wtorek, 4 sierpnia 2015

You are Mine [6]



Lu : często to robisz?
Kris : zdarza mi się kilka razy w tygodniu
Lu : dlaczego?
Czasami Luhan miał wrażenie, że Kris był bardzo pustym człowiekiem, że był tak osamotniony iż zatapiał się w świecie wirtualnym by choć trochę poczuć tą ulgę.
Mógł się mylić, ale wątpił w prawdziwość słów chłopaka, do tej pory unikał każdy drażniący go temat zazwyczaj dotyczący jego osobistego życia.
Nie odpisał. Blondyn zastanawiał się czy może starszy postanowił go zbyć. Bynajmniej było dla niego zaskoczeniem widząc po dłuższej chwili wyświetloną wiadomość.
Kris : w czasie kiedy ty cierpisz z nieodwzajemnionej miłości ja straciłem go już dawno temu.
Luhan uniósł brew.
Lu : nie mówiłeś mi nigdy wprost o swojej orientacji hyung
Starszy chłopak znów się zawiesił.
Kris : kiedyś.. przyjdzie taki dzień kiedy powiem ci całą prawdę i wszystko stanie się prostsze.
Te słowa zabrzmiały dla niego absurdalnie, ale w tamtej chwili on mu uwierzył. Bardzo potrzebne mu było w tamtej chwili wsparcie i zrozumienie.
Zanim Luhan zdążył odpisać pojawiła się nowa wiadomość.
Kris : sytuacja w szkole się nie poprawiła, co Han?
Lu : nic a nic.
                                                                                  . .


Podczas lunchu Lu myślał o wszystkim i o niczym. Żył w świecie marzeń i szczęścia, bo świat rzeczywisty był dla niego zbyt okrutny.
Nie mógł normalnie żyć, bo mimo, że powinien uważać inaczej to on wciąż wmawiał sobie, że jest inny, że on tu nie pasuje.
Luhan siedział na parapecie na jednym z pustych korytarzy wpatrując się jak urzeczony w okno. Na boisku właśnie rozgrywał się mecz między kolejnymi zajęciami. Po murawie biegał Tao manewrując zgrabnie piłką. Ubrany w luźne szorty i czarną bokserkę, można było dostrzec jego umięśnioną sylwetkę a kropelki potu ściekały po jego skroni i szyi. Lu oblizał swoje wyschnięte wargi i westchnął schodząc z parapetu. To nie na jego siły.
  - No kogo my tu mamy.
Blondyn podniósł wzrok i wywrócił oczami.
  - Kogo tym razem podglądałeś, co pedałku?
 Jonghyun powoli zmierzał w jego kierunku wraz z Chenem.
Chłopak nie odpowiedział, nim zdołał ich wyminąć został gwałtownie pchnięty na parapet.
- A ty dokąd? - odezwał się kpiąco Jongie po czym zerknął na okno. - Kogo podglądałeś chory zboczeńcu?!
Luhan zacisnął usta przenosząc wzrok na Chena byleby nie patrzeć na odrażającego dręczyciela.
Jongdae zaś zachowywał się jakby chciał go powstrzymać, ale nadal uparcie stał i mierzył Lu nieokreślonym spojrzeniem.
  -     Jonghyun daj mi spokój. - znów spróbował go wyminąć, ale wspomniany chłopak nakręcił się jeszcze bardziej.
  -     Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie dam ci na to wyraźnej zgody, rozumiesz? - chwycił blondyna za kołnierz koszuli a ten się znacznie skrzywił.
  -     Jonghyun zostaw go - mruknął Chen, kiedy chłopak spojrzał na niego zdezorientowany szybko dodał. - Ściągniesz na siebie niepotrzebne kłopoty.
  -     Co tu odpierdalacie. - odezwał się nagle sam Tao podchodząc do nich w tych samych przepoconych ciuchach.
Luhan wytrzeszczył oczy i od razu spuścił wzrok wyszarpując się z rąk Jjonga.
  -     Uświadamiamy kretynowi, że to pedalskie podglądać kogoś z okna. - spojrzał na czarnowłosego znacząco.
Zitao przeniósł gniewnie wzrok na Luhana podchodząc do niego.
I nim Lu mógł jakkolwiek zareagować Tao uderzył go z pięści w twarz na co ten zatoczył się osuwając po parapecie żeby nie upaść całkowicie słabo przytrzymał się krawędzi.
Chen uniósł brwi robiąc znaczny krok w przód odezwał się z ledwo zauważalną paniką w głosie.
 - Tao..
 - Masz coś do powiedzenia? - Zitao odwrócił się do Chena gwałtownie, ten automatycznie zrobił krok w tył. - Idziemy. - warknął.
Luhan patrzył w podłogę trwając w szoku kiedy grupka opuściła korytarz.
Tao go uderzył. Kompletnie poniżył.
Miał ochotę uciec jak najdalej.
Minęło sporo czasu zanim zacisnął powieki i mimo rozbrzmiewającego dzwonka poszedł do toalety. Stanąwszy przed umywalką przemył twarz zimną wodą, syknął głośno dotykając siniaka formującego się na jego szczęce. Bolało i piekło jak cholera.
Jeszcze bardziej bolało go serce.
Spoglądnął w lustro ; łza zmieszała się z wodą, przymknął powieki próbując się uspokoić i pomyśleć na spokojnie.
Usłyszał po chwili jednak ciche chrząknięcie, chłopak otworzył oczy dostrzegając w odbiciu osobę, która przez tak długi czas siedzi mu w głowie i w sercu.
  -     Już wychodzę.. - odezwał się drżącym głosem po czym skierował się do wyjścia, ale czarnowłosy odepchnął go nadal stojąc w przejściu. Blondyn jak oparzony cofnął się z powrotem do umywalki na wypadek gdyby ten znów chciał go z niewiadomych przyczyn uderzyć.
Zmieszał się, gdy w pomieszczeniu panowała martwa cisza a Huang wpatrywał się w niego z zaciśniętymi ustami. Dlaczego on tak do cholery stał? Ewidentnie chciał coś powiedzieć, ale zmuszał się do milczenia. Luhan zignorował na chwilę piekący ślad na szczęce i spojrzał na niego.
 - Przyłóż to do twarzy. - mruknął chłodno po dłuższej chwili i rzucił mu woreczek z lodem ten zaś w ostatniej chwili to złapał marszcząc brwi.
Zitao nie powiedział już nic więcej po prostu wyszedł a Lu zastanawiał się czy mu się to czasem nie przyśniło.
Obracał w dłoniach woreczek z lodem by następnie przyłożyć go do twarzy, zacisnął wolną dłoń na umywalce.
Gubił się w zachowaniu Huang'a Zitao. Dlaczego na każdym kroku go tak upokarzał a potem okazywał mu trochę dobroci? Nagle uderzyło w niego sumienie?
Luhan zauważył jedno.
Dziwny błysk w oku Hyung'a. Czy to była walka z samym sobą by się przełamać?
                                                                           

                                                                                     . .  
 

Obudził się z krzykiem. Oblizał wyschnięte wargi i rozejrzał się mając przyśpieszony oddech. Męczyły go koszmary, których nie był w stanie się pozbyć. Czuł się jakby stracił wszystkie siły jak gdyby pokonał długi dystans na maratonie.
Westchnął ciężko i przecierając twarz podniósł się z łóżka kierując się do łazienki. Stanął przed lustrem i przekręcił głowę. Wyglądał strasznie a siniak na domiar złego zrobił się fioletowy. Chwycił kosmetyki i uśmiechnął się blado.
                                   

                                                                                  . .

Blondyn szedł korytarzem szkolnym z wbitymi w kieszeniach dłońmi, nie rozglądał się tak jakby w obawie przed kolejną falą obelg.
Nie minęła nawet dłuższa chwila, kiedy poczuł jak czyjeś silne ramiona objęły młodszego chłopaka. Blond włosy wystraszył się i o mało nie odepchnął jak się okazało Jongina.
 - Yah! wystraszyłeś mnie bachorze - mruknął blondyn z lekkim grymasem na twarzy.
 - Kogo ty nazywasz bachorem? - Kai zamrugał kilkakrotnie i dźgnął Luhana w bok.
  - Gdzie ty się podziewałeś? - starał się delikatnie odsunąć od obejmującego go ciemnoskórego chłopaka jednak ten nie dawał mu tej możliwości
 - Chorowałem - wzruszył lekko ramionami.
 - Chorowałeś.. - powtórzył wolno chłopak wyrażając wątpliwość.
Jongin westchnął i zatrzymał się tak, że Lu na niego wpadł. Uniósł brwi obserwując wyższego chłopaka.
 - Jongin?
Blondyn miał skrytą nadzieję, że ten z pozoru żywiołowy oraz zboczony chłopak w końcu mu naprawdę zaufa i otworzy przed nim. Chciał mu jakoś pomóc, dowiedzieć się co go martwi.
Po upływie 5 minut opalony chłopak potrząsnął głową i uśmiechnął się szeroko ucinając wszelkie rozmowy na temat jego uczuć.
Blondyn zmarszczył brwi.
  -     Co ty na to żebyśmy zerwali się z lekcji i poszli sobie na pyszny lunch na mieście? - poruszył żartobliwie brwiami na co Lu delikatnie się uśmiechnął.
  -     No nie wiem, jeszcze pójdę w twoje ślady i już totalnie oleję edukację.
  -     Jakby było w tym coś złego. - zaśmiał się wzruszając ramionami jak gdyby nigdy nic, Luhan wywrócił oczami i pstryknął go w czoło.
  -     Kim Jongin jesteś głupi.
  -     I jakbyś we mnie tego nie lubił.
Blondyn zrobił minę typu 'żartujesz prawda? powiedz, że to był żart'. Odwróciwszy głowę dostrzegł parę metrów dalej silną i wysoką postać Tao siedzącego na parapecie wraz z Chenem.
Podczas, gdy Chen żywo dyskutował przez telefon tak Zitao patrzył w okno ze znudzoną miną. bębnił palcami o parapet co jakiś czas rzucając krótkie spojrzenie swojemu towarzyszowi.
Jednak mimo to szybko zorientował się, że jest obserwowany i przeniósł wzrok na Luhana. Chłopak zamarł, ale nie potrafił oderwać od niego wzroku był zbyt nim zahipnotyzowany.
Ciemnowłosy zmarszczył delikatnie czoło jak gdyby chciał go ostrzec by ten przestał na niego patrzeć. Dla Luhana to był wyraźny i zrozumiały przekaz, nie chciał niepotrzebnie prowokować starszego.
  -     D.O. - Lu znów wrócił do rzeczywistości i spojrzał na Kai'a, który wołał wspomnianego chłopaka. Ten podszedł do nich i posłał blondynowi uśmiech co szybko zostało odwzajemnione przez Luhana.
Wtedy spojrzał na rozanielonego opalonego chłopaka i potrząsnął głową.
  -     Jongin - mruknął. - Słyszałem, że chorowałeś. - w jego głosie dało się wyczuć kpinę. Wyższy przysunął się do D.O. obejmując go ramieniem.
  -     Troska? - Kyungsoo nie odepchnął go, ale za to mierzył karcącym spojrzeniem.
  -     Planujemy z Lulu mały wypad na miasto może choć raz zrobisz coś niegrzecznego i dołączysz do nas?
D.O. zmrużył zabawnie powieki, bo przecież Jongin nigdy by nawet nie podejrzewał, że ten kiedy jest całkiem sam odpręża się za pomocą papierosów. Aż się uśmiechnął pod nosem na samą myśl, że wygląda tak niepozornie a chłopak niczego nie podejrzewał. Rozbawiało go to.
Luhan zaprotestował.
  -     Nie mieszaj mnie do tego.
  -     On żartuje już się zgodził - prychnął Jongin a Kyungsoo wyplątał się z uścisku chłopaka unosząc brwi.
  -     Zaraz co w tym takiego niegrzecznego?
  -     Idziemy w trakcie zajęć.
D.O. od razu wywrócił oczami, ale dziwniejsze było to, że nie sprzeciwił mu się. A każdy wiedział, że on zawsze lubił być na 'nie' kiedy Jongin coś proponował być może po to, by mu zrobić na złość.
Luhan skrzyżował ręce nadal stawiając opór na propozycję Kai'a.
Jongin zauważył to i roześmiał się.
  -     No weź Lu Han.. - poklepał blondyna po policzku i nim chłopak zdołał go powstrzymać mina Kai'a zrzędła widząc sporego siniaka na szczęce młodszego.
  -     Co to kurwa jest.
Luhan spojrzał gdzieś w bok unikając przeszywającego wzroku wyższego, kątem oka spostrzegł zdezorientowaną twarz D.O.
-     Luhan odpowiedz mi, natychmiast.
  -     Jongin.. - Kyungsoo złapał go za ramię, ale ten go odepchnął.
  -     Powiedz kto ci to zrobił a przysięgam, że zabiję.
Lu wytrzeszczył oczy kręcąc energicznie głową.
  -     Kai, spokojnie, tylko się przewróciłem..
Jongin zaśmiał się gorzko krzyżując ręce.
  -     Nie kłam mi w żywe oczy, Luhan! to -wytknął mu zasinienie na skórze. - Ewidentnie wygląda na ślad po uderzeniu myślisz, że nigdy w życiu się nie napierdalałem? myślisz że jestem głupi? - chłopak coraz bardziej podnosił głos a oczy Luhana powoli zaczynały się szklić.
  -     Jongin, dość. - upomniał go stanowczo Kyungsoo tym samym sprawiając, że wspomniany chłopak umilkł przenosząc wzrok na niskiego wzrostu bruneta. Lu wypuścił powietrze.
Miał wrażenie, że za jego plecami wziąż siedzi Tao ciskając w niego gromy. Czy on słyszał o czym rozmawiali? Biorąc pod uwagę, że wszędzie było słychać podniesiony głos Kai'a to wysoce prawdopodobne. Przeniósł wzrok na Zitao i nie mylił się - patrzył na niego z zaciśniętymi ustami.
  -     Luhan - chłopak obrócił się w stronę Jongina i D.O. - Wybacz mi, ale nie pozwolę by ktokolwiek cię krzywdził, jesteś dla mnie jak brat.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie i chwycił chłopaka pod ramię.
  -     Pójdę z wami na ten lunch, ale tylko wtedy kiedy zakończymy ten temat.
Jongin już miał zaprotestować, ale Kyungsoo skutecznie go dźgnął w żebra na co wyższy ciężko westchnął i skinął głową.
  -     Dobrze a teraz dajcie mi chwilę - odsunął się. - Muszę to z powrotem zakryć. - wyminął ich i zostawił na korytarzu dwójkę przyjaciół, którzy wymienili między sobą zmartwione spojrzenia.


  
A/N: nie wiem co jest ze mną nie wiem, ale chciałam się spiąć i wstawić ten rozdział jak najszybciej zwłaszcza, że z każdym rozdziałem staram się rozkręcić.
Na pewno będzie dużo Kaisoo, coraz więcej wątków Taohan, którego tak nie lubicie (złe człowieki) ORAZ Sehun zacznie pojawiać się coraz częściej! także myślę, że jest na co czekać.
Następna sprawa z całego serduszka dziękuję, że jednak głosujecie, dzięki temu będę wiedziała za co najpierw mam się zabrać. Myślę, że całkiem niedługo pojawi się któryś z one shotów z Exodusu tak więc zachęcam wszystkich do dalszego motywowania mnie! rzecz jasna pisać, co wam się nie podoba będzie mi łatwiej potem wiedzieć w czym robię błąd.
Miłej nocy~ 

5 komentarzy:

  1. Przyznam, że kocham Taorisa jeszcze Taohuna, ale Taohan to dla mnie inność, więc zawsze sobie zmieniam jednak tego bohatera jakim jest Luhan na kogoś innego >D Dobrze, że Tao powoli BARDO POWOLI zmienia swoje podejście. Ciesze się również, że to opowiadanie nie mówi tylko o tej dwójce, ale również jest kochane Kaisoo, Sehun a to jeszcze tajemniczy Kris. Za szybko to czytanie dzisiaj mi poszło >< Zapewne przeczytam jeszcze parę razy, zanim pojawi się nowy rozdział
    <3

    Tokki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? Nienawidze cie >....<
    Zapłacisz mi za wszystko!!!
    Ja sie cb pytam....co to k***a jest??? Dlaczego ten pierdoleniec wyżywa sie na Lulusiu???
    K***a jak ja go dorwe to mu jaja oderwe i powiesze na słupie wysokiego napięcia!!!

    Tao ty pierdolnięta pando gdzie ty masz mózg?!?!
    A ty Chen nie lepszy!!!! Powiedz im w końcu co myślisz!!!!
    A Jonghyuna mimo że uwielbiam to jednak w tym ff chce zabić i rozszarpać na strzępy.

    Dobrze że jest Kai i D.O....A Sehuj co? Nie ma go wtedy kiedy ma być >...> Ja sie tak nie bawie <... < I tak wiem że kochasz Lu, a on cb...Tao jest tylko jego tymczasowym zauroczeniem...na pewno tak jest...

    Czekam na kolejne rozdziały^^
    Weny kochana i hwaiting!!!♡♡

    PS
    Dziękuje że wstawiłaś to tak szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju ja chce TaoHana w tym opowiadaniu .. >< kiedy nowy rozdział?? c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow! Uwielbiam to twoje opowiadanie, chociaż znalazłam je dopiero dzisiaj. Bardzo podoba mi się jak opisujesz wszystko. Cudownie <3 A TaoHan to taki piękny pairing, chociaż czytam o nim pierwszy raz ^^ Już go polubiłam! Fajnie, gdyby był on do końca :D Po prostu nie mogę się doczekać nowego rozdziału!
    KL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że go znalazłaś mam nadzieję, że z uśmiechem będziesz odwiedzać bloga ;; Kamsa so much!

      Usuń