poniedziałek, 11 lipca 2016

The first snow #Memory

A/N: Anyeo! Witam was miniaturką z serii 'The first snow', mam nadzieję, że ocenicie pozytywnie
: ))) Będzie ich około cztery, więc spodziewajcie się za parę dni, kolejnej części skarby.



smut, fluff

**


Minuty przeplatały się ze sobą żałośnie ukazując mnie, przygnębionego Hongbin'a, który zupełnie nie wiedział jak ma się zachować.
Siedząc w rogu kawiarni tuż przed samym Jung Taekwoon'em, naprawdę zacząłem się poważnie zastanawiać czy to aby nie sen lub zwyczajne zwidy, wystarczyło by klepnąć swój policzek i wtedy..
Milczałem, mimo uporczywej ciszy, on siedział prosto i wpatrywał się we mnie a ja mimowolnie zaciskałem usta czując jak pod stołem pocą mi się dłonie. To było trudne widzieć tego mężczyznę o charakterystycznych czarnych wręcz tęczówkach, które tak dobrze znałem ja, lecz po tylu latach rozłąki. Odszedłem, jednak byłem pewien, że jeśli bym tego nie zrobił on sam zwiałby przy pierwszej okazji.
Łzy powoli zaszkliły mój wzrok. Odwróciłem twarz nie chcąc pozostać przyuważonym, czułem narastające przygnębienie obecną sytuacją. O czym mieliśmy rozmawiać? Powiedzieć zwyczajnie 'cześć' po niemal pięciu latach? Czy dobrze byłoby szczerze wyjaśnić parę istotnych elementów, żeby móc złączyć układankę?
Mężczyzna poprawił się na siedzeniu w kawiarni, opierając swoją głowę na dłoni podpartej na brzegu fotela. Wyglądał na zdecydowanego, jego twarz  promieniała znacznie bardziej niż te kilka lat temu, wtedy ten człowiek wręcz się zapadał. Robił wrażenie, prezentując się w ten sposób. Zwiewna jasna koszula opinała ciasno tors starszego, co podkreślało jego dla odmiany rozjaśnione włosy. Ciemny kolor w Leo poszedł gdzieś w odstawkę, kiedy w tym momencie sprawiał zupełnie inne wrażenie. Koreańczyk był zupełnie odmieniony, jakby zaczął życie na nowo, poprawił się. Ale wtedy po co by wracał? Właśnie w tym był cały sens. Gdy Hongbin z dnia na dzień opuścił jego mieszkanie, ten naprawdę nie potrafił odnaleźć się w swoich czterech ścianach. Pisał jeszcze więcej, nie jadł, wiele myślał. Już nawet w wcześniejszych tekstach zrozumiał, że bardzo brakuje mu tego chłopaka, jak i jego każdego dotyku. Długo zbierał się w sobie, by w końcu wrócić do Seulu, a pierwszą rzeczą jaką zrobił mężczyzna, to było dowiedzenie się, gdzie właściwie znajdował się drugi Koreańczyk. Nie trudnym było dostanie się do tego miejsca.
Taekwoon poczuł ulgę, gdy tylko natrafił wzrokiem na twarz młodszego. Nadal zadawał sobie pytania, dlaczego on tak po prostu go zostawił. Zdał sobie sprawę, że już nie panował nad sobą, jednak pozostał w głębi pewien żal. Mimo to, jasnowłosy nie kierował się negatywnymi uczuciami. Cieszył się, że Hongbin trzymał się przez tak długi czas. Widział, że w pewnym sensie dorósł, ale czy był szczęśliwy? Młodszy w większej mierze przypominał samego siebie z dawnych czasów, co mogło jedynie podnieść na duchu mężczyznę. 
To było trudniejsze, niż mogłem to sobie wyobrazić, nie miałem prawa czuć gniewu, przecież sam postawiłem krok, odchodząc. Miałem jednak wrażenie, że zamiast zrobić kroku do przodu zrobiłem dwa w tył.
- Dlaczego przyszedłeś? - zdobyłem się na zdecydowane pytanie, w pewnym sensie wyrażające niechęć, ale były to tylko pozory, oczywiście, że zobaczenie go wywołało w moim sercu radość, nieopisaną ochotę rzucenie się na niego.
Przeniosłem wzrok na mężczyznę, dostrzegając pewne zmiany. Wyglądał naprawdę dobrze, miał niemal trzydzieści lat a prezentował się tak cholernie dobrze i jednocześnie surowo. Byłem ciekaw tego jak sobie radził, czy moja nieobecność wpłynęła na niego jakkolwiek.
- Oczywiście, że chciałem cię zobaczyć. - Odpowiedział, a chłopak zapewne mógł usłyszeć po raz pierwszy od bardzo dawna jego głos w kilku słowach. Nie wyrażał swoich uczuć, wiedział, że z samego początku to kompletnie nie pomoże mu w poukładaniu sobie wszystkiego w głowie.
Uchyliłem wargi, tonąc w jego pociemniałych tęczówkach. Nie potrafiłem zachować się inaczej, nie potrafiłem kazać mu wyjść. Może i ten czas rozłąki wpłynął na mnie, jednak ja nadal kochałem Leo. Pozostałem i funkcjonowałem tylko dla niego. Moja dolna warga zadrżała. Ile kosztowały go takie słowa? Czy rozmowa ze mną już nie wprawiała go w zakłopotanie, czy nie sprawiała, że mężczyzna się denerwował?
- Twoje odejście nie było łatwe, prawda. Jednak wiele przemyślałem i zrozumiałem przez ten czas. Zmieniłem się, ale dzięki tobie na lepsze. - Taekwoon odpowiedział z zdecydowaniem, jakby teraz wszystko wychodziło z niego naturalnie. A może właściwie i tak było, ponieważ mężczyzna sam się przed sobą do wszystkiego przyznał. Wiedział, co mówił, to sprawiało, że te słowa były prawdziwe.
- Jeśli.. tak uważasz, to mogę się jedynie ucieszyć. W końcu przez tak długi czas wierzyłem, że to ja zniszczyłem ci życie. - kąciki moich ust uniosły się w subtelnym uśmiechu, zawierciłem się lekko na krześle, nie wiedząc gdzie zapodziać wzrok. - Więc? Co zamierzasz wnieść do przyjścia tutaj, zwłaszcza po tylu latach?
- Raczej, co wynieść. Czy to nie oczywiste? - Mężczyzna spojrzał prosto w oczy drugiego Koreańczyka. Nie wiedział, dlaczego Hongbin tak się denerwował. - Nie chcę roztrząsać tego, czemu nagle zniknąłeś, jednak przyszedłem po ciebie. 
Powoli podniosłem się z krzesła, czując jak nogi się pode mną uginają.
Z jednej strony naprawdę zapragnąłem dotknąć Leo, dowieść, że on jest prawdziwy a nie wytworem wyobraźni. Pamiętałem każdy wspólny moment czy było źle czy lepiej ; byłem niezaprzeczalnie w nim zakochany, żadna miłość nie wytrwałaby tylu lat oddzielnie a ja? Trzymałem się, żyjąc każdym dniem dla Jung, z towarzyszącą tęsknotą.
- A wiesz co ja myślę? - objąłem się ramionami, patrząc załzawionym wzrokiem na starszego mężczyznę. - Że powinniśmy w końcu porozmawiać. Nie uważasz? Tak długo pozostawiałeś mnie w niewiedzy, wiedziałeś, że jestem w tobie zakochany, od początku.
Taekwoon nie ruszył się ani na milimetr, nie odwracając swojego, jak zawsze chłodnego spojrzenia. W prawdzie starszy nie miał nic do ukrycia, skoro tamten chciał rozmowy. W końcu między innymi dlatego tu przyszedł. - Rozmawiamy. Jestem już szczery z swoimi uczuciami. Chcę z tobą być i tym razem nie puszczać cię za wszelką cenę. Więc to wiąże się z jeszcze jedną sprawą.
- J-jaką sprawą? - mój głos zawahał się, nie dowierzałem czy aby na pewno się nie przesłyszałem. Przyznał mi, że nie jestem mu obojętny, że poza całą tą sytuacją on zdecydował, że chce się zaangażować. Poczułem jak moje serce przestaje na moment bić.
- Chciałbym kupić nowe mieszkanie. - Kolejny raz odpowiedział szybko. Od samego początku zadecydował, że musi trzymać młodszego tuż przy sobie. Nie miał z czym zwlekać. - Więc zadbam, by znalazło się tam i miejsce dla ciebie. Zamieszkaj ze mną.
Niemal wytrzeszczyłem oczy na jasnowłosego, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć, głos ugrzązł mi gdzieś w gardle na dłuższy moment. Zdawać by się mogło, że to nierealne, że to nie ten sam Taekwoon, który jeszcze parę lat temu zarzekał się, że nie połączy nas nic więcej, że nie mam czego u niego szukać.
Czułem się inaczej niż dotychczas. Bardzo formalnie, nasza rozmowa zdawała się być sztywna, jednak Leo wiedział czego chce. I to całkowicie i nieodwołalnie wywarło na mnie wpływ. On mnie naprawdę chciał. Brakowało mu mnie.
Moje emocje wyszły na wierzch, kiedy zbliżyłem się do Taekwoon'a a zapach perfum od razu przyjemnie otarł się o moje nozdrza. Serce biło mi znacznie szybciej.
Mężczyzna podniósł się z swojej wcześniejszej pozycji, wyciągając rękę w stronę Hongbin'a. Stawił na swoim, mówiąc, że zabiera go od razu ze sobą. Mocno trzymał dłoń tego chłopaka, wcześniej każąc mu zwolnić się z pracy. Nie obchodziły go protesty, ponieważ uważał, że ta sprawa jest większej wagi. Poza swoją zdecydowaną postawą i oczyszczonymi myślami, on tak naprawdę się nie zmienił. Był nadal niespełnionym artystą, który w tym momencie sięgał po więcej. Po znacznie więcej, kiedy poprowadził młodszego Koreańczyka do swojego samochodu, zaparkowanego pod kawiarnią. Obaj zajmowali odpowiednie miejsca, a Leo w roli kierowcy robił wielkie wrażenie. Zapewne dla bruneta było to większe zaskoczenie, zupełnie inna strona. Jasnowłosy nie mówił, gdzie jadą, możliwe, że chciał sprawić mu pewną niespodziankę, bo w końcu dostali się do odpowiedniej dzielnicy Seulu. Było tam pięknie, a co najważniejsze - spokojniej niż w centrum miasta. Ten mężczyzna naprawdę czekał na ten dzień, teraz wcielając plany w życie. Mało mówił w czasie tej całej przejażdżki, jednak był to celowy zabieg. Ostatecznie jego pojazd zatrzymał się tuż przed nie za wielkim, białym domkiem. Wcześniejsze słowo starszego "mieszkanie" nie do końca zgadzało się z prawdziwym obrazem.
Wysiadając z czarnego samochodu, mogłem odetchnąć. Stres wywołany milczeniem sprawił, że wreszcie zaciągnąłem się świeżym powietrzem, gryząc usta. Tutejsze powietrze faktycznie się różniło.
Pokrótce zostałem wprowadzony do środka jak się okazało cholernie przytulnego mieszkania. Oczywiście, było większe niż określił to Leo,w końcu było dwukrotnie większe a chłodne kolory otuliły pomieszczenie. Mogłem poczuć się niemal tak samo jak w apartamencie.
- Tu jest naprawdę pięknie. - odezwałem się, odchrząkując cicho. Przeniosłem wzrok na starszego, który w tym czasie rzucił kluczyki na stolik, po czym zaczesał włosy krzyżując nasze spojrzenia. Wstrzymałem oddech. - A ja tęskniłem za tobą Jung Taekwoon.
Starszy starannie zamknął za sobą drzwi. Nie minęła tylko chwila, tak jakby za progiem mieszkania, trafiły w niego zupełnie inne emocje. Złapał nachalnie Hongbin'a za ramię, przyciągając go w swoją stronę. W czasie kilku sekund plecy młodszego zostały przyciśnięte do twardej powierzchni ściany, a ciało Taekwoon'a solidnie odebrało mu drogę ucieczki, jednocześnie pozbywając się przestrzeni między nimi. Spojrzał swoimi pociemniałymi tęczówkami w oczy drugiego Koreańczyka, nie czekając, by z lekkim utęsknieniem i zaciekawieniem złączyć ich wargi w jedno. Całował tego chłopaka, jakby robił to po raz ten pierwszy. Z początku powolnie, przypominając sobie ten dotyk, a zaraz nachalniej, z pogłębieniem tej czynności.
Moje ciało zalała fala gorąca, poczułem jak gdybym poznawał Leo od nowa, a jednocześnie uświadamiając sobie jak ten znajomy dotyk wciąż wpływa na mnie. Nigdy nie przestałem go kochać, to wiedziałem na pewno. Objąłem jego twarz dłońmi wzdychając w jego wargi, między gorącymi pocałunkami szepcząc jego imię. Tak bardzo pragnąłem tego mężczyzny znów przy sobie! To było uczucie nie do opisania. Coś pięknego i w pewnym sensie nowego. Nowego, bo tym razem Jung odwzajemnił moje uczucia.
Wysunąłem język, natarczywie drażniąc nim ten jego a moje ciało kolejny raz zadrżało, z podniecenia i pożądania. Dopiero kiedy nasze oddechy stały się nierówne przeniósł się z mokrymi muśnięciami na moją szyję, przez co ciało przeszedł gwałtowny dreszcz. - L-Leo!
Pociągnąłem za końcówki włosów Koreańczyka a z moich ust wydostawały się głośne westchnięcia i donośne prośby o więcej. Przy tym facecie zawsze traciłem zmysły, a nawet odnosiłem wrażenie że z czasem rozłąki czułem to znacznie bardziej, intensywniej.
Mężczyzna z łatwością złapał za brzegi luźnej koszulki młodszego, kiedy nie mógł się już doczekać. Chciał więcej i więcej, a ściągnięcie górnej części garderoby przez głowę Koreańczyka, było tylko tego początkiem. Nie hamował się, czuł to wszystko mocniej niż zawsze, ponieważ w tej chwili mógł skupić się na własnych uczuciach. Tęsknota, to było to, co jeszcze łapczywiej kazało korzystać z wspólnego dotyku. On tak bardzo nie mógł powstrzymać delikatnie drżących dłoni z nadmiaru emocji, które wręcz nie wiedziały, za którą część ciała chłopaka zabrać się najpierw. Kolejne pocałunki, ocieranie się niedopieszczonych języków. Leo aż na moment zapomniał, że koniecznie ważne są te dwa słowa, które miały tchnąć w jego kochanka znacznie więcej odczuć. Kiedy tylko na ułamek sekundy powstrzymał swoje wargi przed kolejnymi pieszczotami, spojrzał jeszcze raz w te czekoladowe tęczówki. - Kocham cię, Hongbin.
Nacisnąłem słabo dłonią na opięty koszulą tors mężczyzny, by mój oddech stał się cięższy jak gdyby oddychanie stało się znacznie trudniejsze niż ledwie parę sekund temu. Tak długo na to czekałem, tak długo czekałem na kluczowe słowa, które spowodowały wybuch uczuć we mnie. Zacisnąłem powieki, kiedy kąsnął moją szyję żarliwie zaś dłonie muskały niemal każdy fragment skóry zachłannie. Łza spłynęła po policzku, kiedy szczęście i równocześnie oszołomienie zawładnęło moim sercem. Długo wyczekiwana chwila nadeszła, Leo się otworzył, starał wręczyć swoje serce.
- P-powtórz to. Chcę.. to usłyszeć jeszcze raz.
Taekwoon przycisnął się znacznie mocniej do młodszego chłopaka, pozwalając by jego wargi dotknęły płatka ucha Hongin'a. Dłonie mężczyzny nadal zwinnie pozbywały się ich kolejnych ubrań, a kolejny dotyk miał być jedynie potwierdzeniem jego słów. Wypuszcza w tak wrażliwe miejsce wręcz kojący szept. - Kocham cię.
Leo przesuwa dłonie na pośladki młodszego, zaciskając na nich palce. Tak dawno to robił. Tak dawno dostawał jakiekolwiek czułości, czy choćby uprawiał seks. Na pewno nie mógł stracić swojej wprawy, jaką nabył w wielokrotnych stosunkach z Hongbin'em. Teraz jednak było to coś zupełnie innego. Było to zbliżenie z osobą, którą już szczerze kochał i pożądał jednocześnie.
Oddech ugrzązł mi w gardle, kołatanie serca jakby ucichło, pozostał nam tylko nasz przyśpieszony oddech, tylko my dwoje. Wcale się nie przesłyszałem, on naprawdę powiedział, że mnie kocha. Przeżywałem to jak zakochany nastolatek, tak bardzo pragnąłem być przez niego szczerze kochany.
Rzuciłem się na starszego, mocno owijając dłonie wokół karku mężczyzny a niewiele potem przeciągle musnąłem jego wargę, upojony miękkimi ustami. - Jestem szczęśliwy. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Taekwoon wziął ubrane jedynie w bieliznę ciało Hongbin'a na ręce, mocno zaciskając dłonie na jego udach, by ten trzymał się na nim. Tak bardzo mógł przesiąknąć tą bliskością. - Pragnąłem twojego ciała, tak bardzo za nim tęskniłem.
Mężczyzna starał się trzymać swoje czyny na wodzy, kiedy niósł młodszego do ich nowej sypialni. Pomieszczenie było wielkie, z dużym oknem na ogród, a na samym środku znajdowało się to kluczowe miejsce. Jedno duże łóżko, pościelone miękkim materiałem. Pościel była idealnie zaścielona, a jasnowłosy oczywiście musiał zniszczyć ten ład, kładąc na materiale satyny ciało swojego kochanka. - Teraz mogę sobie przypomnieć, jak piękny jesteś.
Leo nie może się doczekać, już rozpinając z wprawą swoje spodnie. Materiał ciężko opadł na ziemię, a w pokoju rozniósł się echem dźwięk brzęczącego paska, sygnalizujący, że ten w końcu pozostał bez odzienia. Mocno nabrzmiałe krocze, dopominało się o uwagę, w końcu Koreańczyk intensywnie na niego działał. Nie krył się z tym, otwarcie eksponując swoje podniecenie.
Z uchylonymi wargami wpatrywałem się w jego migające tęczówki a moje rozpalone ciało tęsknie czekało na każdy jego ruch i dotyk. Patrzyłem, jak sięga po lubrykant, wyciskając nieco na dłoń i rozsmarowując go na stojącej męskości aż wstrzymałem oddech od tego działania.
- C-chcesz się ze mną kochać Taekwoon-ah? - zwilżyłem usta językiem, rozświetlając twarz swoim promiennym uśmiechem. Moja dłoń zawędrowała na kark starszego, by móc przyciągnąć go do siebie jak najbliżej, ten ledwie utrzymał równowagę zawisając nade mną. Nasze ciała były cholernie gorące, czułem przyjemność, kiedy ocieraliśmy się erotycznie o siebie a z moich ust na powrót wydostawały się westchnienia.
- Niczego bardziej w tym momencie nie pragnę. - Leo zahaczył zębami po raz kolejny tego wieczoru o dolną wargę Koreańczyka, łapiąc gwałtownie za cienki materiał jego bielizny. Już w kilka sekund bokserki znalazły się gdzieś na ziemi, a penis mężczyzny czekał, nawilżony lepką substancją. Taekwoon złapał nachalnie za uda tego chłopaka, rozchylając je maksymalnie. Nie chciał rozciągać jego mięśni, od razu myśląc jedynie o znalezieniu się w środku. W końcu miał nastąpić ten wyczekiwany moment, kiedy oboje znaleźli się w pozycji, która dawała, jak najwięcej pola manewru. Jasnowłosy mężczyzna wykonał jeden ruch, który miał zadecydować o tym, jak mocno wejdzie w Hongbin'a. Oczywiście ten nie mógł się powstrzymać, nachalnie znajdując się w tym ciasnym wnętrzu całą swoją długością. Z jego gardła wydostał się spragniony pomruk, który miał nagradzać bruneta. 
- T-taekwoonnie! - wyjęczałem, wraz z ciężkim oddechem odrzucając głowę do tyłu. Palce zaciskałem na ramionach mężczyzny, owijając nogi wokół bioder Koreańczyka, by nasze doznania były silniejsze, intensywniejsze. I tak też było, kiedy zaczął poruszać biodrami, a pchnięcia początkowo przybrały ton powolny, lecz mocny, przez co moje ciało konwulsyjnie drżało, drżało w pragnieniu i rozkoszy, pomimo początkowego bólu.
Leo potrafił dobrze zająć się swoim kochankiem, nadając ich stosunkowi odpowiednie brzmienie. Przeplatając tęsknotę z namiętnością, mężczyzna wpychał w jego wnętrze swoje przyrodzenie, czując jakby dosłownie nic innego na tym świecie teraz już nie było ważne. Było to dla niego coś tak znanego, a jednocześnie odczuwał to jako inny człowiek. W końcu już dokładnie potrafił się określić i wcielić te uczucia w czyny. Tak więc pozwalał się zagłębiać w Hongbin'ie z każdym ruchem biodrami, zwiększając tempo, gdy potrzeby to nakazywały. Delektował się odgłosami wydawanymi przez młodszego, które były przez niego mocno wyczekiwane. W amoku ich dłonie natrafiły na siebie, splatając swoje palce ze sobą, jednocześnie robiąc prawie identycznie z ustami Koreańczyków. Całowali się nachalnie i pożądliwie, podczas intensywnego seksu. Taekwoon pokazywał, co czuł przed ten cały czas. Sprawiał, by brunet odczuł przyjemność, pomieszaną z bólem, karcąc go za wcześniejsze zniknięcie z dnia na dzień. A może jedynie tak sobie tłumaczył? Może właściwie jego prawdziwą naturą była ta ostrzejsza forma seksu? Starszy nie omieszkał sobie wypuszczania cichych szeptów w prost w malinowe wargi chłopaka. - Czekałem tak długo, by znowu móc poczuć cię w ten sposób. Będziemy codziennie nadrabiać ten stracony czas.
Niemal wbiłem paznokcie w wierzch dłoń mężczyzny, kiedy intensywność doznań stała się nie do wytrzymania zaś rozkosz omamiła zmysły i zniewoliła ciało. Jakież czułem szczęście słysząc jego słowa, nic tak bardzo nie mogło mnie uszczęśliwić jak ten niespełniony artysta pragnący mnie każdego dnia.
Jęknąłem głośniej, kiedy Leo mocno uderzał w moją prostatę a nasze ciała były do siebie dociśnięte tak, że niemalże nie pozostawało nawet paru milimetrów dystansu, splecione i spocone ciała ocierały się o siebie w amoku i uzależnieniu, a słodka nagroda w postaci uniesienia u delektowała mnie całego. Musnąłem jego wargę, następnie przygryzając ją, stłumiłem donośny krzyk w wyniku spełnienia.
Czułem jak drżą mi uda, potem lepką ciecz na nich i w sobie, przyjemność czerpiącą z twarzy Taekwoon'a wykrzywioną w ekstazie. 
Zaczerpnąłem powietrza a moje tęczówki wzniecone pożądaniem uważnie śledziły każdy ruch Jung. Zaraz po tym wydobyłem z siebie słaby szept.
- Kocham cię najbardziej jak to tylko możliwe.
Taekwoon w końcu docenił tak ważne słowa, padające z ust młodszego chłopaka. Ich spojrzenia skrzyżowały się na dobre ze sobą, a żaden nawet nie pomyślał o oddaniu się potrzebie zmęczenia. Nagrodzony spełnieniem, jak i słowami, czuł się jakby rozpoczął życie na nowo. Przyjemność przy tym chłopaku była nie do opisania, jak i w prawdzie ku zapomnieniu odeszły wszystkie dni, w których musiał trwać bez niego. Ten jeden dzień wynagrodził im obydwóm wszystko, tak samo dając czas na stworzenie czegoś nowego. Leo nie bał się czuć, pokazywania własnych emocji, kiedy wiedział, że Hongbin za nic go nie zostawi. Nie zostawi go, ponieważ czekanie tylko na tą  jedną osobę wiele lat, utwierdzało starszego w tym przekonaniu. Niemalże trzydziestoletni mężczyzna tak bardzo zmieniał się na lepsze, jednocześnie nadal pozostając w sobie chłodnym człowiekiem, przelewającym myśli na kolejne kartki papieru.



3 komentarze:

  1. Świetne ^_^
    Nie mogę doczekać się kolejnych części bo uwielbiam to opowiadanie i cieszy mnie ogromnie ze znów są razem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W więc jednak był w tej kawiarni! I jaki odmieniony! Zdziwił mnie tym nowym mieszkaniem, tak samo jak Hongbina, ale na plus. Smut oczywiście cudowny, a ja...ja mam nadzieję, że ta miłość utrzyma się i już nic więcej się między nimi nie zepsuje :>
    Lece czytać dalej~

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak nie wytrzymałam do jutra. xDDD Chociaż jest )):35, więc w sumie jest już jutro. xDDD

    Genialne genialne genialne. <3 Normalnie awww i coraz bardziej mi się podoba to opko. <3 (Szkoda, że coraz bliżej końca)

    Ale czy Ty musisz walić tyle literówek? Ehh kobietko, za tą fabułę i wszystko jestem Ci w stanie nawet te gafy językowe wybaczyć, tylko nie przestawaj pisać. <3

    OdpowiedzUsuń