piątek, 10 lipca 2015

You are Mine [3]



Zanim Luhan dotarł na swoje pierwsze zajęcia spotkał się z Kai'em i D.O. na dziedzińcu. Jongin jednak jakby trochę się przygasił nie zachowywał się tak jak to miał w zwyczaju.
- Yah, Jonginah - Lu szturchnął go. - coś się stało?
- Czemu tak myślisz? - odparł.
- Może skończyły mu się teksty. Jego mózg może nie być w stanie zapamiętywać aż tyle przez co dochodzi do zwieszenia wszystkich szarych komórek. - rzucił D.O. - oczywiście pamiętając, że nie posiada ich za wiele.
Nie odezwał się więcej, bo został obrzucony ostrzegawczym spojrzeniem przez Ka'ia a trzeba przyznać ; jest to naprawdę nieobliczalny wzrok. Jednocześnie mógłby mu się rzucić do gardła znając impulsywność Jongina.
Luhan zamrugał kilkakrotnie. Ich role zupełnie się odwróciły - to Jongin rzucał kąśliwymi uwagami a Kyungsoo próbował go skutecznie uciszyć. No właśnie, próbował.
- Jesteś cholernie poważny. To dołujące. - jęknął Lu opierając się o jego ramię.
- To ty o niczym nie wiesz? - spytał Kai unosząc lekko brwi.
Blondyn zmarszczył brwi, ale nim się odezwał poczuł silne pchnięcie przez Jonghyuna co spowodowało, że wpadł na D.O.
Jjong zaśmiał się złośliwie a Kyungsoo spojrzał na Luhana zdezorientowany.
- Wybacz mi D.O. hyung..
- Bawi cię to? - warknął Kai kierując się do napastnika. Lu przeniósł wzrok na ciemnoskórego wytrzeszczając oczy. - czego od niego chcesz?
- Kurwa, nie wierzę! - Jonghyun stanął twarzą w twarz z Jonginem, uśmiech schodził nieco z jego ust. - Tao nie żartował o obrońcach tego pedała. Assh.. nie sądziłem jednak, że wśród nich jest sam Jongin. - dodał kpiąco.
Opalony chłopak zerknął w stronę Luhana. Ten poruszył się niespokojnie ; obawiał się najgorszego. Kai patrzył przez chwilę na blondyna tak jakby samym spojrzeniem doszukiwał się czegoś u chłopaka po czym powoli przeniósł wzrok na Jjonga. Był zdenerwowany, u niego to było wyjątkowo niebezpieczne nic dziwnego - z Kai'em nikt nie zadzierał nawet taki osobnik jak Jonghyun.
'Nie' spanikował blondyn 'jeśli on mnie teraz wyda to przyjaciele mnie znienawidzą, odsuną się ode mnie'. Chociaż i tak Luhan dziwił się czemu mimo tych plotek chłopaki nie poruszali tego tematu, zupełnie jakby ten cały szum na uczelni nie istniał. Czy oni udawali? Czy D.O. i Kai od początku o tym wiedzieli? Lu nawet nie śmiał pomyśleć, że oni mogli go kryć.
Mimo natrętnych myśli Luhan grał we zwłokę i tylko czekał z drżącymi dłońmi aż nastąpi to, czego tak bardzo się obawia. Blondyn spojrzał na Jongina doszukując się jakichkolwiek oznak nienawiści do niego jednak ten skrzyżował ręce i stał niewzruszony całą sytuacją, jak zawsze pewny siebie.
- Sam Jongin mówisz? To caaały ja. - podkreślił.
- Jak to? to ty nie wiesz Jonginnie? - nagle zmienił temat drażniąco zdrabniając przy tym jego imię a Luhanowi przez moment stanęło serce. Jonghyun złapał się za serce w teatralnym geście. - nie wiesz, że nasz mały gnojek jest..
- Wystarczy. - Luhan pojawił się przy Jonginie z błagalnym wyrazem twarzy. - Jonghyun wystarczy, proszę.
Wiedział, że i tak już nisko upadł błagając go, ale nie mógł się poddać.
- Ale o co ci chodzi? - spytał drwiąco pchając go gwałtownie. - wstydzisz się czegoś?
- Błagam Jonghyun. - prosił dalej chłopak czuł, że poci się ze stresu.
Znów przegrał sam ze sobą, znowu dał się podpuścić pokazując swój strach.
- Skończyłeś już? Jongie? - do rozmowy nagle wtrącił się D.O.
- Ja dopiero zacząłem. - błysnął zębami widząc jak Jongin zaciska dłonie w pięści próbując nad sobą zapanować po czym spojrzał na biednego Luhana kpiąco. - nie pokazuj się już nam dzisiaj na oczy, dobrze ci radzę.
Gdy w końcu ukradkiem zerknął na Kai'a i Kyungsoo odwrócił się i sobie poszedł.
Luhan znacznie pobladł.
I nawet jeśli mógł odetchnąć z ulgą to tak niewiele brakowało by rzucił się do ucieczki.
Przyjaciele spojrzeli na niego pytająco.
- On zawsze ci tak dokuczał? - zapytał D.O.
- To.. nic takiego, naprawdę. - Lu próbował opanować drżenie swojego ciała.
- No bo wiesz.. Jonghyun to nie byle kto. - dodał Kyungsoo. - on się trzyma z Huang'iem Zitao, dzień w dzień za nim lata.
- Zwykły śmieć. - burknął Jongin siadając na murku. - odkąd pamiętam gnębił i dokuczał mniejszym od siebie by się dowartościować i poczuć się lepiej. A tacy są po prostu śmieciami.
Blondyn oblizał zeschnięte wargi. Spodziewał się wypytywania na temat tego, dlaczego teraz to on stał się ich kozłem ofiarnym, zamiast zbędnych pytań stanęli w jego obronie.
- Jongin. - odezwał się w końcu a ten podniósł na niego wzrok. - co mi chciałeś powiedzieć zanim pojawił się Jonghyun?
Kyungsoo zainteresował się ich rozmową za to Jongin wypuścił nerwowo powietrze z płuc.
Lu zmarszczył brwi czując, że stało się coś poważnego i bynajmniej wcale go to nie ucieszy.
Kiedy usłyszeli dzwonek sygnalizujący zajęcia Kim odezwał się ponurym głosem zeskakując z murka.
- To nie jest takie ważne. - po czym klepiąc go po ramieniu przywołał gestem dłoni D.O. - idź na zajęcia Luhan.


                                                                                          ***
                                                             

Minęło raptem kilka dni odkąd nie dawali mu żyć tak teraz wydawałoby się, że jest nieco spokojniej.
Luhan miał tą malutką nadzieję, że powoli sytuacja się przycisza i będzie mógł skończyć szkołę bez zbędnej ilości stresu.
Kiedy wykłady się skończyły Lu jak najszybciej chciał wyjść, żeby nie minąć się przypadkiem z Tao i nie denerwować go tym samym jeszcze bardziej.
- Lu Han, pozwól na moment. - chłopak odwrócił się i niechętnie podszedł do nauczyciela. - jest tu pewna praca pisemna, której nie napisałeś.
- Um, rozumiem.
- Napiszesz ją dziś po zajęciach. To będzie sala - zerknął na grafik. - 16b. Ocena jest bardzo ważna dzięki tej pracy przeanalizuję twoje umiejętności. - ciągnął siwy mężczyzna.
- Dobrze proszę pana.
Profesor poprawił okulary. Wiedział, że Luhan jako jeden z nielicznych był dobrze wychowany, ale i skryty, mimo to wciąż go zadziwiał. Był pod wrażeniem jego inteligencji i błyskotliwości, dostrzegania rzeczy, których normalnie uczeń w tym wieku mógł jeszcze nie dostrzegać czy nie rozumieć. Często jednak zawzięcie próbował to wszystko ukryć pod maską nieśmiałości czego mężczyzna nie do końca rozumiał. Starał się rozpracować chłopaka, jednak bezskutecznie. Luhan należał do osób, które nie otwierają się z taką łatwością przed innymi i zachowywał dystans, który chwilami martwił nauczyciela.
- To wszystko. - chrząknął wykładowca wracając na ziemię na co blondyn ukłonił się i pośpiesznie wyszedł z klasy.
Poczuł potrzebę skorzystania z toalety, dlatego lekko zaciskając usta skierował się tam. Kiedy przekroczył próg pomieszczenia zauważył Chena, Jonghyuna, Tao oraz dwóch innych uczniów, których nie kojarzył.
Miał zamiar ich zignorować, ale gdy poczuł na sobie ich palący wzrok od razu cały się spiął.
- A ty czego tu szukasz? - odezwał się Jonghyun.
- Toaleta dla ciot i pedałów jest po drugiej stronie. - mruknął Tao myjąc ręce.
Chen wywrócił oczami, ale nikt tego nie zauważył. Nikt, poza Luhanem. Nie odzywał się, ale dostrzegł w nim narastającą irytację. Lu zawsze potrafił spojrzeć mu w oczy czuł, że jest inny od reszty wiele razy rozmyślał o tym, że być może Chen był w niewłaściwym miejscu z nieodpowiednią grupą, która go tylko próbowała wyniszczyć. Mimo tego wszystkiego Luhan miał nadzieję, że chłopak o wyraźnych rysach twarzy może w rzeczywistości okazać się dobry i współczujący. Bo niby dlaczego rzadko kiedy udzielał się co do Luhana, dlaczego tylko z przymusu pastwił się nad nim? Robił to wszystko tylko wtedy, gdy kazał mu Jonghyun lub Tao może gdyby mógł to pewnie wycofałby się z tego cyrku.
Więc dlaczego? bał się im przeciwstawić? był nisko w hierarchii uczniów? a może jego to nie obchodziło i chciał mieć zwyczajny spokój? Chen był taką zagadką, nad którą blond włosy chwilami się trudził.
- Co tak stoisz? ogłuchłeś? - Zitao odwrócił się w jego stronę gwałtownie, ale mimo strachu Luhan zastygł w miejscu spuszczając wzrok.
- Ale przecież.. - zaczął gorączkowo. - tam jest damska toaleta. - jęknął z każdym kolejnym słowem mówił mniej wyraźnie.
- On chyba naprawdę kurwa ogłuchł Tao. - parsknął Jjong. - a może pomóc ci się tam doczołgać, co?
Ale Huang był szybszy. W mgnieniu oka pojawił się przy drżącym chłopaku chwytając go za ubranie.
- H.huang! - wyrwało mu się pod wpływem zaskoczenia.
Ten jednak wyszarpał go przez korytarz aż pod drzwi drugiej toalety po czym boleśnie uderzył nim o ścianę.
- Jak to jest? - wysyczał. - być pojebanym świrem, czuć coś do innego mężczyzny?
- Tao.. - w kącikach oczu Lu pojawiły się łzy. - p-przestań.. - nie mógł zapanować nad łzami chciał być silny, ale nie potrafił a najgorsze było w tym wszystkim to, że chłopak kochał Tao mimo, że starszy go nie szanował on nadal żył złudzeniami, że może się jeszcze zmieni, że zacznie go lepiej traktować. Ale po co on dalej wierzył w to wszystko?
- Skoro nie żartowałeś z tym pierdolonym mailem to czemu czuję od ciebie tylko strach, co młody? jestem teraz obok ciebie. - kontynuował cedząc przez zęby każde kolejne słowo. - możesz czuć moją bliskość, zapach mojej skóry, no dalej do cholery! - krzyknął.
Łzy strumieniami spływały po bladych policzkach blondyna, wargi zagryzł tak mocno, że po chwili czuł w ustach posmak krwi zmieszanej z jego własnymi słonymi łzami.
Jak Zitao mógł tak po prostu patrzeć na stan Luhana do jakiego go doprowadził z takim opanowaniem? blondyn drżał niewyobrażalnie a z każdymi jego słowami stawał się wrakiem  człowieka.
- Nie waż mi się już więcej pokazywać w tym pieprzonym kiblu, zrozumiałeś ty pieprzony zboczeńcu?! - potem poczuł kolejne szarpnięcie i wylądował na zimnych kafelkach w damskim pomieszczeniu.
Gdy Luhan usłyszał odchodzące kroki podniósł się do siadu dławiąc się łzami. Poprawił swoje ubranie i przetarł twarz dostrzegając wychodzącą z jednej z kabin dziewczynę. Była wyraźnie zaskoczona jak i zniesmaczona widząc chłopaka siedzącego na środku toalety torując przy tym przejście. Z grymaśną miną wyszła z pomieszczenia a blondyn zaklął głośno.
Czuł się jak wypruty z emocji, żaden fizyczny ból nie zraniłby go tak bardzo jak Zitao ranił go słowami. Doprowadzając się do porządku wyszedł z pomieszczenia wpadając prosto w Sehuna.
Ich twarze dzieliły raptem kilkanaście centymetrów blondyn spojrzał mu w oczy i odsunął się jak porażony na co Sehun posłał mu zdezorientowane spojrzenie.
- Yah, Lu. - przyjrzał mu się. - czy ty właśnie wyszedłeś z babskiej toalety?
Przełknął cicho ślinę. - wydawało ci się.
- Widocznie nie skoro cały czas mi się tutaj trzęsiesz. Luhan? - chłopak o platynowych włosach zmartwił się ; zawsze gdy go widywał ten zdawał się być w coraz gorszym stanie. Martwił się o niego. Podszedł więc bliżej i uniósł jego podbródek. - płakałeś Luhan? i czemu do cholery jesteś taki blady? - zaczynał się irytować brakiem reakcji ze strony chłopaka. Ten tylko stał ze spuszczonym wzrokiem. - powiedz coś w końcu!
Zląknięty blondyn zrobił gwałtownie kilka kroków w tył byle tylko nie mieć styczności z dotykającymi go dłońmi starszego. Jego oczy napełniły się łzami.
Blondyn skarcił się za to, że chwilami drżał nawet przed własnymi przyjaciółmi to go zaczynało przerastać. Sehun stał tak zaskoczony jeszcze bardziej uświadomił sobie, że on właśnie się go bał a to przecież absurdalne. Przeczesał sobie palcami włosy i westchnął robiąc krok do niego.
- Przepraszam, nie chciałem podnosić głosu. Po prostu ostatnio zauważyłem, że dzieje się z tobą coś nie dobrego, martwię się Han.
Luhan spojrzał na niego z ukosa.
- Coś nie dobrego. - powtórzył.
Cisza sprawiła, że postanowił zrezygnować ze zdań, które wręcz pchały mu się na usta, ale wraz z tym nie mógł opanować cichego szlochu, więc po chwili dodał wymijająco.
- Jest dobrze, wszystko dobrze.
I choć brzmiało to tak beznadziejnie chłopak wymusił na sobie blady uśmiech.
Sehun skrzywił się w złości. - to znowu oni, prawda? - bardziej stwierdził aniżeli zapytał.
- Skąd to do cholery możesz wiedzieć? - zirytował się blondyn spuszczając bezradnie ręce na co Oh otoczył go ramieniem.
- To musiało chodzić o nich. - westchnął. - opowiesz mi o tym? co się właściwie wydarzyło?
Luhan przygryzł wargi i wytarł samotną łzę rękawem.
- To nie ma znaczenia.



                                                                                          ***
                                                      
Po rozmowie z chłopakiem o platynowych włosach blondyn poczuł się odrobinę lepiej. Gdy rozeszli się na terenie uczelni Luhan wstąpił do wspomnianej przez profesora sali by zaliczyć pisemną pracę. Chłopak lekko się stresował, lecz starał się o tym intensywnie nie myśleć wolał nastawić się pozytywnie.
Cały spokój jednak wyparował gdy dostrzegł na samym końcu klasy Huang Zitao. Przełknął ślinę przypominając sobie incydent z toaletą. Ciemnowłosy podniósł wzrok na Luhana, ten zaś udawał zainteresowanego wszystkim tylko nie nim i skierował się do ostatnich ławek siadając dwa rzędy dalej. Wyciągnął długopis, który z powodu jego niezdarności po chwili wylądował na podłodze. Zażenowany blondyn błyskawicznie go podniósł wywoławszy prychnięcie starszego. Luhan zebrał się w sobie trochę odwagi i spojrzał na niego niepewnie, ale zajęło mu to chwilę, gdy zderzył się z paraliżującym spojrzeniem Huang'a.
- Jesteś Lu Han. - rozległ się głos profesora, który wszedł do sali trzymając teczkę z dokumentami i kawę. - dobrze.
Chłopak ukłonił się.
Przemknęło mu przez myśl dlaczego Tao siedział po lekcjach. Odbywał kolejną karę? jego ostatnie "kreatywne" wyczyny zostały w pamięci uczniów na długo.
Po chwili wykładowca wręczył blondynowi test składający się z kilka kartek.
- Powodzenia. - dodał pokrzepiająco.
Luhan skinął głową i zabrał się za wypełnianie testu, który swoją drogą okazał się dla niego dziecinnie prosty.
- Zitao. - ciemnowłosy podniósł znudzony wzrok na profesora. - Jeszcze 20 minut i możesz iść. - zero reakcji. - Powiedziałem, że..
- Zrozumiałem. - syknął i z powrotem gapił się na widoki za oknem.
Luhan zadrżał słysząc jego surowy ton głosu a następnie poczuł na sobie palący wzrok. Wiedział, że czarnowłosy chłopak obdarzał go gardzącym spojrzeniem zastanawiał się tylko czy Tao z czasem zapomni o nienawiści do niego.
Kiedy myśli przekierowywały go głównie na mocno pociągającego Huang'a Lu tracił głowę. Wariował rozmyślając o mało stosownych rzeczach z udziałem chłopaka, który tak bardzo się nim brzydził z powodu jego istnienia tego, że był inny.
Zdecydowanie nie czuł się z tym dobrze, bo co tu dodać?
Podobali mu się mężczyźni.
Pociągali go mężczyźni.
Tak bardzo kochał Tao.
Tak wielkim uczuciem darzył osobnika tej samej płci.
Nim się zorientował minęło 20 minut i wraz z upływem tego czasu Tao zerwał się gwałtownie z krzesła przewieszając sobie torbę przez ramię, skłonił się lekko starszemu mężczyźnie i wyszedł.
Luhan zamrugał kilka razy po czym dokończywszy test odłożył ją na biurko nauczyciela, również się ukłonił i skierował do wyjścia.


                                                                                        ***
                                                                       
Lu : myślisz, że będzie lepiej?
Kris : wiem, że tak, ale.. nie mogę ci za to ręczyć.
Lu : sam już nie wiem co bym wolał. Żeby robił ze mnie śmiecia każdego dnia czy żeby traktował mnie jak powietrze.
Kris : pamiętaj jedno. Nawet jeśli wydaje ci się, że świat kompletnie wali ci się na głowę i sytuacja jest beznadziejna pamiętaj, że mimo tego wszystkiego musisz stawić temu czoło. Zobaczysz, że jeśli posłuchasz swojego przyjaciela całkiem możliwe, że wszystko się zmieni. Nie możesz patrzeć w dół, rozumiesz? wtedy spadasz w przepaść.
Blondyn wziął sobie do serca słowa hyunga jednak miał wrażenie, że on już dawno był nad przepaścią.
Lu : nie zasługuję a tak bardzo bym chciał. Każdego dnia marzę by tylko się uśmiechnął. By uśmiechnął się do mnie. Wiesz Kris? ja go kocham. Marzę o nim każdego pieprzonego dnia.
Kris : stąpasz po bardzo kruchym lodzie, Han.
Lu : chciałbym by otoczył mnie swoim ramieniem wtedy czułbym się bezpiecznie hyung. W jego ramionach nie musiałbym nawet patrzeć jak świat brzydnie na naszych oczach.. jestem stuknięty, co?
Wyobraziłem sobie jak Kris się lekko zaśmiał.
Kris : tylko trochę.
Kris : chociaż świat jest kurewsko brzydki to przyjdzie taki czas, że będziesz widział wiele rzeczy z innej perspektywy. Lepszej perspektywy.
Lu : gdyby to wszystko było takie proste.
Kris : szczęście i do ciebie się uśmiechnie młody.
Kris : a teraz idź już spać, Luhan.



A/N: bshjwejhdsd zdecydowanie akcja musi się bardziej rozwinąć i tak będzie, czekajcie cierpliwie ;;
kończę właśnie pierwszą część one shota myślę, że całkiem niedługo się pojawi a póki co następny rozdział YAM pojawi się za tydzień ;;

4 komentarze:

  1. Aa.. będę pierwsza! Niestety nie będzie kreatywnego komentarza, nie o tej godzinie ;-; Ale cieszę się na wieść o tym, że został dodany rozdział!~
    Perfekcja ^-^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny!♥
    Weny życzę!
    ~Madzioszek

    OdpowiedzUsuń
  2. >....< Mam dosyć!! Co z tego że obudze całą kamienice!!! Co z tego że obudze całe miasto!!! Tao trzeba dać nauczke!!! Nie odpuszczę tej gnidzie!!!
    Lulu trzymaj sie!!!
    (Na 100% Lu zakocha sie w Sehuju, Krisałka przyjedzie i Tało Pedał sie w nim zakocha [wybacz musiałam go tak nazwać] xD)
    Rozdział świetny tak jak poprzednie, i wierze że Chen jeszcze przejdzie na "dobrą stronę mocy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cdskhebndfgjdjb *~* chyba polubię twoje pomysły, ale (!) zdziwisz się po przeczytaniu następnych rozdziałów oj zdziwisz.. :>

      Usuń
  3. Kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń