fluff, romans
* *
- Jest naprawdę cudownie. Taak wiem, że mówiłem to już niejednokrotnie, ale niezależnie ile razy mi się nie powiedzie i tak jestem silny.
Wniosłem z nie lada wyzwaniem siatki wypchane po brzegi zakupami i postawiłem je na stole. Odetchnąłem, by móc przysunąć bliżej do ucha słuchawkę.
- No wiesz tato? Jak możesz nie wierzyć we własnego syna? Czy ja kiedykolwiek cię zawiodłem? Ah, oczywiście, zaraz powiesz, że w końcu jestem idealnym synem. I tak jest. Jestem naprawdę szczęśliwy.
W międzyczasie schowałem wszystkie produkty do odpowiednich miejsc, jednocześnie słuchając kojący głos swojego ukochanego ojca. Martwił się o mnie, wspaniały człowiek, jak mógłbym nie doceniać, że go mam?
- Oddzwonię do ciebie później, pewnie Taekwoon się do mnie dobija. Kocham cię ojcze, do zobaczenia. - wcisnąłem przycisk rozłączający mnie z mężczyzną, by następnie odebrać drugie połączenie. Jak się okazało był to numer menadżera Leo, którego miałem przyjemność poznać (lub nie) jakiś czas temu. - Hyung. Woon'a nie ma, z tego co wiem powinien być w pracy. Czy znowu coś nabroił?
- Ah, nie. Z Taekwoon'em wszystko w porządku. Akurat jest przerwa w pracy i właściwie to mam sprawę do ciebie, Hongbin.
Zaintrygowany zamieniłem się w słuch, czekając ze zniecierpliwieniem co menadżer Cha miał do mnie. - Proszę mówić.
- Lepiej nie omawiać tego przez telefon. Spotkamy się w jakimś przytulnym miejscu. Wyjaśnię ci szczegóły, no i może w końcu poznam osobiście.
Zastanowiłem się przez moment nim cicho odparłem. - Dobrze. Wyślij mi czas i miejsce, hyung.
• •
- Robisz wrażenie, Hongbin.
Cha Hakyeon złapał w dłonie porcelanowy kubek. Znaleźliśmy się w jednym z przytulniejszych gabinetów wielkiego biurowca. To właśnie było wydawnictwo, w którym od jakiegoś czasu pracował Leo. Sam jeszcze nigdy nie przekroczyłem progu tego budynku, dlatego miłym zaskoczeniem było zaproszenie od starszego na kawę właśnie w tym miejscu. Siedzieliśmy właśnie z dwoma parującymi napojami, kiedy w całym pomieszczeniu roznosił się przyjemny aromat kawy. W prawdzie był to gabinet samego Cha, urządzony w dość nietypowy dla faceta sposób. - Jesteś naprawdę piękny. Nie dziwię się teraz, że Taekwoon tak bardzo się tobą zachwyca.
Przegryzłem wnętrze policzka, czując jak na moje policzki wpłynął rumieniec. - Przyszliśmy tu, by omawiać mój wygląd jak i relację między Taekwoon'em?
Tak naprawdę byłem zaskoczony samą postacią potencjalnego menadżera Leo. Myślałem, że to mężczyzna w średnim wieku, lecz ten, przystojnie prezentujący się przede mną wyglądał na niewiele starszego od samego Woon'a. Był przystojny, nie mogłem zaprzeczyć, a jego głos budził pewien respekt, mimo delikatnego tonu. Już wiedziałem jak bardzo ten facet potrafił się zdenerwować, dlatego też starałem się nie kwestionować jego zdania. Potulność i słodka aura zawsze plusowała.
Może właśnie dlatego posłałem mu promienny uśmiech.
- Słusznych komplementów nigdy za wiele. - Odpowiedział starszy, upijając łyk ciepłego napoju. Jego usta również przyozdobił delikatny uśmiech, skierowany właśnie w moją stronę. - W końcu Taekwoon nie chciał mi o tobie opowiedzieć. Myślisz, że to przez zazdrość? Musi cię strzec, jak oka w głowie. Kto by się nie pokusił taką urodą.
W gruncie rzeczy nie starałem się, by mój wygląd dziś był olśniewający. Zarzuciłem na siebie luźną białą koszulkę, zważając na dobrą pogodę. Włosy pozostały w nieładzie, tak by kosmyki opadały na samo czoło. Niby miały zwyczajny brązowy kolor, jednak myślałem, że to właśnie podkreślało tą urodę. Całą twarz rozświetliły świecące w zaciekawieniu tęczówki i delikatnie uniesione kąciki ust ku górze.
- Dziękuję za piękne słowa, panie Cha. A teraz, o ile się pan nie pogniewa, możemy przejść do celu spotkania?
Upijając parę łyków kawy delektowałem się nią, patrząc w oczy mężczyzny.
- Oh, no tak. - Mężczyzna jakby zamyślił się na chwilę, skupiając swój wzrok na mnie. Wzbudzał ciekawość, czego właściwie mógłby chcieć. Jego spojrzenie było wręcz błagalne, jakby przysługa była dość niezręczna. - Chciałbym powierzyć ci niełatwe zadanie. Może najpierw... Lubisz może dzieci, Hongbin?
- Dzieci? - uniosłem brwi zdezorientowany. Zaraz zaraz, dlaczego on pyta mnie o dzieci.. - Nie posiadam rodzeństwa, ale taki maluch nie wydaje się być zły. - Oczywiście, że uwielbiałem dzieci!
- Idealnie się składa, ponieważ postawiono mnie w trudnej sytuacji. Rodzina podrzuciła mi pięcioletniego bratanka na kilka tygodni, a ja nie za bardzo mam czas nim się zajmować. W końcu praca wiele wymaga, więc...od razu pomyślałem o tobie Hongbin. - Hakyeon nerwowo postukał palcami o blat stołu, wpatrując się we mnie wyczekująco.
- Pięcioletniego.. - zamyśliłem się na krótką chwilę, by bez zastanowienia rzucić. - Zaopiekujemy się nim z Taekwoon'em.
- Naprawdę? - Cha uśmiechnął się szeroko, niespodziewanie obejmując moje ciało swoimi rękami. Docisnął mnie z wielką siłą do swojego torsu, wyraźnie ukazując swoją radość. To było zbyt zaskakujące, że aż z niezręczności zesztywniałem na całym ciele. Może i rozluźniłbym się, gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi.
- Chciałbym wyjść... - Szorstki i znajomy głos rozbił się w gabinecie, kiedy postać Leo pojawiła się w drzwiach. Oczywiście zastygł w bezruchu, z wściekłością patrząc na całą sytuację. Wprawdzie dla tego mężczyzny był to pewien szok, w końcu skąd niby jego ukochany znalazł się właśnie w tym miejscu. Był tutaj, gdyby tego było mało to właśnie z jego irytującym menadżerem.
- Co ty tu do cholery robisz? - Jasnowłosy w szybkim tempie znalazł się za Hongbin'em, szarpiąc go za kołnierz koszulki. Odsunął jego ciało znacznie do tyłu, tak by sylwetka młodszego wpadła na mężczyznę.
- L-leo-shi.. - mój głos ugrzązł gdzieś w gardle, a serce niemal wyskoczyło z piersi, kiedy w przestrachu patrzyłem na swojego mężczyznę. Dlaczego zawsze zastawiał mnie w tak niezręcznej i jednoznacznej sytuacji? Wcale nie robiłem tego specjalnie, zwyczajnie los zsyłał na mnie jakieś fatum. - Przepraszam ja..
- Ah, Taekwoon. Nie denerwuj się. Miałem do niego tylko małą prośbę. - Cha zaśmiał się delikatnie, widząc zdenerwowanego jasnowłosego. Nie było to dla niego nowym widokiem, a raczej zwyczajną codziennością.
- Zboczeńcu, dlaczego go obmacujesz. - Mężczyzna złapał za włosy swojego menadżera wyraźnie mając w zamiarach go uderzyć. Czy on naprawdę pod wpływem złości był do tego zdolny?
- Taekwoon-ah, przestań.. - wyjąkałem słabo, od razu chwytając za ramię starszego, by odciągnąć go od Hakyeon'a. Nie mógł zachowywać się w ten sposób, musiał się uspokoić. Wspomnienia skutecznie dały o sobie znać w końcu jeszcze kiedyś również miał takie napady gniewu, których kompletnie nie kontrolował. Obawiałem się tego. - Proszę, uspokój się, wszystko wytłumaczę..
- Hongbin. Wyjdź na korytarz, zaraz do ciebie dołączę. - Leo odpowiedział, kierując swój wzrok na Cha. Mówił z przekąsem, nawet jeżeli ufał brunetowi. Jasnowłosy skrzyżował ręce na torsie, wręcz nie mogąc pojąć, dlaczego ten pracownik sprowadzał do własnego biura jego partnera. Sama obecność Hongbin'a w tym miejscu wcale by mu nie przeszkadzała, a wręcz podniosła na duchu.
Posłusznie zwiesiłem głowę mamrocząc ciche 'dobrze', po czym żegnając się z menadżerem starszego ode mnie Koreańczyka, wyszedłem z gabinetu. Oparłem się z o ścianę z cichym odetchnięciem, słysząc stłumione głosy należące do obu mężczyzn.
- Dlaczego wtrącasz się w moje sprawy? - Leo nie odwracał spojrzenia od niedużo starszego od siebie mężczyzny. - Myślisz, że nie wiem do czego jesteś zdolny?
- Taekwoon. - Haekyeon podniósł się z miejsca, kręcąc głową z dezaprobatą. Widział wyraźny błąd Koreańczyka. Właściwie, to każdy go widział, oprócz samego Leo. - Lepiej, żebyś zmienił swoje zachowanie w stosunku do Hongbin'a. Wiem, mi nie musisz ufać, jednak jemu powinieneś zacząć na pewno. Stracisz go jeśli będziesz reagować agresją.
Jasnowłosy zmrużył oczy, nie chcąc potulnie słuchać tego faceta. Od zawsze wszystkim się buntował, chodził własnymi ścieżkami. Nie potrzebował jego rad. Hongbin dał mu wystarczająco wiele czasu, by Leo mógł uczyć się na własnych błędach i doświadczeniach. W końcu po tylu latach i tak diametralnie poprawił swoje nastawienie do ukochanego.
- Sam poradzę sobie ze sobą. Hongbin jest wyrozumiały. - Jung warknął cicho, lecz już nieco spokojniej, ruszając do wyjścia. Już chwilę potem dźwięk zatrzaskujących się drzwi zwiastował Cha, pozostawionego samemu sobie.
• •
Poznanie Cha Hye Yoo okazało się być dla mnie prawdziwym szczęściem a ukryte gdzieś głęboko we mnie macierzyństwo wyszło na światło dzienne, sprawiając tym u mnie radość w sercu.
W czasie nieobecności Jung Taekwoon'a wprowadziłem malca do wnętrza salonu, trzymając niewielką torbę z rzeczami należącą do niego. Oczywiście, że nie zapytałem o zdanie Leo, jednak ogromnie się bałem, że się nie zgodzi co zresztą było uzasadnione tym, że jego chłodna postawa całkowicie odstraszyłaby to biedne dziecko.
- Jesteś taki uroczy.. - niemal wy piszczałem cicho, kiedy malec o rozwianych na wszystkie strony włosach i pyzatych policzkach wtulił się w moje udo. Był trochę podobny do samego Taekwoon'a, co nieco mnie bawiło, ale gdybym kiedykolwiek powiedział mu coś takiego pewnie nie dożyłbym kolejnego dnia a dziecko wylądowałoby bóg wie gdzie.
Trzask drzwi frontowych uskutecznił moje obawy, dlatego też podskoczyłem niemo reagując.
- Hye Yoo, słoneczko.. przejdziesz na moment do tamtej sypialni? Rozglądniesz się troszeczkę.. a hyung w tym czasie porozmawia z panem..
Chłopczyk wymamrotał coś pod nosem, ostatni raz tuląc się do mnie, po czym zniknął za drzwiami sypialni w momencie, kiedy w progu salonu stanął Jung, luzując swój krawat i z uwagą na mnie patrząc. Odetchnąłem cicho, w duchu ciesząc się, że nie zostałem przyłapany na gorącym uczynku.
- Witaj kochanie. - przywołałem na usta czuły uśmiech, gryząc zalotnie dolną wargę. - Miałeś ciężki dzień? Wyglądasz na spiętego..
Taekwoon bez słowa odrzucił na bok krawat, odpinając kilka pierwszych guzików koszuli. Znalazł się blisko ciała młodszego, układając większe dłonie na jego biodrach. Namiętny pocałunek miał być powitaniem, jak i również początkiem czegoś większego. Jego usta idealnie zajęły się tymi Hongbin'a, a kiedy odpowiadał na jego pieszczoty, to sam Leo czuł satysfakcję. - Jestem spięty, jednak mam nadzieję, że wspólny wieczór w sypialni to zmieni. No i oczywiście będę zainspirowany do dalszej pracy.
Mężczyzna nachylił się do ucha swojego ukochanego, zahaczając wargami jedynie o płatek. - Stęskniłem się za twoim ciałem.
Wypuściłem z ust przeciągłe sapnięcie, przykładając policzek do zarysowanej szczęki Koreańczyka. Poczułem gorąc na policzkach, słowa jak i gesty, które fundował mi jedynie on zawsze kurewsko na mnie działały. Nic więc dziwnego, że przylgnąłem do jego ciała, niemal zapominając o co chciałem ubłagać starszego. - L-leo-shi..
- To będziesz na mnie posłusznie czekał? - Mężczyzna nadal zwodził swojego ukochanego, składając pocałunki na jego szyi. Przesuwał dłońmi po ciele chłopaka, nie mogąc się ani na moment powstrzymać. Czuł, że jak tu i teraz nie weźmie tego, czego chce, to najzwyczajniej zwariuje lub ogarnie go nieopisana złość. Hongbin był czymś, czego pragnął, jak i sposobem na każde zmartwienie.
Wbiłem niekontrolowanie paznokcie w bark Taekwoon'a, kiedy przyjemność rozlała się po moim ciele a dreszcze rozeszły wzdłuż kręgosłupa. Stłumione westchnienia wypełniały salon, lecz w porę się opamiętałem przypominając o słodkim chłopcu, który znajdował się w naszej sypialni. - Kochanie. Musimy porozmawiać. Z-znaczy.. chciałbym cię o coś poprosić.
Leo uniósł w zdezorientowaniu brwi, spoglądając w oczy swojego chłopaka. Nie miał pojęcia, czego ten mógłby chcieć, jednak miał nadzieję, że da się to szybko załatwić, ponieważ jego potrzeby nie mogły długo czekać. Nie lubił odkładać czegoś ważnego na później, a zbliżenia z chłopakiem stały się dla niego stanem nie do pominięcia. Potrzebował jego bliskości, nie odmawiając sobie żadnego dotyku.
- Czym jest rzecz, o którą chciałbyś mnie prosić?
Zupełnie nie wiedząc jak powinienem zabrać się za odpowiednie pytanie, wypaliłem. - Lubisz dzieci hyung?
Teraz już wiem, jak Hakyeon hyung się czuł prosząc mnie, praktycznie nieznajomego o coś takiego.
- Co? - Taekwoon zastygł w bezruchu, marszcząc delikatnie brwi. Co Hongbin mógł mieć na myśli? Czy on zacznie namawiać go na wspólne dziecko? Z jednej strony to byłoby...jakiś inny wzgląd na ich związek. Jednak Leo byłby zbyt zazdrosny nawet o kogoś takiego. - Nie miałem nigdy styczności z małymi dziećmi. Nie przepadam za nimi. Co masz na myśli?
- Ah, to ulga.. - roześmiałem się niezręcznie, powoli wyplątując z silnych ramion mężczyzny. - Bo widzisz.. dostałem propozycję, której nie mogę odrzucić, wiesz.. - wydukałem ledwie, po czym klepnąłem się mentalnie w policzek chcąc jakoś dodać sobie otuchy. - Czy może przez tydzień pomieszkać u nas pięcioletni chłopiec?
Zacisnąłem powieki, zasłaniając swoją szyję dłonią w razie, gdyby Leo nabrał wielkiej ochoty uduszenia mnie.
- Hongbin. - Zawarczał przez zaciśnięte zęby, łapiąc młodszego nachalnie za włosy. Nie był zadowolony z tej wiadomości. Nie chciał, by ktokolwiek mieszał się między nich. Tego chyba nie trzeba było tłumaczyć, zdanie Leo na ten temat było zbyt oczywiste. - Chyba sobie ze mnie kpisz. Nie ma do cholery o tym mowy.
- Proszę..! - niemal wydałem z siebie bardzo niemęski odgłos w czasie, kiedy jasnowłosy zmrużył gniewnie powieki. - To serio niewiele, parę dni i puf, zniknie nim się obejrzysz. Błagam cię! To sprawa życia i śmierci, obiecałem mu.. - ostatnie dodałem ciszej, jak gdyby nie chcąc zdradzić tożsamości potencjalnego sprawcy ich małej sprzeczki.
Odsunąłem jego zaciśniętą dłoń od swoich włosów, by móc w słodki sposób cmoknąć jego szczękę.
Mężczyzna potarł w zirytowaniu swoje czoło palcami, wypuszczając z świstem powietrze. Młodszy zawsze kazał mu tak robić, kiedy jasnowłosy się denerwował. W gruncie rzeczy cała gadka o wdechach i wydechach denerwowała go znacznie bardziej. - Czy chcę wiedzieć skąd wytrzasnąłeś nagle to dziecko, Hongbin?
Zwiesiłem głowę w mentalnej porażce. - A więc twój menadżer był cholernie miły i błagał tak uroczo, że.. nie mogłem odmówić, no nie mogłem! Poza tym, poznałem Hye Yoo i jest.. prze cudowny! - patrzyłem jak usta Leo zaciskają się. - Swoją drogą jest niesamowicie do ciebie podobny, taki pyzaty chłopiec z charyzmą.
- Zabiję tego idiotę, jak tylko pokaże mi się na oczy. - Odpowiedział w rezygnacji Taekwoon, nie wierząc w to, co właśnie usłyszał. Dlaczego Hakyeon wciskał Hongbin'owi jakieś dziecko? Skąd miał mieć pewność, że wraz z zgodą bruneta, menadżer w magiczny sposób zniknie z Korei, by dzieciak został im na głowie. Przecież Leo nie miał podejścia do dzieci, nie chciał, by ktokolwiek zabierał mu bezprawnie partnera, którego miał mieć zaraz po pracy tylko dla siebie. Nawet jeśli to miało trwać niedługo, to kompletnie nie wyobrażał sobie takiego obrotu spraw.
- Taekwoon-ah.. - szepnąłem z pewnego rodzaju zalotnością w sobie, rozkosznie przesuwając palcem wzdłuż torsu starszego. - Wynagrodzę ci to. Jeśli się zgodzisz, będę miał do zaoferowania mnóstwo bardzo przyjemnych rzeczy.. zgódź się.
Starszy spojrzał stanowczo na drugiego Koreańczyka, ściskając palcami jego podbródek. W efekcie uniósł nieco głowę Hongbin'a do góry, zbliżając się znacznie w stronę jego ust. - Jeśli tak to będzie wyglądało..
- Hyung-ah! - w salonie rozbrzmiał głos malca, który niespodziewanie wbiegł tam a dziecięty śmiech skutecznie rozproszył moje wyobrażenia o pocałunku, który miał nadejść. Leo gniewnie przeniósł wzrok na dziecko, nawet na milimetr nie odsuwając się ode mnie, zaś ja, żeby nie spowodować niezręcznej sytuacji zachichotałem, kucając do malutkiego Koreańczyka. - Leo hyung zgodził się na to, żeby się z tobą bawić przez najbliższe dni. Czyż to nie wspaniałe Yoo?
Mały Cha pisnął, w mig znajdując się przed wysokim, jasnowłosym Koreańczykiem a w kolejnej chwili tuląc do jego nóg.
Taewoon zesztywniał znacznie bardziej, nie wiedząc nawet jak się zachować. Nie dotknął tego dzieciaka, patrząc jedynie, jak ten perfidnie skupił wzrok na jego twarzy. Jak na razie malec nie zrobił na nim żadnego wrażenia, kiedy to przerwał mu kolejną intymną chwilę z Hongbin'em. - Czy ja to powiedziałem?
Starszy pokręcił głową, krzyżując ręce na torsie. Przelotnie posłał jeszcze brunetowi ostrzegawcze spojrzenie, wiedząc, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Starał się wyrwać jakoś z niemocnego uścisku dzieciaka na swoich nogach. - Są jednak dwa warunki. Nie wolno dotykać moich rzeczy, jak i cenię sobie przestrzeń osobitą. Przytulanie chyba nie wchodzi w grę.
Mężczyzna przerwał na chwilę, przenosząc tym razem wzrok na swojego partnera. Kontynuuował, jednak zdecydowanie zwracając słowa właśnie w stronę Hongbin'a. - Oczywiście twój drugi hyung solidnie mi za to zapłaci i wynagrodzi.
Przez chwilę nawet nie pojmując groźby, klasnąłem w dłonie, czując się szczęśliwy jak nigdy dotąd. Oczywiście Hye Yoo zawtórował mi, a ja rzuciłem się na szyję Taekwoon'a, całując soczyście jego policzek.
- Mam najlepszego chłopaka na świecie.
• •
- Przesyłka dla pana Lee Hongbin'a.
- Dziękuję.
Zamykając drzwi, po tym jak mężczyzna roznoszący pocztę poszedł sobie, z trudem oparłem się o nie i głośno wypuściłem powietrze.
Następny dzień sprawił, że w jednej chwili miałem ochoty skoczyć z pierwszego lepszego mostu może dlatego, że znajomy mi Koreańczyk przysłał list z pięknie wysuszoną, czerwoną różą, której gdzieniegdzie płatki osiadły na liście. Postanowiłem, że usiądę na łóżku w sypialni i tak, będąc pochłonięty całkowitą ciszą, rozluźniającą mnie do granic możliwości jak i towarzyszącą temu nutą niepewności, zajrzałem do listu, uchylając przy tym wargi.
Zastanawiasz się, dlaczego po tym wszystkim wysyłam ci tą kartkę? Chciałem wyjaśnić parę spraw słodki, nie chcę tego odkładać. Wiesz, że muszę ci wiele wyjaśnić, prawda? Wyjechałem. Znajduję się daleko poza twoim zasięgiem, co myślałem, że ułatwi sprawę. Nam obojgu, ale rozumiesz.. rozumiesz, że to co nas łączyło wciąż jest świeże? Nie potrafię o tym zapomnieć, uwierz, że przez wzgląd na twoje szczęście próbowałem zapomnieć o tym, zapomnieć o uczuciu, które mi towarzyszyło przy pocałunkach czy chociażby twoim uśmiechu. Kocham Cię, sądzę, że jedyny kto może sobie zdać z tego sprawę to ty. Nie bez powodu czuwałem przy tobie przez cały ten czas.
Nie wiem, kiedy zobaczymy się ponownie w końcu.. nie zamierzam ci tego utrudniać, chcę patrzeć z uśmiechem na to jaki jesteś szczęśliwy. Niczego innego bardziej nie pragnę. Mam nadzieję, że będę chociaż mógł cię ujrzeć, wkrótce.
Róża jest dla ciebie. Jesteś tak cholernie piękny, Hongbinnie.
Han Sanghyuk.
Leo myślał, że ten wieczór należy do jednego z najgorszych. Zaraz po tym, gdy młodszy Koreańczyk oznajmił mu, że chciałby dostać choć 15 minut samotności, to mężczyzna poczuł ogromne wyzwanie. W końcu ta samotność równała się z tym, że został sam na sam z jednym problemem. Miał na myśli oczywiście dziecko, które z każdą najmniejszą sekundą denerwowało go znacznie bardziej. Hye Yoo znajdował się na kanapie, zaraz na przeciwko samego Taekwoon'a. Maluch w prawdzie na pozór niewinny, posyłał jasnowłosemu wyzywające spojrzenie. Starszy aż w napiętej sytuacji skrzyżował ręce na swoim torsie, ani na chwilę nie przerywając ich kontaktu wzrokowego. Czuł, jabky ten sobie z niego kpił, tak samo odbierając całą uwagę Hongbin'a. W końcu brunet najwięcej skupiał się na potrzebach dzieciaka, przez co mały Cha czuł satysfakcję. Mężczyzna nie wiedział dlaczego, ale podobieństwo do faceta, który niemiłosiernie go denerwował, z właśnie z tym jednym osobnikiem było uderzające. Oboje na pozór celowo irytowali jego osobę. Drażniło również Leo, że Yoo w perfidny sposób nic sobie nie robił z sytuacji, wkładając do buzi niewinnie palce. Ten ruch był tak podobny do dziecięcych zachowań, jednak Taekwoon był przekonany, że on nie robił tego bezmyślnie. Prowokator, tak bardzo oddziaływał na zachowanie mężczyzny, bo on sam odczuwał, jakby został wyzwany na jakąś długą wojnę. Jasnowłosy nie przepadał za odruchami zaledwie kilkuletnich ludzi, kiedy to Hye Yoo mógłby wepchnąć praktycznie wszystko do swoich ust, nie zauważając jak obrzydliwe to się stawało. Starszy krzywił się, może nawet samą jego obecnością będąc zniechęconym. Przecież on nie potrafił sobie poradzić, nie miał żadnego doświadczenia. Dlaczego Hongbin zostawił go na lodzie, kiedy sam upierał się na jednego dzieciaka?
- Hye Yoo. - Jung wypuszcza z swoich ust niezadowolony pomruk. - Czym ja mogę cię zająć?
Koreańczyk rozglądał się po pomieszczeniu, zaraz po tym podsuwając pod dłonie chłopczyka długopis i kredkę, jak i poświęcając nawet swój notes. - Rozwijaj się artystycznie. Może coś w końcu z ciebie będzie.
Rzucił przelotnie mężczyzna, kompletnie ignorując małego chłopca. Ruszył do sypialni, która oczywiście znajdowała się zaraz obok, bez wahania łapiąc za klamkę. Może i chciał od razu wyjść z wyrzutami do swojego partnera, jednak zauważył go siedzącego na łóżku. Trzymał w dłoniach kartkę, która miała delikatnie już wymięte rogi. Leo zauważając rozdartą kopertę, doszedł do wniosku, że młodszy czytał właśnie jakiś niezidentyfikowany list. Kwiat leżał niedaleko na pościeli, powoli więdnąc przez brak wody. Starszemu nie podobał się ten obót spraw, jednak nadal milczał na ten temat, tak jak pewien czas temu, kiedy zauważył Hongbin'a z innym mężczyzną w parku. W pewnym stopniu rozumiał swojego partnera. Przecież nie mógł zarzucać mu nic złego. Mimo to, pewien żal malujący się na twarzy bruneta, niepokoił Taekwoon'a. Nie wiedział, skąd wzięły się takie uczucia w jego chłopaku. Być może był zmartwiony tak zmienną postawą w krótkim czasie.
Powoli podniosłem zaszklony wzrok, kiedy z czasem wyraźnie odczułem obecność w sypialni. Zagryzłem niekontrolowanie wargi, jak gdybym miał coś na sumieniu (nieuleczalny odruch), po czym odrzuciłem list na pościel, podnosząc się.
- Co się stało? Masz kłopot z Hye Yoo?
- Czy mam kłopot? Mało powiedziane. - Taekwoon beznamiętnie rzucił, jednak wyraźnie skupiając wzrok na drugim Koreańczyku. - Jednak jest teraz zajęty, więc bardziej chodzi mi o ciebie, Hongbin.
Jasnowłosy podszedł bliżej, by stanąć zaraz na przeciwko młodszego. Mógł na chwilę zapomnieć o męczącym go dzieciaku, nawet jeżeli był on wyjątkowo spokojny.
- Dlaczego o mnie? - uśmiechnąłem się nieco, układając dłonie na jego torsie, by móc po dłuższej chwili wtulić się w ciało Taekwoon'a na krótki moment. - Czym zająłeś tego aniołka? Jest psotny i jednocześnie emanuuje spokojem. Jak on to robi..
- Teraz musisz się zająć kimś innym niż dzieckiem. - Leo owinął dłonie w talii Hongbin'a, nie pozwalając mu się wyrwać od swojego ciała. Nie ukrywał, że cokolwiek, by się nie działo, to miał na niego nieopisaną ochotę. Uczucie w jego spodniach chwilami było frustrujące. - Zdecydowanie przez pewnego osobnika nie mamy czasu na seks. A może to ty mi na to nie pozwalasz?
Podniosłem dość zaskoczony wzrok na starszego, niemal wstrzymując oddech.
To nie tak, że nie chciałem tego, jednak przez pewien okres czasu wszystko musiało się uspokoić, zarówno nasze życie jak i inne rzeczy. Prawdą jest, że odkąd pojawił się chłopiec w ogóle nie uprawiamy seksu, lecz obawiałem się z drugiej strony, że po tak częstym intymnym zbliżeniu on może się tym znudzić. A chciałem mimo wszystko mu się podobać cały czas.
Pragnąłem dzielić z nim tą bardzo intymną część, nawet usiłowałem spróbować czegoś nowego, lecz nie miałem ku temu okazji. Też brakowało mi tego, nie mogłem zaprzeczyć.
- Tylko ci się wydaje, Leo hyung. Zanim pojawił się Yoo, uprawialiśmy seks co każdy wieczór.
- Właśnie, zanim się pojawił. - Mężczyzna odezwał się cicho, zaraz po tym, nachylając się do ucha bruneta. Jego wargi subtelnie otarły się o płatek ucha, wypuszczając w nie spragnione sapnięcie. - Hongbin. To nie zajmie długo. Gwarantuję, że sprawię ci rozkosz, jak nigdy dotąd.
Z trudem przełknąłem ślinę, odchylając głowę w bok, by cichy jęk wydostał się z pomiędzy ust, a mokre ślady w postaci pocałunków pozostały na mojej szyi przez przeklęte usta starszego Koreańczyka.
Słysząc w pewnej chwili śmiech dziecka z salonu, oderwałem się od Taekwoon'a nabierając przy tym powietrza.
- Obiecałem, że ci to wynagrodzę i tak będzie. To ty będziesz zadowolony jak nigdy.
- Wolę dostawać rzeczy na miejscu.
Leo zwrócił się bardziej do siebie, niż do chłopaka, który i tak zniknął za drzwiami sypialni, od razu znajdując się przy dziecku. Mężczyzna wcale nie chciał się do tego przyzwyczajać, nawet na krótki czas. Nie był zadowolony, że Hongbin ciągle miał zajęte ręce, a w dodatku ostatnio mało się odzywał. Jung czuł, jakby do słownie wszystko obróciło się przeciwko niemu, a samej pracy namnażało się coraz więcej.
Kolejna świetna częsć. uwielbiam to opowiadanie, ale mam dziwne przeczucie, ze przez ten liścik coś sie wydarzy. nie koniecznie wesołego. Liczę jednak na happy end.
OdpowiedzUsuńI nie mogę się doczekać kolekcji Press it. Fajnie by było gdyby wystąpił tam paring Jongtae.
Weny życzę.
Słoneczko! nasze serduszka się radują, kiedy widzimy jak szybko oceniasz te miniaturki, cieszę się, że ci się spodobały, jednak ostatnia pojawi się już najpóźniej w sierpniu, bo chcemy się skupić na one shotach. I oczywiście, Jongtae pojawi się w one shocie 'sexuality', więc wyczekuj~
Usuńwierny rozdzialik :D naprawdę piszesz świetnie masz ogromny talent i ciekawe pomysły na opowiadania i tak jak poprzedniczki nie mogę się doczekać Press It (jongtae)
OdpowiedzUsuńWent życzę :P
Urocze i słodkie <3 Ale normalnie mi tu czegoś brakuje... Jakiegoś aww zakończenia. Nie lubię scen seksu, ale właśnie tego mi brakuje tu xDDD Przyzwyczaiłaś (a wręcz uzależniłaś) mnie do takich scen w tym opku. I takiego mega zakończenia mi tu brakuje. Niemniej jednak cały dodatek jest supcio i baaardzo niecierpliwie czekam na ostatni dodatek "Beautiful Killer" i mam szczerą nadzieję, że nie każesz mi długo czekać na niego. :D
OdpowiedzUsuń