ta wedle oczekiwania zaczęła ściskać mnie i całować, obawiałem się tego, bo zwykle była wymalowana jakimiś czerwonymi szminkami. Nie chciałem mieć żadnych odbitek na dowód miłości rodzicielki. 
Mimo to cieszyłem się, że załatwiłem przynajmniej część, dzięki czemu kobieta wyluzuje i odsunie na bok wątpliwości.
- Ale teraz chciałabym porozmawiać poważnie z Yoon'em. Mamy pewną sprawę do załatwienia. - Koreanka przybliżyła się do mężczyzny, uczepiając się jego ramienia. Ten jakby nie za bardzo zwracając na to uwagę nadal wpatrywał się w twarz Taehyung'a, posyłając mu pewien rozżalony wzrok, że musiał wrócić do szarej rzeczywistości, która potencjalnie miała się niedługo skończyć.
- Do później, Taehyung. - Min rzucił przelotnie, kiedy kobieta zaciągała go do wspólnej sypialni.  Ten modlił się w duchu, by tylko nie namawiała go na seks, ponieważ przed jego oczami był jedynie ten jasnowłosy nastolatek.
Delikatnie pomachałem dłonią, jakby z przekąsem mrucząc ciche 'dobrze'.
Ciągnąc walizkę do swojego pokoju, zamknąłem za sobą drzwi i ze świstem wypuściłem powietrze, opadając na łóżko plackiem. Przycisnąłem policzek do tak znajomej mi pościeli zawieszając się. Jasne, że moje myśli odpłynęły w kierunku minionego tygodnia, który wniósł w moje życie coś, i jednocześnie kolejne obawy.
Przeżyłem niezapomniany tydzień jak i ostatni wieczór, był pewnego rodzaju wspaniałą odskocznią, poczułem się naprawdę wyjątkowy. 
- To znaczy. Oczywiście, że jestem wyjątkowy, ale no. To było co innego. Zabrał mnie na randkę starszy facet. - mruknąłem do siebie, sprzeczając się ze swoimi myślami.
No właśnie. I co dalej.
Uporczywie przygryzałem wargi, aż pozostała na jednej z nich niewielka rana. Wyznał mi miłość, pierwszy raz, od początku naszej znajomości Yoon powiedział, że mnie kocha. Czy mimo, że sam darzyłem go uczuciem, czy mogłem mu ufać w tej kwestii? Czy miałem pewność, że jego słowa nie są rzucane na wiatr? Jasne, że nie. Ale czym byłoby życie bez ryzyka? Sam już od dawna pragnąłem powiedzieć mu o swoich uczuciach, nawet nie zorientowałem się, że tamtego wieczoru nie odpowiedziałem.
Miałem szczerą nadzieję, że będę miał okazję to zrobić.

◊◊

Znajdując się wśród dobrze mi znanej grupie wreszcie poczułem, że wszystko jest na swoim miejscu. Amber wyściskała mnie za wszystkie czasy a w jej ślad podążył Jin, który jako że był kochaną księżniczką, nie omieszkał okazać mi swojej tęsknoty za przyjacielem, jak to określał 'beztroskim Taehyung'iem'. Namjoon i Hoseok poklepali mnie po plecach i ramieniu przez co niemal wyplułem płuca a ci, nieświadomi rzucali mi coś w stylu 'świetnie wyglądasz, dobrze cię widzieć', albo 'opaliłeś się'.
Czułem szczęście, uważałem, że oprócz seksownego gościa, który mnie kochał i pożądał, posiadałem przyjaciół, do których byłem ogromnie przywiązany.
Amber została w kuchni, wyrzucając stamtąd wcześniej Hoseok'a, który zapewne wcale jej w niczym tam nie pomagał. W tym czasie zaś Jin ułożony był na dość sporym łóżku, trzymając w dłoni kubek, którego zawartością zapewne była lemoniada. Do tego spokojnego chłopaka szybko dosiadł się Namjoon, a domysły o jakimś rozwoju ich relacji znów pojawiały się w głowie. Jednak nie było co bez potrzeby roztrząsać tej sprawy. 
- Tae, dlaczego nie odzywałeś się przez cały tydzień? Już miałem zacząć się martwić. - Seokjin wydął dolną wargę, w udanym oburzeniu, kiedy drugi Koreańczyk znacząco się mi przyglądał.
- Mogę przysiąc, że Amber doskonale wiedziała, gdzie byłeś ale za nic nie chciała zdradzić waszych skrytych tajemnic. - Namjoon skrzyżował ręce na torsie, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku. Czy on w ogóle mrugał?
- To nie tak.. Amber miała przekazać, że chwilowo opuszczam Seul. Potrzebowałem trochę odpocząć, choć.. sam nie wiem tak do końca przed czym. I może też.. uciec przed zaborczą matką na moment. - chwyciłem w dłonie poduszkę i zrobiłem zamach, uderzając nią obu Koreańczyków przez co o mało nie wytrąciłem Jin'owi z dłoni kubka. Zachichotałem cicho. - Ale to nie tak, że chciałem się od was odseparować.
- Zostałem bezpodstawnie wyrzucony z kuchni. - zajęczał Hoseok, dosiadając się do mnie a mi niemal nie starczyło miejsca na kanapie przez jego wielkie cielsko. Skrzywiłem się znacznie a on posłał mi niewinny uśmiech. - Dobrze, że mamy Taehyung'a, jest taki uroczy i kocha nas wszystkich.
- Bynajmniej. - mruknąłem.
- Bezpodstawnie? Nie od dzisiaj wiemy, że jeśli chodzi o gotowanie, to nie masz żadnego talentu. - Namjoon uśmiechnął się złośliwie do Hoseoka, jednocześnie szturchając mnie nogą, ponieważ łóżko i sofę dzieliła niewielka odległość.
- To dalej nie wyjaśnia, gdzie wyjechałeś, Tae! - Jin zamruczał, ostatecznie niewinnie wtulając się w Koreańczyka siedzącego zaraz obok niego.
- Chciałbyś, pseudo raperze. - syknął Hoseok, powstrzymując się przed rzuceniem się na przyjaciela.
Zerknąłem kątem oka na cichociemną dwójkę, która próbowała dyskretnie się do siebie łasić. - Więc byłem w Busan odpocząć w domku letniskowym. Starczy przesłuchania.
- Posuń tyłek, Jung Hoseok, Tae jest mój. - nad nami zawisła Amber, uprzednio kładąc na stole przekąski. Od razu rzucił się na nie Hoseok jakby ignorując jej słowa. Liu wdrapała się na fotel, spychając go przy tym przez co Jung wylądował z chipsami na dywanie.
Przyglądałem się całej sytuacji z rozbawieniem, gdzieś pomiędzy cicho prychnąłem.
Namjoon miał napchaną buzię kukurydzianymi chrupkami, wygłupiając się wraz z innymi. Jego wzrok, jak i całej reszty ukradkiem padały na mnie, tak jakby razem zmówili się. Nie do końca było wiadomo, co wszyscy mają na myśli, ale nie musiałem długo czekać. Kiedy śmiechy i krótkie dogryzanie sobie nawzajem ustało, RapMonster (swoją drogą ksywka, którą paczka mu nadała, chwilami brzmiała naprawdę głupkowato) kolejny raz zwrócił się w moją stronę. 
- Wybacz, ale przez tą sprawę z cichym wyjazdem jesteś teraz na celowniku, Taehyung. - Chłopak odchrząknął cicho, podkreślając jedno słowo. - Jak się układa twoja przyjaźń z profesorem Min?
Niemal zadławiłem się chipsem, kiedy padło nazwisko dobrze mi znanego mężczyzny. Fakt, zmówili się i to po całości. Zwłaszcza, że kiedy Namjoon o to zapytał (wtedy wszystkie twarze były skierowane w moją stronę) to w mojej kieszeni rozbrzmiał dzwonek przychodzącej wiadomości. Wygrzebałem pośpiesznie komórkę, by wyciszyć urządzenie, które niemożliwie długo wibrowało.
- O wilku pewnie mowa. - skomentował pod nosem Hoseok, uśmiechając się pod nosem złośliwie.
Wywróciłem oczami i odezwałem się niepewnie. - Nie wiem ile wiecie, ale układa nam się znakomicie. To cud, że jeszcze nie skoczyliśmy sobie do gardeł. Ah i dla jasności - on jest z moją matką.
- Jakoś nie widać, żeby obchodził się tym związkiem, kiedy na każdej lekcji i nie tylko obłapiał cię wzrokiem. - Namjoon złośliwie szturchnął mnie w bok, a nawet Jin uśmiechnął się przy tym temacie pod nosem. Naprawdę wszyscy zmawiali się właśnie w tym jednym temacie. Zaś urządzenie w kieszeni wibrowało raz za razem, sygnalizując nadchodzące połączenie.
Uderzyłem z otwartej dłoni w swoje czoło, krzywiąc się przy tym nieznacznie, zaś przychodzący sms pokrótce sprawił, że uchyliłem jedno oko zerkając w stronę komórki.
- Więc w takim razie skoro nalegacie, może zobaczę jakie piekło tym razem z gotował mi pan Min, huh? - skarciłem wszystkich wzrokiem i odblokowałem telefon czując jak moje ciało sztywnieje.

18:50
Od : Dupek
Kurwa, nie rób ze mnie idioty. Wiem, gdzie polazłeś i z kim spędzasz czas. Lepiej odpisz albo sam tam po ciebie przyjadę i chyba nie muszę wyjaśniać, jak to się dla ciebie skończy, Taehyung.

Kiedy w pokoju panowała dłuższa cisza, Jin z zaciekawieniem nachylił się nad moim telefonem w zaciekawieniu, na szczęśnie nie mogąc zobaczyć za wiele. - Więc?
Nie wierzyłem własnym oczom. Czy on naprawdę musiał za każdym razem psuć mi jakiekolwiek spotkanie towarzyskie? Przecież nie miałem zbyt wielu przyjaciół, więc nie musiał obawiać się, że z którymkolwiek zrobię cokolwiek. Czy nie tak? W końcu Jimin nie widział świata poza Hoseok'iem, Jin i Namjoon wyraźnie obłapiają się innymi spojrzeniami niż dotychczas, a Amber, cóż, żeby oszalała na moim punkcie musiałbym chodzić w spódnicach i sukienkach, bo charakter już miałem idealny. Dlaczego Yoon Gi tego nie rozumiał?
Syknąłem, ze złością odrzucając komórkę na łóżko. Pech chciał, że uderzył Namjoon'a w łapę.
- Nie znoszę tego faceta.
- Oh, nie przesadzaj Tae. - Seokjin czule poczochrał moje włosy, nim w końcu wszyscy dali mi spokój. Każdy zajął się czymś lub nawet, co jakiś czas odbywały się krótkie rozmowy. Jednak w końcu ktoś musiał pochłonąć wszystkie przekąski, a ciągłe gadanie się z tym nie łączyło. Dlatego w szczególności żadne głosy nie rozbrzmiewały w pomieszczeniu, a jedynie cicha muzyka. Nie słychać już było wibrującego telefonu, a taki spokój był dobrym wyjściem. A może byłby dobrym, gdyby ktoś właśnie nie zniszczył tych przyjemnych chwil? Uporczywe dzwonienie dzwonkiem do drzwi, obiło się po całym mieszkaniu. Ten głos był nieznośny.
Jin kiwnął głową do Hoseoka, na znak, że to właśnie on pofatyguje się do drzwi frontowych. Gdy tylko drzwi się uchyliły, postać tego chłopaka zatrzymała się, jak wryta, jednak z tego pokoju nie wiele można było zobaczyć. Jedynie dochodziły stłumione głosy.
- Profesor Min? Co pan tutaj robi? - Zaskoczony głos rozszedł się po ścianach domu, jednak nim zdążył cokolwiek dodać, zagłuszyło to głośniejsze warknięcie.
- Gdzie on jest do cholery? - Yoon nie fatygował się, wymijając od razu licealistę. Los chciał, by właśnie od razu skierował się do tego pomieszczenia, stając w progu z zdenerwowaną miną i skrzyżowanymi rękami na torsie.
Moje usta uchyliły się, niemal natychmiast poderwałem się z kanapy w przestrachu chowając się za Amber. 
- O cholera, nie doceniłem cię. - wymamrotałem, gryząc wargi.
Amber tylko mruknęła coś pod nosem a reszta jak za machnięciem różdżki, w magiczny sposób ucichli. Jedynie Hoseok zaśmiał się lekko, opierając o ścianę. Wszyscy spoglądali w oczekiwaniu na rozwój akcji, jedynie ja stałem za plecami przyjaciółki modląc się, by mężczyźnie coś się odwidziało i zwyczajnie wyszedł nie robiąc przy tym żadnej niepotrzebnej szopki.
- Jak długo mam się dodzwaniać, Taehyung? Idziemy. - Mężczyzna w mgnieniu oka znalazł się przy tym jednym właściwym nastolatku, omijając wcześniej dziewczynę. Złapał młodszego za kołnierz koszuli, siłą ciągnąc go za sobą ku wyjściu. Zignorował wszystkich, tak samo ciche chichoty nastające w pomieszczeniu. Najważniejszym było wyszarpać tego chłopaka ze sobą z powrotem. Zazdrosny Yoon naprawdę był nieprzewidywalny.
Zacisnąłem lekko usta, po czym obróciłem głowę przez ramię karcąc wzrokiem Namjoon'a i Hoseok'a, którzy w bezczelny sposób dobrze się bawili podczas tego całego cyrku.
- Czy możesz już łaskawie mnie puścić, Min Yoon Gi? - szarpnąłem nieco ramieniem, żeby po chwili wyrwać się z silnego uścisku mężczyzny. Mruknąłem kpiąco. - Niesamowite, wciąż potrafisz zaskakiwać.
Min w prawdzie nie wiedział, dlaczego takie zdenerwowanie ogarnęło jego umysł i ciało. Wierzył, że zapewne nie chodziło o to, że o któregoś z ich znajomych mógłby być konkretnie zazdrosny. W końcu mimo wszystko, Taehyung od dłuższego czasu był naprawdę grzeczny, co równało się z tym, że specjalnie nie prowokował mężczyzny. Jednak Yoon czuł się zignorowany, kiedy każdą kolejną wiadomość młodszy pozostawiał bez odpowiedzi. Czarnowłosy był przewrażliwony na punkcie lekceważenia jego osoby, więc zmuszał nastolatka do szacunku aż nad to. No i przede wszystkim, chciał by Kim był tylko jego na wyłączność.
- Lekceważysz mnie do cholery. Nie toleruję takiego zachowania. - Mężczyzna przyciągnął bliżej do siebie licealistę, kiedy już znaleźli się poza domem.
Wypuściłem ciężko powietrze, kiedy kolejne próby dotarcia do mężczyzny okazywały się być znikome i całkowicie bezskuteczne. Chwilami męczyła mnie jego zaborczość, oskarżanie mnie o cokolwiek, kiedy w rezultacie nic podobnego się nie wydarzyło, jednak o tyle jak znałem Yoon'a tak w jego przypadku zachowywałem spokój i racjonalną cierpliwość. Do czasu rzecz jasna.
- Nie chciałem lekceważyć ich, ślęcząc nad komórką. Masz mnie kiedy tylko chcesz i nie możesz temu zaprzeczyć. I tak już łamiesz zasady wchodząc w środku nocy do mojej prywatnej przestrzeni życiowej zwanej potocznie pokojem.
Wytargałem starszego za policzek, po czym uśmiechnąłem się. - Więc? Nie gniewasz się już?
- Nie ma nic za darmo. - Mężczyzna mruknął, krzywiąc się nieco. Odsunął swoją twarz od dłoni młodszego. - Nie mam cię kiedy tylko chcę, bo pewna osoba w naszym domu ma oczy do okoła głowy. 
Starszy mocno trzymał przy sobie chłopaka, tak jakby ten mógł w tym momencie gdzieś zniknąć. Od kiedy wrócili z wspólnych wakacji, ten stał się jeszcze bardziej naarczywy niż wcześniej. W końcu po zaczepnięciu tak wielu godzin z właśnie tym nastolatkiem, nie chciał odpuszczać. Kiedy on sobie stawiał przed sobą swoje potrzeby, to nikt nie mógł go przed tym powstrzymać. - Po za tym, ja jestem teraz twoją przestrzenią życiową i osobistą.
Fuknąłem pod nosem. - Nawet nie zapytam czego chcesz w zamian. A co do przestrzeni myślę, że sam najlepiej o tym zadecyduję. Dziękuję, że zapytałeś.
Pomimo moich słów, odwróciłem się plecami by móc cicho się roześmiać. Okej, przyznaję, że momentami Yoon Gi bywał naprawdę uroczy. Choć to co nazywałem 'bycie uroczym' zaćmiewała głupota i seksoholizm, brak jakichkolwiek hamulców.
Mężczyzna wtulił plecy młodszego w swój tors, obejmując go od tyłu. Fakt, że właśnie chciał go ze sobą wyciągnąć w jeszcze nieznane Taehyung'owi miejsce, wcale mu nie pomagał w tej sytuacji. A może to tylko wymówka, by spędzić z nim więcej czasu. - Oczywiście, że chciałbym ciebie.
Wewnętrznie odczuwałem szczęście, cieszyłem się, że ten mężczyzna chciał ułożyć sobie życie ze mną, już nawet zapomniałem przez moment o fakcie, że jeszcze nie rozstał się z moją matką. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć, ale nie chciałem się tym tak bardzo zadręczać. Przynajmniej nie teraz, kiedy Yoon mnie obejmował.
- Pocałuj mnie. - szepnąłem, drżąc w jego ramionach.
Mężczyzna obrócił przodem do siebie jasnowłosego, przyciskając jego plecy do drzwi samochodu. Spojrzał mu prosto w oczy, by ostatecznie nachylić się najbliżej jak tylko mógł. Ich wargi na dobre złączyły się ze sobą w namiętnym pocałunku, nad którym oczywiście Yoon sprawował kontrolę. Długa i pasjonująca pieszczota trwała naprawdę długo, wciąż pogłębiając się, kiedy usta ocierały się o siebie. Ten pocałunek był wart kolejnych straconych sekund na wspólnej bliskości.
Zupełnie nie spodziewałem się jednak, że nasze szczęście zostanie na dobre przekreślone a czarne chmury zawisną nad nami w powietrzu.

◊◊

Ga Yoon kolejny raz krzątała się po kuchni, kiedy to Taehyug w znudzeniu siedział przy stole. Byli sami w domu, więc matka wręcz nalegała, by nastolatek spędził z nią kilka chwil, kiedy ona była zajęta gotowaniem obiadu dla Yoon'a, który na jakiś czas pojechał do swojej firmy. Kobieta zawsze miała w zwyczaju zagadywać swojego syna na przeróżne tematy, a nawet takie które zresztą niewiele go dotyczyły. Koreanka najzwyczajniej mało komu miała okazję się wygadać i właśnie w tym momencie musiało paść na młodego Kim. Ich relacje w końcu miały ulec poprawie.
- Jak myślisz Tae? - Zamyśliła się na chwilę, przykładając w nieco głupkowaty sposób palec do swoich ust. - Jaka biżuteria jest najlepsza? Złoto, a może srebro lepsze?
Podnosząc głowę na rodzicielkę, uniosłem nieco brwi w osłupieniu. - O czym znowu mówisz? Ah, tylko nie mów nic o pierścionkach, bo masz ich całą szufladę. - mruknąłem pod nosem, z powrotem przenosząc wzrok na swoje palce, którymi bębniłem o stół.
Normalnie bawiłbym się telefonem, ale pozwoliłem by kompletnie się rozładował przez wzgląd na Yoon Gi'na, w końcu pisałby jak wariat a że byłem sam na sam z wścibską matką, wolałem uniknąć niepotrzebnego skandalu czemu to wymieniamy się sms'ami jak jakieś nastolatki. Nie rozumiałem jedynie, co Ga Yoon miała na myśli, może dzięki temu na moment oderwałem myśli o mężczyźnie.
- Ale teraz myślę o takim jednym wyjątkowym. - Koreanka rozpromieniona zacmokała ustami, odwracając się do młodszego przodem. Tylko ten jeden fakt podnosił jej myśli na duchu, jednocześnie pozostawiając niczego nieświadomego syna. - Konkretniej mówię o zaręczynowym.
Zesztywniałem na samą myśl, kiedy mój umysł powtórzył to słowo jeszcze kilka razy, jakby pragnąc mnie dobić. Nie dowierzałem, ba, czułem jak krew odpływa mi z twarzy, kiedy moja matka wyskoczyła z czymś takim. Co się dzieje? Jeszcze parę dni temu Yoon sprawiał wrażenie jak gdyby chciał rozstać się z matką, więc dlaczego ona nagle wspomniała o zaręczynach?
Bladłem z każdą sekundą, kiedy kobieta nachyliła się nade mną i uszczypnęła z radości w policzki, szczerząc się dumnie.
- Nie rób takiej miny. Twoja matka ma szczęście, że ktoś taki jak Yoon, zgodził się na bycie narzeczonym. - Koreanka nie puszczała policzków swojego syna przez długi czas. Jednak trwało to jedynie kilka minut, które zapewne w mniemaniu nastolatka trwały niczym godziny, ponieważ Ga Yoon zaraz po tym, rozpuściła swoje włosy z kucyka i zerknęła na zegarek. - Skoro nic nie mówisz Tae, to ja uciekam. Mam umówioną wizytę u jubilera.
Nie zdołałem nawet wydobyć z siebie głosu, kiedy w mgnieniu oka rodzicielka wybiegła na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi frontowe.
Poczułem się jak zbędny balast, naiwny gówniarz, który został jedynie wykorzystany do wiadomych celów, jak gdybym trwał pośrodku chorej gry i w ostatniej chwili, kiedy reszta chciała został wyeliminowany. Jak mogłem śmieć przypuszczać, że będzie lepiej, że Yoon kiedykolwiek ułoży sobie życie ze mną? Jak mogłem się nie domyślić, że w końcu ożeni się z tą kobietą a ze mną prędzej czy później urwie kontakt, pozbywając się mnie? Moje życie właśnie runęło w tamtej chwili i zupełnie nie wiedziałem co począć, jak zachować lub chociażby zareagować na tą wieść, o której nie miałem w szczególności pojęcia. 
Łzy zaszkliły moje oczy, oddychanie stało się cięższe a szybko bijące serce nie uspakajało się ani na chwilę. I wcale nie ułatwił mi tego fakt, że usłyszałem otwieranie się i zamykanie drzwi wyjściowych a zaraz po tym w drzwiach stanęła dobrze mi znana sylwetka wciąż ukochanego mężczyzny.
YoonGi nieświadomy całej sytuacji, podszedł znacznie bliżej, ostatecznie go obejmując. Wrócił już nieco poddenerwowany po pracy, chcąc jedynie nacieszyć się bliskością chłopaka, któremu przyznał sam przed sobą, że go kocha. Możliwe, że nic by go nie powstrzymało przed kolejnym przyjemnym wieczorem, jednak kiedy już chciał nachylić się do powitalnego pocałunku, zauważył beznamiętny wzrok młodego Kim, jak i łzy zbierające się w kącikach jego oczu. Poczuł się zaniepokojony i jednocześnie zszokowany. W końcu nie widział nigdy płaczącego chłopaka. - Taehyung?
- Zamierzałeś mi o tym powiedzieć dopiero po fakcie? - spytałem z wyraźnym wyrzutem, podnosząc się z krzesła.
Oczywiście, że czułem zawód, zawód i zranienie, nie sądziłem, że Min Yoon Gi ostatecznie wybierze uratowanie swojego własnego tyłka. - Wiem o zaręczynach.
Wiedziałem, że z drugiej strony nie miałem prawa mieć wyrzuty do mężczyzny, gdyż byłem jednym z tych, który wtrącił się w jego związek, niezależnie czy im się układało czy nie. Jednak w sercu zakuła mnie świadomość, że jeszcze parę dni temu wyznał mi miłość.
- Czy to ma sens? Przecież obiecałeś mi coś. Te wszystkie słowa były tylko zlepkiem nic nie znaczących, pustych obietnic? Powiedz mi Yoon Gi hyung, bo już naprawdę nic nie rozumiem. - odwróciłem się plecami, zaciskając powieki, przez co łzy spłynęły po moich policzkach, już nawet tego nie hamując. - Starałem się, starałem zobaczyć w tobie człowieka, wiele razy wyobrażałem sobie nas, wspólną przyszłość i wiesz co? Pierwszy raz byłem szczęśliwy. Nie wiem co sobie myślałeś ty pieprzony ignorancie, ale ja mam uczucia i choćbym tego nie pokazywał ; posiadam je. Więc co? Seks i cała ta bliskość, która nas łączyła.. tylko to miało znaczenie, tak?
YoonGi był w szoku, słysząc kolejne słowa. Słowa, które naprawdę uderzyły go w twarz. Dlaczego ktoś, kogo tak bardzo pragnął nie rozumiał nic? Przy nim mógł być sobą, prawdziwym sobą, a oskarżenia tego chłopaka, sprawiały, że nawet nie mógł wykonać większego ruchu. Stał, jak wryty, tępo patrząc w plecy Taehyung'a. Musiał zdobyć się na kolejne słowa, nawet nie wiedząc, jak skleić jedno zdanie. Był zdziwiony i zdezorientowany tym wszystkim. Może i faktycznie na początku myślał, że jedynie pożąda nastolatka, młodego ciała, jak i trudnego charakteru. Jednak z każdym zabieganiem się o niego, wiedział, że chciał właśnie tego licealistę, biorąc pod uwagę własne uczucia, a nie tylko seks. - Dlaczego miałem wspominać o zaręczynach, które dla mnie nie mają kompletnie znaczenia? Nagle zaczynasz wierzyć w słowa tej kobiety, a nie moje.
Przez moment myślałem, że moje serce przestaje bić słysząc słowa Yoon Gi'na. Czy on siebie słyszał? Czy on naprawdę uważał, że branie ślubu jest zabawą? Do reszty mu odbiło.
Z towarzyszącą złością odwróciłem się przodem do niego, żeby chwilę potem obłożyć jego klatkę piersiową uderzeniami z zaciśniętych pięści. - Zaufałem ci do diabła! A ty wykorzystałeś to i świetnie się bawiłeś!
W całkowitej bezsilności schowałem twarz w koszuli mężczyzny, by chwilę potem móc się rozpłakać. Niesamowicie drżałem przy tym, a emocje, które dotychczas kumulowały się, teraz wybuchły i stworzyły w mojej głowie kompletny chaos i jednocześnie pustkę. Pustkę, jak gdybym na zawsze stracił Min Yoon Gi'na.
- Nie wykorzystałem cię. Moje uczucia względem ciebie się nie zmieniły. - Mężczyzna odpowiedział bezsilnie, na tą chwilę chcąc po prostu przyciągnąć ciało chłopaka do siebie. Czuł się kompletnie bezradny, cokolwiek mówiąc, nadal dla niego pozostając kłamcą i oszustem. Nie chciał kolejnych oskarżeń, a mimo to na krótki moment obejmował ciało nastolatka, kiedy ten ronił kolejne łzy. Może i doprowadziłby wszystko do innej postaci, gdyby Taehyung nagle nie odsunął od siebie silnych rąk czarnowłosego.
- Nie możesz tego zrobić, j-ja.. Yoon Gi-ah.. - szlochałem, zaciskając słabo dłonie na jego kołnierzu ze zwieszoną głową. Dławiłem się łzami w całkowitym rozpadzie, w końcu na co ja liczyłem? Na szczęśliwą miłość? Ze starszym mężczyzną? - Kocham cię! Tak b-bardzo kocham.. już od dawna hyung..
Podniosłem głowę, by po dłuższej chwili spojrzeć zapłakany na Koreańczyka. Rozpacz malowała się na moich tęczówkach, czułem jakbym emanował cierpieniem.
Szok jakiego doznał mężczyzna był jeszcze większy niż na samym początku ich konfrontacji. Nie spodziewał się kompletnie takich słów z strony Taehyung'a. Ale czy chciał je usłyszeć? To chyba było oczywiste, że skoro sam przyznał się chłopakowi do własnych uczuć, to w duchu liczył na odwzajemnienie. Nie dowierzał, że licealista powierzył właśnie czarnowłosemu tak poważne słowa. Nie miał przecież w czym wybierać lub między czym. Był zdecydowany, chciał jedynie jego. Młodszy powinien o tym wiedzieć, że nie może równać się żadnemu ślubowi. Yoon dawno już mu powtarzał, że to nic nie znaczy. On zakończył relację z Ga Yoon już dawno temu.
W tym momencie naprawdę miał ochotę jedynie odpowiedzieć mu, że on czuje to samo. Dorosły mężczyzna kochał młodego Kim, nie stawiając niczego przed tym. Ale dlaczego nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa? Pierwszy raz czuł się pod presją lub może przestrachem stracenia kogoś. Patrzył jedynie w zapłakane oczy jasnowłosego, nie chcąc ranić go jeszcze bardziej. Wszystko, co ciągnął do teraz, robił dla jego dobra. W tym momencie był zdecydowany, że musi zamknąć pewien rozdział w swoim życiu. Może właśnie to pchnęło go, by niepewnie odsunąć się od młodszego, zaraz po tym znikając z pomieszczenia. Niesłusznie pozostawił Taehyung'a samego, odbijając na nim jedynie głośny huk zatrzaskujących się drzwi frontowych.
Czy próbowałem go powstrzymać przed zwróceniem się do mnie plecami? Załkałem boleśnie, dobiegając do drzwi i osuwając się po nich, kiedy czarnowłosy na dobre zniknął z tego domu. Głośny, spazmatyczny płacz wypełnił pomieszczenie a ja, w desperackiej potrzebie bliskiej osoby obok, wykręciłem numer do Amber Liu. Odebrała niemal od razu.
- Tak?
- N-noona.. tak bardzo cię teraz potrzebuję.. nie zostawiaj mnie samego..
- Nic więcej nie mów, zaraz po ciebie przyjadę.


2 komentarze:

  1. Chciałabym zaobserwować autorkę tego cudnego opowiadania *-* Posiadasz może tt albo ig i chciałbyś się nimi podzielić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ask - @VictoriaSweet15
      facebook - https://m.facebook.com/wikaa.noga
      ewentualnie gg - 59428772
      A tu kontakt do Lu, bo ma o wiele większy wkład do tego opowiadania.
      gg - 38303156

      Usuń