wtorek, 12 lipca 2016

The first snow #Secret night


fluff, romans

* *


Minęło kilka dobrych miesięcy od kiedy wprowadziłem się do Jung Taekwoon'a. Mogłem śmiało przyznać, że jeszcze nigdy nie byliśmy tak bardzo szczęśliwą parą jak teraz, szczególnie, że byliśmy teraz oficjalnie razem i miłość wcale nie polegała jedynie po tej jednej stronie.
Leo pracował w redakcji wydawniczej, jednej z najbogatszych w Korei i wreszcie spełniał się jako artysta i redaktor, natomiast ja nadal pracowałem w kawiarence jak i zajmowałem się domem, robiąc typowe babskie rzeczy. Cieszyłem się z jego sukcesu, nawet świętowaliśmy jego przyjęcie szampanem i czekoladowym tortem (dowiedziałem się, że on naprawdę lubi czekoladę) a później nagrodziłem go, zamykając się z nim w sypialni na długie godziny. Od tego się zaczęło.
Odkąd tamtego dnia wyznał mi miłość, powtarzał mi czule 'kocham cię' non stop, jak gdyby na świecie istniały tylko te dwa słowa. Z początku tego nie rozumiałem, później powtarzałem mu, że jestem z nim szczęśliwy a jeszcze potem stało się to bardzo natarczywe, ale i.. słodkie. Poznałem Leo od zupełnie innej strony, kochającego mnie mężczyzny, jednocześnie nie tracąc swojej chłodnej postawy. Poza ciągłym powtarzaniem jak bardzo mnie kocha, uprawialiśmy seks częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Koreańczyk nie dawał mi spokoju, obłapiał spojrzeniem a dłonie wędrowały gdzie chciały i kiedy chciały, dopóki się mu nie oddawałem. Może to było jego udowadnianie mi? Że on też potrafi się zaangażować? Naprawdę mnie to rozczulało, czyniło szczęśliwym człowiekiem. Uważałem, że już nikt nie zburzy naszego szczęścia, nikt ani nic, zwyczajnie umacnialiśmy nasz związek i żyliśmy chwilą, nie zastanawiając się co będzie dalej.
Taekwoon stał przed wielkim lustrem w przedpokoju, poprawiając nieco swój krawat. Nadal miał problemy z wiązaniem go, więc, kiedy tylko się poddawał Hongbin musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Tym razem jednak niechlujnie ułożył go na swojej szyi, zapominając o całej sprawie. Biała koszula idealnie opinała jego umięśniony tors, a kilka pierwszych guzików pozostało niezapięte. Jak zwykle szykował się z samego rana do pracy, zostawiając teczkę z dokumentami gdzieś w kuchni. Tam właśnie i powędrował jego wzrok. Czarne tęczówki zatrzymały się na znanej mu sylwetce młodszego od siebie Koreańczyka. Chłopak, jak zawsze zajmował się przygotowaniem dla niego śniadania, co sam Leo uważał za urocze. Patrzył na delikatne rysy twarzy Hongbin'a, czując, że ta codzienność i rutyna wcale go nie przytłacza. Kochał tego chłopaka, a dzielenie się z nim większością swojego czasu, było pewnego rodzaju wybawieniem. Czuwanie nad drugim Koreańczykiem stało się dla niego samą przyjemnością, a ostatnie dnie wbijały mu się skutecznie w pamięć. Mężczyzna opowiadał brunetowi o swojej pracy, szeptał mu czułe słówka, choć jego charakter na tym nie tracił. Codziennie pokazywał młodszemu w łóżku na co go tak naprawdę stać, unormował swoje upodobania, wiedząc, co najbardziej lubi robić.
Leo zauważył uśmiech na twarzy Hongbin'a, co pchnęło starszego do podejścia bliżej. Kiedy po drodze złapał w dłoń swoje papiery, zakradł się po cichu do pleców drugiego Koreańczyka, obejmując go mocno w talii od tyłu. Przywarł do jego ciała swoim torsem, trzymając go przy sobie. Czuł ten charakterystyczny zapach, który kusił jego nozdrza. Jak on mógł się oprzeć temu chłopakowi? - Wychodzę już Hongbin. Będę wieczorem.
Rozpromieniony, wydałem z siebie cichy pomruk, przenosząc dłonie na te jego, mocno obejmujące mój brzuch. Zagryzłem wargę, przekręcając twarz w jego stronę. - Jak zawsze w pośpiechu a ja zrobiłem pyszne śniadanie. Zapakuję ci i weźmiesz do pracy.
Jasnowłosy miał już odejść i skierować się do drzwi, jednak nie mógł się powstrzymać, by złapać za ramię tego Koreańczyka i odwrócić go do siebie przodem. Ich spojrzenia się skrzyżowały, a Taekwoon nachylił się znacznie bliżej, by mocno naprzeć na jego wargi swoimi. Całował go mocno i długo, dając mu do zrozumienia o swoich uczuciach. - Już za tobą tęsknię.
- Y-yah.. - zająknąłem się, niemal czerwieniejąc na twarzy, kiedy ukochany pożegnał mnie tak namiętnym pocałunkiem. - Jak zwykle mnie nie s-słuchasz.
Pośpiesznie zapakowałem wypchane pysznościami kanapki, by następnie wręczyć je Leo. Nie chciałem ryzykować jego protestów i tłumaczenia 'jak to on nie ma czasu, żeby zjeść', więc wsunąłem je do jego aktówki, między dokumentami, posyłając mu promienny uśmiech.
- Wróć bezpiecznie. - szepnąłem, owijając dłonie wokół jego karku i ostatni raz muskając miękkie wargi starszego Koreańczyka. - Dla mnie.
Mężczyzna zagryzł delikatnie dolną wargę młodszego, nie mogąc się powstrzymać przed kolejnymi pocałunkami. Mocno obejmował Hongbin'a w talii, patrząc mu prosto w czekoladowe tęczówki. - Dla ciebie to ja zaraz nie pójdę do tej pracy, jeśli nie przestaniesz mnie uwodzić. Wezmę cię, choćby tu i teraz na tym blacie. W sumie, to kusząca propozycja.
Otworzyłem usta, całkowicie zbity z tropu. Ten mężczyzna nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
- Idź już hyung. Potem pomyślimy jak rozwiążemy twój mały problem. - roześmiałem się cicho, klepiąc delikatnie starszego po torsie.
Niedługo po tym patrzyłem jak drzwi się za nim zamykają a jego zapach rozkosznie unosił się w powietrzu co pozwoliło mi na zmotywowanie się do końca dnia.


Jasnowłosy mężczyzna przesiadywał przy swoim biurku, nawet nie mogąc o niczym pomyśleć. Ciągle ktoś przychodził, trzaskał drzwiami, rozpraszał jego myśli. Już w wcześniejszych godzinach wyżej postawieni pracownicy kazali mu zanosić przeróżne papiery, załatwiać różne sprawy u innych redaktorów. Leo musiał się naprawdę nabiegać, nie dowierzając, że właśnie tak będzie wyglądało jego spełnianie się artystycznie. Menadżer mężczyzny wraz z szefem pośpieszali go kilkakrotnie, kiedy ten nawet nie zdążył złapać oddechu. Kiedy już mógł sobie pozwolić na chwilę ciszy, zamknął swój gabinet na klucz. Nie było przy nim nawet jego inspiracji, a jedynie pusta i nie zapisana jeszcze kartka papieru. Dochodziła godzina osiemnasta, co było dla samego Taekwoon'a małą przerwą. Skupiał się na myślach o Hongbin'ie. W końcu ten chłopak sprawiał, że starszy mógł cokolwiek pisać, pozwalał mu wymyślać nowe rzeczy, kolejne linijki tekstu. Trudno było skończyć na wyobrażeniu sobie jedynie samej postaci Koreańczyka. Mężczyzna od razu miał pełno nowych myśli. Wizja kiedy on mógłby mieć tego chłopaka tu przy sobie. Hongbin przychodziłby do jego gabinetu jedynie w przydługiej koszulce lub seksownej i dobranej bieliźnie. Siadałby na brzegu biurka, niewinnie eksponując swoje ciało, a Leo udawałby, że wcale nie zwraca na to uwagi. Starszy utrzymując swoją chłodną postawę, w końcu zostałby proszony przez bruneta o przerwanie pracy, by wziąć go tu i teraz. Jasnowłosy rozluźnia krawat, popychając młodszego plecami na łóżko i nim się ogląda, obaj kończą spleceni podczas ostrego seksu. Taekwoon kara Hongbin'a za nieposłuszeństwo, choć jest to jedynie wymówka, by zrealizować swoje zachcianki. Mózg tego mężczyzny doskonale wiedział, jak omamić jego zmysły i nie tylko. W tych ciasnych spodniach ledwie brakowało miejsca, ale blondyn starał się ukryć tak podrzędne uczucie, jak podniecenie. Podrzędne? Cholera, ty musisz iść do domu i wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie trzeba było długo przekonywać tego faceta, który kierował się swoją własną fantazją. Wrzucił pośpiesznie wszystkie papiery do szuflady, zabierając najważniejsze rzeczy z biura. Już przemykał niezauważony korytarzem, choć to by było zbyt piękne, jeśli udałoby mu się bez przeszkód.
- Taekwoon, gdzie ty się do cholery wybierasz? Praca jeszcze się nie skończyła, mamy zaległości. - Odezwał się nieco surowy głos menadżera, który starał się pozbierać Leo do porządku. Jedynym błędem było, że trzydziestolatek nie chciał podlegać nikomu.
- Nie wiem, jak pan ale ja skończyłem pracę. Przecież przyjdę jutro. - Blondyn ani na chwilę się nie zatrzymał, mijając pracownika.
- Stój. Radzę ci wracać do pracy, a nie się wygłupiać.
- Kiedy ja jestem poważny. - Mężczyzna wsunął dłonie w kieszenie swoich spodni, rzucając wysokiemu Koreańczykowi na odchodne, ignorując kompletnie kolejne upomnienia. Jasnowłosy w końcu kompletnie nie przejmując się swoimi obowiązkami, ruszył do swojego samochodu, mając w głowie jedynie obraz swojego własnego chłopaka. Chłopaka, który już powinien na niego czekać.

◌ ◌ ◌

Uśmiech nie schodził z moich ust, nie schodził, ponieważ leżeliśmy spleceni ciasno ze sobą a nasze dłonie idealnie komponowały się razem tworząc wiązankę obietnicy, że nasza miłość jest prawdziwa, że to nie żadne omamy a naprawdę tu jesteśmy, zaś subtelny dotyk jest tego tylko słodkim potwierdzeniem.
Słyszałem nierównomierny oddech Taekwoon'a, po kolejnym intymnym wysiłku. Jak obiecałem, tak czekałem na niego aż mogliśmy zatopić się w wielogodzinnym doznaniu.
Przeniosłem wzrok na mężczyznę, który miał przymknięte oczy i lekko odgarnąłem jasne kosmyki włosów z jego przystojnej twarzy. Miałem czas na przeanalizowanie co właściwie wydarzyło się przez ostatnie tygodnie. Ciche brzęczenie komórki jednak zakłóciło i rozproszyło moje myśli przez co podniosłem nieco głowę i bezszelestnie sięgnąłem po urządzenie Leo, które za nic nie chciało się uciszyć. Przyłożyłem słuchawkę do ucha dopiero wtedy, kiedy zdołałem cicho wyplątać się z ramion Jung i udać się do kuchni, gdzie mój głos mógł być nieco stłumiony.
- Słucham?
- Co to ma znaczyć?! Jung Taekwoon, nie myśl, że przymknę oko na twoje dzisiejsze zachowanie. To nie pierwsze wykroczenie, a praca nadal nie jest skończona. Na twoim miejscu do cholery już bym siedział w pracy, bo twój termin dawno minął.
- Oh, n-ne? - uchyliłem lekko wargi, zupełnie nie wiedząc co się dzieje. Czyżby Leo aż tak bardzo nagrabił sobie w pracy? I w ogóle, z kim rozmawiał? - Proszę wybaczyć, ale.. kim pan jest? Z tej strony Lee Hongbin, Le.. znaczy Pan Taekwoon aktualnie śpi.
Zażenowany uderzyłem otwartą dłonią w swoje czoło, ukrywając rumieńce przed samym sobą. W końcu rozmówca nie mógł ich zobaczyć.
- Cha Hakyeon, menadżer Taekwoon'a, miło mi. To ja powinienem o to zapytać. Zawsze myślałem, że on mieszka zupełnie sam. - Mężczyzna przerwał na chwilę. - Ah, chyba, że to tłumaczyłoby te wszystkie inspiracje.
- Inspiracje? - ściszyłem nieco głos, słysząc szelest pościeli dochodzący z sypialni. Oparłem się plecami o ścianę i odetchnąłem. - Więc mówi pan, że Leo-shi nie wywiązuje się ze swoich obowiązków? O niczym nie wiedziałem..
- Zwleka z wszystkim, ale jednak jak już się wywiązuje to pożądanie. Trzeba go oczywiście przymuszać często, ale nie o to tutaj chodzi tylko o...inne wybryki.
Taekwoon jak zawsze, gdy tylko poczuł, że Hongbin już nie był trzymany przez jego silne ramiona, otwierał oczy. Może to była pewna obawa, że ten znów zniknie w środku nocy? Nie zastanawiał się nad tym, zwłaszcza w tej chwili. Po za cichym przesuwaniem się satyny, ten bezszelestnie ruszył do kuchni, by oprzeć się o framugę drzwi. Z skrzyżowanymi rękami na torsie, wbił wzrok w ciało młodszego Koreańczyka.
- Panie Cha.. proszę przybliżyć mi sytuację. Z przyjemnością postaram się, by Taekwoon pracował solidnie zawsze i żeby nie sprawiał większego kłopotu. P-przepraszam za niego, może to z mojej winy tak bardzo się rozprasza..
- Przypilnuj Hongbin, żeby oddał do jutra papiery. Oczywiście również, żeby trafił do pracy nie spóźniony, jak zawsze... Ale nie martw się! Myślę, że ty...
Menadżer nie zdążył skończyć, a zirytowany Leo podszedł, wyrywając urządzenie z rąk młodszego. Był zdenerwowany, że ten gaduła musiał naskarżyć brunetowi o tym wszystkim. Taekwoon nie dawał się zmanipulować przez tego upierdliwego człowieka. - Menadżerze z tego co wiem, to teraz jest mój czas prywatny i nie musi Pan mnie nękać. Zwłaszcza w nocy jesteśmy szczególnie zajęci. Dobranoc.
- Y-yah, Jung Taekwoon! - zamrugałem zszokowany nagłą obecnością ukochanego. Speszony objąłem się ramieniem, skłaniając się przed nim. - Przepraszam! Nie miałem pojęcia, poza tym gdybym nie odebrał nadal żyłbym w niewiedzy! Zamierzałeś mi powiedzieć?
Podniosłem na niego wzrok, robiąc lekki krok w tył.
- O czym niby? - Mężczyzna odłożył telefon na stół, układając dłonie na biodrach młodszego. Spojrzał karcąco na Hongbin'a. - Po za tym, nie mieszaj się do tego.
Oburzyłem się, na moment odpychając jego ręce od swojego ciała. - Leo, zastanów się. Kiedyś też kazałeś mi się nie mieszać i jak to się skończyło, przypomnieć ci? Zamknąłeś się w sobie i co, mam czekać na to samo? Tak ma wyglądać nasz oficjalny związek? Na marne miały paść twoje 'kocham cię'? Nie popełniaj drugi raz tego błędu Taekwoon-ah, po prostu mi zaufaj i mów o wszystkim, nawet mniej ważnych rzeczach. Arasso?
Westchnąłem, wtulając się w wyrzeźbiony tors Koreańczyka. - Proszę, otwórz się przede mną.
Taekwoon sapnął w geście poddania się. Wiedział, że młodszy miał rację, tak samo, jak nie chciał się kłócić. - Jestem otwarty cały czas. 
Mężczyzna, objął tego chłopaka, zaciągając się jego zapachem. Nawet jeśli nie dawał się kontrolować przez nikogo, to w większości odpuszczał Hongbin'owi, który czuwał niekiedy nad nim wręcz nad opiekuńczo. Nie dziwił się mu z drugiej strony, wiedząc, że młodszy naprawdę go kocha i w gruncie rzeczy chce tylko dobrze. Tym razem Leo potrafił wszystko docenić i pozwolić na łączenie ich życia w jedno. W końcu byli nieoddzielną parą, która miała stworzyć niezniszczalny związek. - Tylko pozwól mi pracować w własnym tempie. W pracy nie mam kompletnie inspiracji.
- Kochanie. - uśmiechnąłem się, akcentując słowo w łagodnym tonie. - Będę twoją inspiracją tak długo jak będzie trzeba. A teraz.. chodź już do łóżka, jest późno a ty musisz być zwarty i gotowy na poranne telefony od Cha Hakyeon'a.
Chwyciłem za nadgarstek Jung, by już w kolejnych sekundach zakopać się w raz z nim, w miękkiej pościeli, spleceni w ciasnym, miłosnym uścisku.

◌ ◌ ◌

Od momentu zamieszkania z Taekwoon'em coś dobitnie nie dawało mi spokoju. Pewien element, który jednocześnie nie pasował do układanki a z innej strony został odłączony od reszty, taki mały element, od którego zależało to czy stracę kolejną osobę.
Wątpliwości zostały rozwiane, kiedy siedząc na ławce w parku wpatrywałem się w mężczyznę, który w moich oczach diametralnie się zmienił. Fizycznie wydoroślał, był wysoki i dobrze zbudowany a głos stał się grubszy i zapadający w pamięć.
Zmiany nastąpiły później, uśmiech już dawno nie przyozdabiał jego twarzy, lecz mimo to miałem wrażenie, że on nie jest szczęśliwym człowiekiem, że w głębi duszy cierpi tak, jak ja cierpiałem przez ostatnie lata a on zwyczajnie przy mnie trwał. I niezależnie jak dobitnie przekazałem mu, że między nami nie zmieni się nic wzwyż, nadal czułem potrzebę bycia przy nim, kiedy on mnie nie zawiódł.
Han Sanghyuk, bezczelny gość, który był tym nieodłącznym elementem.
- Dlaczego chciałeś się spotkać? - spytał a ja uniosłem lekko brwi. - Chyba nie powiesz mi, że to zwykłe przyjacielskie spotkanie. Nie widzieliśmy się pół roku.
- Dlatego też.. - zacisnąłem palce na skrawku swojej koszulki. - Chodzi o to, że tęskniłem i.. bardzo chciałem się odezwać, ale..
- Ale? - Han roześmiał się krótko, krzyżując ręce na torsie. - Co cię przed tym powstrzymywało?
- Na początku sam byłem zaskoczony, że się nie odzywasz, ale zrozumiałem naszą sytuację i.. nie wiedziałem, czy życzysz sobie bym się odezwał, w końcu.. potrzebowałeś czasu, wiem o tym doskonale. Jest mi przykro, bo w żaden sposób nie chciałem cię zwodzić.
- Daruj sobie te wypociny. - syknął, aż ja drgnąłem przenosząc na niego wzrok pełen lęku. Przyklęknął przy mnie, jak to miał w zwyczaju i ułożył dłonie na moich, lekko je ściskając. - Powiedz mi tak naprawdę o co ci chodzi. Tylko nie kręć. Szkoda byłoby marnować czas, czyż nie?
Zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko, że rozmowa wcale nie będzie należała do najprzyjemniejszych i że sam Sanghyuk nie ułatwi mi tego. Ale za nic w świecie nie chciałem go stracić.
- Stałeś się bardziej arogancki niż dotychczas. Mam nadzieję, że ta cała nienawiść w twoich oczach.. że nie jestem tak do końca tego przyczyną. - wyszeptałem, patrząc w jego pociemniałe tęczówki. Odetchnąłem cicho, kiedy jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot, jak gdyby chciał podziurawić moje serce, które swoją drogą biło znacznie szybciej. - Powiem ci prawdę. - przełknąwszy ślinę, sam chwyciłem jego dłonie i splotłem ze sobą palce przez co młodszy mimowolnie otworzył usta. - Wtedy.. sądziłem inaczej, kłóciłem się z samym sobą. Podobałeś mi się, nie mogę zaprzeczyć, byłeś inny od reszty, nadal jesteś. Wyróżniałeś się wśród uczących się w akademii. Szczególnie twoja obecność wprawiła mnie w miarę normalne funkcjonowanie i jestem ci wdzięczny, wiesz o tym prawda? Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie potrafię dać ci nic od siebie, tego czego byś oczekiwał. I nawet jeśli się ode mnie odwrócisz to niczego nie zmieni, nadal będę cię potrzebował w swoim życiu, stałeś się dla mnie osobą bardzo ważną.
- Nie rozumiem - Hyuk pokręcił gwałtownie głową. - Dlaczego mi o tym mówisz, przecież dobrze wiesz, że nie tego od ciebie chcę. Może i jestem egoistyczny i gram nie fair, ale.. szaleję na twoim punkcie. Nadal pamiętam smak twoich ust.
Uśmiech rozświetlił moją twarz, patrzyłem na niego czując dreszcze rozchodzące się po ciele. Oczywiście, że ja też pamiętałem. To nie był zwykły pocałunek po pijanemu. Wtedy obaj przelaliśmy uczucia, jednak to wspomnienie wciąż pozostało niepewne, zamazane.
Nachyliłem się nieco, nie spuszczając z niego wzroku aż ten w oczekiwaniu i oszołomieniu wstrzymał oddech, po chwili wypuszczając ze świstem powietrze.
- Hongbinnie..
- Nie zapomnij nigdy o mnie. - szepnąłem, po czym przeciągle musnąłem kącik ust młodszego, pozostawiając po sobie kolejne wspomnienie w jego pamięci. 
Poczułem, jak głos zastyga mi w gardle, kiedy dostrzegłem jego łzy. Zacisnąłem palce na jego koszuli i zwiesiłem głowę, samemu cicho pociągając nosem. Miałem chęć wypłakania się, naprawdę tego potrzebowałem w tamtym momencie, czułem się podle. Jakby kamień osiadł w moim sercu, tego uczucia nie dało się opisać słowami.
- Zrób to jeszcze raz.. b-błagam.. - zaszlochał, wprost do mojego ucha, co spowodowało, że łzy spłynęły po moich policzkach skapując na jego spodnie.
- Sanghyuk - odchrząknąłem, przecierając pośpiesznie łzy. - Nie możesz wymagać tego ode mnie wiecznie. Więc proszę.. nie utrudniaj mi tego.
- Ostatni raz. Wtedy wyjadę i więcej mnie nie zobaczysz.
Podniosłem gwałtownie głowę. - Co ty mówisz.. przecież wiesz, że nie o to chodzi, obiecałeś, że mnie nie zostawisz mimo wszystko.. obiecałeś, że zawsze będziesz przy mnie.. - słone krople skapywały kolejno po brodzie, a załzawiony wzrok młodszego Koreańczyka powędrował gdzieś w bok. - Obiecałeś mi!
- Wiem, wiem.. - cichy szept otulił na moment moje zmysły, uspokoiłem się, kiedy pogładził mi włosy w czułym geście. - Ale na jakiś czas.. muszę się zresetować i ustabilizować. Powinieneś to zrozumieć. 
- Dobrze..
- A teraz zamknij oczy. Przypomnij sobie nasze pierwsze spotkanie. Zawsze będę przy tobie. Pragnę dotrzymać słowa. - zamknąłem oczy i nabrałem powietrza, a jego dłonie z czasem odsuwały się od moich a dźwięk szelestu liści gdzieś za mną przyjemnie otarł się o uszy.
Czy mogę się dosiąść? 
Jestem Han Sanghyuk, dopiero co zostałem tutaj przyjęty.. 
Czuję zagubienie, to dla mnie całkowicie nowe..
Jeśli chcesz pokażę ci wszystko od podstaw.
Byłoby miło.
Uchyliłem powieki, desperacko pragnąłem się odezwać, powiedzieć mu jakie znaczenie miało dla mnie jego poznanie, ale on w jednej chwili zniknął.
Rozglądnąłem się, łza zbłąkała się gdzieś w kąciku oka, a rozpaczliwa próba znalezienia Han Sanghyuk'a okazała się być bezskuteczna.
On też potrzebował zamknąć cenny rozdział w swoim życiu.


Leo odetchnął, opierając się plecami o chropowatą powierzchnię pnia drzewa. W prawdzie widział wszystko. Widział Hongbin'a siedzącego na ławce wraz z znajomym mu jedynie z widzenia mężczyzną. Atmosfera była napięta, trudna. Jasnowłosy śledził każdy ruch, jednak sam pozostając w miejscu. Taekwoon w gruncie rzeczy rozumiał Hongbin'a, jego niepoukładane uczucia, to wszystko. Może i czuł ściskanie w żołądku, jak i pewną irytację drugim Koreańczykiem. Starszy wiedział, że on od długiego czasu nie był obojętny jego brunetowi, więc oczywiste byłe jego obawy. Te obawy trwały bardzo długo. Na samym początku, zazdrość została zastąpiona myślą, że jego Hongbin powinien sobie znaleźć kogoś, kto da mu szczęście, ponieważ sam nie potrafił pokazać mu swoich uczuć. Jednak te twierdzenia rozwiał fakt, że widział znacznie więcej, niż inni ludzie. Po dłużących się miesiącach uświadomił sobie, że młodszy właśnie nadal czekał na Jung. Zbierał się w sobie, by wziąć sprawy w swoje ręce. Udało się i właśnie dlatego teraz mogli stworzyć więź, która jeszcze dla nich nie istniała. Wszystko sprowadziło się do momentu, w którym Hongbin nie miał czasu na odsunięcie jeszcze jednej osoby z swojego życia, kiedy kolejny raz przyjął Leo do siebie. Mężczyzna dał mu możliwość załatwienia relacji z tym Koreańczykiem. W końcu bez tego wszystko trwałoby w niepewności. Taekwoon dał mu ten jeden dzień, jedno spotkanie, kiedy mógł pokazać swoje uczucia, a starszy nie ingerował w nic co się między nimi wydarzyło. Zaciskał dłonie w pięści, nie wiedząc jakie uczucia rodziły się w jego wnętrzu. Strach, że ktoś mógłby zabrać serce Hongbin'a dla siebie, zastąpiło dziwne i puste uczucie, kiedy widział łzy na twarzy swojego ukochanego. Nie mógł mu pomóc, a jedynie po jego powrocie do domu, mocno trzymać w ramionach to kruche ciało. Mimo wszystko był spokojny. Spokojny, ponieważ brunet mógł pozostawić swoje uczucia jedynie dla tego jednego mężczyzny. Leo już nie miał zamiaru puszczać kogoś, kto tak wiele znaczył w jego życiu. 


2 komentarze:

  1. Cudne ^^ naprawdę lubię to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww <3 Jakie to jest urocze. <3 Bosze to takie kochane <3

    I plus dla Cb, nie widziałam literówek. :D <3

    Ale ostatni dodatek zostawiam na rano, bo nie będę miała już, co czytać. I jak ja to przeżyję?

    OdpowiedzUsuń