czwartek, 28 lipca 2016

'Prizoners dream'

A/N: Jesteśmy z Lu podekscytowane, ponieważ to nasz pierwszy one shot z Block B! *brawo dla nas, brawo* Cholernie nie możemy doczekać się waszej opinii. 

Zikwon, smut, angst

*

Trzydziestoletni mężczyzna leżał na plecach, trzymając głowę podpartą na własnych dłoniach. Najchętniej robiłby to nago, gdyż ubrania narzucone w tym miejscu zupełnie odbiegały od jego stylu. Właściwie odbiegały od jakiegokolwiek stylu. W prawdzie całe pomieszczenie było chłodne i beznamiętne, pozbawione jakiegokolwiek charakteru. Łóżko więzienne było okropnie niewygodne, a godziny dłużyły się niemiłosiernie. Co nie znaczyło, że Zico był niezadowolony z obecnego stanu rzeczy. Miejsce, w którym się znalazł, mówiło o tym, co sam zdołał uczynić. Uśmiechał się, myśląc kolejny raz o tym wszystkim. Nie żałował swojego tytułu znanego przestępcy,  z którego swoją drogą był dumny. Wieloletnie rozboje, wykroczenia, kradzieże, aktywne działanie jako członek gangu, były dla niego prawdziwym życiem. W końcu po kilku dziesiątym razie nie udało mu się uciec przed policją, która ścigała go za tak częste złamanie rozkazu. Tym sposobem znalazł się właśnie w tym miejscu, mając za sobą dobry bagaż doświadczeń. Z samego początku był zbuntowany, nie dawał się podpiąć pod szereg. Nikt nie potrafił nad nim zapanować, za co płacił surową karę. Po kilku nocach Zico uspokoił się, mając jak zawsze kompletnie beznamiętne podejście do sprawy. Traktował swoje życie, jak wieczną zabawę i nawet żelazne kraty nie zniszczyły tego wrażenia. Tak samo trzymało go na wodzy oczekiwanie na pewną szczególną godzinę. Kiedy wybijała równo 21.30, rozpoczynała się nocna zmiana strażników. Za tym samym szła cisza nocna, jednak to nie było istotne dla zamkniętego więźnia.
Nim się obejrzał ten wyczekiwany moment znów nadszedł. Wzrok Zico kierował się w stronę szerokiego korytarza. Nasłuchiwał kroków, które rozchodziły się echem w podłużnym pomieszczeniu więziennym. Tęczówki przestępcy zaświeciły się w zaintrygowaniu, kiedy miał właśnie ten szczególny widok przed sobą. Mężczyzna od wielu tygodni obserwował jednego ze strażników. Uważał, że był szczególny. Choć szczególny to mało powiedziane. Widząc właśnie tego Koreańczyka, żałował, że ten również nie odwzajemniał jego spojrzenia. Prawda była taka, że to była dla trzydziestolatka największa atrakcja. Marzył, by te kraty między nimi najzwyczajniej zniknęły. Podchodził wiele razy bliżej, chciał zwrócić na niego swoją uwagę. Czuł silne podniecenie na jego widok, nawet nie wiedząc, dlaczego. Pierwszy raz w jego głowie pojawiało się coś takiego. Nie zastanawiał się, czy może wpływ miało na to długie zamknięcie w jednym miejscu. Najzwyczajniej odczuwał, że ten strażnik był inny. Imponował mu, był piękny, a ten zaś oczekiwał, aż będzie mógł się dobrać do tego Koreańczyka. Patrzył na niego jedynie na tle seksualnym i erotycznym, lecz nie czuł się z tym źle. Pragnął go dla siebie, a wypełnianie umysłu przeróżnymi obrazami było dobrym zamiennikiem spędzania czasu. Przyłapał się wiele razy na tym, że nie mógł wytrzymać z podniecenia na jego widok. Skrycie pożądał go z każdym dniem, czekając na godzinę 21.30.
Obchód rozpoczął się punktualnie, zresztą Kim Yookwon, bo tak nazywał się ów strażnik zawsze był o czasie, nigdy się nie spóźniał, jak gdyby ta praca w pewien sposób była dla niego ważna. Brzmiało nieprawdopodobnie, lecz Kim lubił swoją pracę. Nie był tylko strażnikiem więziennym, nie, szef nakazał mu, by ten stwarzał portrety psychologiczne więźniów, by ci mogli przewidzieć ewentualne komplikacje w zamkniętych mężczyznach. Miał doświadczenie, interesował go ludzki umysł, najchętniej zagłębił by się w myślenie innego człowieka. Spisywał raporty na przeróżnych przesłuchaniach, jednak nie znosił przemocy. Brzydził się jej, jednak nie mógłby pracować w takim miejscu, gdyby tego w pełni nie zaakceptował.
Yookwon przemierzył korytarz, nawet na dłuższą chwilę nie zawieszając wzroku na przebywających w celach więźniach ; jego zadaniem było jedynie dopilnowanie porządku o ile mógł to tak nazwać, w rzeczywistości nie był mu potrzebny kontakt w jakimkolwiek przestępcą. Jednak wśród nich wszystkich był jeden, który zdecydowanie budził strach jak i.. zainteresowanie. Co dzień słyszał plotki o rzekomym członku słynnego gangu, którego za nic nie dało się schwytać, zaś od zeszłego roku pojawił się w celi odosobnionej od pozostałych. Można by powiedzieć, że był wyjątkowy, lecz młody Kim wpajał sobie każdego dnia, że nie jest wart zachodu. I być może resztki świadomości mówiły zupełnie inaczej. W najmniej oczekiwanych momentach, kiedy słynny Zico zdawał się odpływać, wpatrując się godzinami w sufit, blondyn mógł dyskretnie mu się przyjrzeć. Czar jednak pryskał, kiedy więzień tylko go dostrzegał - doznawał istnego szaleństwa zaczepiając go we wszelki możliwy sposób. Yookwon nie wyrażał żadnych emocji, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Siadając na krześle niedaleko celi Zico, Kim poprawił swoje okulary w stylu kujonek i jak to miał w zwyczaju poświęcił swoją uwagę na uzupełnianie formalności.
Zico od razu korzystał z swojej okazji, mając na ustach lekko arogancki uśmieszek. Wstał, kiedy strażnik przestał przemierzać korytarz. Miał na niego idealny widok z swojej celi, dlatego oparł się wygodnie rękami o stalowe kraty, które skutecznie utrudniały mu dostanie się do Koreańczyka. Zagwizdał prowokacyjnie na młodego mężczyznę, nie widząc o dziwo żadnej reakcji. - Seksowny strażniku, mógłbyś chociażby na mnie spojrzeć.
Trzydziestolatkowi podobał się wygląd strażnika. Nawet jego uniform do pracy idealnie opinał jego ciało, odkrywając niektóre części. Miał jasne blond włosy, a jego przydługa grzywka opadała na twarz młodego pracownika. Oczy Koreańczyka podkreślały, nieodłączne od niego czarne okulary, które nadawały mu pewnego charakteru. Zico lubił to, że ten zachowywał się z powagą w swojej pracy, nie dając się przez niego sprowokować. Jednak mężczyzna nie mógł nic poradzić, że ten kusił go cały czas. Ubranie strażnika było obcisłe, co znacznie nasilało fantazje więźnia. Chciał pozbyć się każdej części jego garderoby, jak i poznać każdy skrawek ciała. Chciał go mieć dla siebie, pieprzyć Koreańczyka choćby na swoim beznadziejnym więziennym łóżku. - Kochanie, podejdź bliżej. Jak nadal będziesz taki chłodny, to zabraknie mi miejsca w spodniach.
Yookwon powoli zwilżył wargi językiem. Czasem naprawdę ciężko było mu ignorować te chore a zarazem dziecinne zaczepki, gdyż zwyczajnie przeszkadzały młodemu Kim. Czuł zaciekawienie i jednocześnie niesmak tym facetem. Wiedział o jego przeszłości doskonale, został uświadomiony od agresji i faktu, że Zico bywał nieobliczalny. Bezczelność również biła od trzydziestolatka, co z kolei odpychało Koreańczyka. Pomimo to, tak jak zostało wcześniej wspomniane, grał doskonale, nie ukazując żadnej reakcji, która mogłaby usatysfakcjonować Zico.
Kartkował kolejne kartki, z ulgą kończąc uzupełnianie dokumentów. Odłożył powoli notes, by następnie znów, niekontrolowanie poprawić okulary i powoli podnieść odważny wzrok na więźnia. Był wyjątkowo odważny, co dobrze wiedział każdy pracownik więzienia jak i sam szef.
- Słoneczko, w końcu się odważyłeś? - Zico nie przestawał mówić, wystawiając swoje ręce poza obszar swojej celi. Czuł się pewnie, gdyż nie potrafił już wytrzymać z szaleńczego pożądania. Nie ukrywał nawet wyraźnie uwydatnionego na widok strażnika krocza, które wręcz chciał Koreańczykowi pokazać. Nie wiedział, jaki mógłby mieć w tym wszystkim cel, a jedynie skrycie pragnął, by każda jego fantazja stała się realna i prawdziwa. Nawet wzrok więziennego pracownika sprawił, że trzydziestoletni mężczyzna odczuwał na całym ciele naprawdę mocne dreszcze.  - Powiedziałem, żebyś podszedł bliżej.
Kim Yookwon w końcu odwrócił wzrok od cholernie irytującego więźnia, ledwie zauważalnie zaciskając usta. Mimo to jego wyraz twarzy pozostawał wciąż intrygujący, nie dający euforii Zico. - Nie sądzę, żebym miał potrzebę podejścia do ciebie. Nie jesteś na tyle szczególny bym mógł zwrócić na ciebie uwagę, więc dam ci dobrą radę i po prostu przestań gwiazdorzyć.
- Maleńki, chyba zbyt pochopnie mnie oceniłeś. - Mężczyzna oparł swoją głowę o jeden z metalowych prętów. Nie wiedział, dlaczego strażnik nie mógł nawet z ciekawości podejść do niego ani razu. W duchu odczuwał większy sukces, ponieważ wcześniej Kim nigdy tak wiele do niego nie powiedział. Z każdą sekundą Koreańczyk nie wiedział, co powinien zrobić z swoim ciałem, ponieważ sam nie rozumiał, dlaczego właśnie zainteresował się tym konkretnym Koreańczykiem. - Czy zauważyłeś, żebym zwracał uwagę tak na każdego pracownika? Otóż nie. Może to dlatego, że chciałbym wyruchać jedynie ciebie.
- Jesteś chorym człowiekiem. - odparł Yookwon, podnosząc się powoli z krzesła. - Powinieneś się leczyć.
Nie wiedzieć kiedy, młodszy Koreańczyk skierował kroki do celi trzydziestolatka, delikatnie przy tym unosząc brwi. Nie był do końca pewien dlaczego w ogóle zgodził się na podejście do tego mężczyzny. Możliwe, że zwykła ciekawość a możliwe że zupełnie coś innego, coś, co głęboko w sobie blondyn ukrywał.
- Uważasz mnie za chorego, bo znalazłem obiekt swojego pożądania właśnie w tak bzdurnym miejscu, jak specjalistyczne więzienie? - Zico nachalnie podniósł swoją rękę. Dłoń od razu złapała za podbródek Koreańczyka, który znalazł się naprawdę blisko niego. Mocno ściskał palcami linię szczęki Yookwona, nie zdając sobie nawet sprawy z swojej siły. Podobało mu się to, gdy pierwszy raz mógł go dotknąć. To napędzało przestępcę znacznie bardziej.
Kim wstrzymał oddech, natomiast chwilę po tym pierwsze drgnięcie za symbolizowało nagły przypływ zdystansowania, całkowitej blokady, którą postawił sobie przed tym mężczyzną.  - Ten fakt nie ma z tym nic wspólnego, lecz chyba zgodzisz się ze mną, że nie trafiłeś tu bez powodu. W każdym razie. - gdzieś podświadomie nie chciał zabierać jego szorstkiej dłoni ze swojej szczęki, ale musiał opamiętać się w trybie natychmiastowym, bo inaczej obaj będą mieli kłopoty. Dlatego też zwinnie odsunął twarz, by po chwili móc zrobić krok w tył. - Nie powinienem ulegać pokusie zbliżania się do ciebie a co dopiero zawierania z tobą jakiejkolwiek rozmowy. Jestem zdania, że jesteś niezrównoważony.
Zico oblizał usta na bliski widok swojego strażnika. Mógł pooglądać każdy detal jego twarzy przez tak krótki moment. Największą uwagę oczywiście przyciągały oczy i usta. Chciał, by te wargi już złączały się jedynie z tymi mężczyzny, jak i czekoladowe tęczówki były utkwione tylko i wyłącznie w nim. Przestępca chciał jeszcze raz go dotknąć, jedynie mogąc złapał za skrawek uniformu, jakim była plakietka z imieniem pracownika. - Kim Yookwon. Nie zastanawiałem się nad tym nigdy dłużej, a odpowiedź sama do mnie przyszła. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem dotknąć cię w końcu, choćby w tak prosty sposób, kochanie.
Kim nie powiedział nic więcej. Jedynie posyłając ostatnie, dłuższe spojrzenie Zico, odwrócił się na pięcie i wrócił na swoje miejsce, na powrót zajmując się swoją pracą. Na powrót stając się kimś obcym dla przestępcy.


Zico miał już dość ciągłego ciągnięcia tego wszystkiego, jak kolejne dopytywanie się co zrobił, a czego właściwie nie zrobił. Naprawdę wszystko tak już go znudziło, miał kompletny dystans do całej sytuacji. Przesłuchania trwały cały ten czas, od kiedy przetrzymywali go w tym miejscu. Z czasem mężczyźnie wydawało się, że pracownicy szukali jakiejś atrakcji lub chcieli się nad nim poznęcać. Nie dostał na to odpowiedzi, kiedy kolejny raz czwórka dobrze zbudowanych mężczyzn, zaciągnęła go do jednego z pomieszczeń. Pokój ten był pusty, a w nim znajdował się jedynie stół i dwa krzesła, na którym umieścili trzydziestolatka. Związali mu ręce grubym sznurem za plecami, by również tym samym obwiązać jego ciało i przytwierdzić Koreańczyka do siedzenia. Ten wywracał oczami, mówiąc sobie, że to kompletnie niepotrzebny zabieg.
- Woo Ji-ho, musimy uzupełnić te formalności. Jeśli nie będziesz z nami współpracował, to wszystko obróci się przeciwko tobie. - Rzekł wysoko postawiony pracownik, którego nawet mężczyzna kompletnie nie słuchał. Fakt, że zwracali się do niego prawdziwym imieniem również go denerwował. Właściwie działał sam zbyt impulsywnie i porywczo, co często skutkowało, że musiał godzić się z takim losem, a nie innym. Nic nie mógł poradzić, że był z charakteru cholerykiem. - Nie słyszysz do cholery, co do ciebie mówię? Nie odzywasz się od 15 minut.
Zico podniósł wzrok na mężczyznę, patrząc wprost na jego twarz. Ten perfidny wzrok i pewny siebie uśmiech. On kpił sobie z tego mężczyzny, jak i z jego obecności. Nawet nie przejął się faktem, że obok niego było jeszcze czterech innych strażników.
- Woo Ji-ho!
Mężczyzna pokręcił głową. - Nie denerwuj się tak staruszku, bo ta pulsująca żyłka na szyi wybuchnie. Nawet ja jestem spokojny, a zapewne spędzę w tej psiarni zasrane dożywocie.
Pracownik więzienny zacisnął usta w złości, prowokując się arogancją przestępcy. W końcu każdy tutaj uważał, że kolejne marginesy społeczne powinni mieć dla nich szacunek, gdyż są na łasce całego tego systemu.
- Jeszcze jedno słowo...
- Ta praca musi być naprawdę żałosna. Marna pensja za darcie swojej cuchnącej gęby. Przez moje obezwładnione ręce przewinęły się prawdziwe pieniądze. To ja patrzę na was z góry.
Zico nawet nie zdążył wypowiedzieć do końca kolejnych słów, a odczuł tępy ból, rozchodzący się po jego policzku. Pięść jednego z więziennych strażników wylądowała na jego skórze, właśnie w tamtym miejscu. Poczuł jak jego szczęka nieco się przestawia, a charakterystyczny metaliczny posmak znajduje się na jego języku. To jednak nie boli go. Trzydziestolatek w całym swoim życiu odczuł o wiele gorsze uderzenia, rany, ból, który naprawdę stawał się nie do zniesienia. Kolejne uderzenia w twarz również nie robią na nim wrażenia, jak i jedynie zawarczał na nich kolejne przekleństwa. Czuł, jak niektóre uderzone części zaczynają puchnąć, on na pewno nie będzie po tym wyglądał atrakcyjnie. Mimo to, oblizuje swoją rozciętą wargę, uśmiechając się nadal w arogancki sposób. Najważniejszy z nich wydaje rozkaz. Rozkaz dania surowej nauczki mężczyźnie, który w perfidny sposób sobie z nich kpił. Jeden z napastników z całej swojej siły kopnął krzesło, na którym siedział przestępca, który przez przywiązanie do przedmioty, wraz z nim opadł na ziemię. Uderzył głową w twardą posadzkę, lecz mocniejszy rażący ból rozniósł się w okolicach jego brzucha. Strażnik kopnął go nie raz w czułe miejsca, gdzie znajdywało się najwięcej organów wewnętrznych. To miało sprawić największe cierpienie więźniowi, tak jakby miał nauczyć się posłuszeństwa. Trzydziestolatek z trudem łapie powietrze, krztusi się nabieranym tlenem, jakby układ oddechowy odmawiał mu posłuszeństwa. Dławi się kolejnymi słowami, zachowanie tych ludzi było naprawdę poza wszelkie dozwolone. Cudem było, że Zico uszedł z tym bez większych obrażeń, choć może jego ciało naprawdę uodporniło się na takie doznania. 
Blond włosy Koreańczyk zacisnął mocniej palce na trzymanych dokumentach a twarz jak gdyby wyraża ból, widząc scenę rozgrywającą się na jego oczach. Był w pomieszczeniu, w którym przez wielką szybę mógł obserwować co się dzieje w pokoju przesłuchań. Zagryzł wargi i skrzyżował ręce na torsie, odczuł wstręt przez przemoc, jaką stosowała większość strażników na tym przestępcy. Kim uważał to za najgorszą metodę, był niemalże pewien, że ten mężczyzna sam ich do tego sprowokował a jednocześnie znał naturę uzbrojonych facetów. Zico bawił się nimi a ci głupcy zwyczajnie dali się na to nabrać.
Jednak Yookwon nie potrafił dłużej na to patrzeć. Za każdym razem te sceny przyprawiały go o mdłości a oczy, jak na złość uporczywie wpatrywały się w sylwetkę poturbowanego mężczyzny. Z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi, poprawił okulary jakby to był jego nawyk i zwrócił się do rozwścieczonych mężczyzn. - Możecie odejść, jestem tu by spisać raport.
Wzrok czterech strażników od razu pokierował się w stronę drzwi na blondyna, który był wyżej rangą od nich. Jak na zawołanie podnieśli krzesło, na którym znajdował się poturbowany trzydziestolatek. Ten zaś splunął własną krwią, jakby chciał w pogardzie wycelować w swoich napastników. Sam był rozwścieczony ich zachowaniem, ponieważ naprawdę nigdy by sobie na coś takiego nie pozwolił. Nie potrafił powstrzymać swojej złości, więc gdyby chciał więcej kłopotów, to szybko poradziłby sobie z mężczyznami. A grube sznury na jego nadgarstkach? Żaden supeł nie był dla niego przeszkodą.
W szybkim tempie wszyscy pracownicy więzienia opuścili pomieszczenie, oczywiście po za Kim, za którym przestępca wręcz szalał.  To było, jak wybawienie, kiedy od razu wzrok Zico pokierował się na swój obiekt pożądań. Wyglądał seksownie, zresztą w mniemaniu więźnia strażnik zawsze taki był. Nie spodziewał się, że właśnie on wyciągnie mężczyznę z ciągłego okładania, które mogło nie mieć końca. 
Na twarzy Kim ponownie pojawiła się beznamiętność i niemalże kamienny wyraz twarzy, głównie po to by ukryć poirytowanie sytuacją. Prawda była taka, że to nie pierwszy raz, kiedy bili Zico, młodszy nie mógł na to pozwolić po raz pięćdziesiąty, gdyż wiedział, że więzień nie przyda się na nic. A jego praca była równie ważna.
Przez dłuższą chwilę jak gdyby znieruchomiał, nie wiedząc co zrobić. Stał tak, uporczywie trzymając gruby plik z kartoteką przestępcy.
Mężczyzna odchrząknął wiedząc, że długo będzie pozbywał się nawet małych siniaków na swojej skórze. Nie przejmował się tym jednak, jedynie ciesząc oczy Yookwonem, którego obserwował każdej nocy. Zico starał się odwrócić głowę przez ramię, by mieć na niego jeszcze lepszy widok, sam wiedząc, że doprowadzi się samym obserwowaniem do kolejnego podniecenia. - Kochanie, przyszedłeś uratować mnie przed kolejnym katowaniem aż do nieprzytomności? To miłe, wiedziałem, że się na tobie nie zawiodę.
- Milcz. - Yookwon obrócił się plecami, i być może to był jego największy błąd, jednak nie myślał w tamtej chwili racjonalnie. Nie czuł się sobą, lecz nastąpił ten moment, kiedy ponownie zamknął się w sobie, stawiając ponad wszystko swoją pracę. A może tak mu się tylko do tej pory wydawało?
Zico z łatwością odwiązał każdy supeł na swojej ręce, by móc ostatecznie pozbyć się sznurów, które trzymały go w jednym konkretnym miejscu. Kolejną zaletą był fakt, że był bardzo zwinny, a co za tym szło? Potrafił się naprawdę bezszelestnie skradać, co wykorzystał, by właśnie zakraść się do strażnika Kim od tyłu. Chciał zdradzić się jedynie swoim oddechem, kiedy chuchnął mu z premedytacją w odkrytą szyję. Miał na ustach swój charakterystyczny uśmiech, który chyba już stał się etykietą mężczyzny. - Zawsze jesteś taki mało czujny? Chyba, że to moja obecność tak cię rozprasza, słońce. Powiedz mi w końcu, jak z tobą jest.
Drżący oddech wyrwał się z piersi młodego Kim, kiedy ten przestępca, przestępca, któremu w minimalnym stopniu pomógł, teraz stał uwolniony tuż za nim, zbyt blisko, zaś gorący oddech powodował, że miał ochotę odwrócić się i uderzyć aroganckiego mężczyznę prosto w twarz. I chyba więzień wyczuł jego nagłą próbę zrobienia tego, gdyż w momencie chwycił go za nadgarstek niemal go wykręcając przez co Yookwon, skrzywił się znacznie mierząc zawistnym spojrzeniem starszego Koreańczyka.
Zico odwrócił strażnika w swoją stronę, by móc spojrzeć w końcu na niego bez żadnych ograniczeń. Jednak nie sądził, że ten moment będzie dla niego aż nadto podniecający. Przecież on dosłownie fascynował się tym człowiekiem, chcąc zasmakować jego ciała z nieopisaną żądzą. Nie widział przed sobą innego rozwiązania, jak najzwyczajniej wziąć to, czego chciał. Miał w głowie już jego nagie ciało, to jak Yookwon posłusznie spełnia jego rozkazy. Te idealnego kształtu usta wręcz go prześladowały, kiedy wyobrażał je sobie na własnych czułych miejscach. Nie ukrywając, najchętniej wsunąłby swojego penisa między miękkie wargi. Chciał wiedzieć, jakie to uczucie, pieprzenia Kim w usta. Oczywiście to nie było jedyne pieprzenie tego Koreańczyka, jakiego był ciekaw. Same myśli powodowały, że przyrodzenie przestępcy wręcz twardniało niemiłosiernie. - Kochanie, to było bardzo frustrujące. Przez tak długi czas nie mogłem cię dotknąć, a teraz jesteś tak bardzo dostępny. Nie możesz mi odmówić, kiedy tkwiłem już tak wiele w zamknięciu.
- Co masz na myśli? - Kim, nieświadomy tego o czym mówił Zico uniósł brwi, wpatrując się z uchylonymi wargami w trzydziestoletniego mężczyznę. Próbował wyszarpać się z jego uścisku, jednak to powodowało, że ten stawał się agresywniejszy.
Mężczyzna wyciągnął swoją rękę, by złapać za zamknięcie w drzwiach. Wystarczyło jedno przekręcenie, by nikt nie mógł dostać się do środka. 
- Ja teraz solidnie zamknę nas razem, a ty oddasz się w moje dobre ręce. - Już sekundę po słowach Zico w pomieszczeniu rozbrzmiało echem ciche kliknięcie, które zwiastowało przekręcony zamek. Mężczyzna złapał za kołnierz uniformu strażnika, by przyciągnąć go znacznie bliżej siebie. Nie miał zamiaru się wycofywać, nawet gdyby miał dobierać się do tego Koreańczyka wieczność. - Już ostatnio jasno ci powiedziałem, gdzie kierują się moje myśli. Chcę ciebie, zdecydowanie w nagiej wersji.
Yookwon nie odpowiedział. Przez moment miał otwarte usta, jak gdyby w ostatniej chwili miał zaprotestować i jednocześnie w porę zamknął usta. Nie wiedział skąd w nim pojawiła się ta nagła bezsilność, jednak bez większego oporu dał się zaciągnąć na szeroki blat. W jego tęczówkach migało wahanie i strach, przynajmniej tak przestępca mógł wyczytać (a był w takich sprawach naprawdę dobry). Po części być może się odblokowywał, lecz młody Kim wolał trzymać się uparcie wersji, że nie miał sensownego wytłumaczenia na swoją uległość. O tyle, o ile uda mu się wyjść z tego cało i nadal utrzymać swoją pozycję, tak nie musiał zbyt intensywnie się nad tym zastanawiać. 
- Wiedziałem, że już jesteś mój, słońce. - Trzydziestolatek nachylił się do ucha Koreańczyka, by wyszeptać w nie, kierując to w coraz bardziej erotyczny obraz. Nie czekał, chcąc zaimponować w jakiś sposób drugiemu mężczyźnie, kiedy podwinął własną koszulę więzienną do góry. Sprawnie odrzucił na bok szorstki materiał, odkrywając umięśniony tors. Wyrzeźbione ciało przestępcy, o dziwo ozdabiały gęsto porozmieszczanie tatuaże na jego skórze. Całe ręce miał pokryte przeróżnymi wzorami, a te same podłużne linie wkradały się nawet na klatkę piersiową Zico. Pozorny obraz zwyczajnego więźnia, jednak na tym mężczyźnie to wyglądało naprawdę pociągająco. Sprawiało, że charakter tego Koreańczyka został odbity nawet na jego ciele.
Młodszy Koreańczyk poprawił okulary, siedząc na blacie z nieco rozchylonymi nogami wpatrując się bez pewnego skrępowania w sobie w ciało, dobrze zbudowanego mężczyzny, który, choć wręcz odstręczał tak w tamtym momencie miał w sobie coś, co Yookwona podkusiło do zdjęcia z siebie uniformu. Zrobił to powoli, patrząc w oczy Zico, jednak kompletnie się nie odzywał, nie pokazywał emocji, zupełnie jakby był z kamienia. On wszystko tłumił w sobie, to była jego słabość. Mimo to jego spojrzenie było żywe, pełne blasku i szalonych ogników, lecz niekoniecznie więzień mógł to dostrzec. Strażnika więziennego nie dało się tak łatwo rozszyfrować, uważano go za człowieka zagadkę.
Po rozpięciu guzików, zsunął z ramion materiał a jego sylwetka w nieświadomie prowokującym geście wyeksponowała się.
- Kochanie, jeszcze bardziej seksowny, niż sobie wyobrażałem. - Mężczyzna zawiesił swój wzrok na Koreańczyku, patrząc jakby właśnie na oczach spełniały się jego najskrytsze fantazje. Umysł przestępcy był wręcz rozszalały z emocji, nie wiedząc przez pierwsze sekundy do jakich czynów się posunąć. Strażnik, którego obserwował tak wiele nocy właśnie rozbierał się tuż przed nim. Zico nawet nie potrafiłby opisać, jak silny był to dla niego cios. Całe podniecenie skumulowało się w jego podbrzuszu, sprawiając, że przyrodzenie uporczywie chciało się wydostać z nieprzyjemnego materiału. Trzydziestolatek nie kontrolował się, kiedy wręcz rzucił się na blondyna szeroko rozchylając jego uda. Od razu w tak spragnionym dotyku, docisnął ich krocza do siebie. To pchało przestępcę znacznie dalej, a rażący dreszcz oblewał jego ciało. Yookwon siedział na skraju blatu, mając między swoimi nogami postać Koreańczyka, który uporczywie docisnął ich nagie torsy do siebie. Między nimi nie było żadnej przestrzeni, a jedynie trwająca w nieskończoność dzika żądza. Zico nie miał żadnych zahamowań, ponieważ ruch tego strażnika sprawił, że ten wręcz oszalał. Oszalał, mając szybką potrzebę go posiąść. Dlatego właśnie sprawnymi palcami, dobierał się do spodni Kim, nawet nie wiedząc, kiedy te wraz z bielizną wylądowały na ziemi. Satysfakcjonował go również fakt, że Yookwon zapewne nieświadomie owinął swoje nogi w jego pasie. Więźniowi już jedynie pozostało opuszczenie na niewielką wysokość luźnych spodni i wyciągnięcie własnej erekcji. Zico nawet nie nosił bokserek, tak najzwyczajniej było mu wygodnie, a w tym momencie naprawdę zyskał dobre kilka sekund. Od razu nakierował się twardym przyrodzeniem na wejście obiektu pożądania, wchodząc w niego pod wpływem rozszalałych emocji. Nie obchodziło go, czy może Kim odczuje ból w skutek stosunku analnego. Dla niego jedynie liczyło się zdobycie tego blondyna. - Pragnę cię. Muszę bezzwłocznie pieprzyć cię na tym stole.
Zduszone jęki wydostawały się z ust młodego Kim, natomiast dłonie natychmiast ulokowały się na karku Zico. Gdzieś pomiędzy odchylił głowę do tyłu, wypuszczając przy tym z trudem powietrze przez dyskomfort jak i świadomość bólu, który wykrzywiał jego twarz odsłaniając przy tym emocje.
Yookwon nawet nie skontrolował, kiedy w pewnym momencie przesunął paznokciami wzdłuż torsu mężczyzny, zahaczając o stwardniały sutek. Nie mógł oszukiwać się sam przed sobą, że jego ciało nie było perfekcyjne, bo było, cholernie było a rozpychająca go męskość pozwalała mu na doznanie czegoś zupełnie nowego, coś co było dla niego obce, jednakże nie znienawidzone. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak niekontrolowane ruchy typu oblizywanie warg, czy eksponowanie szyi lub głośniejszych westchnięć działały na seksownego mężczyznę.
Zico spojrzał w oczy Koreańczyka, zagłębiając się po samą nasadę pokaźnej męskości. Nie zdążył nawet wykonać zachłannych pierwszych ruchów, kiedy pochłaniał wręcz tego chłopaka całym sobą. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Niewyobrażalnie ciasne wnętrze Kim w napięciu napierało coraz bardziej na nabrzmiałego penisa trzydziestolatka. Satysfakcją było spojrzenie strażnika, które obłapiało wręcz ciało Zico. Do tego do mężczyzny coś wtedy dotarło.  - Nigdy tego nie robiłeś, prawda? Cholera, na co ja jeszcze czekam..
Więzień już nie wytrzymał, z wprawą zajmując się blondynem. Fakt, że ten mógł być nawet pierwszym, który zada mu taką pożądliwą przyjemność, napędzał każdą jego czynność jeszcze bardziej. Stosunek wypełniły pełne zdecydowane pchnięcia, mocniej zaciskające się dłonie Zico na biodrach Kim. Zawsze pragnął tak poruszać własnym przyrodzeniem w jego wnętrzu, dotknąć każdej części ciała pracownika więzienia. To było dla niego tak podniecającym zabiegiem, jakiego jeszcze w życiu nie mógł zaznać. Sam nie poznawał swojego zachowania, jak zachował się w porywczym pieprzeniu. Trzymał się blisko gorącego ciała Yookwona, wyrywając z jego gardła kolejne jęki, gdy wpychanie pokaźnej dumy stało się nachalne. Był tak omamiony tym Koreańczykiem, że nie zatrzymał szaleńczego tempa, w jakie oboje dopasowali się. Wiedział, że ból dla tego strażnika nie będzie przeszkodą, gdyż szybko zamieni to tylko w przyjemne doznania. - Maleńki.. kurwa, mógłbym to robić z tobą już zawsze.
Pojękiwanie Yookwona nasiliło się, po tym jak trzymał dłonie owinięte wokół karku mężczyzny docisnął do siebie ciało Zico o wiele bardziej, drapiąc paznokciami jego łopatkę. Do pewnego stopnia, nim się obejrzał, ciało młodego Kim ogarnęła przyjemność, drżenie ciała jak i cięższy oddech skutecznie to udowodnił.
Czuł jego usta na swojej szyi, przez co jego ciało niekontrolowanie się wygięło, fala dreszczy rozeszła się po plecach a spojrzenie spod uchylonych powiek mocno wpłynęło na przestępcę. Dłoń Zico wędrowała po jego plecach, pchnięcia stały się głębsze i mocniejsze, z dziką żądzą w sobie, ukrytymi pragnieniami, które co dzień były ugaszane nie mogąc posmakować ciała strażnika więziennego. Yookwon nie podejrzewał, że seks z nim może okazać się tak bardzo przyjemny, jednak nie odzywał się, a jedynie patrzył, zaś głośne westchnięcia rozkoszy wypełniły pokój przesłuchań.
- Zico. Zapamiętaj to imię, kochanie. Będziesz je niebawem głośno krzyczeć. - Więzień wyszeptał wprost w skórę Koreańczyka, między tym warcząc gardłowo. Opanowanie tej przyjemności, nie należało do łatwych. Mocne pchnięcia, jakby naturalnie występowały w ich wspólnym stosunku. On chciał go jedynie zdobyć i posiadać, nie widząc w sobie żadnego innego celu. Musiał wręcz namolnie i łapczywie wpychać w niego swoje przyrodzenie, najzwyczajniej nie potrafił zrobić tego inaczej. Nie żałował, że seks był szybki, nachalny, chłonący całym ciałem strażnika. Chciał go posiąść, ostatecznie wariując przy jego ciele. Mężczyzna chciał zadać im obu więcej doznań, lecz nawet nie zorientował się, że zaczął mimowolnie celować w prostatę blondyna. Mógł wyrywać z jego ust znacznie więcej jęków, które przyjemnie było słuchać.
Yookwon oparł sobie dłonie o blat pozwalając, by biodra starszego mężczyzny rytmicznie i szybko się poruszały, wprawiając go w zawroty głowy i kłucie w podbrzuszu. Głos przestępcy równie podziałał na zmysł Koreańczyka, toteż urywane stęknięcie zwiastowało nadchodzące spełnienie.
Przywierając do spoconego torsu mężczyzny, swoją drogą skrycie lubianego przez strażnika, mocno zagryzł wargi, niekontrolowanie wbijając paznokcie w jego plecy, pozostawiając za sobą czerwone szramy.
Dopiero, kiedy intensywnie doszedł, wykrzywiając przy tym usta w niesamowitej ekstazie zrobił coś, czego sam Zico kompletnie by się nie spodziewał. Wypuścił drżący oddech prosto do ucha potencjalnego wroga, sapiąc głośno. - Woo J-jiho..
Sam mężczyzna nie wierzył, że w tamtym momencie usłyszał własne imię. To nieziemsko wpływało na jego nerwy nawet jeżeli z ust Kim brzmiało, jak coś zupełnie intymnego i podniecającego. Nie wiedział, dlaczego blondyn właśnie zdobył się na to, by zadziałać na niekontrolowaną agresję więźnia.  Dlatego właśnie wraz z orgazmem strażnika i trzydziestolatek z mocnym wypchnięciem bioder, osiągnął spełnienie. Wycofał się na tyle, by jego spory penis wyszedł z wnętrza blondyna. Zico miał upodobanie, by spuszczać się na poszczególne części ciała, dlatego łapiąc swoje przyrodzenie, sprawił, że lepka sperma ubrudziła całe podbrzusze partnera. Powolnie wydzielina ściekała, ku dołowi, co satysfakcjonowało spełnionego mężczyznę, który sapał imię upragnionego Koreańczyka. - Kochanie, moja sperma wygląda na tobie najlepiej. Cholera...
Ten spokój jednak skończył się, gdy więzień pociągnął za włosy Kim, w zirytowaniu. - Yookwon. Dlaczego zwróciłeś się do mnie w taki sposób, do kurwy?
Kim Yookwon z trudem nabrał powietrza, odgarniając do tyłu blond kosmyki włosów. Okulary, które nieco przekrzywiły się, od razu jakby automatycznie zostały przez młodego Koreańczyka poprawione. Zaraz po tym, zerknął beznamiętnie na ściekające z jego ud nasienie a następnie podniósł wzrok na samego Zico. Uwodzicielskie spojrzenie jakie zostało mu posłane zdecydowanie wywarły wpływ na trzydziestolatku. - Zaraz przyjdą tu strażnicy. Do tego czasu ubierz się, zwiąż z powrotem i zwyczajnie milcz. Tak jak szło ci to zanim tu wszedłem.
W błyskawicznym, ale i zgrabnym tempie uniform został ponownie ubrany na blondynie, natomiast Zico, patrząc na niego z pewną surowością, z towarzyszącym temu również zaintrygowaniem naciągnął na siebie spodnie.
Zico złapał za ramię strażnika, kiedy ten chciał go już wyminąć. - Słońce, kiedy ja nie mogę ci się oprzeć.
Do uszu Koreańczyków dochodzi tępy huk od strony drzwi. Yookwon miał rację, mówiąc, że się zjawią. Silne dłonie dobijały się do pokoju przesłuchań, a stłumione krzyki nawet nie były zrozumiałe przez dwóch mężczyzn, którzy wpatrywali się w siebie. Więzień czuł, że wolność po raz kolejny została mu odebrana, kiedy będzie mógł odtąd znów jedynie wpatrywać się w swój obiekt pożądań. Mimo to, szybko sięgnął po swoje więzienne ubrania, które z łatwością ubierało się na siebie. Wiedział, że Kim obserwuje każdy jego zwinny ruch, dlatego gdy już skończył, przyciągnął nachalnie do siebie strażnika. Bez żadnych protestów trzydziestolatek naparł swoimi gorącymi wargami na te należące do blondyna. Złączył ich usta w namiętnym i nadal żarliwym pocałunku, mówiącym, że Zico nadal jest mało tego dotyku. Czuł na sobie dreszcze, gdy Yookwon odpowiadał na ten ruch, nawet starając się wywalczyć sobie dominację. Mężczyzna wiedział, że upatrzył sobie nie przypadkowego strażnika, a usta które potrafiły się nim zająć w tak szczególny sposób zastępowały mu słowa strażnika. On był najzwyczajniej wyjątkowy, a ten raz, kiedy zasmakował tych ust, pchnął go w kolejne podniecenie. Przyznał się przed samym sobą, że nawet tak drobny dotyk satysfakcjonował mężczyznę, chcąc trzymać Kim kolejny raz jeszcze dłużej. To była pewna przestroga, że nie ma zamiaru skończyć na tym jednym razie.
- Maleńki. Wiedz, że wrócę po jeszcze.
I wtedy po raz pierwszy, na ustach Kim Yookwona pojawił się uśmiech, jednak był na tyle kpiący, że przestępca mógł uznać, że ten próbuje z nim kolejny raz zadrzeć, sprowokować. To nakręcało mężczyznę, zaś sam strażnik więzienny otarł kilka razy swoim językiem o ten, należący do niego nim sięgając po dokumenty skierował się ku wyjściu.
Ostatnie skrzyżowane ze sobą spojrzenia. Nim Yookwon wyszedł, rzucił w stronę Zico z delikatnym uśmiechem.
- Wiem o tobie więcej niż myślisz. Miej się na baczności, Woo Jiho.


3 komentarze:

  1. Kuźwa... No kuźwa... No kuźwa cholera jasna...
    Jak ja mam to skomentować? Pierwszy raz nie mam ani jednego słowa żeby skomentować post na czyimś blogu.
    To zacznę od początku. Na asku dostałam linka do Waszego rozdziałowca, ale że do tych mam uraz weszłam sobie w one-shoty i wyszukałam jakiś nie EXO. Block B z początku nie brzmiało zachęcająco, ale z braku laku (czyli shotów z innymi zespołami) zaczęłam go czytać. Się nie obejrzałam, a jest 1:00 nad ranem. Kurde, nie pamiętam kiedy ostatni raz mnie coś tak wciągło. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, że nie trawię Zico. xDDD Ja pierdzielę, nie idę spać, zmykam czytać inne Wasze dzieła. xDDD
    Taki kom chyba styknie. xD Pisz / Piszcie dalej, będę czytać z chęcią. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Myślałaś może o napisaniu drugiej części do tego shota? Bo ten one-shot aż się prosi o kontynuację. Poza tym ostatnie zdania też pasowałyby na początek kolejnej części. :D Rozważ to, proszę. ^_^

      Usuń
  2. No to opowiadanie było... Hmmm? No własnie jakie było? Dobra... Gorące było, się jaram jak pochodnia, jeszcze ZiKwon *shipshipship* było super, pozdrawiam^^

    http://mynewfuckinkpopworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń