sobota, 1 sierpnia 2015

You are Mine [5]



Luhan wszedł do klasy niemrawo przebierając nogami. Musiał przyznać, że tamtego wieczoru czuł się wspaniale, pierwszy raz przeżył coś tak intensywnego nieważne że wirtualnie.
Ale dziś.. znowu wrócił do rzeczywistości znów będzie musiał słuchać tych wszystkich okropnych słów na swój temat od osoby, którą jest poniekąd tak zafascynowany.
Stał tak z boku klasy, kiedy inni świetnie się bawili.
Dziewczyny plotkowały w ławkach gadając dosłownie tylko o ciuchach co swoją drogą doprowadzało już Luhana do szału, chłopcy rozrabiali i śmiali się głośno ; nic nie zmądrzeli.
Blondyn westchnął.
W normalnych warunkach powiedziałby, że Jongina znów nie ma, ale potem przypomniał sobie, że przecież chłopak został przeniesiony.
Mimo to wiedział, że nawet i tam nie chodził, Kai był specyficzną osobą. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się nie pojawiać na ostatnich zajęciach lub w ogóle co martwiło młodszego, ponieważ nie znał powodu zachowania przyjaciela, nikt też nie potrafił go rozgryźć. Miał wrażenie, że Jongin coraz bardziej zamykał się w sobie a Kyungsoo rozpaczliwie próbował mu jakoś pomóc. Ich kłótnie zawsze były zabawą. Blondyn nie rozumiał tylko dlaczego opierali się swoim uczuciom, czy bardziej obawiali się swojej reputacji? może ich miłość nie była wystarczająco silna a oboje wmawiali sobie, że są hetero.
Rozmyślał tak jeszcze przez chwilę, kiedy niespodziewanie uczeń wbiegł do klasy popychając przy tym Luhana co zaowocowało tym, że chłopak stracił równowagę i wpadł prosto w ramiona Tao. Ten zachwiał się lekko, ale o dziwo przytrzymał Luhana by ten złapał pion i nie wywrócił się razem z nim. To stało się tak szybko, że blondyn nie miał czasu o tym pomyśleć. Zachwianie się Tao spowodowało z kolei, że trącił dość boleśnie barkiem stojącego obok Jonghyuna na co ten wydał z siebie siarczyście 'kurwa'.
Luhan otworzył szeroko oczy przeklinając siebie w myślach dlaczego przez jakiegoś niezdarnego ucznia musiał wpaść akurat na Zitao. Mógłby już tylko odliczać ostatnie minuty swojego marnego życia.
- Co jest kurwa. - prychnął nagle Jonghyun zderzając barkiem Tao, który przez dobre pięć minut wpatrywał się w Luhana.
Chłopak bał się ; przełknął ciężko ślinę spuszczając wzrok na ręce, które ciasno owinęły się wokół barków starszego.
Nie miał pojęcia o czym myślał Zitao - krzyżując brwi patrzył na niższego blondyna.
- Tao - trzepnął go jeszcze raz wybudzając tym samym z dziwnego transu. - Ten palant cię dotyka, zrób coś z tym do cholery!
Lu odważył się w końcu zerknąć na czarnowłosego czego od razu pożałował. To już nie było głębokie zamyślenie, nie, teraz bił od niego przenikliwy chłód i jednocześnie złość, wrócił stary i dobrze wszystkim znany Huang.
- J-ja przepraszam.. t-tamten uczeń.. - Luhan obrócił się jednak po chwili poczuł bolesne zderzenie z podłogą. Syknął cicho a Jonghyun zaczął się śmiać.
- Co jest z tobą Zitao, dokop mu.
Starszy zareagował natychmiast chwytając samego Jjonga za koszulę.
- To ja zdecyduję czy go skopać czy nie, jasne Jonghyun? - warknął na co ten przez krótką chwilę umilkł.
Luhan otrzepał się w tym czasie i mruknął pod nosem.
- Dupek.
- Że co przepraszam?! - rozwścieczył się Jongie a Lu automatycznie zakrył sobie usta dłonią. Przewrócił ławkę młodszego w furii następnie wymierzając kopnięcie w żebro chłopaka, Luhan znowu syknął. - Kim jestem pedale?
Huang spojrzał na młodszego z pogardą, lecz powstrzymał Jonghyuna ręką.
- Wystarczy, wszyscy się gapią. - mruknął.
- A od kiedy interesują cię inni co Tao? On powinien gnić w śmietnikach! - chłopak starał się opanować tkwiącą w nim bestię.
Zitao zaśmiał się cicho a następnie przygniótł Luhana butem.
Nie minęło dużo czasu, kiedy wszystkie rzeczy z plecaka Lu zostały rozrzucone wokół niego.
Wszyscy jak dotąd wstrzymywali oddechy.
Luhan zacisnął powieki rozmasowując sobie bok a Zitao w tym czasie puścił go rzucając w niego plecakiem.
- Nie trudno się nie zgodzić z Jonghyunem. Pozbieraj swoje rzeczy jak na prawdziwego śmiecia przystało.
Nim blondyn zdołał po prostu to zrobić, ktoś nagle wpadł do klasy zwracając tym na siebie uwagę. Nie wiedział z początku kto to, ale wiedział, że Tao i Jonghyun się odwrócili.
- Co ty wyprawiasz Tao? - blondyn znał ten głos. - Odbiło wam już kompletnie? zdemolowaliście całą klasę.
- Zamknij się Sehun, nie wtrącaj się. - ostrzegł go czarnowłosy.
- Nie wtrącałbym się gdyby ci znowu nie odjebało. Jeśli w tej chwili nie przestaniesz to ja ci przypierdolę i ręczę, że nie sprawi ci to przyjemności. - warknął chłopak o platynowych włosach.
Zitao uśmiechnął się gorzko posyłając Luhanowi jeszcze jedno pogardliwe spojrzenie po czym skinął na swojego towarzysza i opuścił pomieszczenie. Chen jak dotąd milczący spojrzał na Luhana i on mógłby przysiąc, że ten znów się zawahał mimo, że chwilę potem również wyszedł z klasy.
Podczas gdy Sehun postawił ławkę i krzesła na swoje miejsce blondyn po raz kolejny zastanawiał się jakim pierdolonym cudem Zitao tak błyskawicznie odpuścił Sehunowi bez chociażby krzywego spojrzenia. Lu zaklął rozejrzawszy się po klasie. Uczniowie stali w miejscu nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Co się tak gapicie? - odezwał się chłodno Oh. - Koniec przedstawienia.
Uczniowie drgnęli rozchodząc się jeden po drugim zajmowali swoje miejsca.
- Luhanah - odwrócił się do starszego z lękiem. - Pozbieraj swoje rzeczy, nie stój tak.
Ale Luhan nadal stał.
Tak naprawdę już sam nie wiedział czy powinien winić tego chłopaka, który go potrącił, bo gdyby nie ta sytuacja to nie doszłoby do tego całego zdarzenia a ponieważ nie dali mu dojść do słowa by chociaż się wytłumaczył tak teraz wątpił czy kiedykolwiek dadzą mu spokój.
- Luhan.
Podniósł wzrok na swojego wybawcę, który uśmiechnął się do niego delikatnie. Pozbierał więc wszystkie swoje rzeczy do plecaka, po czym zasunął suwak.
- Nie słuchałeś mnie.
- Przepraszam. - odparł od razu.
- Wszystko w porządku Luhanah? Trzęsiesz się. - chłopak modlił się by na jego twarz nie wpełzł dorodny rumieniec. Luhanah powtórzył w myślach. Z ust Sehuna to brzmi tak ciepło. Ciekawe zaś jak brzmi z ust Tao..
Potrząsnąwszy głową skłonił się lekko i szybkim krokiem opuścił klasę odpuszczając sobie przy tym resztę zajęć.
Nim przekroczył teren uczelni poczuł dłoń, która owinęła się wokół jego nadgarstka. Odwrócił się z przestrachem w oczach, ale zorientowawszy się, że to Sehun wypuścił powietrze z płuc.
- Nic ci nie zrobię, nie musisz się mnie bać. - zaczął powoli widząc minę blondyna.
- Nie boję. - odpowiedział przyciszonym głosem. Przygryzł wargę zerkając na jego dłoń, która nie puszczała go na krok.
- Cokolwiek się tam wydarzyło.. - Sehun oblizał wargi a oczy Luhana od razu podążyły za ruchem jego języka. - Znowu im na to wszystko pozwoliłeś.
Luhan spojrzał na niego tracąc cierpliwość.
- A czego się spodziewałeś?! - Sehun uniósł delikatnie brwi. - Przepraszam ja..
- Przestań w końcu przepraszać Luhanah - nim chłopak zdołał się odezwać i prawdopodobnie niekontrolowanie znów przeprosić Oh zdzielił go lekko w tył głowy a ten spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Yah! - zaskoczenie na twarzy blond włosego rozbawiło Hunnie'go. - Dlaczego to zrobiłeś?
W odpowiedzi chłopak o platynowych włosach roześmiał się głośno, Lu drgnął.
Mimo, że Sehun nie jednokrotnie się przy nim uśmiechał to i tak za każdym razem blondyn był delikatnie mówiąc oczarowany zwłaszcza, że jego twarz zazwyczaj zdawała się być zimna i napięta, nie wyrażająca żadnych emocji. Kąciki ust Luhana powoli powędrowały do góry tworząc kształt uśmiechu.
- Masz bardzo ładny uśmiech Luhan powinieneś..
- Lulu! - chłopak odwrócił się słysząc znajomy głos za sobą.
Nawet nie zauważył, że Sehun automatycznie się skrzywił.
- Kyungsoo hyung.
- Słuchaj chciałem się zapytać.. - urwał dostrzegając jego towarzysza. - Cześć Sehun. Przeszkodziłem?
- Spotkamy się jutro Luhanah - Oh pogładził ramię blondyna i skinąwszy do D.O. wszedł z powrotem do budynku.
Lu nie zastanawiał się w tamtej chwili nad dziwnym zachowaniem starszego.
- Ej, a ty czemu nie na zajęciach? - patrzył na Luhana okrągłymi oczami o ile to było bardziej możliwe.
Blondyn zamyślił się myśląc nad tym co odpowiedzieć. Ufał Kyungsoo, ale nie miał chęci opowiadać mu o swojej obecnej sytuacji. Nie chciał roztrząsać swojego problemu, gdyż to i tak sprowadziłoby do tematu jego orientacji i głupocie jakiej się dopuścił pod wpływem chwili a tego chłopak wolał uniknąć.
- Po prostu sobie odpuściłem - machnął ręką. - Ostatnio jestem wykończony.
- Jesteś chory? - ożywił się D.O. dotykając troskliwie jego czoła. Han stwierdził, że jego opiekuńczość wobec niego jest słodka.
- Nie, Kyungsoo. - zaśmiał się cicho. - Nie jestem chory. Źle spałem.
- Powinieneś.. aumpf! - Lu interweniował zakrywając jego duże charakterystycznie wykrojone w kształcie serca usta dłonią.
- D.O. hyung - odezwał się poważnie. - Jesteś kochany, ale ja tylko się nie wyspałem, nie mam raka.
- Nawet tak nie mów! - oburzył się gryząc dłoń chłopaka na co ten cofnął ją marszcząc brwi. - Z takich rzeczy się nie żartuje. - po czym spojrzał na Luhana już nieco łagodniej. - Ah, wiem, że Jongin już nie jest z tobą w klasie, ale chciałem mimo to o niego zapytać. Ostatnio znów nie pojawia się na zajęciach. - oparł się o ścianę wzdychając. - Jak tak dalej pójdzie to dobrze wiesz co mu grozi.
Wydalenie Luhan dokończył w myślach marszcząc lekko czoło.
- Ten dzieciak. - skomentował. - Starszy a o psychice przedszkolaka.
D.O. uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
- Nie widziałeś go może?
- Ostatni raz, kiedy go widziałem to było 2 dni temu. - blondyn wzruszył bezradnie ramionami. - A nie próbowałeś się do niego dodzwonić?
Kyungsoo wydawał się być tak przejęty głupotą Jongina, że już zupełnie nie patrzył na to czy się zarumieni w danym momencie lub nie zastanawiał się co by Luhan sobie pomyślał gdyby dowiedział się, że mają swoje numery.
Kyungsoo był bardzo uparty i bywa wstydliwy, dlatego niechętnie opowiada o swoim życiu uczuciowym nawet przyjaciołom. I mimo, że Lu bardzo ciekawi się ich relacją tak szanuje jego decyzję.
Ku jego zaskoczeniu D.O. wypalił.
- Nagrałem mu się na sekretarce i choć wcale mnie on nie obchodzi zagroziłem mu, że jak tylko wróci to dopilnuję by jego śliczna główka wylądowała w naszym szkolnym menu. - zaśmiał się cicho.
- Aish.. - wzdrygnął się blondyn. - To nie koniecznie brzmi apetycznie. - uśmiechnął się lekko, aby po chwili jego uśmiech zastąpił szok, gdy zobaczył jak D.O. wsadza szluga między wargi dopalając go. - D.O. shi! Od kiedy ty trujesz się używkami?
Kyungsoo wzruszył lekko ramionami z ciepłym uśmiechem.
- Wiem Luhan powinienem ci dawać dobry przykład, ale.. myślisz, że takim jak ja nie zdarza się chwila słabości?
Blond włosy już miał spytać co chłopak miał na myśli mówiąc 'takim jak ja', ale zamiast tego spytał tylko.
- Długo to trwa? Jongin wie?
- Huh, a z jakiej racji Kai powinien o tym wiedzieć. - uśmiechnął się następnie zaciągnął się dymem papierosowym. - Jongin myśli, że nie znoszę dymu tytoniowego, bo ciągle zakazuję mu palić w mojej obecności. I nie kłamałem nie przepadam za tym. Ale.. niech zostanie tak jak jest. - Luhan również oparł się o ścianę stając koło przyjaciela i przyglądając się mu.
- Myślę, że ponieważ się przyjaźnicie to nie znaczy, że musicie wszystko przed sobą ukrywać. - D.O. zerknął na niego kiwając głową po czym rzucił niedopałek na beton rozdeptując go butem.
- A właśnie a co z twoimi zajęciami? - blondyn obserwował przyjaciela.
- Mam przerwę na lunch. - uśmiechnął się słabo, ale Luhan miał wrażenie, że starszy skłamał jednak postanowił o to teraz nie pytać. - Uh, myślisz, że Kai wróci do uczelni?
- Pewnie, przecież wiesz jaki on jest. Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby wytrzymał długo bez ciebie i tym samym zaprzepaścił okazję przekomarzania się z tobą.
- Myślisz? - jego twarz delikatnie nabrała rumieńców, Lu to dostrzegł. D.O. odchrząknął. - On się w życiu nie odnajdzie w przedziale humanistycznym.
Blond włosy pokręcił głową z uśmiechem poklepując ramię chłopaka.
Luhan nawet nie miał pojęcia, że w jednym z okien odbija się cień i Oh Sehun stał tak patrząc na niego z zaciśniętymi ustami.


A/N: w końcu jest laptop i choć są małe utrudnienia to zebrałam w sobie chęć do napisania rozdziału od nowa, chwalcie za zwalczanie lenistwa! W przyszłym tygodniu pojawi się następny rozdział ~~

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Tao, naprawdę, ale w tym opowiadaniu mam ochotę nabić go na miecz od wushu XD swoją drogą Luhan taka dziewica trochę, nic nie zrobi chociaż...co mu się dziwić? Przepraszam, ale ja jak zwykle niucham za Kaisoo. To już choroba? ja po prostu za tym tęsknie XD

    Tokki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XD w następnych rozdziałach spodziewaj się więcej Kaisoo

      Usuń
    2. Jeśli będzie, to sobie nawet czerwonym markerem na laptopie podkreśle wszystkie linijki, policze słowa i będę Ci mówić, o ile więcej masz napisać kaisoo następnym razem XDD

      Usuń
  2. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale w tym rozdziale prócz Tao i Jonghyuna nienawidzę również D.O
    Ty cioto jak mogłeś im przeszkodzić co??!??! Sehunnie wyznałby swoje uczucia Luhanowi i pozamiatane, stałby się jego czarnym rycerzem ♡♡♡♡
    Rozmarzyłam się za bardzo xDD
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału♡♡♡
    Przy okazji....Kyungsoo ty cioto!!!!! Weźmiesz choć jeszcze jednego szluga do ust to cie znajde i nie powiem co zrobie :3 Głupia jestem xDD

    Weny kochana i hwaiting!

    OdpowiedzUsuń