wtorek, 22 grudnia 2015

'Call me baby'


słownik : mijan hamnoda - przepraszam  


Xiuchen, śladowe ilości hunhan, taoris, fluff, komedia, romans
 . . .

Chłodny powiew wiatru był wybawieniem w ten szczególnie upalny dzień. Stanąwszy przed kawiarnią uśmiechnął się na samą myśl, że przez kolejne pół dnia będzie mógł zatracać się w swoim pewnego rodzaju hobby.
Po ukończeniu szkoły wiedział co chce robić, kim chce być, czego potrzebuje. Być może był dla siebie zbyt wymagający, ale dzięki determinacji teraz jest baristą.
Luhan, najlepszy kelner i przy okazji można ująć, jego przyjaciel z pracy stwierdził, że jeśli się coś bardzo kocha i czuje się przy tym niesamowicie to powinno się to robić bez względu na zdanie otoczenia. I Minseok musiał przyznać ; choć raz, od kiedy go poznał powiedział coś mądrego.
Wchodząc do środka odurzył go zapach kawy i herbacianych ciastek, znów się uśmiechając uznał, że nigdy nie czuł się szczęśliwszy pracując tu. Na miłość nie miał czasu. Być może nie wierzył w nią.
- XiuXiu! Jesteś! - spojrzał w kierunku lady, którą chwilę później blond włosy chłopak wyminął kierując się w jego stronę. Oczywistym faktem było, że musiał go przywitać tak głośno a po chwili został mocno przez niego wyściskany.
Dotarcie za ladę było nie lada wyczynem, kiedy przylepa losu (kim rzecz jasna był Luhan) uwiesiła mu się na ramieniu robiąc przy tym słodkie minki podczas, gdy kilku klientów bacznie śledziła jego drogę do drewnianej przystrojonej w białe narcyzy (ironia losu) lady.
- Właśnie dlatego nie masz chłopaka, Han - mruknął uszczypliwie owijając wokół talii fartuch z logiem kawiarenki.
- Jaki nie miły.. - sarnie oczy chłopaka dokładnie skanowały jego ruchy co szczerze mówiąc już podsycało wrodzoną złośliwość Kim Minseok'a.
- Chwila.. - udawał, że się zastanawia przykładając sobie palec do ust. - Twoja przylepność i brak jakiegokolwiek racjonalnego myślenia chyba nie przeszkadzałoby temu licealiście, który swoją drogą ma ohydne białe włosy.. jak mu tam? Sepleniący Sehunri?
- To jest Sehun! I on wcale nie sepleni! Jest dojrzałym, dominującym mężczyzną i dla twojej informacji ma super miękkie włosy. - prychnął głośno.
Cichy śmiech dobiegł ich z zaplecza. Ciemnowłosy nie musiał zgadywać kto nie szczędzi sobie kpiny wobec Luhana choć w porównaniu do Kim - Kris był dla niego milszy i mniej sarkastyczny.
- I tak uważam, że on cię życia nie nauczy. - Xiumin zajął się wycieraniem lady, kiedy młodszy chłopak wydął wargi.
- Kris zrób coś, on mnie właśnie obraża!
Wysoka sylwetka chińczyka pojawiła się w drzwiach zaplecza a potem wzruszył bezradnie ramionami.
- A co ja mogę? Jestem tylko nudnym gościem od dostarczania świeżego towaru.
Minseok aż się uśmiechnął. - Święta racja.
- Gdybyście nie byli moimi przyjaciółmi wsadziłbym wam te miotły w dupska. - Luhan skrzyżował ręce na piersi.
Dzwoneczek zawieszony nad drzwiami przyjemnie się zakołysał sygnalizując delikatną melodią nadejście nowego klienta.
- A ja pewnie wysłuchałbym twoich życiowych problemów, gdybym nie był teraz zajęty. - Xiu rzucił brudną ścierką w blondyna przenosząc wzrok na młodo wyglądającego bruneta, który rozglądał się po wnętrzu kawiarni.
- Witamy w Rainbow w czym mogę pomóc? - odezwał się Minseok przybierając na ustach swój wyuczony do perfekcji, firmowy uśmiech.
- Ah Rainbow, tak? - szeroki uśmiech. Wyjątkowo ładnie uniesione kąciki ust. Wesołe oczy.
Kim postukał kilka razy paznokciami o ladę czekając aż ten łaskawie zdecyduje się coś zamówić, jednak ten najwidoczniej miał inne plany.
- Ta kawiarnia jest bardzo przytulna zapewne macie tu dużo klientów.
Barista ściągnął brwi.
- Przepraszam? Przyszedł pan tu opowiadać o wystroju wnętrz?
- Jongdae.
- Słucham?
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Mam na imię Jongdae, ale mów mi Chen.
- A honoryfikacja magicznym sposobem dostała nóg i uciekła. - niższy chłopak zaczynał tracić cierpliwość. Nieznajomy o przerażającej twarzy kaczki właśnie zabierał jego cenny czas. Wiedział, że powinien być jak najmilszy dla klientów, ale w takich przypadkach nie potrafił być cierpliwy.
- Jak ci na imię? - zagadał brunet tak jakby w ogóle nie przejmując się tym, że ten może zaraz wybuchnąć.
- Jeśli zaraz czegoś nie zamówisz to osobiście przetransportuję cię do drzwi wyjściowych. - mruknął Xiumin patrząc na niego z niezadowoloną miną. 
- Yah myślałem, że w takich ładnych miejscach pracownicy są bardzo mili. - Chen wciąż nie przestawał się uśmiechać, co szczerze mówiąc zaczynało go rozpraszać i jednocześnie wytrącać z równowagi.
Minseok westchnął ciężko kątem oka zerkając na Luhana, który rozmawiał z kimś przez telefon a potem na Krisa hałasującego na zapleczu przy otwartych drzwiach. Być może szukał jakiejkolwiek pomocy ze strony przy głupawego jelenia chociaż sądząc po żywej dyskusji jaką prowadził przez komórkę nie miał na co liczyć.
Przeniósł wzrok z powrotem na uciążliwego chłopaka.
- Słuchaj jeśli zaraz..
- Americano i sernik na miejscu proszę.
Lekkie osłupienie Xiumina zaowocowało cichym śmiechem nieznajomego i wcale to nie był taki zły śmiech jak przez chwilę przemknęło przez myśl ciemnowłosemu. Jednak tak długo jak żył nigdy nie powie temu irytującemu człowiekowi jak jego uśmiech nie tak wcale źle wygląda. Co to, to nie.
Posyłając mu wymuszony uśmiech odwrócił się podchodząc do maszyny z kawą, by własnoręcznie ją zrobić. W czasie kiedy Jongdae stał przy ladzie z nieukrywaną ciekawością przyglądając się mężczyźnie o okrągłych policzkach ten całkowicie pochłonął się swoją pracą. Po wyprażeniu ziarenek spróbował kilka ciesząc się uzyskanym rezultatem. Kiedy kawa była już gotowa uśmiechnął się z satysfakcją patrząc przez chwilę na ręcznie wyryte wzorki na wierzchu gorącego napoju.
Gdy odwrócił się w stronę klienta zauważył, że ten ulokował się już w rogu kawiarni przypatrując się widokom na ruchliwą ulicę Seulu.
Niosąc umiejętnie zamówienie ruszył w jego kierunku stawiając na stoliku tacę z kawą i sernikiem.
Chen przyjrzał się uważnie zamówieniu by po chwili ze świstem wypuścić powietrze.
- Chincha.. to wygląda wspaniale - pochwalił go nie wiedząc, że ten doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich umiejętności i był dumny z nich.
Kąciki ust Minseok'a powędrowały delikatnie do góry.
Wtedy zobaczył go po raz pierwszy. Drugi raz wpadł na niego kilka tygodni później.
                                                   
                                                               
 ▲▼


- Nie mogę pojąć tego człowieka znowu zaczął swoją durną gierkę typu jestem-chujem-nie-zbliżaj-się jak mam funkcjonować przy takiej znajomości?
- Luhan.
- Mam go dość! Oczekuję zrozumienia, ma mi okazywać coś na co w dzisiejszych czasach mówią kurwa miłość a nie patrzeć na mnie jakby zamierzał mnie porwać, wywieźć i kazać pasać wielbłądy w czasie kiedy on będzie sobie żył wśród ośmiu żon, miał pieska i kotka i może nawet węża zbożowego a ja byłbym dodatkiem do jego perfekcyjnego obrazu idealnego życia.
Minseok ciężko westchnął. Szedł właśnie dość spokojną alejką w stronę swojego małego mieszkanka i choć miał to być jego czas poświęcony samemu sobie tak teraz bił się po głowie, że w ogóle odebrał od nieznośnego blondyna ten pieprzony telefon.
Ciemnowłosy przystanął na chwilę uświadamiając sobie w niemałym zdumieniu co ten bez mózg właśnie powiedział.
- Zaraz, czy ty właśnie zrobiłeś ze swojego Sehunri araba? A z siebie zwierzątko domowe?
- Więc jednak mnie słuchasz! - Xiu automatycznie wywrócił oczami. - Ah, aigoo.. yah! To jest Sehun, S e h u n! Kris łapie więcej niż ty. - po drugiej stronie słuchawki usłyszał prychnięcie.
- Może dlatego, że on nie potrafi pozbyć się swojej miłej natury? - mruknął kontynuując swoją drogę do domu. - Mogę się z tobą założyć o twoje 'nigdy nie farbowane włosy', że jego potulne zachowanie jest sprawką tego całego chińczyka z wymiany.. nie będę się fatygował z imieniem nie mam pamięci do nich.
- Jesteś okropny. - jęczał Lu. - Ja uważam, że Yi Fan jest słodki.
- I próżny zupełnie jak ty, aż dostałem migreny.
W normalnych przypadkach, gdyby Luhan czy Kris nie znali Kim Minseok'a pewnie by się wściekli, a ponieważ znali go doskonale byli przyzwyczajeni do szczerego aż za nadto chłopaka. Uważali, że był zgorzchniały i złośliwy przez brak drugiej połówki kogoś, kto skutecznie by złagodził jego specyficzny i trudny charakter. Natomiast ten nie chciał nawet o tym słyszeć. Lubił samotność, święty spokój, dużą dawkę chwil wyciszenia, dobre książki - zupełne przeciwieństwo szalonego i gadającego non stop Luhana.
Xiumin sam nie do końca wiedział dlaczego się z nim przyjaźnił, ale było w blondynie coś, co zaowocowało ich trudną do zrozumienia przyjaźń. Na dłuższą metę nie byłby zadowolony z braku jego towarzystwa. Nie znosił męczącej monotonii.
- Mimo, że jesteś straszny Minnie to tęsknie za tobą! - wypiszczał do słuchawki blond piszczałka na co chłopak skrzywił się nieznacznie odsuwając od ucha komórkę.
- Jakbyś zachowywał się dojrzalej jak na swój wiek przystało to pewnie bym cię bardziej lubił, natomiast z tego co zdążyłem zauważyć wolisz robić z siebie rozgorączkowanego 17-latka. - zaśmiał się cicho czerpiąc radość z tego, że zawsze w wredny sposób odpowiadał chłopakowi. Entuzjazm Luhana nieco się ostudził co spowodowało, że Xiumin znowu miał ochotę się zaśmiać.
Nim zdołał jednak dalej dręczyć biednego blondyna ktoś gwałtownie na niego wpadł przez co komórka Xiu wylądowała na betonie a on sam zatoczył się w efekcie podzielając los komórki, przewrócił się.
- Mijan hamnoda! - chłopak usłyszał znajomy, ale jakżesz przez niego znielubiany głos. - Śpieszyłem się i nawet nie zauważyłem.. hej, to przecież ty! - wesoły śmiech Chena obił się echem w jego głowie przyprawiając go tym o pulsowanie. 
- Szkoda, że nie podzielam twojej radości - sarkazm wypłynął z ust Minseok'a, kiedy podnosił się z ziemi chwytając w tym samym czasie komórkę. - Patrz co narobiłeś! Przez twoją wrodzoną głupotę przestało mi działać.. - westchnął uderzając nią kilkakrotnie o swoje czoło. Chen przyglądał się temu drapiąc się nerwowo po karku.
- Naprawdę mi przykro wynagrodzę ci to. - obiecał.
Kim spojrzał na chłopaka z nieukrywaną złością. - Ta, nie wątpię. Tylko nie dziś, nie mam zamiaru cię oglądać przez następne dziesięć lat. - odwróciwszy się tyłem ruszył wgłąb alejek próbując nie myśleć o tym, że on właśnie zjebał jego ukochaną komórkę a świadomość, że Luhan może mu zrobić nie lada awanturę o to, że nie może się do niego dodzwonić dodatkowo zniechęcało do życia ciemnowłosego chłopaka.
- Poczekaj! - naburmuszony nie miał zamiaru się zatrzymać wręcz przyśpieszył kroku przeczuwając, że jak ten zaraz nie przestanie się wydzierać na pół miasta to ten odstawi mu niekoniecznie miłe przedstawienie.
Po chwili poczuł jak długie palce owijają się wokół jego nadgarstka co spowodowało, że odwrócił się do natręta z uniesionymi brwiami.
- Nie zamierzałeś się zatrzymać? - Chen oddychał głośno jak gdyby przebiegł solidny maraton a ledwie gonił go minutę. - Nie śmiej się z mojej kondycji naprawdę nie mam czasu nad tym popracować..
Xiumin wyszarpał się z jego uścisku patrząc na niego.
- Daj mi spokój, bo obiecuję, że skończysz gorzej niż ta komórka.
- Zawsze starasz się tak innych od siebie odpychać? Nie rozumiem tego..
- Tak samo jak ja nie jestem w stanie zrozumieć ciebie i szczerze? Nie chcę. Jesteś natrętny, w ogóle się nie znamy a ty ciągle za mną leziesz i w dodatku jesteś cholernie nie wychowany! Powinieneś teraz ładnie zapierdalać mi po nową komórkę. - Minseok tupnął lekko nogą co rozbawiło Chena. - Dlaczego zawsze się uśmiechasz? Naprawdę, nie mam siły i zaraz tu padnę. - jęknął załamany ciemnowłosy.
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak słodki, zdradź mi swoje imię. - uśmiechnął się szeroko Jongdae patrząc z pewnego rodzaju zafascynowaniem na starszego od niego chłopaka. Uważał, że nieważne jak ten był zły zaczynał go lubić coraz bardziej i to dawało mu siłę do próbowania się do niego zbliżyć i lepiej poznać. Nigdy nie spotkał się z tak trudnym charakterem i to intrygowało bruneta.
Wyraz twarzy Kim zmieniła się ustępując zdenerwowaniu.
- Zapomnij.
- Nalegam.
- Jongdae..
Chłopak uniósł brwi patrząc na Minseok'a przez chwilę w osłupieniu. Cisza sprawiła, że i sam Minseok umilkł czując się z minuty na minutę coraz bardziej zmieszanym co rzadko mu się zdarzało.
- Po prostu odpowiedz. Obiecuję, że jak to zrobisz zmyję się z prędkością światła. - ułożył dłoń na sercu na znak składanej obietnicy.
- I niby mam ci wierzyć?
- Zaufaj mi.
Barista otworzył usta by po chwili znów je zamknąć. - Minseok. Jestem Minseok.
W odpowiedzi Jongdae uśmiechnął się promiennie.
- Miło mi cię w końcu poznać Minseokie. Wkrótce znowu się zobaczymy.
Chłopak wywrócił lekko oczami. - Wolę trzymać się wersji, że jednak nie.
- Zabawny jak zawsze. - roześmiał się brunet. - Do zobaczenia!
Minseok milczał patrząc jak Chen dotrzymując obietnicy kieruje się w przeciwnym kierunku. Uznał, że choć chłopak był niesamowicie irytujący to jeszcze nie raz go zobaczy. I miał rację.
24 sierpnia wracając z pracy widział jak Jongdae powstrzymał złodzieja przed próbą kradzieży torebki starszej pani. Widział jak ten z uśmiechem oddał rzecz należącą do kobiety a ta serdecznie mu dziękuje. Zapamiętał jego uśmiech.
                                         
                                                                  
▲▼




- Proszę bardzo. - zadowolona klientka odebrała swoje zamówienie posyłając przy tym uśmiech bariście. Lubił to uczucie. Kiedy był dobry w tym co robił a inni doceniali jego pracę w postaci szczerego uśmiechu. I choć sam wydawał się być samolubny i wiecznie ponury tak swoją ciężką pracą sprawiał, że ludzie się uśmiechali.
Nie dopuszczał nawet do siebie myśli, że powodem dla którego tak się zmotywował był Kim Jongdae.

- Zawsze starasz się tak innych od siebie odpychać? Nie rozumiem tego.. 

Od czasu ich ostatniego spotkania w jego głowie kotłowało się milion myśli, które powodowały jeden wielki bałagan nie do zniesienia. Uważał, że Chen był głupim dzieciakiem, któremu usta się nigdy nie zamykały co doprowadzało do białej gorączki zapewne nie tylko jego, tak myślał. Jednak niezależnie jak bardzo nieznośnym człowiekiem był brunet o wiecznie wesołych oczach tak Xiumin z przykrością stwierdził, że polubił go. Mimo to zachowywał dystans, nie mógł sobie pozwolić na zaangażowanie się, bo to z góry skazałoby go na cierpienie. Przykładowo taki Luhan - od roku robił maślane oczy do licealisty obsesyjnie o nim myśląc. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że co drugie słowo mówił 'Sehun' co musiało niesamowicie nudzić Krisa, rzecz jasna jego, bo on najczęściej musiał słuchać jego życiowych problemów oraz najnowszych plotek jakich się dowiedział i koniecznie od razu musiał je opowiedzieć inaczej by zbzikował. 
Zakochać się w kimś.. to odpychało chłopaka powodowało, że blokował się i stawał kimś żyjącym w cieniu. Pamiętał jakby to było wczoraj, kiedy ojciec zostawił mamę dla dwa razy młodszej kobiety wyjeżdżając z nią z kraju a następnie mając z nią dzieci. Mama była załamana, nie potrafiła sobie poradzić, uważała, że to jej wina a 16-letni wtedy Minseok pomagał jej we wszystkim, ba, nawet podjął się dorywczej pracy w której nie zarabiał wiele, ale przynajmniej stać ich było na utrzymanie a chłopak uczył się odpowiedzialności. Być może przez brak rodzinnego ciepła, miłości od matki, wsparcia od ojca teraz bywał oschły, nieufny, skrywający swoje prawdziwe emocje pod maską złośliwości. Te 24 lata nauczyły go między innymi by naiwnie nie kochać
Minseok ocknął się, gdy na jego ramieniu uwiesił się Luhan. - Wszystko w porządku Minnie? - zapytał troskliwie patrząc na niego.
Normalnie nie pozwoliłby mu się na nim wieszać, nie lubił tego, ale postanowił wyjątkowo machnąć na to ręką.
- Masz cienie pod oczami nie wyspałeś się? - ciągnął dalej blondyn martwiąc się o niego. Xiumin rzadko kiedy bywał niewyspany. - XiuXiu powiedz coś..
- Coś - uśmiechnął się lekko, chociaż nie sprawiło mu to większej radości, były dni kiedy lepiej się bawił będąc psotnym wobec przyjaciół. Gdy Luhan się w końcu od niego odkleił barista wręczył mu tacę z zimnymi napojami i kawałkiem ciasta. - No, najlepszy kelnerze stolik nr 12. - grymas niezadowolenia przemknął przez twarz chudego chłopaka. - Z miną typu nie-podchodź-bo-zapierdolę na pewno zrobisz wrażenie na klientach.
- Widzę, że zajebisty humor ci wrócił - odbił pałeczkę blondyn. - Bo już myślałem, że będę zbierał twoje szczątki z podłogi.
- Nie-jesteś-zabawny-Luhannie - zaakcentował każde słowo patrząc jak ten idzie do wskazanego przez niego stolika. Pokręciwszy głową napił się wcześniej zrobionej przez siebie kawy i zaglądnął na zaplecze chcąc chociaż zerknąć co ciekawego porabiał Kris. Na zapleczu niekiedy działy się różne rzeczy, tak słyszał.
- Ja też za tobą tęsknie Huang. Wyobraź sobie, że jestem obok ciebie, zanim się obejrzysz wrócisz do Korei i znów będziemy razem. - Wu siedział na jednej ze skrzynek pocierając sobie palcami skronie. Minseok nie często widział go od tej mniej weselszej strony, dlatego stał w progu popijając swoją kawę i uważnie przysłuchując się dziwnej rozmowie. - Nie płacz, niedługo tu przylecisz, prawda? Wrócisz do mnie?
Choć Xiu miał ochotę zwymiotować nadal stał patrząc na swoją kawę. Nie znosił romansideł tym bardziej rozstań. Rozstanie było jak proces rozkładu - umierasz wolno, tracisz grunt pod stopami czując, że nic nie ma sensu, kiedy ta osoba już nigdy nie wróci. Taki sam był jego ojciec. Od czasu, gdy uciekł do swojej młodszej kochanki ślad po nim zaginął i dotąd się odezwał. Jak gdyby zapomniał, że ma syna. Syna, który ciężko pracował na swoje marzenia jednocześnie niosąc ciężar odpowiedzialności za dom, matkę.
Mieszające się ze sobą wspomnienia, plączące się myśli spowodowały, że chłopak zamknął na chwilę oczy chcąc tym zniwelować nieprzyjemne pulsowanie w głowie jednak ilekroć odrywał się od rzeczywistości zawsze kończyło się to dla niego tym samym. Bólem i kującym uczuciem pustki.
Potrząsając głową uznał, że nie będzie tracić czasu na negatywne i nic nie znaczące myśli, powinien przeć do przodu i odnosić coraz więcej sukcesów pod każdym względem. Wyszedł więc z zaplecza zostawiając Krisa i jego idiotyczne love story wpadając akurat na Luhana.
- Gdybym miał tu zamówienie wylałbyś je na mnie.
- Jaka szkoda. - mruknął Xiumin uszczypliwie.
- Yah, znowu zaczynasz? Jutro wypada twoja wieczorna zmiana i chyba będziemy mieć nowego kelnera. - Luhan patrzył jak jego współpracownik nie wiedząc co ze sobą zrobić zaczął wycierać ladę ze znudzeniem na niego patrząc. 
- Fascynujące biorąc pod uwagę, że nie potrzebny nam nowy kelner.
- Też tak sądzę, jednak prawda jest taka, że Onew znudziły się nasze ryje.  
Minseok wywrócił oczami.


Wieczorem, następnego dnia do pracy został przyjęty młody licealista Oh Sehun natomiast Luhan zemdlał, Kris niemęsko płakał na zapleczu za jakimś Chińczykiem a Minseok jeszcze nigdy tak bardzo się nie ubawił jak tamtego wieczoru. Albo to było przeznaczenie, albo Koreańczykowi wreszcie trafiła się okazja do odrobiny szczęścia. Obstawiał trzeci wariant, gdyż w ten sam dzień w kawiarni pojawił się Kim Jongdae. Wtedy pierwszy raz Minseok w duchu ucieszył się, że go zobaczył.

                                                                  
▲▼


Pojawienie się Chena o trzeciej nad ranem w mieszkaniu Xiumina nie koniecznie go ucieszyło uznał, że ten wpadł na niesamowicie idiotyczny pomysł i nie pomylił się, kiedy kilkanaście minut później znajdowali się na dachu budynku rozłożeni na wygodnych leżakach, okryci ciepłymi kocami z kubkami parującej herbaty w dłoniach. Całą tą atmosferę dopełniało szarawe niebo z kilkoma pojedynczymi gwiazdami, jednak niewiele widocznymi.
Niby oryginalny sposób na spędzenie czasu, ale kto powiedział, że takie rzeczy wyprawia się o pieprzonej trzeciej nad ranem? Minseok nie miał pojęcia. Mimo, że nie znał go długo to mógł śmiało powiedzieć, że ten realizował każde plany (w większości głupoty) jakie wpadły mu do głowy. 
- Jongdae - przerwał, kiedy ten nawijał jak pokręcony jak to miał w zwyczaju. Przebicie się przez jego trajkotanie nie było łatwe, ale dawał sobie o dziwo radę. - Z twojego bełkotu na miliard tematów na minutę nadal nie rozumiem, dlaczego jesteśmy tutaj z samego rana.
Zatrząsł się. Było mu zimno jak cholera. Typ zmarźlucha. Okropne schorzenie. 
Swoją drogą nie uszło to uwadze Chen'owi.
- Ostatnio bardzo chciałem posiedzieć pod gołym niebem popijając pyszną owocową herbatkę. Dzielić ten czas szczególnie z tobą, Minnie. Taka zachcianka. - słodki uśmiech. - Ale zwłaszcza z tobą.
- Owocową herbatkę.. - powtórzył cicho pod nosem Kim pocierając swoje ramiona pod materiałem grubego koca.
- Wiesz co? Myślę, że siedzenie tu ma w sobie mnóstwo plusów.
- Niby jakich?
Mimo pocierania ramion, ciało Minseoka niekontrolowanie coraz bardziej dygotało zaś Chen siedział w krótkim rękawku jak gdyby właśnie nadchodził upał. Taki widok chłopaka powodował, że Koreańczykowi było coraz zimniej.
- Bo kiedy mój mały Minseokkie cały się trzęsie z pomocą przychodzi mu Chen, i tylko Chen. - przysunąwszy się bliżej objął go zamykając w ciasnym uścisku.
'Mój mały Minseokkie..' czy on naprawdę się teraz zarumienił? Co z niego za facet? Otrząśnij się. 
- Zabierz te ręce! - prychnął znacząco wyrywając się, choć tak szybko jak to zrobił został ponownie do niego przyciągnięty.
- Ani mi się śni.
Minseok westchnął głośno postanawiając obrać inną taktykę. Przysunął się bliżej niego gryząc delikatnie płatek ucha chłopaka co spotkało się z paraliżem Jongdae. Nie dał mu jednak chwili na zastanowienie się co właśnie zrobił 'słynny' z wszelkiego rodzaju złośliwości Kim Minseok, bo został gwałtownie wypchnięty z leżaka lądując boleśnie na ziemi. Usatysfakcjonowany uśmiech zbłąkał się na ustach baristy.
- Yah! Sprawia ci radość patrzenie na krzywdę innych? - uniesione wysoko brwi dodać śmieszna mina Chena równało się z jeszcze większym rozbawieniem mężczyzny.
- O jakiej krzywdzie ty mówisz, pabo? - roześmiał się głośno.
Facet miał tupet w ogóle go dotykając. Jeśli już wprosił się do jego skromnego mieszkanka to będzie na jego zasadach. I żadnego głupkowatego uśmiechu nie będzie znosił. Tak postanowił.
Nim Chen zdołał otworzyć usta na dobre, Xiu szybko mu przerwał gestem dłoni.
- A tak a propos to był jeden plus. Tylko jeden.

                                                                   
▲▼


Wrzesień, zimniejsza temperatura oraz niekiedy pojawiające się deszcze zwiastowały dla baristy okropne męczarnie w postaci przeziębienia. Biorąc sobie kilka dni wolnego naprawdę w pewnym stopniu poczuł ulgę. Nie musiał wysłuchiwać pisków i wzdychań Luhana nad uchem, przesłodzonych słówek typu 'do twarzy mu z tym fartuchem' albo 'mógłbym go udekorować mnóstwem bitej śmietany, kolorową posypką i wisienką, schrupałbym go całego' aż wzdrygało Kim na same wyobrażenie sobie tego. Dodatkowym powodem, dla którego mógł poniekąd przyjąć z radością dni odpoczynku był sam Oh Sehun. Dzieciak był tak irytujący, że większość dnia przesiedział na zapleczu wysłuchując telenoweli Krisa. Nawet przez chwilę pomyślał 'kurde, w porównaniu z nim Jongdae nie wydaje się być aż taki zły' jednak równie szybko tą myśl od siebie odpychał. Nie mógł sobie pozwolić na moment słabości.
Tak więc teraz leżał wygodnie w swoim ciepłym łóżku przykryty kołdrą oraz dwoma kocami z mnóstwem chusteczek pod ręką i pilotem w dłoni skacząc po kanałach. Nie dość, że był zasmarkany to jeszcze wkurwiał go migrenowy ból głowy i odczucie, że cały czas jest mu zimno. Nie cierpiał choróbsk. Nie wtedy, gdy miał multum zachcianek jak świeża poranna kawa, lekarstwa, dobry film, ogrzewanie, ulubione czasopisma czy herbata a teraz, kiedy był owinięty w kokon nie było mowy o spełnieniu żadnej z tych rzeczy a co dopiero wstania co to, to nie.
Jego plany w mig zostały zepchnięte na boczny tor, kiedy usłyszał dość donośne pukanie do drzwi. Minseok warcząc głośno schował twarz w poduszkę w myślach zabijając tą osobę na milion sposobów.
- Yah! Dlaczego nie zamykasz drzwi? - podrywając się do pozycji siedzącej Xiu z poirytowaniem mierzył wzrokiem 21-letniego Chen'a. Jak..? - Czy ty oglądasz w ogóle telewizję? Nie słyszałeś o.. ampf! Za co to?! 
Kim był za leniwy, żeby się uśmiechnąć, kiedy rzucił w niego swoim kapciem. Swoją drogą w koale.
- Nawet nie pytam co znowu robisz w moim domu, ale skoro już tu jesteś to zrób mi coś ciepłego do picia. - mruknąwszy podparł się na łokciach by wygodniej ułożyć się na poduszkach. Normalnie umierał.
Jeszcze bardziej niekomfortowo poczuł się, kiedy Chen pochylając się nad nim przyłożył dłoń do jego czoła sprawdzając mu przy tym gorączkę.
- Rozpalony.. - szepnął, zaś Minseok miał wrażenie, że jego twarz oblał rumieniec. Cholera, czy on musiał taki być? Podteksty ukryte w jego słowach, rzucane na prawo i lewo nie ułatwiały mężczyźnie w logicznym myśleniu. Jak dotąd lubił swój zdystansowany charakter, oczywiście wszystko musiało ulec zmianie, gdy na jego drodze stanął Chen.
Szybkie zerknięcie w jego oczy. Spojrzenie błyskawicznie zostało odwzajemnione. Zakatarzyć go czy nie? myślał gorączkowo, kiedy ich twarze były tak blisko siebie. Jongdae patrzył na niego tak poważnie, że naprawdę można było poczuć się dziwnie, jednak na swój sposób było to nowe.
I wtedy po tak długim milczeniu 21-letni chłopak kolejny raz zrobił coś, czego drugi ani trochę się nie spodziewał. Nachylając się o jeszcze jakieś 2 centymetry krótko musnął jego czoło wypuszczając przy tym na nie gorący podmuch powietrza. Minseok zadrżał.
Dopiero po tym Koreańczyk z szerokim uśmiechem pośpieszył do kuchni w celu zrobienia mu czegoś dobrego do picia i obłożenia go kolejnym stosem koców. Kąciki ust baristy drgnęły do góry.

                                                                            
▲▼


Gwieździste niebo było dla Xiumina czymś niezwykłym, oszałamiającym. Wcześniej nie przykładał tak dużej wagi do otoczenia, w którym się znajduje, ale tak teraz zaczął doceniać piękno nocy w Seulu.
Xiumin myślał. Siedział i patrzył w gwiazdy, pytał je dlaczego nie umie uporać się z własnymi uczuciami. Do tej pory nie musiał się tym martwić ba, lubił swój charakter i dobrze żyło mu się utrzymując z pracy w kawiarence. Żyjąc wolnością a nie w przywiązaniu do kogoś. I może ta monotonia trwałaby nadal gdyby ni postrzelony entuzjasta Kim Jongdae.
Młody mężczyzna głowił się nad faktem jakim cudem udało mu się zbliżyć do niego choćby o krok. Sprawić, że jego serce biło nadzwyczaj szybko a on sam popadał w dziwaczną melancholię i chęć czegoś więcej. Przerażały go te myśli.
- Przyda ci się chwila relaksu. - Minseok obrócił głowę napotykając uśmiechniętą od ucha do ucha twarz Chen'a.
I z czego się cieszysz dzieciaku..
- O czym mówisz? - wypalił tylko.
Chen pokręcił głową (jedna z tysięcy rzeczy doprowadzających go do szewskiej pasji) podając mu chwilę później butelkę z tanim alkoholem.
Minseok się wahał.
- Yah.. nie bądź dziadkiem. - jęczał Jongdae wciskając alkohol w dłonie starszego. Alkohol wyjątkowo źle na niego wpływał, miał słabą głowę. Po prostu.
Z ociąganiem pociągnął łyka mordując wzrokiem Kim Jongdae.


Minuty przeplatały się z godzinami, kiedy Jongdae wpatrywał się w znikające za chmurami gwiazdy natomiast Minseok oparty o jego ramię bełkotał niezrozumiale na przemian z czkawką.
Chen nawet nie skojarzył jak to się stało, że jego hyung tak bardzo się upił. Tak. Jego hyung'a. Już niedługo.
- Minseokkie.. może powtórzysz wszystko co do tej pory sepleniłeś tylko wyraźniej, hm? Współpracuj ze mną. 
Lekko potrząsnął chudym ciałem. Obawiał się, że już się z nim nie dogada. Myślał, że kiedy ten się trochę napije to zbierze siły na poważną i szczerą rozmowę z nim. W końcu Chen podkochiwał się w nim odkąd ich drogi pierwszy raz skrzyżowały się w kawiarni, naprawdę liczył na to, że Minseok da mu szansę się wykazać. 
Wykazać od tej nikomu dotąd nieznanej strony.
- Proszę, powiedz mi cokolwiek.
- Co mam ci powiedzieć? - cichy bełkot tuż przy jego szyi omamił zmysły Jongdae.
- Byłoby super gdybyś zdradził mi, dlaczego tak boleśnie mnie odpychasz. - zaczął, urywając na krótki moment. - Zranił cię ktoś, prawda? To o to chodzi? Do cholery powiedz mi hyung.
Unosząc podbródek starszego chłopaka Chen uniósł lekko brwi. Długa chwila skupienia. Ich spojrzenia skrzyżowały się, jednak Koreańczykowi z trudem przyszło cokolwiek wyczytać z jego pięknych oczu. Oczy baristy były piękne, dlatego też łapał te ulotne chwile garściami tyle, ile się dało.
Może wykorzystał ten moment w czasie, kiedy Min odpływał.
Wiedział, że gdyby teraz kontaktował uroda Chen'a ucierpiałaby do cna.
- My nie istniejemy.. - odezwał się nagle Minseok wskazując pijacko to na siebie to na towarzysza. - Nie możemy istnieć. Wiesz o czym mówię gówniarzu, razem.
- Gówno kurwa prawda, podaj powód. - zarządał Chen.
Barista czknął bujając przez kilka sekund głową na boki nim opadł całkowicie na młodszym Koreańczyku.
Chen westchnął. Nic się nie dowie, nie dziś. Jednak niezależnie jak bardzo wkurzający okazywał się Kim Minseok tak pokusa dotknięcia go jakkolwiek była niewyobrażalna.
Jongdae pragnął dać mu szczęście.
Lekkie muśnięcie jego warg swoimi uzależnił. Koreańczyk zdał sobie sprawę, że chciałby całować go w kółko i w kółko aż zabrakło by im obu tchu. Słodkie usta, które na co dzień smakowały kawą i piernikami.
Odurzające dla Kim Jongdae.


▲▼


- Jak to się schlałeś?
- No.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
- Bynajmniej.
- Minseokkie co jest z tobą? W końcu zrobiłeś wielki krok w dorosłość a ty masz minę jakby ci kota ze skóry obdarli. Swoją drogą ohydne.
- Luhan, fuj.
I niech ten głupi licealista Sehun jeszcze raz wspomni, że Luhan to delikatny chłopak o nieskazitelnej urodzie a Min nie wytrzyma i przypierdoli sobie czymś ciężkim.
Nie głupi pomysł, jego pomysły zawsze są świetne a przy tym istnieje gwarancja na powodzenie.
- Kto z tobą był? Aissh, Minseok! - wspomniany został brutalnie szarpnięty przez swojego świrniętego przyjaciela. - Gadaj mi tu wszystko, bo inaczej podzielisz los kota!
- Ale ja nie mam kota! - warknął zniecierpliwiony barista.
- Czy to ma sens? Żaden, bo nie umiałeś sobie kupić gównianego kota nawet pluszowego!
- O co się tu kurwa rozchodzi? – przekrzyczał ich nagle Kris, wyrastając dosłownie z ziemi. – Powie mi ktoś dlaczego straszycie się jakimiś nieistniejącymi kotami? Dziękuję do jasnej cholery jesteście doprawdy bardzo kurwa rozmowni.
Głośno burcząc na jednego jak i na drugiego (zupełnie niewinnego Minseok’a) odwrócił się na pięcie znikając za drzwiami zaplecza.
Jak to jest, że on się zmywa, kiedy ten krzykacz nie umie japy zamknąć? Kris to spryciarz, który pojawia się i znika. Znika, rozsiewając za ich plecami swój własny melodramat.
Barista zamrugał zdając sobie sprawę, że krzyki blondyna ucichły a on sam mógł wreszcie odetchnąć.
- Chodzi o to.. ja nawet do końca nie pamiętam co się działo. Urwał mi się film.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że zrobiłeś coś, czego teoretycznie nie da się cofnąć, hm? – odsapnął Luhan chyba zorientowawszy się, że wykończył go jego własny głos.
- Jeśli miałeś na myśli to o czym myślę, to wiedz, że jesteś martwy Xi Luhan. – mruknął Koreańczyk pozornie spokojnym tonem. Zabrał się pokrótce za otwarcie kawiarni. Luhan kicał za nim. – Zrób coś produktywnego i zobacz co Kris robi tyle czasu na zapleczu.
Chłopak burknął coś pod nosem i z ociąganiem ruszył w stronę wskazanego pomieszczenia. Ten dzieciak uwielbiał plotki, więc nie ominie go prędzej czy później wieść, że Wu miał chłopaka za granicą.
Minseok ponownie odetchnął otwierając drzwi wyjściowe by wpuścić świeże powietrze. Ulice mimo wczesnej pory były ruchliwe przez co panował zgiełk. Korki ciągnęły się kilometrami a ludzie biegli w pośpiechu do sklepów przed pracą, natomiast dzieci śpieszyły się do pobliskich szkół. Młody mężczyzna obserwował ruch na zewnątrz nim jego wzrok natrafił na znajomą sylwetkę zmierzającą żwawo w jego kierunku.
Cholerny natręt’ pomyślał ciemnowłosy wgapiając się bezmyślnie w przeciwną stronę.
- Jak się ma mój słodki barista? – przywitał się Chen podchodząc zbyt blisko starszego chłopaka. – Musimy chyba porozmawiać.
Minseok przygryzł dolną wargę powoli przenosząc na niego wzrok.
Mimo widniejącego uśmiechu, który z czasem polubił, (jednak nigdy mu o tym nie powiedział) Jongdae zabrzmiał poważnie a dodatkowo dystans, jaki ich dzielił był zbyt bliski, ich torsy niemalże się stykały. I być może Kim spanikował, bo chwilę potem chciał zrobić dobre trzy kroki w tył ; dłonie Chen’a skutecznie ten czyn uniemożliwiły. Pamiętał, że jak na gówniarza był naprawdę silny. Gorzej z kondycją. Min zakodował sobie w głowie wszystkie szczegóły i nawyki chłopaka nawet jeśli wypierał to całym sobą.
- Nie ruszaj się ani nie uciekaj, arasso? – odezwał się brunet. – Zanim znów będziesz miał mnie kompletnie gdzieś chciałbym, byśmy porozmawiali o nas.
- Jak to, o nas? – spytał zdezorientowany Minseok.
- A co? Uważasz, że jesteśmy dla siebie nikim? Daj spokój, nie powiesz mi chyba, że czas jaki ze mną spędziłeś do tej pory nic dla ciebie nie znaczył?
- Jeśli nie znaczył? – wywracając oczami odsunął chłopaka na bezpieczną jego zdaniem odległość. – Porozmawiamy później, jestem zajęty.
Chen parsknął.
- Myślę, że Luhan i ten wysoki Chińczyk z zaplecza doskonale sobie poradzą. Poza tym, o ile mnie pamięć nie myli zatrudniliście na dodatek Oh Sehuna.
Czy oni wszyscy powariowali? Jęknął w duchu barista.
- Jongdae – mruknął cicho. – Dlaczego po prostu nie dasz mi spokoju? Chcę zająć się pracą, jestem typem gościa, który wręcz uwielbia swoje towarzystwo.
- Raczej twoja zewnętrzna otoczka to lubi. – zacisnąwszy usta nie dał dojść starszemu do słowa, kiedy w jednej chwili chwytając go za małą dłoń, zaciągnął Minseok’a w bardziej ustronne miejsce za budynkiem kawiarni. – Nie wmówisz mi, że jest całkowicie w porządku.
- W jakim celu jest ta rozmowa? – warknął Koreańczyk patrząc ze złością na dłoń młodszego, która zawzięcie trzymała jego. Odepchnął ją. – I dlaczego ciągle mnie dotykasz? Nie lubię tego. Nienawidzę. Mam dość tego, że łazisz za mną krok w krok. Jak cień. Łazisz z tym swoim głupim uśmiechem i kontrolujesz moje życie. I wiesz co ci powiem? Odkąd wpieprzyłeś się butami w mój mały, cichy świat nic nie jest w porządku!
Jongdae zaniemówił. W jednej chwili zaschło mu w gardle a powietrze jakby, stało się cięższe. Zabolały go słowa osoby, w której bezpowrotnie się zakochał. Nie sądził, że tak to właśnie wyglądało, że dla niego był tylko utrapieniem. Nigdy nie miał w zamiarze skrzywdzenia go.
Minseok z kolei starał się zapanować nad swoim nagłym wybuchem przeczesując włosy. Potraktował go za ostro, wiedział to, ale to był jedyny sposób, by w końcu się od niego odczepił. W końcu bał się.
- Nie byłem świadomy.. – odchrząknął Jongdae. Jego głos wydał się dziwnie smutny, dlatego Min uniósł lekko brwi. – Przepraszam, że tak bardzo ci się naprzykrzałem Minseokkie.
Cisza. Jedynie silny podmuch wiatru rozwiał gęstą czuprynę Jongdae. Koreańczyk miał przeczucie, że on jeszcze nie skończył mówić, dlatego też starszy milczał. Milczał, w ciszy starając się przełknąć narastającą gulę w gardle.
- Ja.. kocham cię hyung, kocham tak bardzo.. dlatego nie dawałem ci spokoju. Dlatego wciąż nad tobą czuwałem. – barista drgnął prawie, że krztusząc się własną śliną. – Mam przeczucie, że starałeś się nie dopuszczać do siebie tych myśli, ale to nic, bo ja.. dam ci spokój.
Min był w szoku, bo ten szalony chłopak właśnie się jąkał. Jego głos stopniowo się łamał po każdym kolejnym słowie, co nie umykało uwadze Minseok’a. Przesadził, boleśnie to odczuł patrząc wprost w smutne tęczówki Jongdae.
- Jongdae..
- Masz moje słowo, że więcej mnie nie zobaczysz. – przełknął z trudem chłopak ze spuszczoną głową wymijając młodego mężczyznę.
Ukłucie w sercu dało znać Kim, że coś dziwnego zaczęło się z nim w tamtej chwili dziać. Kiedy patrzył na odchodzącą sylwetkę młodszego Koreańczyka poczuł wypełniający go ból. Dlaczego jego pieprzony charakter za każdym razem nie dawał mu okazać Jongdae choć odrobinę dobroci? Przecież nie był złym człowiekiem tylko zamkniętym w sobie 24-latkiem o zranionym sercu.
W jednej sekundzie chciał go dogonić, lecz nogi odmówiły mu posłuszeństwa i zamiast tego w kolejnych sekundach jego oczy napełniły się łzami moment później spływając po policzkach Kim Minseok’a. Czuł ten ból bardziej niż powinien.


▲▼


Miesiąc wcześniej
- Zawsze chciałem cię tu zabrać, hyung.
Min musiał przyznać, że było tu naprawdę pięknie ; usadowili się na podwyższonej skałce uprzednio kładąc na niej koc z miękkimi poduszkami a widok, który rozciągał się wokół nich w postaci wysokich kłosów i polnej ścieżki wprawiał starszego w odczucie, że znajdował się daleko od domu, w pięknym miejscu mającym uspokoić i wyciszyć jego skołatane nerwy i wieczny stres wszystkim. Minseok mógł zaciągnąć się prawdziwym, czystym powietrzem a niebo, na które zapatrzył się na parę długich sekund było czyste jak nigdy. Wiatr szumiał cicho powiewając zbożem i stokrotkami rosnącymi wokół skały. Gdzieś dalej znajdowało się jezioro – Jongdae zawsze mu powtarzał, że niekiedy ludzie spacerują wokół niego wypowiadając życzenia lub ukryte pragnienia, namawiał go nawet by i on spróbował. Starszy nie wierzył w takie rzeczy natomiast pozwolił młodszemu na spędzenie letniego popołudnia w tym magicznym miejscu. Zdecydowanie czuł się tu wspaniale.
- Ta polana nazywa się ‘letnim wzgórzem’. Niesamowicie, prawda? – Chen uśmiechnął się zamykając oczy, pozwolił na rozwianie swoich włosów przez nieco niespokojny wiatr. A Minseok tylko obserwował. – I wiesz co ci powiem? Jesteś dokładnie jak to letnie wzgórze – urzekający pięknem i skrywanymi tajemnicami, jesteś jak ten wiatr, który w zależności od nastroju posiada opanowanie i niepokój a te stokrotki są twoim odbiciem nieśmiałości, wiesz o tym? Sprawiasz, że mimo tych licznych zbóż mam ochotę przedzierać się przez nie byś na ich końcu stał właśnie ty. – Jongdae uchylił powieki napotykając piękne oczy swojej miłości. – Ale to nic, jestem pewien jak nigdy, że jesteś tym, dla którego chcę oddać całego siebie. Kiedyś może i ty zrobisz to samo dla mnie.
Kim westchnął. Zdał sobie sprawę, że znalazł się w trudnej sytuacji. Chen każdym możliwym sposobem usiłował przebić się przez jego barierę, która oddzielała go od ludzi. Choć niekiedy bywało, że robił to zbyt niepohamowanie i natarczywie tak Minseok widział, że ten nie chciał go skrzywdzić. Mimo to nawet fakt, że jego słowa i czyny były dla niego czymś nowym, absurdalnym i szczerze lubił tego idiotę tak nie potrafił się przemóc, by dać mu szansę. Dawał mu tylko nadzieję, a to tak naprawdę niszczyło ich obu.
Spuszczając wzrok na swoje drżące dłonie barista pogrążył się w swoich własnych małych myślach czując jak jego oczy szklą się. Odkąd go tylko poznał uczucia młodego mężczyzny od nowa zaczęły wychodzić na wierzch odkrywając prawdziwego Kim Minseok’a a nie wykreowanego przez niego samego, oschłego gościa.
A Jongdae uważnie patrzył. Patrzył z bolącym sercem na stan w jakim się on znajdował.
- Powiedziałem coś nie tak? Powiedz mi tylko, że mam przestać Minseokkie. – prosił cicho Chen spoglądając w zaszklone oczy towarzysza.
Ten tylko pociągnął nosem podnosząc głowę.
- Nie, kontynuuj.


Obecnie, Seul
Koreańczyk uznał, że jest głupi.
Pozornie zatracając się w swoich obowiązkach w kawiarni barista przetarł twarz czytając po raz setny zamówienie, jakie złożył klient w zeszłym tygodniu.
Minęło tyle czasu.. a on miał wrażenie, że od tamtego momentu jego funkcjonowanie w społeczeństwie stało się niemożliwe. Nic mu nie wychodziło a jego twarz wyrażała nic innego jak zmęczenie, dusza natomiast odzwierciedlała szare i monotonne życie. Wariował? Być może.
- Minnie, miały być cztery Latte i dwa Expresso. – przy Koreańczyku pojawiła się blond czupryna bawiąc się nagle w Krisa i wyrastając z pod ziemi. 
Minseok posłał Luhan’owi pytające spojrzenie, bo Jezu, nawet nie zarejestrował tego co on do niego mówił. Luhan uniósł brwi.
- Odpocznij co? Zrobię ci herbatę.

Świetny pomysł. Właśnie tego teraz potrzebuję. Zamknąć się w sobie i na nowo dusić się własnymi myślami. Właśnie tak, Luhannie.

24-latek ciężko westchnął.
- Poprawię się, zaraz zrealizuję to pieprzone zamówienie.
- Yah! Mówisz tak od dwóch godzin i zobacz jak wyglądasz. Natychmiast idź na przerwę. – zażądał blondyn patrząc z politowaniem na przyjaciela. Wiedział, że Kim zwykle taki bywał, lecz Lu zaczynał się poważnie zastanawiać co było przyczyną jego stanu. Chłopak był przemęczony i niewiele mówił – tylko z konieczności, martwił się. Rozmawiał nawet na ten temat z Wu a ten obiecał, że porozmawia z nim. Chińczyk mógł tylko podejrzewać, że coś musiało się wydarzyć pomiędzy nim a chłopakiem, który często przychodził dla niego do kawiarni. 
To było takie oczywiste.
Ku uldze Luhan’a barista popatrzył na niego i wraz ze zrezygnowanym potaknięciem głowy rozwiązał firmowy fartuch, po czym ruszył w stronę zaplecza.
Koreańczyk opadł ciężko na jedną ze skrzynek, na której zazwyczaj przesiadywał Kris Wu, chowając twarz w dłoniach z cichym stęknięciem. 
Zatrząsł się, kiedy chłodniejsze listopadowe powietrze wdarło się do pomieszczenia przez uchylone okienko.

- Bo kiedy mój mały Minseokkie cały się trzęsie z pomocą przychodzi mu Chen, i tylko Chen.

Przekleństwa wychodzące po kolei z ust baristy zostały zakłócone przez pojawienie się w drzwiach wyższego Chińczyka.

- Zawsze starasz się tak innych od siebie odpychać? Nie rozumiem tego..

- Minseok. – odezwał się Kris siadając obok z kubkiem parującej herbaty. Ten wziął od niego gorący napój upijając łyk. Wu pierwszy raz widział go w rozsypce. Cholernie mu współczuł, ba, sam nie czuł się najlepiej. W końcu był rozdzielony ze swoim ukochanym nie widząc go już pół roku. W skupieniu patrzył jak ten cichy Koreańczyk popija herbatę ze łzami w oczach, odchrząkując. – Podejrzewam co jest powodem, dla którego tak się zachowujesz, jestem w stanie zrozumieć, ale Minnie.. nie walcz z tym. Nie warto walczyć z własnymi uczuciami, okej? Trzy dziewczyny w liceum dały mi kosza, mimo to się nie poddałem.
Gdyby Koreańczyk nie przeżywał właśnie utraty irytującego chłopaka pewnie by się roześmiał. Może i więcej ; dokuczałby tyle, na ile byłby w stanie. W tamtej chwili jednak podniósł wzrok na mężczyznę pozwalając by łzy spłynęły po jego bladych policzkach. To co powiedział Kris było niedorzeczne, młodszy pomyślał sobie ‘cholera, dlaczego on się ośmiesza, dlaczego mi to mówi’, ale z biegiem upływających minut zrozumiał. On właśnie wbijał mu do głowy, czarno na białym, że nie należy się poddawać. Że trzeba zwalczyć strach i obawy zastępując je chwilami szczęścia. Minseok rozumiał, ale siłą woli powstrzymywał przed działaniem.
Wu uśmiechnął się lekko pod nosem zgarniając chłopaka do pełnego wsparcia uścisku. Barista docenił to chowając twarz w koszulce Chińczyka, mocząc ją słonymi łzami nie mającymi końca.
- Niech to się wreszcie skończy. – zaszlochał łkając tak żałośnie i nieprzerwanie, że Kris tylko mocniej go w siebie wtulił gładząc pocieszająco plecy.
Minseok zaskakiwał sam siebie zdobywając się na tak czułe gesty, ale nie mógł narzekać ; oparcie i zaufanie było jedną z rzeczy, którą sobie nad życie cenił.
Był jak powiewający kłos, lekki. Pełen żalu do samego siebie.
- Ty dopiero musisz to zacząć Minseokkie, nie skończyć.


▲▼


Kim Minseok zdobył się na resztki odwagi po tym, jak Jongdae mijając kawiarnię nawet się z nim nie przywitał. Choć wcześniej obiecał, że więcej się nie zobaczą tak zdarzało się, że przynajmniej raz na dzień tamtędy przechodził. Minseok'a zakuło jego zachowanie to, jak traktował go jak powietrze. To stawało się nie do zniesienia i może dlatego przełykając głośno ślinę postanowił udać się do mieszkania młodszego po skończonej pracy. To dla niego był nie lada wyczyn, w końcu pierwszy raz to on się o kogoś ubiegał.
Lustrując zmęczonym od nieprzespanych nocy wzrokiem mijaną okolicę, ostatni raz zerknął na kartkę z adresem klnąc na siebie w myślach, że jeśli nie znajdzie jego mieszkania odwróci się na pięcie i ucieknie. Tak, godne pogratulowania podejście.
Stawiając kroki na kilku stopniach znalazł się przed odpowiednimi drzwiami nabierając głośno powietrza. Miał wrażenie jakby zaraz miało mu zabraknąć tlenu, tak bardzo się stresował.
Nim w ogóle zdołał nacisnąć dzwonek, drzwi otwarły się z dość dużą siłą a w progu ukazała się sylwetka Chen'a. Minseok otworzył usta robiąc krok w tył zdegustowany. Jeszcze bardziej zaskoczony był Jongdae co wyraźnie było widać po jego nieco napiętej twarzy.
- Hyung? Co tu robisz?
Młody mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że jest żałosny i że osiąga maksymalny stopień poniżenia, lecz musiał to wytrzymać. Zacisnąć zęby i powiedzieć wszystko co myśli. Jak mógłby zaprzepaścić taką okazję? Okazję do zaczerpnięcia trochę szczęścia? Nieważne jak bardzo irytujący był ten chłopak, Min musiał przyznać się sam przez sobą, że zależało mu na nim, bynajmniej odrobinę.
Myślał, że ten odezwie się pierwszy, jednak jak na złość stał uparcie w progu krzyżując ręce i cholera, wyczekiwał odpowiedzi.
- Ja, ten.. przechodziłem akurat i pomyślałem, że wpadnę do ciebie i sprawdzę czy wszystko u ciebie w porządku i chciałem..
- Minseok. - wtrącił młodszy Koreańczyk lekko zaciskając usta. - Do rzeczy, nie mam zbyt wiele czasu.
Barista był zaskoczony jego oschłym tonem. Naprawdę, najmniej spodziewał się tego właśnie u niego. Gadatliwego, bezmózgiego i szalonego - to zupełnie nie było w jego stylu. Czuł, że kopie sobie grób coraz głębiej i głębiej, aż nie będzie miał żadnych szans na wyjście. Spuścił głowę.
- Chciałem cię zobaczyć.
- Ya.. czy ty właśnie chcesz mi powiedzieć, że stęskniłeś się za mną? - mimika twarzy Koreańczyka nieco złagodniała, lecz nie na tyle, by Min mógł odsapnąć z ulgą. Usiłował sprecyzować swoje uczucia i przelać je w słowa. Szczere słowa.
- Jongdae - powoli podnosząc głowę, barista spojrzał mu w oczy czując jak jego warga zaczyna drżeć. Zimny pot zrosił jego kark a on sam czuł jak dosłownie serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Niepokój i niecodzienna sytuacja. - Lubię cię Jongdae, może i nawet czuję coś więcej i naprawdę chciałem ci o tym powiedzieć, na boga próbowałem wtedy, kiedy odszedłeś tamtego dnia, jednak nie potrafiłem. Tak bardzo przerosła mnie ta sytuacja, że stchórzyłem i wolałem przeczekać aż sprawa sama ulegnie rozwiązaniu, chociaż zdałem sobie sprawę, że to nie było właściwe posunięcie, kurwa..
Chen uniósł brwi, dokładnie słuchając tego, co usiłował wyjaśnić mu starszy Koreańczyk. To było dla niego w pewnym sensie.. zabawne? Po ostatnim zdarzeniu robił wszystko siłą woli, by tylko nie zatrzymać się przy nim, by tylko jego usta nie wykrzywiły się w charakterystycznym uśmiechu na widok mniejszego chłopaka. Czuł ból, w głębi duszy nadal czuł się źle wspominając tamten dzień. To jak się zawiódł. Uczucia bywały niekiedy zgubne i Chen to zrozumiał. Tak bardzo starał się zatrzymać go przy sobie, sprawić, żeby ten pokochał go tak jak on zdołał pokochać jego, niczego bardziej nie pragnął, jednak mimo tych marzeń dostrzegł, że zbyt mocno naciskał na tego mężczyznę co z kolei spowodowało krępującą i niewyjaśnioną sytuację, w której obaj teraz się znaleźli.
Miał chociaż nadzieję, że Minseok w końcu się przełamie i powie mu całą prawdę. Wyjawi to, co czuje.
Wspomniany nie miał natomiast pojęcia co mógłby dodać, by jego wypowiedź wyraziła szczerą skruchę, błąd, że wcześniej nie oznajmił mu, że cholera tak, też czuje do niego to samo. To było takie niecodzienne dla Kim Minseok'a.
- Ja.. bałem się, naprawdę się bałem. Silne odczucie podpowiadające mi, żebym nie pchał się w żadne pierdolone związki bym nie przywiązywał się do ludzi, kurwa desperacko uciekałem, okej? Przeraziła mnie świadomość, że ja coś do ciebie poczułem i może dlatego tak bardzo chciałem uciec.. Jongdae, naprawdę mi przykro. Nie chciałem cię zranić, ale wiesz, przez moją przeszłość staram się być konsekwentny i..
Przerwało mu nagłe przyciągnięcie za nadgarstek a następnie poczuł już tylko usta Chen'a przy swoich w pełnym pasji pocałunku. Dłoń, którą trzymał młodszy Koreańczyk zadrżała mimowolnie a on sam odczuł coś, czego od dawna mu brakowało. Jego usta były miękkie i czule go muskające, i może by tak było, gdyby nie to, że młodzi mężczyźni żarliwie przelewali swoje uczucia w pocałunku. Nie liczył się dla nich czas, ważna była ta konkretna chwila, która zadecydowała o łączących ich szczęściu.
Minseok mocno się zarumienił układając dłoń na jego torsie, lekko przy tym odpychając chłopaka od siebie by zaczerpnąć powietrza. Jongdae zaś nie spuszczał z niego wzroku oblizując wargi.
- Ty naprawdę się za mną stęskniłeś, hyung.
- Zamknij się. - jęknął Kim.
- Dlaczego? Muszę napawać się myślą, że mój mały, słodki Minseokkie właśnie wyznał mi co czuje do takiego ciacha jak ja. - wypiął dumnie pierś patrząc na niższego zalotnie. - Nie mam racji?
I Minseok naprawdę żałował, że w ogóle powiedział mu to wszystko, bijąc się w duchu po głowie.


3 komentarze:

  1. W sumie skomentuję. Bo? Bo tak.
    Ty wiesz, co o tym myślę, lecz teraz ładnie to napiszę.
    Naprawdę czuję wielkie usatysfakcjonowanie, ponieważ podobało mi się. Myślę, że jest to bardzo przyjemne do czytania opowiadanie. Bardzo szybko wczuć się w fabułę, lecz niestety nawet nie a się zauważyć, jak szybko się kończy, bo po prostu tak dobrze się go czytało;;. Bardzo taka słodka historia XiuChena. Myślę, że wywołuje takie uczucia, jakie właśnie miało wywołać (tak mi się przynajmniej wydaje), w każdym razie mi się udało zżyć z uczuciami bohaterów. Świetne, pięknie napisane ♥ kocham. + Czekam wiesz na co, no.. ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wczoraj, a nie skomentowałam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, Święta mi nie służą, tyyle do roboty... ;)
    Xiuminnie taki biedny zagubiony człowiek, co się dziwić, że Chen chce go tulić. Zresztą Xiumin sam w sobie wygląda jak słodziachna przytulanka. Robię się ciepłą kluską. Święta zdecydowanie mi nie służą.
    Biedny Tało i Kris... Szczególnie Kris. Kris ma takie dobre serduszko, lubię go takiego w opowiadaniach, takiego "starszego brata", "lidera", wiesz, o co mi chodzi...
    Zazwyczaj denerwuje mnie robienie z Luhana rozbrykanego geja (borze liściasty, jak to brzmi...). No wiesz, że skacze dokoła biednego Xiumina i jest do tego taki gejowaty... O to mi chodziło. Ale do tego opowiadania pasuje. No znaczy nie pasuje, ale pasuje. Tutaj malodramat Xiumina, tam Taoris i ich nieszczęśliwa miłość, a on pam! w sam środek tych wydarzeń ze swoją słodkością i miłością do Sehuna vel Seunriego.
    Cheeennn! Chenchenchenchenchen! Taaki uroczy biedny człowiek Przecież było widać, że on tentego z Xiuminem, a Xiumin nie zajarzył w czas, że on też ten tego i melodramat gotowy. Ach, ta miłość.
    Korzystając jeszcze z okazji, to chciałam Wam życzyć zdrowych, spokojnych świat Bożego Narodzenia, pełnych miłości i rodzinnego ciepła (i fajnych prezentów). A w nadchodzącym Nowym Roku dużo weny, uśmiechu, dobrych przyjaciół, spełnienia marzeń i planów na nadchodzący rok.
    Nessa

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim otp jest Kaisoo, ale Xiuchen zajmuje drugie miejsce, więc natychmiast wzięłam się za czytanie tego oneshota. A troszkę później za komentowanie. Co raczej jest mało ważne, więc lepiej będzie, jak napiszę o tym, dlaczego tak bardzo podobał mi się ten oneshot. I na pewno nie tylko ze względu na to, że jest o Xiuchenie. Moje serce zdobyła postać Jongdae. Jest moim ulubieńcem w EXO, ale to już odmienna bajka. Po prostu w tym oneshocie jest rozczulający. Idealnie stworzony do obrazu, jaki mam w swojej głowie. To taki ciepły, otwarty, rozgadany człowiek, którego po prostu nie da się nie lubić. Bo jego charakter i usposobienie mocno przyciągają. Widać, że na serio zależało mu na Minseoku skoro przetrwał taką potężną falę odrzucenia. Nie można zapomnieć o oschłym traktowaniu. Nie jeden człowiek odpuściłby i znalazłby sobie kogoś, kto jest bardziej uczuciowy niż Minnie. Ta postać również mnie zachwyciła, chociaż to taki wielki sopelek lodu na wszelkie uczucia. Na pierwszy rzut oka, taki typ człowieka jest mało interesujący. Barista kipiał taką nienawiścią do ludzi, co momentami było przerażające. Cud, że Luhan i Kris z nim wytrzymywali. Jednak pozytywna ocena Minseoka wzrasta po tym, jak sam opowiada historię swojej matki, która została odrzucona przez męża. Zrobiło się tutaj smutno, a przecież to fluff, więc skupię się na kolorowych aspektach tego oneshota. Cała relacja Xiuchena przyprawiła mnie o szybkie bicie serca! Wszystko co się wokół nich działo było słodkie i urocze. Dosłownie cukier polany lukrem. Uwielbiałam czytać o tych momentach, w których Jongdae sprawiał, że Minnie się rumienił. Bo nie mogłam wyjść z podziwu, że ten kamienny człowiek przejmował się obecnością jakiekolwiek osoby i to w taki sposób. Ale Jongdae potrafi być uroczy. Skubany! Akacja pogorszyła się, gdy Minseok przepędził skutecznie Chena. Przejęłam się tym! Słowa Xiumina były bolesne! Musiały być na serio powiedziane takim oskarżycielskim tonem, skoro Chen odpuścił. Zdziwiłam się, że Jongdae zrezygnował, bo myślałam, że po kilku dniach znów będzie się starał o baristę. Najwidoczniej tak musiało się stać, aby Minnie zrozumiał, że kocha Jongdae. Podobało mi się to jak pokazałaś, że Minnie odczuwa brak irytującej osoby, która tak nachalnie (ale w pozytywny sposób) atakowała go z każdej strony. Dzięki temu, Minseok otworzył się na miłość. Nie będzie musiał spędzać życia samotnie, bo będzie z nim Jongdae. Jeszcze krótko o Hunhanie i Taorisie. Luhan to taka słodka panikara. Ale pozytywna postać i da się ją lubić. To samo dotyczy Krisa, że fajna postać oczywiście. Sehun słodziak do schrupania. Tao kochający chłopak. Ogólnie rzecz biorąc, to świetny oneshot, utrzymany w iście romantycznej atmosferze. Przyjemnie się go czytało!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń