poniedziałek, 7 września 2015

Escape into oblivion ► Komplikacje




Komplikacje


Wczesnym rankiem, gdy klub zaczął w końcu pustoszeć Jongin uznał, że po pierwszym dość męczącym dniu mógłby się zdrzemnąć. Mówiąc męczącym miał na uwadze kąśliwe uwagi, natrętnych klientów, obłapiających go tu i ówdzie wzrokiem oraz napalonych i nawalonych lasek. Przypomniał sobie również moment, kiedy rozbił dokładnie trzy szklanki a zawartość butelki z whiskaczem wylądowała na twarzy tęgiego frajera. Był oszołomiony tutejszym życiem, życiem w bogactwie i wiedział, że kompletnie nie pasował do takiego świata, musiał się przyzwyczaić to jedyne wyjście. Potrząsając głową przyłożył policzek do lady ciesząc się chwilą odpoczynku. Mrugając kilka razy by odgonić zbliżający się wielkimi krokami sen dostrzegł w zasięgu swojego wzroku swojego pracodawcę, który mając na sobie garnitur co ciekawe był zajęty rozmową z jakimś starszym mężczyzną. Mimo to nie podniósł głowy, jedynie przymknął nieco oczy pozwalając sobie na małą chwilkę wyciszenia.
Wracałem właśnie z ważnego spotkania, odprowadzając do drzwi osoby, z którymi prowadziłem układy. Kiedy wyszli, poluzowałem nieco krawat, wzdychając zmęczony. Nie miałem nawet tej nocy czasu na cokolwiek odurzającego, bez czego czasem nie potrafiłem wytrzymać. Nie potrafiłem wtedy nad sobą panować, zmieniałem się w zupełnie inną osobę. Powiedziałbym nawet, że stawałem się agresywny. To, że byłem teraz kompletnym chujem dla innych, było niczym przy moim desperackim stanie. Unikałem takich chwil jak ognia, lecz ostatnio często miałem za dużo na głowie i działo się tak coraz częściej. Więc, żeby coś takiego się ze mną nie stało, chciałem jak najszybciej zaszyć się w swoim pokoju na końcu korytarza.
Przesunąłem wzrokiem po pomieszczeniu, kiedy nagle zatrzymałem go na Jongin'ie. Wyglądał jakby właśnie zasnął.
Koreańczyk wplótł palce w swoje włosy zakrywając pół twarzy dłonią, dawno nie czuł się tak bardzo spokojny. Jednak wspomnienia o blondynie mającym na sobie garnitur ciągle powracały i chłopak przygryzł mocno dolną wargę chcąc zatamować natłok dręczących go myśli o nim. Czuł się dziwnie zmieszany przyznając się sam przed sobą, że przy każdej okazji w jego głowie zawsze pojawiał się ten sam obraz Chińczyka.
Chciałem sobie odpuścić i nie zatrzymywać się nigdzie przed swoim gabinetem. Jednak coś mnie podkusiło. Podszedłem bliżej  i przeczesałem jego włosy palcami. 
Kim drgnął czując czyjś dotyk miękkich palców, podniósł szybko głowę.
- Ej barman, co to za przerwa? Może chciałbym coś zamówić... - Mimo, że chciałem się zaśmiać, powiedziałem to bardzo poważnie. 
Odchrząkając przybrał obojętny wyraz twarzy patrząc na niego. - Co dla Pana? - mruknął jakże formalnym tonem podciągając rękawy koszuli, oblizał usta oczekując odpowiedzi starszego. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Uniosłem brwi do góry. - Od kiedy zwracasz się do mnie tak ładnie? - Mruknąłem ciszej, ściągając swoją marynarkę. O tej porze większość, że tak powiedzmy pracowników już dawno nie było. Pewnie byliśmy tutaj sami.
Jongin udawał, że wcale nie był zainteresowany tym, jak chłopak ściągał z siebie marynarkę. Było na co popatrzeć, definitywnie.
- Uznajmy, że trzeba od czasu do czasu przymilić się do szefa. - uśmiechnął się jak zwykle swoim popisowym uniesieniem warg do góry w geście ledwie wyczuwalnej kpiny.
- Widzisz. Ja nie mam się do kogo przymilać. 
Odsunąłem się od baru, i odwróciłem się plecami do niego. Moje dłonie lekko się trzęsły, ponieważ nie mogłem już wytrzymać, ale nie chciałem dać czegoś po sobie poznać. Używki niszczyły mnie od wielu lat. Tylko pozorny makijaż zasłaniał moje cienie pod oczami i już lekko zapadające się policzki. Nie do końca pamiętam, jak to wszystko się zaczęło, ale na pewno wiem, że była to po prostu dla mnie zwykła zabawa. Teraz nawet jakbym nie chciał tego brać, to nie potrafiłem żyć bez. Mogę przyznać, że byłem w pełni świadomy, iż kiedyś narkotyki mnie dosłownie wykończą. Westchnąłem głośno próbując ochłonąć.
 Chłopak zaczął się mu przyglądać nieco zbity z tropu, po czym po dość długo trwającej ciszy nalał wody do szklanki podsuwając ją w stronę Luhana nieśmiało.
Zerknąłem na niego znów, uśmiechając się lekko. Złapałem szklankę, podsuwając ją drżącą dłonią do ust. Wypiłem powoli zimną wodę, która nieco przywróciła mnie na ziemię, mimo to nadal się trzęsłem. Przeklinałem się za to w myślach i zastanawiałem, czy nie powinienem jak najszybciej stąd zniknąć. Najlepiej z pola widzenia chłopaka. 
Nie dało się ukryć, że Kim niepokoiło zachowanie starszego. Widział jego nieco trzęsące się ręce, widział zaciśnięte wargi a wraz z tym wypuszczane z frustracją powietrze natomiast znów ten uśmiech od wielu tygodni przez niego nie widziany wywołał w jego brzuchu dziwne, niewyjaśnione odczucie. Ukłucie.
- Pójdę już - zaczął okrążając ladę. - Będę wieczorem punktualnie a gdybyś czegoś potrzebował wiesz gdzie mnie wtedy szukać. - skinąwszy do niego skierował się w stronę wyjścia, chcąc zaczerpnąć rześkiego powietrza. Nie chciał wracać do domu, najchętniej zostałby tam, najlepiej u jego boku.
Zacisnąłem mocniej wargi. Nie zdążyłem nic nawet z siebie wykrztusić, kiedy on zdążył wyjść już. Pożałowałem trochę, lecz nie myśląc o tym teraz wiele, ruszyłem oddać się w błogi stan. Zaszyłem się w swoim gabinecie, chcąc zaćpać się do pewnego rodzaju nieprzytomności. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie się to rzucać w oczy kolejnego wieczoru.


- Ej ty, posprzątaj to dokładnie. - dźwięk zrzuconych z półek puszek po napojach przez jakichś dwóch gówniarzy, obił się o uszy Jongina. Wywracając oczami po prostu to pozbierał przeczesując następnie włosy. Jeszcze tylko dzisiaj. Ostatni dzień pracy w tym syfskim sklepie z jebniętym szefem Oh Sehunem w pakiecie. Zaprzysiągł sobie, że jak tylko złapie okazje spali ten sklep najlepiej z nim w środku.
- Jonginnie - odwrócił się słysząc znajomy mu głos. - Szef cię wzywa do biura.
- Po co - mruknął zniechęcony świadomością, że będzie musiał go jeszcze znosić. Na ustach Baekhyuna pojawił się kpiący uśmieszek.
- Pewnie potrzebuje kogoś przerżnąć na swoim kosztownym biurku w ramach odpoczynku od pracy.
Kim mocno się skrzywił klnąc na nieudany żart chłopaka. Ten zaś dobrze bawiąc się widokiem grymaszącego pod nosem chudzielca objął go ramieniem chichocząc. - Przecież wiesz, że nie przepuściłbym okazji dokuczenia tobie zwłaszcza, że odchodzisz. - zrobił smutną minkę. Jongin złagodniał. - Masz mnie tu odwiedzać, arasso?
Kręcąc głową zmierzwił włosy Byun'a mrucząc.
- Specjalnie po to, żeby widzieć twoją twarz, racja?
- Nie inaczej, a teraz leć, bo jak on tu przyjdzie to spuści ci wpierdol na miejscu.
- Myślisz? - uśmiech, który pojawił się na ustach chłopaka o platynowych włosach zaskoczył Baekhyuna.
- Yah tylko mi nie mów, że..
- Kai. - towarzysz chłopaka umilkł a sam Jongin przelotnie zerknął na osobę, która spowodowała absolutną ciszę wśród nich. Sehun nie wyglądał na zadowolonego a jego chłód bił ich obu po twarzach dosłownie. Gdyby nie to, że obaj znali swojego szefa, albo raczej jego typowe zachowania pewnie przerazili by się na śmierć. Czasami nawet zachowywał się jak tykająca bomba co również nie uśmiechało się nikomu kolwiek oglądać, nie daj boże podpaść mu. - Przyjdź do mojego biura. - odezwał się.
- Jestem zajęty - odparł natychmiast układając butelki alkoholu do lodówek z ostatniej skrzynki.
Nagły huk tłuczonego szkła zwrócił uwagę zarówno Byun'a jak i Jongina, kiedy Oh patrząc na niego ozięble, zrzucił butelkę z najbliższej półki, odór taniego whiskacza unosił się w powietrzu. - Teraz.
Kim już miał zignorować go mimo wszystko i posprzątać bałagan jaki narobił, kiedy Baek chwycił go za ramię ściskając je lekko.
- Idź, ja to ogarnę.
Chudy chłopak zmierzył Baeka groźnym spojrzeniem sugerującym 'zginiesz' ostatecznie zmierzając do gabinetu za swoim jeszcze szefem. Cisza była wręcz odpychająca, kiedy Kim zamknął za sobą drzwi i patrzył jak ten odwraca się do niego przodem krzyżując ręce.
- Więc odejście stąd jest twoją ostateczną decyzją?
Milczenie zaczęło pochłaniać i jego, kiedy powoli skinął głową siląc się na delikatny uśmiech. 
- A nie pomyślałeś jakie mogą czekać cię konsekwencje tej bzdurnej decyzji?
- Konsekwencje? - ocknąwszy się uniósł brwi.
Sehun wywrócił oczami. - Jak się utrzymasz? Dokąd zamierzasz iść? - z każdym pytaniem robił krok w stronę chłopaka, ten zaś uparcie stał w miejscu. - Przecież wiesz, że nie poradzisz sobie bez mojej pomocy.
- Możesz powiedzieć mi z jakiego powodu tu jestem? - zniecierpliwiony chłopak przeniósł ciężar ciała na drugą nogę.
- Dobrze Kai - chudzielec nie miał pojęcia dlaczego Sehun go tak nazywał, kiedy zaczął tu pracować ten użył raz tego przezwiska i tak już zostało. Powiedział mu, że pasuje to do jego niewinnego usposobienia. Ludzie zawsze go za takiego mieli. - Przejdę do sedna. Jutro organizuję imprezę biznesową i chcę, żebyś pojawił się tam ze mną jako osoba towarzysząca. - uważnie słuchał, gdy Oh przesunął palcem po linii jego szczęki. Pozwolił mu na to. Chciał wysłuchać do końca, bo szczerze już zaczynało mu się to nie podobać. Jedyne za co mógł być poniekąd wdzięczny starszemu to to, że nie owijał w bawełnę. Tak uważał dopóki nie usłyszał tego co po dłuższej chwili dodał Oh. - To nie wszystko. Zjawisz się u mnie trzy razy i co oczywiste wykonasz wszystkie moje polecenia. Chyba rozumiesz o czym mówię, prawda? - nachylił się tak, że ich twarze dzieliły centymetry. Jongin doskonale rozumiał jego słowa. Już miał się odezwać, kiedy Sehun szybko wtrącił. - Jeśli to zrobisz wypiszę ci czek i to będzie twoje można by ująć oficjalne odejście z pracy.
Kim odsuwając się od niego spuścił lekko głowę. Nie chciał się dać przekupić za dużą sumę pieniędzy będąc dziwką. Nie mógł pojąć dlaczego wszyscy wokół mieli go za tak naiwną osobę. To, że jego obecna sytuacja nie należała do najlepszych nie znaczyło, że od razu ulegnie jako chwilowa zabawka i kaprys. Podnosząc wzrok widział jak Sehun pociera niecierpliwie swoją brodę patrząc na niego uważnie.
- To wcale nie brzmiało jak prośba. Nie zgadzam się na to. - wymamrotał stanowczym tonem co spowodowało, że Sehun jak w amoku pchnął go na ścianę przygniatając do niej, jego twarz była na tyle napięta i surowa, że ten ledwo przełknął ślinę. Zdecydowanie ta rozmowa nie szła w dobrym kierunku o ile można to było w ogóle nazwać rozmową.
- Wiem, że twoja matka została zadźgana na twoich niewinnych oczach, kiedy miałeś ledwie 13-ście lat zaś ojciec nie dość, że spraszał do domu dziwki to jeszcze był uzależniony od prochów. Obecnie znajduje się w twoim rodzinnym mieście zaszyty w jakieś dziurze, w której gnije jak pasożyt. - oczy Jongina otworzyły się szeroko, pragnął zapomnieć o tym, co przed chwilą usłyszał. - Nie zapominając, że ma problemy z prawem i jeden donos może wsadzić go do pierdla nawet na dożywocie. Tego właśnie chcesz dla swojego tatusia? Oh, przecież on się w ogóle tobą nie interesował. Ile razy powiedział ci, że żałuje twoich narodzin, hm? No ile. - warknął do ucha chłopaka na co ten zacisnął powieki zagryzając mocno dolną wargę. Chciał zniknąć, stać się cieniem, jakim zawsze był. Sehun posuwał się za daleko, jakby to było bardziej możliwe. - Więc kurwa dlaczego po prostu mnie nie posłuchasz, co? Zawsze miałeś z tym problem kiedyś nie przeszkadzało ci nocne życie a do faktu, że wszyscy mieli cię za nic się oswoiłeś. Nie zapominaj, że to ja wyciągnąłem do ciebie pomocną dłoń, nie każ mi żałować.
Łzy zaczęły zbierać się w kącikach oczu Jongina, nie pamiętał nawet, kiedy ostatnio uronił chociażby łzę. Granie na uczuciach i ludzkiej psychice było dla Sehuna pestką jednak, żeby omamić samego Kim Jongina musiał postawić o wiele wyżej poprzeczkę. Rozgrzebując tym samym jego przeszłość.
- S-skąd ty o wszystkim wiesz.? - wykrztusił powstrzymując się przed spłynięciem łzy. Sehun patrzył na niego z grobową miną.
- Sam mnie do tego zmusiłeś, Kai. Ja tylko oczekiwałem, że bez żadnego ale po prostu to..
- Zrobię. - odpychając go od siebie wbił palce w swoje włosy oddychając ciężko. Próbował się uspokoić, lecz z marnym tego skutkiem. Oh tylko stał i świetnie się bawił widząc jak chłopak kulił się w sobie stając się mniejszy, mniej znaczący. Podchodząc do niego wsunął w jego kościstą dłoń kartkę.
- Zadzwoń pod ten numer i nie spóźnij się.


Zerknąłem na zegarek, zdając sobie sprawę, że niedługo czas zaczynać. Mimo, że ja wcale nie musiałem pracować, to ktoś w końcu musiał panować nad tym wszystkim. Nie było tutaj wielkich zasad i ścisłych reguł, jednak każdy wiedział, czym ma się zająć. Prościej mówiąc, każdy miał swoje miejsce i to było najważniejsze, żeby nic się nie posypało. Klientów było bardzo dużo, a niektórzy pod wpływem używek potrafili być naprawdę trudni do powstrzymania. Oczywiście to miejsce nawet po jednej nocy, zdobywało wielkie sumy pieniędzy. Sam nie wiedziałem jak udało mi się spamiętać wszystko. Powiem tylko, że nie było łatwo.
Jednak tego wieczoru postanowiłem się nieco zrelaksować jak dawniej. Wiedziałem, że Jongin się dziś już spóźnił. Nurtowało mnie tylko, dlaczego i jak powinienem go za to ukarać. Nie byłem pewny, czy może się martwiłem.
Przez to postanowiłem zażyć czegoś mocniejszego, żeby o tym zapomnieć. Podwinąłem rękaw ciemnej koszuli, zerkając na liczne nakłucia na niej. Wystarczyła po prostu jedna chwila. Chciałem poczuć już ten stan zupełnej lekkości. Mój czas w tamtej chwili się zatrzymał.
Siedziałem na wygodnej dużej klubowej kanapie w sferze „VIP”, olewając kompletnie swoje obowiązki. Bo co niby mogło się stać w jedną noc? No właśnie nie miałem pojęcia.
Westchnąłem, przesuwając palcami po boku jakiejś dziwki, która zadowolona – jak to w tej branży- siedziała na moich kolanach. Nie skupiłem się na jej twarzy, nawet na pozornie atrakcyjnemu ciału, według wielu mężczyzn. Właściwie, to wszystko wyglądało jak przez mgłę, a ja chciałem się tylko na chwilę zabawić, choćby z kurwą, które tak mnie odpychały. Po prostu powiedzmy, że wszystko mi było w tej chwili jedno, byle by miało, jak to mówią ręce, nogi i co najmniej jeden otwór. Pomieszałem narkotyki i alkohol, dziwiąc się, że coś z tego zapamiętałem. Wypiłem do końca swojego drinka i zrzuciłem dziewczynę ze swoich kolan, nie przejmując się. Wstając z miejsca, pozrzucałem kilka kieliszków i butelek ze stołu. Dźwięk obijającego się szkła o ziemię, nie zwrócił mojej większej uwagi, a mną pokierowało dziwne uczucie. Przepchnąłem się między ludźmi, niektórych wręcz popychając boleśnie na podłogę. Byłem nadal wściekły gdzieś w głębi siebie. Mógłbym zrobić wszystko, a mało kto próbowałby mi się postawić. Z głośniejszym hukiem oparłem się o ladę baru, ogarniając moim nieobecnym wzrokiem twarze ludzi.
Kim nadal nie przyszedł, albo bardzo dobrze mnie unikał. Nie potrafiłem o niczym myśleć w tamtej chwili. Wszystko działo się bardzo szybko, rozmazywało się co jakiś czas. Starałem wrócić się na swoje miejsce, lecz kilku ludzi zaczepiło mnie po drodze. Zdenerwowałem się jeszcze bardziej, z szydzeń jakiś osób na mój temat. Niektórzy nie wiedzieli, jakie mogły by być konsekwencje tego. Reakcje na moją osobę były skrajnie różne - albo wyzwiska i obelgi, albo przymilanie się do mnie. Wiedziałem, że to wszystko wina pieniędzy. Gdybym nie miał władzy i kasy nikt by nawet się nie przejął moją osobą. Czułem się teraz samotny w tłumie, wszystkich odpychając.
Zrobiło mi się niedobrze i opadłem na najbliższe siedzenie. Chciałbym się pozbierać i pójść dalej bawić się z moimi znajomymi. Nigdy wcześniej nie czułem się tak źle po używkach i zawsze działały bardzo długo i intensywnie. Nie było z tym problemu. Teraz miałem dziwne odczucie. Możliwe ktoś podmienił mój towar na inny. Ale dlaczego miałby to robić?
Przeczesałem swoje nieco spocone włosy palcami i przymknąłem oczy, dosłownie nie mogąc się ruszyć. Głośno złapałem oddech, mając nadzieję, że wyjdę z tego bez szwanku.
Klub wydawał się być dzisiaj szczególnie zapełniony przez co Jongin musiał niemalże przepychać się przez ten cały spocony gnój. Przymrużył powieki zerkając na zegarek, bo cholera był spóźniony co najmniej trzy godziny. Choć bardzo chciał przyjść punktualnie tak, jak obiecał Luhanowi, musiał się ogarnąć w swoim pustym, szarym mieszkaniu. Jego myśli nadal zaprzątały głowę chłopaka przypomniawszy sobie rozmowę z Oh Sehunem. Cholerny drań. Kiedy wreszcie dotarł do baru skinął głową na towarzyszącego mu głównego barmana, nie pamiętał jego imienia, ale z całą pewnością był Chińczykiem przez charakterystycznie mocno podkrążone oczy i dziwaczną wymowę.
- Dobrze, że już jesteś - odezwał się ciemnowłosy chłopak. - Mamy tu dzisiaj niezły syf, ledwo to ogarniałem a ten dupek polazł nie wiadomo gdzie.
- Dupek? - mruknąwszy przeniósł wzrok na swojego nowego współpracownika. - O kim mówisz?
- Jak to o kim? O naszym szefie, ciągniemy koniec z końcem przez zbyt duży gwar tutaj a ten się pewnie zwyczajnie opierdala. - prychnął Chińczyk. 
Przecierając szklanki Jongin pomyślał, że kiedy pomoże mu ogarnąć miejsce za ladą to sprawdzi, gdzie podział się Luhan. Pewnie nawet nie zauważył, że się spóźnił skoro tak jak wspomniał chłopak mógł zająć się interesami i papierkową robotą w swoim biurze.
Nie pamiętam już kiedy się podniosłem. Kilka chwil mi umknęło, a ja dokładnie w tym momencie szarpałem jakiegoś może kilka centymetrów wyższego kolesia. Zrobiło się wokół pewne zamieszanie, a ja czując na sobie oczy wielu osób wymierzyłem mężczyźnie z pięści w twarz i pchnąłem go na stolik. Nie potrafiłem pozbierać się w myślach, czując jak mój policzek piecze lekko i pulsuje. W międzyczasie dotknąłem tego miejsca, nie potrafiąc wyczuć bólu. Również musiał mnie uderzyć. Umykały mi niektóre rzeczy, a ja nie potrafiłem ochłonąć. Jak powinienem się z tego wykręcić?
- Co się tam dzieje? - odezwał się nagle towarzyszący Jonginowi barman a ten podniósł głowę przenosząc wzrok na zbierający się tłum po drugiej stronie klubu. - Idziemy to sprawdzić?
Pokiwał powoli głową idąc za Chińczykiem w miejsce, gdzie zrobiło się dość spore zamieszanie.
Kiedy mężczyzna upadł na ziemię, przygniotłem go nogą, tak by nie mógł się podnieść. Uderzyłem go jeszcze raz, celując mniej więcej w twarz. 
- Za kogo ty się kurwa uważasz? 
Mój wzrok nie mógł się skupić na żadnej jego charakterystycznej rzeczy, żeby go zapamiętać. Facet szarpał się, a ja kopnąłem go w bok, chcąc mieć już z nim spokój. Jednak chyba na niego też działały nieźle używki i dostał kompletnej znieczulicy.
Złapałem go mocno za włosy, żeby tamten trochę się uspokoił, lecz chyba to było na marne.
- Nie wierzę - zaśmiał się bardziej kpiąco aniżeli normalnie barman zaś Jongin powiódł wzrokiem na dwóch szarpiących się mężczyzn. Otworzył usta rozpoznając jednego z nich, naprawdę, najmniej spodziewał się zobaczyć tam właśnie Luhana. Leżący pod nim starszy facet był cały poobijany, jednak Han nie szczędził go sobie uderzając w jego twarz jeszcze raz. Sam też miał zadrapanie na policzku, co szybko mimo odległości mógł zauważyć Kim. Nie rozumiał co było powodem tej bójki, drugi wyglądał bezbronnie a blondyn nie miał dla niego w tamtej chwili litości.
Otrząsając się z szoku złapał swojego współpracownika za ramię. - D-dlaczego oni się biją?
- Nie mam bladego pojęcia, ale patrz na niego - wskazując na Luhana parsknął. - Ewidentnie jest z ćpany.
Jongin zmarszczył brwi kręcąc głową. Narkotyki? To wszystko powoli zaczynało układać się mu w całość. Umysł płatał mu figle z jednej strony chciał go powstrzymać, jakoś uspokoić rozdrażnionego szefa a z drugiej wolał to przeczekać będąc niknącym w tłumie świadkiem. 
Nikt nie próbował mnie powstrzymywać w tej chwili, ani nawet podejść bliżej. Kiedy tylko na chwilę spuściłem wzrok z starszego faceta, on wykorzystał to i pchnął mnie na ziemię. Nie straciłbym tak szybko równowagi, gdyby nie to, że trochę udało mi się wypić. Jedyne na co udało mi się jeszcze zdobyć, to mocne kopnięcie mężczyzny w krocze. Jongin wstrzymał oddech, wszyscy wokół wiwatowali i pogwizdywali.
- Kurwa... - Zasyczałem kiedy, ten zamiast odpaść, wkurzył się jeszcze bardziej. Czułem się na tyle źle, że ledwo dałbym radę się podnieść. Wszystko jeszcze bardziej mi się rozmazało.
Nie mogąc znieść dalszej bijatyki i możliwie rozlewu krwi dostał się tam poprzez gwałtowne przepchnięcie się, po czym odepchnął starszego mężczyznę od odpływającego powoli Luhana.
Przyglądałem się w bezruchu i kompletnym oszołomieniu Jongin'owi, który pojawił się znikąd. Poczułem w sobie, coś na kształt lekkiego ukłucia. Głośno oddychałem, z całych sił starając się choćby usiąść.
- To nie pobojowisko albo się bawicie albo spierdalać - odezwał się donośnie Kim rozglądając się aż jego wzrok natrafił na główną przyczynę wstrzęcia bójki, Chińczyka.
Nie wiem czy powinienem pozwolić sobie tak po prostu odpłynąć. Otarłem tylko wierzchem dłoni strużkę krwi spływającą z kącika moich ust. Wewnętrznie walczyłem z samym sobą, by jakkolwiek to powstrzymać. Zamknąłem oczy, z ostatnim widokiem stojącego nade mną chudego chłopaka.








3 komentarze:

  1. Sehuj chce włożyć swojego chuja (przepraszam za słownictwo) tam gdzie nie powinien @...@
    No niby lubie SeKaia, no ale....co z Lulu?
    Może być trójkącik xDDD
    Bijatyka #....# Ojoj nie można tak dzieciaczki!
    Zaraz ja tam przyjdę i skopię tamtemu dziadowi jego ochydne dupsko!!!! Żeby mi tamtego po klejnotach walić!! Wstyd!!!
    A tak właściwie to który bydzie uke, a który seme? Lu czy Kai?
    Nieeee to wcale nie jest dziwne że akurat to mnie najbardziej interesuje xDD
    I do tego kara od Lulu &...& Hyhyhy bydzie sie działo ♡

    To ja czekam na dalsze rozdziały^*^
    Weny misiaki i hwaiting!!!!!
    (Ja wiem że niedługo seksy bydą @.@)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam i wróciłam, żeby skomentować, bo jak to tak zostawić taki part bez żadnego słowa? :D No więc zaczyna się dziać. Sehun jednak jak widzę ma jakąś większą rolę w tej historii. Ale z niego szef-skurwiel. Trochę nie rozumiem jego motywacji - po co mu w ogóle Kai? Się pastwi nad nim. Ale okay, okay. Po prostu poczekam na ciąg dalszy, bo raczej nie mam pomysłu na odpowiedź. Jezu, Luhan mnie przeraża. On sie cholera kiedyś zaćpie. Dobrze, że Jongin wpadł w odpowiedniej chwili, bo by się tam pozabijali, jak nikt nawet nie zareagował. Czy drugim barmanem jest Lay? Nie wiem czemu, ale chcialabym baardzo, żeby to był on XD mam jazde na niego, to dlatego, nieważne, nie słuchaj, dobra, tak. No więc dzieje się, zaczynam sie już wciągać w ten świat, choć jest dość przerażający, to intryguje. W ogóle, zapomnialabym dodać, że Jongin ma zajebiscje trudną i fatalną przeszlosc. Takie szuje jak sehun serio mogą to z łatwością wykorzystać. Zdziwiło mnie jednak, że kai tak się mu dał. W sensie szantażować.
    Życzę weny i pozdrawiam, xx!
    Martis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się, że zaczęłam czytać to opowiadanie, ponieważ zauważyłam Sekai, które występuje pobocznie. Nie przepadam zbytnio z Kailu, ten pairing niszczy po prostu moje OTP, którym jest Sekai (inaczej Kaihun, ponieważ jestem fanką wtedy, kiedy Sehun jest uke, a Kai seme, jednak to nie jest ważne).

    Najpierw chciałabym coś napisać o pierwszym rozdziale, wręcz czuję, że muszę to zrobić. Na początku myślałam, że szarym kolorem zapisane są myśli Luhana. Co mnie zaskoczyło? Bohaterowie. No cóż, kto nie zna takiego przedstawienia Lu - niewinnego słodkiego aniołka, czy pyskatego chłopaczka z bogatego domu? No właśnie - wy zrobiłyście coś, co całkowicie zbiło mnie z tropu. Przedstawiłyście Luhana jako szefa, bogatego człowieka i niebezpiecznego faceta. Wręcz odnoszę wrażenie, że w Waszym opowiadaniu to on jest seme. To jest tak inne, bardzo mnie zaskoczyło. Nie trzymałyście się stereotypów, wykreowałyście własne postacie, zadziwiając Luhanem i jego zachowaniem. A Jongin? Czy w większości opowiadań nie jest kreowany na szkolnego cwaniaka? Właśnie. Rola biednego chłopaka, baaardzo, baaardzo mnie zdziwiła.
    Duży plus za nie trzymanie się szlaków, które stworzyli inni! Za innych bohaterów.

    Przejdźmy do samej fabuły. Świat jest okrutny dla Jongina, a ja strasznie mu współczuje. Na dodatek Sehun - kurde, dawno nie czytałam o takim Sehunie! Nie dość, że w podły sposób wykorzystuje chłopaka, to na dodatek zaprasza go na jakieś spotkania towarzyskie (podoba mi się ten wątek ^^).
    Jednak zastanawia mnie Lu, nawet bardzo. Mam przeczucie, że niedługo wydarzy się coś złego - w końcu - ile można sięgać po prochy, i nie ponosić za to żadnych konsekwencji? Bijatyka w klubie pokazuje złą sytuację, w której znalazł się mężczyzna. Tak jak wspomniała dziewczyna wyżej - po co Luhanowi, Kai? Czy to jakaś odskocznia, ktoś, nad kim może się wyżyć?

    Poluje na następny rozdział i przesyłam pozdrowienia:3


    ~shiroki-yuutsu-yaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń